sobota, 27 marca 2021

Republikańskie ujawnienie + Sabotaż łańcuchów dostaw

 

 


John Ratcliffe, Dyrektor Narodowego Wywiadu USA w latach 2020-2021, stwierdził w wywiadzie dla Fox News, że "dokonano dużo więcej obserwacji UFO niż opinia publiczna wie". Mówił o obserwacjach dokonanych przez Siły Powietrzne i Marynarkę Wojenną. Wspomniał m.in., że obserwowano obiekty wchodzące w prędkość ponaddźwiękową bez wywoływania boomu sonicznego oraz dokonujące innych rzeczy niemożliwych dla pojazdów opartych na konwencjonalnej technologii.

Senator Marco Rubio przyznał natomiast, że "nad naszymi bazami latają rzeczy, których nie potrafimy zidentyfikować".  Przypominam, że Rubio to człowiek mocno związany z tajnymi służbami.

Marynarka Wojenna ujawniła natomiast, że w lipcu 2019 r. nad formacją jej niszczycieli 100 mil od wybrzeży Kalifornii przelatywały niezidentyfikowane "drony" rozwijające ogromne szybkości, wykonujące niesamowite manewry i mające kształt "tik-taków".

Mamy więc do czynienia z dalszą częścią procesu kontrolowanego, stopniowego ujawniania elementów prawdy o UFO. Bardzo ciekawe jest to, że ten proces stymuluje obecnie strona republikańska. Czy to element szantażu w wewnętrznych rozgrywkach, dotyczących m.in. kontroli nad procesem wyborczym?

***


Nie wiem, czy również Wy macie wrażenie, że jakaś "bondowska organizacja Widmo" miesza przy globalnych łańcuchach dostaw. W lipcu 2020 r. doszło do pożaru w fabryce japońskiej firmy Nittobo pod Fukushimą. Fabryka ta produkowała specjalne włókna szklane używane do wytwarzania mikroprocesorów. W listopadzie pożar wybuchł w produkującej mikroprocesory fabryce japońskiej firmy AKM. Niedawno spłonęła część fabryki japońskiej firmy Renasans - też produkującej mikroprocesory. Do tej "serii niefortunnych zdarzeń" dochodzi akurat wtedy, gdy na globalnych rynkach narasta niedobór mikroprocesorów, powodujący, że wiele fabryk motoryzacyjnych stoi a odczuwać niedobory zaczynają też wielkie koncerny technologiczne. I w tym właśnie momencie wielki kontenerowiec blokuje Kanał Sueski.  A zanim dochodzi do blokady, kreśli na mapie wielkiego penisa. Operatorem statku jest tajwańska spółka, ale właścicielem jest japońska firma Shoei Kissen Kaisha.

Tak się akurat składa, że tajwański producent mikroprocesorów TSMC stał się w ostatnich miesiącach najbardziej zasypywaną zamówieniami firmą na Ziemi.  Jako jedyny potrafi produkować niektóre bardzo zaawansowane chipy wykorzystywane przez Apple. Rośnie przez to znaczenie Tajwanu - który jest oczywiście stale zagrożony militarnie przez Chiny.  Dodajmy, że Japonia to bliski sojusznik Republiki Chińskiej. Czy w tej grze chodzi więc o ochronę Tajwanu przez agresją chińskich komunistów? Czy Republika Chińska i Japonia stworzyły własną "prometejską" konspirację, w stylu tej tworzonej przez Polaków w dawnych czasach?

***

Pod filmem z mojej prelekcji poświęconej tajemnicom Września '39, pojawił się ciekawy komentarz jednego z widzów. Może w pewnych kwestiach zbyt daleko idący, ale dający do myślenia:


Nie zgodzę się z tym, że tzw. realny socjalizm "skonsolidował Polaków" - on ich raczej zdemoralizował, ale to oczywiście temat na inną dyskusję. Dyskusyjne jest również to, czy wymiana Kresów na Ziemie Odzyskane była dobra - pachnie to trochę rozważaniami różnych Grabskich-Kidawa-Błońskich. Ale były szanse na to, by nasza granica wschodnia została ukształtowana inaczej. Jeszcze przecież w czerwcu 1944 r. Stalin wysyłał sygnały, że jest gotów zostawić Lwów i Zagłębie Naftowe przy Polsce. Gdyby zaś ten skończony kretyn i nieudaczniek Mikołajczyk nie spieprzył sprawy i nie powiadomił Mołotowa o zbliżającym się Powstaniu w Warszawie, to plan Berii zostałby zrealizowany i władzę w Polsce przejąłby Berling wraz z innymi wojskowymi o "sanacyjnej" i "prometejskiej" - przeszłości. Dołączyłoby się do nich ludzi z AK. To byłaby inna Polska niż protektorat rządzony przez Bermana, Minca i Bieruta. Gdyby Berii udało się natomiast w 1953 r. wykończyć Chruszczowa i resztę swoich wrogów, to komunizm skończyłby się już w połowie lat 50., ze wszystkimi tego konsekwencjami. Załapalibyśmy się jeszcze jako kraj na złotą erę keynsowskiego kapitalizmu, ale trwale bylibyśmy zaszczepieni przeciwko czerwonej zarazie, więc ominęłyby nas później różne marksistowskie szaleństwa produkowane na Zachodzie.

Autor komentarz do mojego wykładu zauważył jednak coś bardzo ważnego. Kwestię niemieckiej potęgi. Wyobraźmy sobie, że obecnie Niemcy zaczynałyby się za Mławą i za Częstochową. Druga wojna światowa nie wybuchła. Niemcy mają swoich granicach pokojowo przyłączoną Austrię i być może również Czechy. Wyobraźcie sobie jak potężnym krajem są w tych granicach. . Dzisiaj widzimy zagrożenie w niemieckiej potędze gospodarczej i zdolności Niemiec do korumpowania, zastraszania i kreowania klasy politycznej państw Europy. A jak wielka byłaby ta siła, gdyby Niemcy miały granice z kwietnia 1939 r.? Pamiętajmy również, że to nie straty terytorialne były największym ciosem dla Niemiec w 1945 r. Ten naród został poddany reedukacji, odcięty od tradycji i zdemoralizowany. To, że dzisiaj armia niemiecka jest w tak żałosnym stanie, to rezultat tej polityki. To, że to kraj zapóźniony cyfrowo, dokonujący sabotażu własnej gospodarki (np. odrzucając energetykę jądrową) i niewiele wnoszący do światowej kultury jest właśnie efektem tego przymusowego odmóżdżenia wdrażanego przez aliantów. Póki w RFN rządzili przedstawiciele przedwojennego lub wczesnopowojennego pokolenia, ten kraj się jeszcze rozwijał. I oczywiście to jest jeden ze skutków decyzji podjętych przez Śmigłego-Rydza, Becka i Mościckiego na Zamku Królewskim w styczniu 1939 r.

***

Chodzi mi po głowie nowa seria blogowa. O "Nuklearnych Bogach".


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz