sobota, 10 września 2022

God save the Queen, the fascist regime...

 


Ilustracja muzyczna: Motorhead - God save the Queen

Foliarze mają teraz używanie, wszak królowa Elżbieta II była dla nich reptilianinem składającym ofiary z dzieci. Jak zwykle kiepsko wyczuły moment również lewackie libki cieszące się ze śmierci "kolonizatorki".  Ciepło się wypowiadał o zmarłej królowej natomiast Donald Trump - ku przerażeniu wyznawców QAnona, którzy kiedyś twierdzili, że królowa została poddana egzekucji w Guantanamo. Co ciekawe, partia Sinn Fein, złożyła kondolencje rodzinie królewskiej i wszystkim pogrążonym w żałobie. 

No cóż, panująca przez 70 lat królowa, która przyjmowała u siebie na audiencjach 15 premierów - od Churchilla po Liz Truss - była pomnikiem historii, a jej żywot odzwierciedlał to jak rozpadało się Imperium i jak dużą pracę wykonano, by ocalić jego resztki. Kiedyś nazwałem europejskich monarchów eksponatami muzealnymi. Podtrzymuje to, choć PR towarzyszący królowej pokazuje, że tego typu "eksponaty" stanowią cenne aktywa w mocarstwowym soft power. Elżbietę II można uznać za dobrą aktorkę, która świetnie odgrywała swoją rolę - pomimo wypływających na jaw dziwnych koneksji jej małżonka księcia Filipa, wizyt u Epsteina jej syna księcia Andrzeja i tragikomicznych perypetii obecnego króla Karola III.

Oczywiście brytyjscy monarchowie od ponad 200 lat panują, ale nie rządzą. Dowodem na to jest choćby los Edwarda VIII, obalonego w transatlantyckim zamachu stanu, z tego względu, że chciał zbliżenia swojego kraju z Rzeszą. Ogólnie, nawet w trakcie wojny monarchowie byli bliscy stronnictwa pokojowego, czy też kapitulanckiego. I co? I nic. Nie oni kształtowali politykę. Dziwny zgon księcia Kentu w "katastrofie" lotniczej w 1942 r. sugerował wręcz, że członka rodziny królewskiej można się pozbyć, jeśli za dużo kombinuje. 



Tak się akurat składało, że Edward VIII był ulubionym wujkiem Elżbiety, a w 1933 r. uczył ją jak wykonywać gest rzymskiego pozdrowienia. (Ironią losu jest to, że niesławna Meghan później celowo naśladowała styl Wallis Simpson.) Nie przeszkadzało to jednak, by młoda Elżbieta w czasie wojny założyła mundur i zasiadła za kierownicą ambulansu. Niemcy bombardując w 1940 r. Pałac Buckingham po raz kolejny pokazali, że są narodem kretynów - dali w ten sposób sygnał prolom z East Endu, że bombardują nie tylko biedaków, ale też klasy wyższe i zapobiegli prowokowanemu przez komunistów buntowi społecznemu w Londynie. 

Ilustracja muzyczna: The British Grenadiers - Girls und Panzer OST

W tej historii są też polskie akcenty. W latach powojennych ochroniarzem młodej księżniczki Elżbiety był gen. Janusz Brochwicz-Lewiński. Wspomniał, że wszyscy bardzo lubili wówczas księżniczkę Małgorzatę, bo była bardzo rozrywkowa. 


Ale to była wówczas zupełnie inna Brytania - umierające Imperium potrafiące pokazać swoją okrutną stronę. Brochwicz-Lewiński po wojnie służył też w Mandacie Palestyńskim. Wspominał, że jego dowódca bardzo się wściekł, po tym gdy żydowscy terroryści w ataku na brytyjski konwój zabili młode, powszechnie lubiane pielęgniarki. Złapanego młodego Żyda ciągnięto wówczas za jeepem po pustyni, aż została z niego tylko oderwana połowa ciała. W dzisiejszych czasach coś takiego, by oczywiście nie przeszło. 


I na koniec anegdota: Dziennikarze spytali kiedyś Roberta Mugabe, dyktatora Zimbabwe i zarazem byłego poddanego brytyjskiego, czy nie myśli o zrezygnowaniu ze stanowiska ze względu na wiek. Mugabe odparł: - Królowej brytyjskiej też zadacie to pytanie?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz