sobota, 22 lutego 2020

Bernie Sanders - czerwony militarysta


Harley Quinn (eks-dziewczyna Jokera w uniwersum DC) głosowała na Berniego :) A przynajmniej taki żarcik umieszczono w filmie "Ptaki Nocy". Ale oczywiście Bernie cieszy się poparciem nie tylko jakiejś wariatki z komiksu. Amerykańskie służby poinformowały senatora Sandersa, że jego kampania ma skryte wsparcie Rosji. Rosyjskie tajne służby chciałby ponoć, by Bernie wygrał z Trumpem. To ciekawa obserwacja, bo jeszcze niedawno przekonywały, że to Trump cieszy się poparciem rosyjskich służb. Może więc jedne służby (np. GRU) wspierają Trumpa a inne (SWR) Sandersa? A może na Kremlu znów się z ch... na rozumy zamienili? Załóżmy, że w opowiastkach o tym jak Rosja pomagała Trumpowi wygrać wybory jest jakieś ziarno prawdy. Np., na Kremlu pogniewali się na Hillary, że wzięła pieniądze a nie wywiązała się z obietnicy dotyczącej zniesienia Ustawy Magnickiego i na złość jej wspierali Trumpa biorąc za dobrą monetę jego kampanijne przechwałki jak to zaprowadzi pokój z Rosją. To potem Rosja musiała się srogo zawieść, bo Trump nic Rosji nie dał poza nowymi sankcjami i przerzucaniem większych sił na flankę wschodnią NATO. Putin został ze swoim resetem jak Braun z wojną irańską... Czyżby więc teraz liczył na to, że wspierając Berniego da prezydenturę "komuniście" i "pacyfiście"? Jeśli tak, to powinien natychmiast wypieprzyć na zbity pysk tych debili z amerykańskich rezydentur SWR i GRU, którzy mu to doradzili.

Ilustracja muzyczna: Hiroyuki Savano - Battle Continues


Bernie Sanders był w latach 1981-1989 burmistrzem miasta Burlington w Vermont. W tym mieście znajduje się fabryka koncernu GE, w której produkuje się działka Gatlinga. W 1985 r. przed fabryką doszło do demonstracji grupki lewaków protestujących przeciwko temu, że produkowany tam sprzęt jest wykorzystywany do walki z komunistami w Ameryce Łacińskiej. Bernie wysłał przeciwko tym lewakom policję, jednemu z nich zagroził zwolnieniem z administracji miejskiej, jeśli będzie kontynuował polityczny aktywizm. Bernie był oczywiście w dobrych relacjach z GE i chwalił koncern, że dobrze płaci robotnikom w tej fabryce i pozwala im na zakładanie związków zawodowych.



Gdy Bernie zasiadał w Kongresie i w Senacie, wielokrotnie wspierał w głosowaniach potrzeby koncernów zbrojeniowych. Gorąco popierał m.in. przyznanie funduszów na myśliwce F-35.  I trudno się temu dziwić, bo dostawał datki na kampanię od koncernów zbrojeniowych: Lockheed Martin, Northrop Grumman, BAE Systems i United Technologies. Jego szef gabinetu i doradca kampanijny z 2016 r. był lobbystą pracującym dla Boeinga.




Bernie zapewnia swoich lewackich zwolenników, że w 1991 r. głosował przeciwko wojnie w Zatoce Perskiej i w 2003 r. przeciwko wojnie w Iraku. Nie wspomina, że w 2003 r., już po inwazji na Irak, głosował za ustawą wspierającą działania prezydenta Busha na Bliskim Wschodzie, w szerszej wojnie przeciwko terroryzmowi. W 2001 r. głosował za wojną w Afganistanie. Tak samo popierał działania administracji Obamy w Iraku, Afganistanie, Jemenie, Libii, Pakistanie i Somalii. ( W przypadku operacji w Libii początkowo ją popierał, a później gdy kraj się pogrążył w chaosie, zaczął twierdzić, że jednak była zła - co nie miało już jednak żadnego znaczenia.) W 1999 r. Sanders głosował za poparciem dla bombardowań Jugosławii. Gdy przed jego biurem odbyła się demonstracja lewaków protestujących przeciwko tej wojnie, Bernie swoim starym zwyczajem wezwał policję, by sprzątnęła ich z ulicy. 

Z ankiety przeprowadzonej przez "New York Times" w lutym 2020 r. wynika, że Bernie poparłby... prewencyjne uderzenie na Iran i Koreę Północną! Oczywiście tłumaczone to jest jako uderzenie mające zapobiec testom nuklearnym. Bernie wskazuje też, że Rosja powinna być uznawana przez USA za wroga podobnie jak Chiny - warunkiem normalnych stosunków z ChRL miałoby być uszanowanie przez nie autonomii Hongkongu i zamknięcie obozów koncentracyjnych w Xinjangu. Sanders atakuje Trumpa z prawej flanki krytykując go, że za mało przywalił Rosji i Chinom!
Kongresmen Ro Khanna, wiceszef kampanii Sandersa, twierdzi w rozmowie z "The Atlantic", że Bernie jako prezydent będzie kontynuował operacje wymuszania wolności żeglugi w Zatoce Perskiej i na Morzu Południowo-Wschińskim a także utrzyma amerykańską obecność wojskową w krajach sojuszniczych.




W 2016 r. w sondażu przeprowadzonym dla "Military Times" Bernie cieszył się drugim pod względem wielkości poparciem wśród amerykańskich żołnierzy. (Pierwsze miejsce miał w nim oczywiście Trump.) Dostał też setki tysięcy dolarów datków od pracowników sektora zbrojeniowego. Popularność Berniego można wytłumaczyć tym, że zawsze darzył szacunkiem weteranów i walczył, by mieli godną pomoc socjalną i opiekę zdrowotną. Gdy oddziały Gwardii Narodowej z Vermont wracały z Afganistanu, zawsze witał je na lotnisku.

Jak pogodzić militaryzm Berniego Sandersa z jego socjalistycznymi czy też wręcz "komunistycznymi" poglądami? No cóż, wśród Czerwonych zawsze było mnóstwo militarystów. Nieprzypadkowo pruski agent Karl Marx chciał zmilitaryzować społeczeństwo budując cywilne armie pracy. Engels był analitykiem wojskowości. O militaryzmie Lenina, Trockiego, Stalina, Mao, Pol Pota i Castro chyba nie muszę wspominać?

Chris Matthews, publicysta MSNBC i zarazem były autor przemówień Jimmy'ego Cartera, porównał Berniego do Fidela Castro i zasugerował, że jego socjalizm doprowadziłby do masowych egzekucji w nowojorskim Central Parku. Project Veritas nagrał jakiś czas temu jednego z organizatorów kampanii Sandersa w Iowa Kyla Jurka  mówiącego, że "gułagi nie były takie złe" i że amerykańskie społeczeństwo potrzebuje reedukacji, by polubić "socjalizm". Zapewne sam by do takiego gułagu trafił, jak tysiące millenialsów idiotów, którzy rozczarowaliby się, że ich idol jest jednak militarystą...

Demokraci obecnie próbują powstrzymać drogę Sandersa do nominacji. Głównie dlatego, że stoi na drodze Hillary. Ich plan jest taki, by nominację dostał Bloomberg lub Buttiegieg (funkcjonarusz wywiadu marynarki wojennej). Zwycięzca ma w lipcu-sierpniu ogłosić, że Hillary będzie u jego boku kandydatką na wiceprezydenta. Z kampanii Bloomberga już poszedł przeciek, że rozważa on Hillary jako kandydatkę na wiceprezydenta.  Czy Demokraci dokonają więc redystrybucji głosów oddanych na Sandersa? Czy też znów zapłacą Berniemu, by się wycofał i zbudował sobie nowy dom? Czy też może Bernie - rocznik 1941 - zejdzie na zawał serca?

***



Sprawę pochodzenia koronawirusa w ciekawy sposób naświetlił prof. Frances Boyle, amerykański specjalista od broni biologicznej. Widzi on źródło tej epidemii w badaniach nad SARS prowadzonych w laboratorium BSL-3 na Uniwersytecie Karoliny Północnej. W badaniach tych uczestniczył Zheng-Li Shi, ekspert z... Instytutu Wirusologicznego Wuhan. Wcześniej chińska Narodowa Fundacja Nauk Przyrodniczych dała duży grant Uniwersytetowi Karoliny Północnej. W ten sposób zapłaciła za to, by chiński ekspert od wojny biologicznej został włączony do ekipy zajmującej się koronawirusem. Wirus został więc de facto zakupiony w USA przez Chińczyków. Modyfikowali go później w Wuhan - z myślą o inwazji na Tajwan!

Warto też się zapoznać z sesjami "zdalnego widzenia" sprzed wybuchu epidemii.

***

A już za jakiś czas kolejna seria blogowa - eXtinction. Łączy się ona w pewnym stopniu z serią Phobos. W jej klimat może Was wprowadzić piosenka Pikotaro - "Everyone must die".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz