sobota, 29 lutego 2020

eXtinction: Ludzki wirus



Ilustracja muzyczna: Pikotaro - Everyone Must Die

Czy w opowieściach "foliarzy" dotyczących śmiercionośnych szczepionek może kryć się ziarno prawdy? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nie. Foliarze są wszak foliarzami. W nawet najmniejszy sposób pisząc źle o szczepionkach automatycznie narażasz się na śmieszność i jesteś klasyfikowany jako świr. No cóż, dlatego nie będę tutaj pisał ogólnie o szczepionkach. Zamiast tego zajmę się jedną konkretną szczepionką.

Na początku lat 90. WHO przeprowadziła masowy program szczepień przeciwko tężcowi w Meksyku, na Filipinach i w Nikaragui. Program ten nie wzbudzał najmniejszych kontrowersji, aż do momentu, w którym katolicka organizacja Comite Pro Vida de Mexico postanowiła przyjrzeć się składowi szczepionki. Jej podejrzenia wzbudziło to, że była ona aplikowana tylko kobietom w wieku rozrodczym - mężczyznom i dzieciom już nie. Testy laboratoryjne wykazały, że szczepionka zawierała hormon hCG. Dziwne było już samo to, że ta substancja znalazła się w jej składzie. hCG jest bowiem hormonem związanym z ciążą - koniecznym do jej donoszenia. W połączeniu z innymi składnikami szczepionki sprawiał jednak, że w organizmie kobiety były wytwarzane przeciwciała zwalczające hCG. W wyniku tego dochodziło do poronień. Co ciekawe szczepionkę podawano kobietom w trzech dawkach, w krótkich odstępach czasu, choć jedna dawka szczepionki przeciwko tężcowi zwykle wystarczy, by chronić przed tą chorobą przez 10 lat. Comite Pro Vida zrobił research i odkrył, że Fundacja Rockefellera wspólnie z Radą ds. Ludności (sponsorowaną przez Rockefellerów), Bankiem Światowym, UNDP i Fundacją Forda pracowały wcześniej nad stworzeniem szczepionki antypłodnościowej z wykorzystaniem hCG. W 1988 r. w prestiżowym czasopiśmie medycznym "Lancet" ukazał się artykuł poświęcony tej szczepionce. WHO początkowo odrzucało ustalenia Comite Pro Vida twierdząc, że to grupa uprzedzona do niej. Cztery niezależne testy potwierdziły jednak obecność hCG w szczepionkach. WHO zmieniała więc wersję: szczepionki miały zostać "przypadkiem" zanieczyszczone.



Fundacja Rockefellera ma długą tradycję angażowania się w projekty eugeniczne - również w Republice Weimarskiej i Trzeciej Rzeszy. Finansowała m.in. powstanie Instytutu Psychiatrii Kaisera Wilhelma, w którym wielką szychą był Ernst Rudin - twórca nazistowskiego programu eugenicznego. Jeszcze w 1940 r. niemieckie ośrodki eugeniczne zwiedzał Leon Whitney, sekretarz wykonawczy finansowego przez Rockefellerów Amerykańskiego Towarzystwa Eugenicznego. Bardzo mu się podobało, to co robią Niemcy i napisał po podróży, że: "While we were pussy-footing around... the Germans were calling a spade a spade". Granty od Rockefellerów dostawał również m.in. Otmar Freiherr von Verschuer, niemiecki eugenik skupiający się na badaniach bliźniąt (jego asystentem był Joseph Mengele).  Uniknął on Procesów Norymberskich a amerykański eugenik Paul Popenoe przysyłał mu do okupowanych Niemiec paczki z kawą i czekoladą. W 1948 r. został członkiem-korespondentem Amerykańskiego Towarzystwa na Rzecz Ludzkiej Genetyki, którym kierował Herman Josef Muller, wykładowca Rockefeller University, a wcześniej Instytutu Badań nad Mózgiem im. Kaisera Wilhelma. Verschuer znalazł też zatrudnienie w finansowanym przez Rockefellerów Biurze ds. Ludzkiej Dziedziczności w Kopenhadze. W jednym z listów przyznawał, że w 1947 r. wysłał tam wyniki "badań" z Auschwitz.



Fundacja Rockefellera finansowała nie tylko zbrodniczych konowałów w Niemczech. W 1931 r. Rockefeller Institute for Medical Research zapłacił za badania prowadzone w Portoryko przez dra Corneliusa Rhoadsa. Rhoads był onkologiem i jednocześnie specjalistą od broni chemicznej. Podczas swoich badań celowo wywoływał raka u mieszkańców wyspy, by obserwować jak się on rozwija. Badania zostały przerwane, po tym jak w 1932 r. wyciekł list, w którym pisał: "Portorykańczycy to bez wątpienia najbrudniejsza, najbardziej leniwa, najbardziej zdegenerowana i złodziejska rasa ludzi zamieszkujących kiedykolwiek tę półkulę. Tym, czego potrzebuje ta wyspa nie są publiczne działania zdrowotne, ale tsunami lub coś, co by totalnie eksterminowało populację. Zrobiłem wszystko co mogłem, by przyspieszyć proces eksterminacji, zabijając ośmiu z nich". Rhodes nie trafił za to do więzienia, ale  pomagał później zakładać ośrodki badań nad broniami biologicznymi w Marylandzie, Utah i Panamie.



Portoryko stało się natomiast poligonem dla działań depopulacyjnych (a równolegle dla testowania modelu gospodarki opartej na bardzo taniej sile roboczej). Dużo uwagi wyspie poświęcał w latach 50-tych i 60-tych Nelson Rockefeller. Jednym ze skutków było to, że w 1965 r. 35 proc. portorykańskich kobiet w wieku rozrodczym było wysterylizowanych. Jego brat John D. Rockefeller III kontrolował politykę rodziny dotyczącą walki ze wzrostem populacji ludzkiej. W 1961 r. stwierdził, że przyrost ludności to drugi pod względem wagi problem, z którym musi mierzyć się ludzkość. Za pierwszy problem uznał broń nuklearną. (A teraz przypomnijmy sobie serię Phobos i to co płk Corso mówił o roli broni nuklearnej w kosmicznym odstraszaniu.) Alan Greg, będący  w latach 1919-1956 szefem wydziału medycznego Fundacji Rockefellera, porównywał natomiast ludzkość do komórek rakowych pasożytujących na organizmie Ziemi. Dla kogo chciał oczyścić Ziemię z tego "raka"?



Od czasów makabrycznych eksperymentów eugenicznych sprzed 80 lat technika poszła do przodu. Przykładem jest na historia z zeszłej dekady. We wrześniu 2001 r. mała kalifornijska spółka biotechnologiczna Epicyte ogłosiła, że stworzyła zmodyfikowaną genetycznie kukurydzę... zabijającą spermę. Użyła do tego przeciwciał z organizmów kobiet chorujących na pewien rodzaj niepłodności. Ogłosiła również, że będzie współpracować nad rozwijaniem tej technologii z koncernem Dow Chemical (poprzez firmę Dow AgroSciences) i firmą Novartis. Epicyte prognozowała, że do 2007 r. ta kukurydza powinna być już komercyjnie dostępna. W 2004 r. ta spółka została jednak przejęta przez inną małą spółkę a wszelkie wieści o tym odkryciu ucichły. Oczywiście pojawiły się plotki, że spermicydalna kukrydza GMO jest gdzieś testowana. No cóż, w ostatnich latach toczy się naukowa debata na temat spadku ilości testosteronu i spermy produkowanej u mężczyzn. Naukowcy prawdę mówiąc nie mają pojęcia, co za to odpowiada i wysuwają najróżniejsze teorie - od pornografii, poprzez wi-fi, po zachodnią dietę. Tak się akurat składa, że zachodnia dieta stała się przez ostatnie kilkanaście lat bogata w zmodyfikowaną genetycznie soję (o której będzie też w tej serii blogowej) a od lat 70-tych jest bogata w syrop glukozowo-fruktozowy wytwarzany z kukurydzy.

Czyżby więc foliarze mieli rację i "elity" rzeczywiście chcą wybić i wysterylizować sporą część ludzkości? Jeśli tak, to skąd im przyszedł do głowy taki pomysł? Odpowiedzi będziemy szukać w tej serii blogowej. Przyjrzymy się bliżej agrobiznesowi, genetycznym modyfikacjom, dziwnym epidemiom a także takim ideologicznym rakom jak feminizm. A w kolejnym odcinku serii eXtinction wrócimy do "czasów sprzed Potopu" - a także XVIII-wiecznego, pierwszego "naukowego" ludobójstwa.

I pamiętajcie: Everyone must die!

***


Uwaga świata skupia się obecnie na epidemii koronawirusa. Wszystko co się dotychczas wydarzyło sprawiło, że podtrzymuje swoje stanowisko: koronawirus to chińska broń biologiczna, która została wypuszczona z laboratorium w Wuhan w ramach walki frakcji, ale wymknęła się spod kontroli. Wirus został przygotowany na wypadek zmiękczenia Tajwanu przed inwazją, więc jest o wiele bardziej zabójczy dla Azjatów niż dla Białych. Ale oczywiście na "Aryjczyków" też działa - szczególnie tych starszych. Duże żniwo zbiera w Iranie, gdzie zachorowała m.in. wiceprezydent tego kraju - w 1979 r. rzeczniczka bojówkarzy zajmujących ambasadę USA zwana "Krzyczącą Mary".  Władze Iranu oczywiście tuszują skalę epidemii. Tuszują też Amerykanie - ale robią to w bardziej subtelny sposób: przebadali u siebie zaledwie ponad 400 ludzi, gdy np. w Korei Południowej przebadano 45 tys.  Nie ma badań, nie ma wykrytych przypadków, nie ma paniki - proste! Jest jednak spore ryzyko, że epidemia i ewentualna recesja sprawią, że Bernie Sanders zostanie prezydentem. (Przynajmniej wprowadzi MMT :) W Watykanie panika z powodu choroby papieża Franciszka. Mi się to skojarzyło z serialem "Nowy Papież". A Erdogan wypuszczający do Europy "zarażonych" nachodźców... Oj będzie się działo...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz