środa, 14 września 2022

Klęska Rosji - daleko czy blisko?


 

"Ja nie ginekolog, ale nam pizda" - tak skomentował sytuację na froncie charkowskim jeden Rosjanin. Co prawda sytuacja na froncie szybko się zmienia, ale mamy do czynienia z przełomem psychicznym. Klęski nie dało się ukryć, ani łatwo wytłumaczyć. Jej obraz kontrastował z pokazywanymi w rosyjskich mediach celebracjami Dnia Moskwy. Były fajerwerki a Putin otworzył największy w Europie diabelski młyn. "Czy z tego diabelskiego młyna widziałeś lanie, jakie spuścili twojej armii pod Charkowem?" - skomentowała to złośliwa internautka.


Króluje czarnowidztwo. "Wszyscy zbiorowo się śmieliśmy z Girkina, ale teraz uznaliśmy, że miał rację" - stwierdził jeden z najemników z Grupy Wagnera. Pojawiają się projekty mobilizacji. Problem jednak w tym, że Rosja w ostatnich dekadach rozmontowała swój system mobilizacyjny. Według Generała SWR, eksperci doradzali Putinowi, że 15 lipca był ostatnim momentem na przeprowadzenie mobilizacji. Później przyjęłaby ona charakter chaotyczny. Wskazują oni obecnie, że w przypadku klęsk na froncie, w Rosji pojawiłoby się mnóstwo uzbrojonych maruderów. Sytuacja byłaby podobna jak przed rewolucją z 1917 r. Putin mimo to skłania się ku mobilizacji, ale nie jest mocno zdeterminowany, by ją przeprowadzić. Christo Grozev, cytuje swoje źródło z Grupy Wagnera mówiące, że polecono wszystkim oligarchom, by stworzyli własne prywatne firmy wojskowe. Oligarchowie z prywatnymi armiami? Nie przypomina Wam to czasem magnatów z czasów I RP? "Szykujcie się na załamanie Imperium Rosyjskiego" - pisze gen. Ben Hodges.



Sytuacja na froncie oczywiście może szybko się zmienić, ale w ciągu sześciu dni września Ukraińcom udało się osiągnąć błyskotliwe zwycięstwo pod Bałakleją oraz Iziumem. Wyzwolili niemal cały Obwód Charkowski i nawet weszli na tereny okupowane od 2014 r. Zdobyli tyle sprzętu, że dałoby się nim uzbroić dywizję zmechanizowaną. To w większości sprzęt porzucony w panice przez orków. Sporo też oczywiście sprzętu zniszczonego. W mediach społecznościowych jest mnóstwo filmów pokazujących skalę zwycięstwa.

Osiągnięcie podobnie miażdżącego zwycięstwa pod Chersoniem jest dużo trudniejsze. Ukraińcom udało się wcześniej wprowadzić Rusaków w błąd, co do celu swojej ofensywy. Ruscy ściągnęli więc pod Chersoń swoje najbardziej bojowe jednostki. Mają one za plecami Dniepr - cholernie szeroką rzekę. Mosty przez tę przeszkodę wodną są zniszczone. Cały teren jest w zasięgu ukraińskiej artylerii rakietowej. Dostawy idą tam w skali dwukrotnie mniejszej od potrzeb na wpół okrążonych rosyjskich wojsk. Jak myślicie, Ruscy będą tam trwali w okopach przez zimę? A co jeśli Ukraińcy przeprowadziliby następne uderzenie w Obwodzie Zaporoskim, na przykład na Melitopol, odcinając im kilka dróg zaopatrzenia? Bez zniszczenia rosyjskiego zgrupowania pod Chersoniem i uwolnienia od wroga brzegów dolnego Dniepru nie będzie mowy o ukraińskim zwycięstwie. Ta wygrana sprawiłaby, że Krym - czyli też flota czarnomorska w Sewastopolu - znalazłby się w zasięgu ciężkiego ukraińskiego ostrzału.

Oczywiście dużo jeszcze ukraińskiego terytorium do wyzwolenia...Że coś się jednak dzieje świadczy choćby testowanie Rosji przez Azerbejdżan, który zaatakował ormiańskie bazy wojskowe na terytorium Armenii właściwej. Jak zwykle ormiańskie S300 poszły tam, gdzie rosyjski okręt wojenny, a Azerom udało się chyba zająć nawet jakieś ormiańskie koszary. Paszynian zgodził się na traktat pokojowy z Azerbejdżanem. Reakcją zwykłych Ormian były zamieszki w Erywaniu. 

Warto więc zacząć myśleć, o tym, na co zwróciła uwagę ambasador Mosbacher w niedawnym wywiadzie dla "Rz": 


"Osobiście obawiam się jednak o plany dotyczące Rosji po zwycięstwie Ukrainy. Jak wówczas może wyglądać sytuacja i co stanie się z Putinem? Nie mówimy o kraju podobnym do Kuby czy Wenezueli. Mówimy o największym państwie świata, zamieszkałym przez ponad 140 mln ludzi. Co stanie się z Rosją? Niepokoi mnie to, że jak dotąd nie widziałam żadnych planów tego dotyczących i nie słyszałam żadnych dyskusji na ten temat.

HK: Mam wrażenie, że wielu zachodnioeuropejskich polityków myśli głównie o tym, jak wrócić po wojnie do prowadzenia interesów z Rosją. Po ewentualnym upadku Putina pojawi się nowy prezydent Rosji, być może rządzący w ten sam sposób, a wówczas zachodnioeuropejscy politycy stwierdzą: „Ok, to nowa Rosja i trzeba dać jej szansę na stanie się krajem demokratycznym”.


To byłoby myślenie życzeniowe. Oczywiście wszyscy mamy nadzieję na to, że Rosja stanie się innym krajem. Ale samo myślenie nie sprawi, że marzenia się spełnią. Wciąż potrzebujemy planów na różne warianty rozwoju sytuacji. Co bowiem będzie, jeśli Putin nie odejdzie? Co będzie, jeśli Rosjanie nie zaakceptują porażki? To są prawdziwe pytania, które nasi przywódcy powinni sobie zadawać, by móc sporządzać plany.":

(koniec cytatu)




A ja niedawno skończyłem czytać znakomite wspomnienia premiera Leona Kozłowskiego z sowieckiego więzienia z lat 1939-1941 i ZSRR pierwszych miesięcy wojny z Niemcami. Choć autor pospieszył się z wieszczeniem "grobu bolszewizmu", to jednak zawarł w tej książce wiele interesujących spostrzeżeń na temat Rosji i komunizmu. Przewidywał, że Rosja postkomunistyczna również będzie Rosją imperialną i agresywną. Widział więc w ewentualnym rozpadzie tego państwa nadzieję na pokój w Europie.

***

Jeśli ktoś nie widział zapisu prelekcji ukraińskiego weterana - jednego z "cyborgów" broniącego lotniska w Doniecku w 2014 r. - w stowarzyszeniu Niklot, to ma okazję obejrzeć ją na wklejonym poniżej filmie. Weteran brał udział również w walkach pod Kijowem w 2022 r., a w Polsce przebywał na 30-dniowej przepustce. Odwiedził rodzinę. Jego syn walczy na froncie, a nastoletnia córka poczęstowała uczestników prelekcji pączkami.




***

Wpis w nietypowy dzień i nieco krótszy niż zwykle, gdyż jestem na urlopie. Nie łączcie mojego urlopu ze śmiercią królowej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz