Ilustracja muzyczna: Schmaletz - Rewolucyjna NSZ
Generał Stanisław Nakoniecznikoff-Klukowski, był przede wszystkim patriotą. Był bohaterem wojny z bolszewikami i kampanii 1939 roku, człowiekiem, który uciekł z niemieckiej niewoli i następnie przez dwa lata z sukcesami organizował Armię Krajową na Mazowszu Północnym. Odszedł z AK po konflikcie ze zwierzchnikiem ppłkiem Tadeuszem Tabaczyńskim, który lekceważył ostrzeżenia Nakoniecznikoffa-Klukowskiego o tym, że jeden z kurierów pracujących dla organizacji jest niebezpiecznym agentem Gestapo. W podokręgu doszło wówczas do rozłamu - część ludzi, z Nakoniecznikoffem-Klukowskim na czele przeszła do NSZ. Nakoniecznikoff dostał za to wyrok śmierci od AK za "dezercję". W marcu 1944 r. doszło natomiast do rozłamu w samych NSZ. Część organizacji podporządkowała się AK, część posłuchała Grupy Szańca (działaczy dawnego ONR), która mianowała Nakoniecznikoffa-Klukowskiego komendantem głównym NSZ w miejsce dotychczasowego komendant płka Tadeusza Kurcyusza, który zmarł na zawał (wywołany stresem związanym z rozłamem w organizacji.) Jako komendant główny NSZ, Nakoniecznikoff bezpośrednio nadzorował m.in. akcje na Ponidziu przeciwko Niemcom, AL i zbolszewizowanej, zbandyciałej części BCh. Dla Grupy Szańca/Rady Politycznej NSZ był jednak, jako zawodowy wojskowy, "ciałem obcym". Stale go podejrzewano o chęć podporządkowania NSZ Armii Krajowej. Wobec tego czasowo go przeniesiono na stanowisko zastępcy komendanta głównego i wysłano do Warszawy, gdzie zaskoczyło go Powstanie. Po udziale w walkach powstańczych Nakoniecznikoff udał się do Częstochowy, gdzie przeniosła się komenda główna NSZ. Tam został zabity przez... własnych ludzi.
18 października 1944 r. w Częstochowie, w domu kapitana Włodziemierza Żaby "Żniwiarza", szefa sztabu Okręgu VIII Częstochowa, odbyło się posiedzenie Rady Politycznej NSZ. W jego trakcie Nakoniecznikoff został ponownie mianowany komendantem głównym NSZ. Gdy członkowie Rady wyszli z budynku, zostali na miejscu "Żniwiarz" i Nakoniecznikoff. Wówczas do domu weszło dwóch mężczyzn, którzy ich zastrzelili. Rada Polityczna NSZ wydała oświadczenie, w którym stwierdziła, że mordu tego dokonali członkowie AK lub Polskiej Armii Ludowej. Później zaczęła rozpowszechniać wersję, że komendant główny NSZ został zlikwidowany, bo dogadywał się z ową Polską Armią Ludową w celu podporządkowania NSZ komunistycznemu PKWN! Skoro tak było, to czemu ta sama Rada Polityczna, na chwilę przed tym skrytobójczym mordem mianowała owego "komunistycznego agenta" komendantem głównym? Czemu przy okazji zabito szefa sztabu okręgu częstochowskiego?
Zabójcami Nakoniecznikoffa-Klukowskiego i Żaby byli najprawdopodobniej: Otmar Wawrzkowicz, szef wywiadu Sztabu NSZ i Hubert Jura "Toma", którego można określić najkrócej jako: człowieka-zagadkę. Jura, pół-Niemiec, przedwojenny podoficer artylerii, dowodził z sukcesami oddziałem dywersyjnym AK na Lubelszczyźnie (gdzie walczył również przeciwko GL). Po przejściu na Kielecczyznę przeszedł do NSZ, gdzie dowodził oddziałem Akcji Specjalnej "Sosna". (Jego ówczesna działalność została świetnie opisana przez Roberta Rudnickiego w książce "Oddział partyzancki "Sosna"/"Las"). Zwalczał wówczas też komunistów, ale wyraźnie przesadzał. Jako "komunistę" próbował bowiem zabić... Antoniego "Hedę" Szarego, legendarnego dowódcę AK, późniejszego Żołnierza Wyklętego, dowódcy akcji na więzienie w Kielcach w 1945 r. Po masakrze dokonanej we wsi Łysowody - gdzie zabito 17 ludzi podejrzewanych o komunizujące poglądy - nawet podwładni "Toma" byli zszokowani jego nieobliczalnością. W międzyczasie zaobserwowali, że Jura utrzymuje dziwne kontakty z Niemcami, m.in. przekazuje niemieckiej żandarmerii schwytanych ludzi. Zbuntowali się więc przeciwko swojemu dowódcy, który musiał uciekać z oddziału. Wyroki śmierci na Jurę wydała zarówno AK jak i NSZ. Czterokrotnie doszło do prób ich wykonania. Jura w tym czasie kierował własną Organizacją "Toma", która współpracowała z Paulem Fuchsem, szefem Gestapo w Dystrykcie Radomskim. "Tom" miał nawet swoje tajne więzienie w Częstochowie. I z jakiegoś powodu Rada Polityczna NSZ posłużyła się nim, by zabić mianowanego przez siebie komendanta głównego...
"Tom" niewątpliwie grał wówczas na dwie strony. Współpracę z Niemcami wykorzystywał w szczytnym celu odstrzeliwania komunistów, a jednocześnie pomagał wyciągać członków AK i NSZ z niemieckich więzień. Dostarczał też tym organizacjom informacji o działaniach Niemców, a Niemcom przekazywał dezinformacje. Nie da się jednak zaprzeczyć, że w tym okresie był związany z morderstwami na kilku oficerach NSZ, m.in. na Władysławie Pacholczyku, który wcześniej wydał na "Toma" wyrok śmierci. Doszło do dziwnej sytuacji - "Tom" działał pod firmą NSZ, nie będąc wówczas jego członkiem, i psując mu opinię w terenie. Był jednak dla Rady Politycznej bezcennym narzędziem. To on umożliwił ewakuację Brygady Świętokrzyskiej do Czech (i chwała mu za to). Po dołączeniu przez Brygadę do amerykańskiej 3 Armii gen. Pattona, Jura został przesłuchany zarówno przez Oddział II jak i przez brytyjski kontrwywiad. Obie organizacje nie miały mu nic do zarzucenia i zaprzęgły do pracy wywiadowczej. "Tom" utrzymywał wówczas, że od początku prowadził pracę dla polskiego wywiadu i rządu londyńskiego. Ludzie, którzy mieli okazję się z nim wówczas spotkać (i przeżyć) twierdzili później, że nie wiedzą kim on naprawdę był i dla kogo pracował...
Wróćmy jednak do mordu dokonanego przez Radę Polityczną NSZ na komendancie Nakoniecznikoffie-Klukowskim. W oficjalnych wyjaśnieniach przewijał się wątek jego kontaktów z organizacją o nazwie Polska Armia Ludowa. Była to mała organizacja o profilu lewicowym, wręcz komunizującym, która powstała z połączenia radykalnie lewicowych środowisk takich jak RPPS i... prawicowej Komendy Obrońców Polski, założonej przez gen. Wilhelma Orlika-Ruckemanna, w 1939 r. dowódcy KOP, dowódcy w bitwach pod Szackiem i Wytycznem. Komendantem głównym KOP był samozwańczy generał Henryk Borucki "Czarny" (przedwojenny porucznik, w 1939 r. komendant parku amunicyjnego w składnicy uzbrojenia w Palmirach) - którego dziwną historię opiszę w kolejnych odcinkach tej serii. Szefem sztabu PAL był inny samozwańczy generał, przedwojenny pułkownik Julian Skokowski - w 1918 r. legendarny dowódca Oddziału Murmańczyków, w 1939 r. dowódca piechoty dywizyjnej 25 Dywizji Piechoty i Grupy "Palmiry". W konspiracji Skokowski przeszedł ze Związku Jaszczurczego (który współtworzył później NSZ) do Gwardii Obrony Narodowej, z której częścią trafił do PAL. Pod koniec lipca 1944 r. to właśnie jego pseudonimem firmowano odezwę PAL rozklejoną na ulicach Warszawy, mówiącą, że dowództwo AK uciekło z miasta i że PAL przejmuje dowództwo nad Podziemiem. Podczas Powstania Warszawskiego, we wrześniu 1944 r. Skokowski został komendantem Połączonych Sił Zbrojnych Armii Ludowej, PAL i Korpusu Bezpieczeństwa. Ciekawa droga - dowódca Murmańczyków podporządkował sobie AL w Warszawie...
Co tych ludzi łączyło jednak z komendantem głównym NSZ?
German Marcinkowski, szpieg AK w dowództwie PAL, zeznawał po wojnie, że w maju lub w czerwcu 1944 r. był świadkiem konferencji PAL i NSZ w restauracji na warszawskim Służewie. Rozpoznał tam Nakoniecznikoffa-Klukowskiego. Byli tam obecni również m.in. Borucki i Skokowski. "Jak mi wiadomo, zawarto wówczas ustne porozumienie, tzw. dżentelmeńskie porozumienie, polegające na sympatyzowaniu ze sobą i wzajemnym popieraniu. Skokowski i "Czarny" kompletnie pijani całowali się z NSZ-owcami, pili tzw. bruderszaft, wykazując całkowitą obojętność do różnic ideologicznych, które powinny istnieć i formalnie istniały pomiędzy PAL i NSZ-em".
W tym czasie w prasie PAL nazywano żołnierzy NSZ "faszystowskimi bandytami". To tajne porozumienie mogło więc wydawać się szokujące dla laików. Wydaje się też, że mogła je źle zrozumieć też Rada Polityczna NSZ. Nie zwracała ona uwagę na to, że w praktyce okazało się ono korzystne dla NSZ. PAL ratowała bowiem NSZ-ców wydając im legitymacje swojej organizacji i zaświadczając, że są oni nastawieni przychylnie do "rządu" lubelskiego. Cywile z Rady Politycznej nie dostrzegali też, że Skokowski i Nakoniecznikoff-Klukowski to zawodowi oficerowie mogący dobrze się znać z przedwojennej armii. (Takich przyjaźni ponad podziałami politycznymi było więcej - na przykład generałowie Berling i Okulicki bardzo się lubili, bo podczas służby w 36 pułku piechoty Legii Akademickiej na Pradze razem się bawili i w pewnym momencie równolegle zalecali się do sióstr-bliźniaczek.)
Kontakty pomiędzy PAL a NSZ komuś się jednak wyraźnie nie podobały. 22 czerwca 1944 r. pod wspomnianą restaurację przy ulicy Puławskiej 247 zajechały bowiem trzy ciężarówki pełne dobrze uzbrojonych ludzi ubranych po cywilnemu. "wszyscy uzbrojeni w rozpylacze, kilku w lkm. Jednego z PAL-owców zastali na ławeczce przed lokalem, spytali go, ile ma pieniędzy i po sprawdzeniu, że posiada tylko 200 zł zostawili go w spokoju. Przy wkraczaniu do samego lokalu z okrzykiem: "Strzelać wszystkich s...synów" zastrzelili właścicielkę lokalu Feliksę Skonieczną, jej przyjaciela mec. Klocka i służącą Zielińską. (...) W czasie walki, jaka się wywiązała z nadbiegającymi z radiostacji żołnierzami niemieckimi a bojówkarzami, zostało ciężko rannych 4-ch Niemców i kilku bojówkarzy. (...) Dochodzenie prowadzi policja polska, która prawdopodobnie obrabowała mieszkanie Skoniecznej i pozoruje napad rabunkowy" - donosił AK Marcinkowski. Zaatakowany lokal należał do PAL, a celem był prawdopodobnie "Borucki".
Gestapowiec Alfred Otto, zeznał później w więzieniu mokotowskim, że słyszał od gestapowca Burknera, że ataku dokonała związana z nim bojówka "Branda" Stanisława Szopińskiego. Nie wiadomo jednak na ile prawdziwa, a na ile wymuszona przez UB była ta relacja. Szopiński miał w każdym bądź razie ciekawy życiorys - członek Pogotowia Bojowego PPS i POW, powstaniec śląski z Grupy Wawelberga, współpracownik polskiego wywiadu, współtwórca Korpusu Zaolziańskiego, członek Żegoty, organizator pomocy wojskowej dla Getta, szef Referatu Informacyjnego Wydziału Bezpieczeństwa Delegatury Rządu na Warszawę, a jednocześnie członek Korpusu Bezpieczeństwa, który w sierpniu 1944 r. dostał misję przedarcia się do Lublina, gdzie wstąpił do... KBW. Po wojnie represjonowany. Czy ktoś taki mógł współpracować z Gestapo?
Są też zeznania wiążące z akcją na Puławskiej Andrzeja Popławskiego "Andrzeja Sudeczko", dowódcę świetnie uzbrojonego oddziału likwidacyjnego AK. Tak się jakoś złożyło, że Sudeczko i jego ludzie w czerwcu 1944 r. zlikwidowali członków Biura Informacji i Propagandy AK Ludwika Widerszala i Jerzego Makowieckiego, przewodniczącego Stronnictwa Demokratycznego. Sudeczko działał w dobrej wierze, bo dostał rozkaz dokonania tych zabójstw od Witolda Bieńkowskiego, prominenta z Delegatury Rządu. Bieńkowski, przedwojenny endek i powojenny Paxowiec, członek Żegoty, był według Józefa Światły sowieckim agentem. Ale chyba dopiero po wojnie.
Takie to wówczas było żmijowsko...
W następnym odcinku: "Wyobraź sobie najpiękniejszą kobietę jaką może sobie wyobrazić. A później jej ładniejszą siostrę. To właśnie będzie ona." Ekscentryczny inżynier, siatka wywiadowcza, Biali Rosjanie, marszałek i w tle znów... Polska Armia Ludowa.
***
Spodziewałem się, że Most Krymski zostanie wysadzony dopiero w dalszej fazie ofensywy, a tu proszę... BUM!!! Piękny prezent na 70-te, a właściwie na 72-gie, urodziny Putina. Pięknie przeprowadzona akcja! Idealny timing - eksplozja, od której zapaliły się cysterny z paliwem stojące na moście kolejowym.
Nie wyrokuje, kiedy całkiem posypie się front pod Chersoniem, a kiedy pod Melitopolem. Ale być może mamy znów do czynienia z "wabiem".
A bomba atomowa? Gdy Putin uderzy głowicą taktyczną, Ukraińcy nadal będą prowadzić wojnę. Nie padną przed nim na kolana błagając o pokój.
Baj de łej: Słyszałem ohydną i zapewne totalnie nieprawdziwą plotkę, że Homokomando załatwiło patostreamera Urbana w sposób znany z filmu "Scary Movie"...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz