piątek, 17 maja 2024

Chiny przejmują Rosję + Zamach na Słowacji

 


Nie wiem, czy zwróciliście na to uwagę, ale wraz z "Putinem" do Pekinu udał się cały rosyjski rząd. Wszyscy ministrowie. Tak jakby to Xi Jinping ich zaprzysięgał. Lub wręczał jarłyk zarządzającym prowincją.

Ten rząd jest staro-nowy. "Stary" w tym sensie, że jego premierem pozostał Michaił Miszustin. To człowiek Chin - koleś, który wprowadzał w Rosji kody PR i chińskie systemy inwigilacji w trakcie pandemii. Pekinowi bardzo więc zależało, by nadal pełnił swoją misję. 

Duży awans spotkał Denisa Manturowa, który został pierwszym wicepremierem odpowiedzielanym za przemysł. To również technokrata będący człowiekiem Chin. Ma charakterystyczny "żulerski" głos ("Panie kierowniku...").

Awans na stanowisko wicepremiera dostał Dmitrij Patruszew, dotychczasowy minister rolnictwa, syn Nikołaja Patruszewa, byłego szefa FSB. Sam Nikołaj Patruszew przestał być szefem Rady Bezpieczeństwa Pederacji Rosyjskiej, a został "doradcą" Putina. Generał SWR twierdzi, że Patruszew zgodził się na to, by utorować swojemu synowi drogę do sukcesji po "Putinie" i że obecnie toczy się walka między ludźmi Patruszewa i Siergieja Czemiezowa, szefa korporacji zbrojeniowej Rostec.

Kop w górę spotkał Szojgu, który stracił stanowisko ministra obrony i został szefem Rady Bezpieczeństwa w miejsce Patruszewa. Jednocześnie w jego dawnym resorcie trwa czystka, w ramach której aresztowani są generałowie. Generał Konaszenkow - rzecznik rosyjskich sił zbrojnych - złożył dymisję. Nowym ministrem został Andriej Biełousow, czyli "księgowy", który ma doprowadzić ten burdel do porządku. 

Tego typu zmiany zostały, moim zdaniem, wymuszone na Moskwie przez Pekin. Wskazują one, że Rosja dostała od Chińczyków polecenie dalszego prowadzenia wojny. Tyle, że ma ona być prowadzona bardziej efektywnie. To również wskazuje na to, że Chińczycy sami się przygotowują do konfrontacji, a działania Rassiji odgrywają rolę "lodołamacza" mającego prowadzić do zmęczenia Zachodu.

Sprawa ma też jednak drugie dno...

Generał SWR donosi, że na początku 2025 r. mają zostać podpisane umowy przekazujące Chinom w dzierżawę duże obszary Syberii. Przekazany szmat ziemi ma być większy od obszarów okupowanych przez Rosję na Ukrainie. Z punktu widzenia Chin to odzyskanie ziem, które utracono w wyniku "nierównoprawnych traktatów" podpisywanych w XIX w. z rządem carskim. Na poniższej mapce macie zaznaczone na czerwono tereny zdobyte przez Rosję od czasu Traktatu Pekińskiego z 1860 r., a na brązowo od czasu Traktatu Ajguńskiego z 1858 r. 


Różni duporealiści, którzy używają argumentu o tym, że "Rosja może zacieśnić relacje z Chinami przeciwko USA" są więc mocno spóźnieni z tą retoryką. Moskwa i Pekin robią to już bowiem od 1989 r., a obecnie widzimy tylko ostatnie stadia tego procesu. Tylko różne Kuźniary, Sykulskie i Bartosiaki tego nie dostrzegają.

***

Tymczasem w centrum uwagi świata znalazły się wydarzenia na Słowacji - chyba po raz pierwszy od czasów ks. Tisy.

71-letni były ochroniarz i zarazem bajkopisarz Franz Bonaparta Juraj Cintula postrzelił postkomunistyczno-nacjonalistyczno-populistycznego premiera Roberta Ficę. Zamachowiec kilka lat temu zakładał "ruch przeciwko przemocy" i ogólnie sprawiał wrażenie typowego ześwirowanego libka, w rodzaju naszych DebilnychRazem.  Wcześniej jednak był związany z nacjonalistyczną, prorosyjską organizacją Slovensci Branci,  mającą związki z rosyjskimi Nocnymi Wilkami, a której szef był kiedyś szkolony przez żołnierzy Specnazu. Jeśli w kraju postkomunistycznym jakiś boomerski dziaders posiada pozwolenie na broń, to zwykle wywodzi się z kręgów milicyjno-bezpieczniackich. W przypadku Cintuli pojawiły się w necie informacje, że był funkcjonariuszem StB. Okazuje się, że chyba był tylko jej TW.  Cholera wie, dla kogo pracował. 

Wbrew onucowskiej propagandzie USA miały raczej mały interes w zamachu. Słowacja ich specjalnie nie interesuje. Co miała przekazać Ukrainie, to już przekazała. Berlinowi również nie wadzi prorosyjskie stanowisko tamtejszego rządu, ale może mu się nie podobać jego sprzeciw wobec dążeń do centralizacji Unii. Rosja teoretycznie powinna być zadowolona z rządów Fico, ale zdarzało się jej w przeszłości obalać swoich kolaborantów - na przykład Amina i Janukowycza. Albo to więc jakieś fikuśne,a przy tym totalnie kretyńskie szachy 4D (przypominające zabicie afgańskiego prezydenta w grudniu 1979 r.), albo po prostu odwaliło jakiemuś libkowsko-esbeckiemu zjebowi. 

***

Do ciekawej sytuacji doszło również na Nowej Kaledonii. Wybuchły tam ostre zamieszki - tubylcy zbuntowali się przeciwko nowemu prawu wyborczemu, które próbuje im narzucić Paryż. Francja oskarżyła po tym o wspieranie tubylczych separatystów... Azerbejdżan. Rzeczywiście bowiem do Baku przyjeżdżali bowiem przedstawiciele miejscowych niepodległościowców, a podczas protestów pojawiały się w tłumie flagi Azerbejdżanu. Alijew miał w ten sposób odpłacić Macronowi za wspieranie przez niego Armenii w konflikcie o Karabach. Repetowicz on a life support...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz