Ilustracja muzyczna: Wheatus - Teenage Dirtbag
Agent specjalny John O'Neil został nazwany najgorliwszym tropicielem bin Ladena i zapłacił za to najwyższą cenę. Zaczęło się w 1998 r., gdy przybył do Arabii Saudyjskiej prowadzić śledztwo w sprawie zamachów na ambasady w Kenii i w Tanzanii. Lekko się zdenerwował, gdy dowiedział się, że główni świadkowie zostali ścięci bez przesłuchania. Ale to nic. To tylko taki lokalny zwyczaj...
Po zamachu na ,,USS Cole” przybył do Jemenu na czele grupy 200 agentów FBI. Tym razem już nie miejscowe procedury prawa karnego były jego największym zmartwieniem. Śledztwo było bowiem sabotowane przez nieustannie jątrzącą i wznoszącą biurokratyczne przeszkody amerykańską ambasador Barbarę Bodine. Bardzo szybko cała ta grupa agentów wróciła do kraju. O’Neil dostał zakaz wjazdu do Jemenu. Przy okazji odkrył dowody tajnych negocjacji pomiędzy USA a Talibami dotyczących budowy rurociągu przez Afganistan oraz dowody sabotowania przez Al.-Qaedę tego przedsięwzięcia. Kiedyś prywatnie stwierdził, że Biały Dom dokonuje obstrukcji śledztwa przeciwko Saudyjczykom, że robi to z powodu interesów naftowych a Arabia Saudyjska jest centrum tej układanki.
Tymczasem, gdy
przygotowywał się do walki o intratną posadę w NSC, 19 VIII 2001 r. w ,,New
York Timesie” ukazał się artykuł opisujący jak to w VII 2000 r. zgubił on
walizkę z tajnymi dokumentami. Owszem zgubił, ale po godzinie odnalazł ją
nienaruszoną. W każdym bądź razie o pracy w NSC nie miał już co marzyć.
Według Grega Palasta w V 1996 r. w
paryskim hotelu Rotale Moceau doszło do spotkania wysoko postawionych
Saudyjczyków z przedstawicielami Al.-Qaedy. Dyskutowano tam o pomocy finansowej
dla organizacji. W spotkaniu mieli brać udział min.: Khalid bin Mafuz i Adnan
Kashogii – handlarz bronią, będący jedną z kluczowych postaci w ,,Iran-Contra”. Pomoc
finansowa bardzo pomogła Al.-Qaedzie – to właśnie w 1996 r. Osama bin Laden dokonuje wielkiej
konsolidacji różnych muzułmańskich grupek z jego organizacją.
Tymczasem Osama rozgościł się w
Afganistanie, gdzie władze objęli Talibowie. Znał teren, miał koneksje wśród
miejscowych, nikt go nie niepokoił, szkolił spokojnie terrorystów. Zaczął
jednak irytować przywódcę talibów Mułę Omara. Nie wiemy, co dokładnie robił,
ale wkurzyło to Omara do tego stopnia, że w VI 1998 r. miał zawrzeć układ z
księciem Turki bin Faisalem. Układ ten sprowadzał się do wydania Saudyjczykom
Osamy bin Ladena. Aż tu nagle: bum! Krwawe
zamachy na ambasady amerykańskie w Nairobi i w Daar es Saalam, przed którymi
notabene ostrzegał siedzący w więzieniu Michael Riconscuito, a których to
ostrzeżeń odpowiednie służby nie chciały słuchać... 20 VIII 1998 r. na
Afganistan spadają rakiety Cruise. Z 6 obozów szkoleniowych 4 zostały trafione
z czego tylko 1 był związany z Osamą bin Ladenem. Zginęło kilku agentów
pakistańskiego wywiadu oraz kilku zupełnie przypadkowych ludzi. Większość z
tych obozów od dłuższego czasu była zresztą pusta. USA
po raz pierwszy dokonały nalotu lotniczego przeciwko jednej osobie prywatnej.
To spowodowało, że Osama bin Laden stał się bohaterem ludowym na Bliskim
Wschodzie. Agenci CIA rozprowadzali wśród miejscowej ludności podobizny bin
Ladena mające ułatwić jego identyfikację a które de facto wykreowały go na
islamskiego idola. Telewizja Al.-Jazeera z kolei lansowała na okrągło jego
przesłania. Umowa Omar-Turki nie doszła do skutku.
W zamachy na ambasady zamieszany był pułkownik Ali Mohammed, oficer egipskiego wywiadu wojskowego i przez pewien czas instruktor w Fort Bragg. W 1994 roku
został on zatrzymany w Kanadzie i wypuszczony na prośbę rządu USA. Jak się
okazało był amerykańskim agentem i zarazem do 1998 roku szefem ochrony bin
Ladena. Mimo
posiadania takiego wspaniałego agenta Amerykanie nie próbowali zlikwidować ani
schwytać szefa Al.-Qaedy. Gdy w 1999 r. Madelaine Allbright spytała szefa
połączonych sztabów i miłośnika Czerwonych Chin w jednej osobie gen. Sheltona,
czy Delta Force nie mogą zabić bin Ladena, Shelton wyśmiał ten pomysł i nazwał
rozwiązaniem ,,rodem z Hollywood”. Od
1998 do I 2001 r. na Oceanie Indyjskim
była stale zakotwiczona łódź podwodna, gotowa w każdej chwili wystrzelić
pociski Cruise w stronę bin Ladena. Od
VIII do IX 2000 r. po Afganistanie latały bezzałogowe samoloty Predator
inwigilujące szefa Al.-Qaedy. Clinton ze zdumieniem oglądał zbliżenia Osamy bin
Ladena spacerującego po ulicach afgańskich miast. Już wtedy istniała wersja
Predatora uzbrojona w rakiety.
W XII 1997 r. agent CIA Robert Baer
dowiedział się, że katarski minister spraw wewnetrznych Abdallah al-Thani
gości i ochrania Khalida Szejka Mohameda, jednego z przywódców al-Kaidy. Agencja nic nie zrobiła w tej
sprawie, al-Thaniemu nic się nie stało, Mohamed bez problemów opuścił Katar a
informator Baera został porwany z ulicy. CIA
nic tez nie zrobiła, gdy miała możliwość pojmania w Sudanie w 1998 r. Mahmmeda
Atefa – szefa operacji Al.-Qaedy.
W V 2001 roku gen. Colin Powell, ówczesny amerykański sekretarz stanu, przekazał Talibom 43 mln USD "pomocy dla rolnictwa". W III
2001 r. odwiedził USA specjalny wysłannik Talibów Rahatullah Hashimi. Przywiózł
ze soba pięknie utkany dywan w prezencie dla prezydenta Busha. Proponował
Amerykanom wydanie bin Ladena. Tak
przynajmniej twierdzi Leila Helms, córka byłego dyrektora CIA robiąca PR dla
Talibów (!). W VI dowódca Sojuszu Północnego komendant Masud przekazuje Amerykanom
swoje dane wywiadowcze dotyczące al-Kaidy i radzi podjąć przeciw niej
natychmiastowe działania.
Wcześniej wraca z Afganistanu agentka DIA Julie Sierrs. Jej raport dotyczący
planowanego zamachu na Ahmeda Szacha Masuda zostaje skonfiskowany. Nikt nie
chce wysłuchać jej ostrzeżeń. 9 IX
2001 r. lubiący media komendant Masud udziela wywiadu 2 arabskim
,,dziennikarzom”. Jeden z nich ma w kamerze bombę...
Niektóre kręgi w rządzie USA powoływały się na domniemane spotkanie w Pradze pomiedzy Mohamedem Attą a agentem irackiego wywiadu. Tymczasem o wiele ważniejsze dla śledztwa w sprawie 11 IX mogłoby się okazać spotkanie w Dubaiu. Po raz pierwszy sprawę tę opisało ,,Le Figaro”. Według tej gazety w dniach od 4-11 VII 2001 r. Osama bin Laden przebywał w amerykańskim szpitalu wojskowym w Abu Dhabi w związku z odbytą tam operacją nerek. Leczył go dr. Callaway, który miał mu też udzielac pomocy medycznej w 1994 i 1996 r. W szpitalu bin Ladena odwiedziła rodzina, wielu wysoko postawionych Saudyjczyków ( w tym książę Turki bin Faisal) oraz agent CIA Larry Mitchell. Mitchell miał się spotkać z Osamą 12 VII. 15 VII złożył raport w siedzibie CIA w Langley. ,,Le Figaro” wzięło te informacje najprawdopodobniej od francuskiego wywiadu.
Częściowo odtajnione dokumenty FBI wskazują, że pomocy dwóm porywaczom z 11 września udzielił jeden z pracowników ambasady saudyjskiej w Waszyngtonie. Wspomnianym dyplomatą był najprawdopodobniej Mussaed Ahmed al-Jarah. Przekazał dwóm porywaczom pieniądze i pomógł im wynająć mieszkanie. Współdziałał on przy wspieraniu al-Kaidy z Omarem al-Bayoumim, agentem saudyjskiego wywiadu. Wiele wskazuje, że pieniądze przekazane porywaczom pochodziły od księcia Bandara.
Książę Bandar był saudyjskim ambasadorem w Waszyngtonie w latach 1983-2005, a później m.in. szefem saudyjskiego wywiadu w latach 2012-2014. Jest uznawany za człowieka mocno zwesternizowanego i za przyjaciela rodziny Bushów. Przylgnął nawet do niego przydomek "Bandar Bush".
W dniu 11 IX 2001 r., rankiem odbywało się w Waszyngtonie przyjęcie zorganizowane przez firmę inwestycyjną Carlyle Group. Był na nim obecny Bush Sr. jak również brat Osamy- Shafig bin Laden. W chwili gdy samoloty rozbijały się o wieże WTC, stali oni wszyscy przed telewizorem. Prezesem grupy był wówczas Frank Carlucci – były wysoki ranga oficer CIA i sekretarz obrony w latach 1987-1989. Innym poważnym udziałowcem był przełożony Carluciego z CIA – George Herbert Walker Bush. We władzach spółki zajmował też ważną pozycję James Baker III – sekretarz stanu za rządów Busha Sr. W 2001 roku ważnymi udziałowcami byli też bin Ladenowie. (Sprzedali później swoje udziały pod wpływem prasowej nagonki.) Wiemy o dwóch wizytach Busha Sr. w rodowej siedzibie bin Ladenów w Arabii Saudyjskiej w 1998 i w 2000 r. Starszy Bush dementował fakt drugiej wizyty, ale jakiś złośliwiec znalazł notkę od bin Ladenów z podziękowaniami za odwiedziny i alibi szlag trafił.
26 II 1993 roku na parkingu
WTC eksplodowała wypełniona materiałami wybuchowymi ciężarówka. 6 osób
zginęło, około 1000 było rannych. Terroryści planowali wysadzić w powietrze
jeden z głównych filarów wspomagających konstrukcję budynku, tak by jedna z
wież przewróciła się na drugą. I udałoby się to im, gdyby nie popełnili błędu w
obliczeniach i w związku z tym zaparkowali w innym miejscu. Szybko aresztowano podejrzanych. Przywódcą
komórki był ślepy szejk Omar Abdul Rahman – Egipcjanin zamieszany w zabójstwo
prezydenta Sadata w 1981 r. Kilka lat wcześniej pomagał CIA werbować
Mudżahedinów do Afganistanu. Przybył swobodnie do USA, mimo że otwarcie głosił
swe zamiary: obalenie rządów Egiptu i Stanów Zjednoczonych. W III
1990 r. w ambasadzie amerykańskiej w Chartumie agent CIA udający urzędnika
konsularnego przyznał mu wizę turystyczną. Gdy przebywał już w Stanach w XI
1991 r. z powodu uchybienia proceduralnego odebrano mu wizę. Mimo to pół roku
później INS nagrodził go zieloną kartą. Stało się tak pomimo ostrzeżeń wywiadu
egipskiego, który przekazał Amerykanom wszelkie możliwe informacje o Rahmanie. W
XI 1992 r. w Egipcie powiązani ze ślepym szejkiem terroryści ostrzelali z
karabinów maszynowych autokar pełen turystów. Na imigracyjnym nie zrobiło to
najmniejszego wrażenia.
Dla Rahmana to
było za mało. Postanowił uderzyć w Stanach Zjednoczonych. 5 XI 1990 r.
Egipcjanin El Sayid Nosair zastrzelił w Nowym Jorku skrajnie prawicowego
żydowskiego bojówkarza – rabina Meiera Kahane. (Który kiedyś skonfrontował się na schodach siedziby ONZ z G.H. Bushem oskarżając go o prosowieckość.) FBI
uznało, że Nosair działał sam, mimo że informator widział go 2 dni wcześniej
jak rozmawiał z Rahmanem. Adwokata Nosairowi zapewnił Osama bin Laden. W czasie
śledztwa zabezpieczono wiele dokumentów opisujących strukturę nowojorskiej
komórki, organizacje Al.-Qaedy i plany zamachu na WTC. Dokumenty te
przetłumaczono dopiero po 3 latach. Aresztowano wielu ludzi zamieszanych
później w pierwszy zamach na WTC, ale jak przyznał anonimowy informator z FBI :
,,Kazano nam ich wypuścić.”
Dodał też, że ślepy szejk cieszył się w USA taką protekcją, gdyż był w USA
,,pod sztandarem bezpieczeństwa narodowego, Departamentu Stanu, CIA i NSA.”
1 IX 1992 r.
przybyło do Nowego Jorku dwóch agentów Al.-Qaedy – Ramzi Yousef i Ahmed Ajaj.
Ajaj został aresztowany na lotnisku, gdyż w jego walizce znaleziono: fałszywe
paszporty i dowody tożsamości, kartkę z poradami jak oszukać INS, 4 notesy z
przepisami na bomby, 6 podręczników budowy bomb, 4 kasety wideo poświęcone
broni i zaawansowany podręcznik zwiadu. Został oskarżony tylko o posiadanie
fałszywego paszportu i trafił do więzienia na 6 miesiecy. Mimo to w celi nadal
się kontaktował z Ramzim Yousefem – bratankiem Khalida Szejka Mohammeda,
uważanym za głównego organizatora pierwszego zamachu na WTC. Gazeta ,,Village Voice” podała w 1993 r., że Ajaj był informatorem Mossadu. Co
ciekawe Yousef był podejrzewany z kolei o bycie informatorem wywiadu irackiego.
Dokumenty znalezione przy Ajaju przetłumaczono dopiero 3 lata później. I w
dodatku błędnie. Jedna z publikacji nosiła tytuł ,,Al.-Qaeda” co przetłumaczono
jako ,,Główna zasada.”
Najciekawsza
jest jednak historia Emada Salema. Był on sierżantem armii egipskiej i
informatorem FBI w nowojorskiej komórce Al.-Qaedy. Poinformował FBI o planie
wysadzenia WTC. Co więcej zaproponował im, że zamieni materiał wybuchowy na
nieszkodliwy proszek. FBI nie była zainteresowana tą propozycją. Jak
widać już przy okazji pierwszego zamachu na WTC działały pewne mroczne siły
pilnujące, by zamach się udał. Jednakże okazał się on klapą. Ramzi Yousef
stanął przed amerykańskim sądem. Gdy przewożono go śmigłowcem nad Nowym
Jorkiem, spojrzał na wieże WTC i powiedział: ,,Następnym razem to będzie
bardziej precyzyjne.”
Myślę, że scenariusz znany z filmu "Matrix" ominie ludzkość. Bo po prostu Timmermans wraz z kolegami globalistami wyłączy prąd swoim pakietem Fit for 55 i podobnymi programami przymusowej obniżki standardu życia. Obca sztuczna inteligencja straci w ten sposób szansę na opanowanie Ziemi. Bo nie może działać bez prądu. Szach mat! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz