sobota, 30 września 2023

Sny: Brązowa granica

 


Ilustracja muzyczna: The Beast - Sicario OST

Noc była ciemna jak sumienie największego angielskiego reakcjonisty... Pierwotną puszczę na granicy polsko-białoruskiej spowijał mrok, rozświetlany od czasu do czasu smugami światła z latarek.

Admirał Jaszczur (bloger, antykomunista - nie mylić z innym "Jaszczurem") powoli wlewał przeterminowaną maślankę do termosu. Zakręcił go i spokojnym krokiem podszedł do zasieków, podnosząc złotawy termos wysoko w górę:

- Czyj to jest?!

- Waaaateeeer... - jęczał nachodźca pod drugiej stronie zasieków.

- Łap! - admirał Jaszczur rzucił mu termos, chytraśnie się uśmiechając - Na zdrowie!

Bliskowschodni nachodźca łapczywie pił z termosu. Po chwili złapał się za brzuch i zaczął głośno jęczeć: Aaaaaaaaaaa!!! Tyłek mu eksplodował a wszyscy nachodźcy stojący za nim zostali pokryci rzadką sraką. Lepiły się też od niej liście drzew. Z krzaków po białoruskiej stronie granicy wyszła ubrana na biało stara aktorka jęcząc: - Ja czuję się, jakby ktoś na mnie cały czas srał! 

Nachodźca znów skulił się z bólu i jęczał. - Druga runda! - krzyknął Jaszczur. Rzadka brązowa maź pokryła starą aktorkę od stóp po czubek głowy.

***


Dwa aktywiszcza z Grupy  Granica przedzierały się leśną głuszę, zostawiając za sobą chaos jak po przejściu stada słoni. Oba byłx bardzo mocno plus size i równie mocno zdeterminowanx, by w tej zapomnianej głuszy znaleźć sobie wymarzonych arabskich książąt lub Mandingo z wielką kutangą. 

- Będziesz jadło jeszcze tę kanapkę?

- Tak. Jem ją drugi raz!

- Cicho... Słyszałoś tam w krzakach...

Znad krzaka unosiły się wielkie kłęby dymu. Aktywiszcza potoczyły się tam, tarzając w głębokim błocie i rozchyliły gałązki krzaka. Siedział tam Afrykańczyk palący wielkiego blunta.

- Z pewnością wiele przeszedł. Widział śmierć wielu biednych uchodźców...

- I see dead people...- wycedził Murzyn. - Ahahahaha!!! Good shiiiiit!!!

***

Popularny raper Kizo śpiewał na rozstawionej koło muru granicznego scenie swój wielki hit "Taxi":

"Kiedy wracałem z wakacji na Słowacji, musiałem wstąpić do ubikacji, spotkałem w niej dwóch posłów Konfederacji, obaj semickiej nacji, narzekali na rządy sanacji..."

Admirał Jaszczur, żołnierze i strażnicy graniczni bawili się na wielkim koncercie zorganizowanym dla nich przez Telewizję Polską. Nachodźcy w tym czasie próbowali wspinać się na mur - nie wiedząc, że został on podłączony pod wysokie napięcie. Smażyli się więc na nim jak zombie. O mur graniczny rozbił się też wózek inwalidzki Janiny Ochujskiej - admirał Jaszczur nastawił wcześniej jego prędkość na maksimum i zablokował panel sterowania za pomocą zapałki. 

Tymczasem prezes Kulski zapowiedział ze sceny wielką gwiazdę:


- Panie i Panowie! Czadoman!

Zapowiedziany gwiazdor wbiegł na scenę otoczony tancerkami i zaczął śpiewać (na melodię "Ruda tańczy jak szalona"):

 - Ta gra-ni-ca jest strze-żo-na!

Odgłosy koncertu docierały do rezydencji Łukaszenki w Wiskulach. Nasłuchując ich spytał:

- Eta Rammstein?

***

- TIA (Things in Africa) - rzucił Stan Tarkovsky, doświadczony przez życie rodezyjski najemnik polskiego pochodzenia. 

Przechadzał się wrakowisku, między szczątkami zestrzelonego Iła-76. Wokół dogorywały wagnerowskie cwele zaśmiecające mi sekcję komentarzy. - Ruski kastracie, eksperymencie upowski, i co Łysy nadal idzie na Moskwę? - bełkotał jeden z nich. Bang! Bang! Stan najpierw odstrzelił mu jaja, a potem posłał kulkę dum-dum w jego durny łeb. 

Kilkanaście metrów dalej, jego podopieczna Nell, słuchając w słuchawkach Die Antwoord,  zamieniała jednego z rannych wagnerowców w poduszkę na gwoździe. Ta różowowłosa, rasistowsko-neonazistowska psychopatka uwielbiała działać w Afryce. Miała na piersiach t-shirt z napisem "King Leopold did nothing wrong!".

Pod wrakowisko podjechał konwój samochodów. Z jednego z nich - najbardziej wypasionej opancerzonej limuzyny - wyszedł sierżant Kali. Prezydent Republiki Wakandy, który kilka miesięcy wcześniej objął w niej władzę w wyniku zamachu stanu. Miał na głowie czapkę z lamparciej skóry a na szyi złoty, wysadzany diamentami, łańcuch z wielkim wisiorem w kształcie liter "ME". 

- Co to ma być! Płacę Wam tylko za zabijanie Czarnuchów, których nie lubię! Nie za białasów! - wściekał się sierżant Kali.

- Hej! Używanie słowa "Czarnuchy" jest rasistowskie! - przekomarzała się z nim Nell.

- Jak wy tak mówić to źle! A jak sierżant Kali tak mówić to dobrze! - odparł prezydent Wakandy. - I nie płaciłem wam za zabijanie białasów!

- Ale oni nie są biali. To Czarna Sotnia, a Rosja to czarna dupa Eurazji. Poza tym zabiliśmy ich gratis - argumentował Stan Tarkovsky.

Z jednego z samochodów wyszedł obwieszony złotem Arab mający na nosie designerskie okulary przeciwsłoneczne. - Hello my friend! - chytraśnie się uśmiechając wyciągnął rękę na powitanie do Stana, który odparł:

- Nie, kurwa Chamis, nie chce kupić od ciebie tego jebanego captagonu. I nie sprzedam rakiet przeciwlotniczych twojemu pojebanemu terrorystycznemu szefowi Mahdiemu. 

***

Sanah na koncercie nad granicą śpiewała lekko przerobiony swój przebój:

... Himarsowy pada deszcz, ja łagodnie uśmiechnięta!

Nasłuchujący w rezydencji w Wiskulach Łukaszenka spytał:

- Eta Rammstein?

***

Aktor Maciej Szczur żalił się swojej psychoterapeutce: - Libido mi spadło poniżej zera, z powodu tych nazistowskich pojebów w rządzie!

- Nie mów tak o Justinie Trudeau! - płakała terapeutka.

***

Justin Trudeau prowadził kręcącego nerwowo nosem prezydenta Zełenskiego na salę posiedzeń kanadyjskiego parlamentu, przedstawiając mu mijanych ludzi:

- To jest nepalski szerpa, który ze mną mieszka, a tę kapelę zebrałem ze sobą po wizycie w Finlandii...

- I wish I was little bit taller, I wish I was a baller... - podśpiewywał sobie Zełenski. 

Weszli na salę witani burzą oklasków. Spiker parlamentu przedstawiał też wszystkim innego dostojnego gościa - profesora Danyło Łukaszuka, ukraińskiego weterana. Dziękowano mu za służbę. Nie wiedziano jednak, że służył on wcześniej w SS.

- Przypominają mi się lata mojej młodości. Najpiękniejsze lata w moim życiu... Lata, w których pomagałem wielu ludziom. Jak wychodzili z pociągów, odbierałem od nich walizki i wskazywałem im drogę do łaźni... - mówił Łukaszuk, po czym odpalił rapowy kawałek poświęcony tamtym dniom, który nagrał ze swoim przyjacielem Johnem Demjaniukiem. Na ekranie w parlamencie wyświetlono zdjęcia freestajlujących dziadków w mundurach esesmańskich wachmanów w Treblince.  W tle leciała melodia "Rozowego Wina" Feduka.

"Ja pohoż na princa. - Na ptica? - Ili na kabana! Ja bieru wtoroju butelku Zyklona!"

Tańcząc na tle komory gazowej śpiewali:

"Zdies tak krasiwo, ja ne mogu dyszaty, Wagner na minimum, szto by ne meszaty!".

- Stop! To absolutny skandal! Żądamy ekstradycji! - odezwali się ambasadorowie Izraela i Polski.

- Uuuu, źle się poczułem! Skaleczyłem się z wrażenia w palec! - krzyczał Łukaszuk.

- Doktora! - zawołał Justin Trudeau.

Lekarz pochylił się nad skaleczonym palcem wachmana z Treblinki i zgodnie z kanadyjskimi procedurami medycznymi orzekł: Eutanazja!

***

Tymczasem Mecenas Koniew, po zmianie poglądów dotyczących aborcji, postanowił przesunąć kolejną granicę światopoglądową. Czatował na waszyngtońskiej ulicy na Afroamerykankę, której mógłby pokazać swojego katechona. - Fi faj fu fa! Teraz to już będę hipernowoczesnym endekiem! - mówił do siebie skradając się między kolumnami Mauzoleum Lincolna.

Nagle zobaczył, że idzie w jego stronę Michelle Obama. Podbiegł do niej i rozpiął poły płaszcza. Na twarzy Michelle Obamy zagościł nerwowy uśmiech. Podniósł sukienkę i wyciągnął własnego katechona, który z wielkim hukiem uderzył o posadzkę. - Black kutanga from Katanga! - wycedził Michelle Obama. 

Przerażony Mecenas Koniew uciekał ile sił w nogach. Mógłby wygrać Wielką Pardubicką, ale kutanga Michelle Obamy była od niego szybsza. Była niczym anakonda! Podcięła nogi Koniewowi, oplotła go jak wąż i wepchnęła się do jego ust. 

- I can't breath! - krzyczał Koniew łapiąc ostatnie hausty powietrza.

W pobliżu przechodził prezydent Joe Biden. - I właśnie dlatego nie możemy pozwolić, by nasze szkoły stały się rasową dżunglą! - przypomniał slogan z czasów swej młodości.

- Based... - wyszpetała z podziwem Nell. Biden zaczął wąchać jej różowe włosy...

***

Na drugą stronę granicy leciały teraz dźwięki Die Antwoord:

- Evil Boy 4 Life!!!

- Eta Rammstein? - spytał Łukaszenka. Poczuł nagle, że coś go uwiera z tyłu i od dołu. To admirał Jaszczur wepchnął mu w tyłek lufę karabinu Grot.

- Nie, to będzie Rammstein! - zapowiedział Jaszczur.

- Baba Jega... - wyszeptał przerażony Baćkoszenko.

***


Wpisu za tydzień nie będzie. Jadę do pustynnego kraju. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz