W oficjalnych narracjach dotyczących Holokaustu często podnoszony jest zarzut o współwinie Kościoła Katolickiego oraz papieża Piusa XII w zagładzie Żydów. W jaki sposób Pius XII miał pomagać w mordowaniu Żydów? Być może udzielając tysiącom z nich schronienia w Watykanie i Castel Gandolfo? A może organizując wielką potajemną akcję pomocową, w której obok kościelnych struktur współuczestniczyły organizacje żydowskie z Ameryki Południowej i wielki rabin Zagrzebia? A może czynnie wspomagając spiski mające na celu zabicie Hitlera i zakończenie wojny?
Flashback: Największe sekrety - Pontifex: Mit brennender Sorge
Zaangażowanie Piusa XII w pomoc dla Żydów sprawiło m.in., że Izrael Zolli, główny rabin Rzymu, przeszedł na katolicyzm i z wdzięczności dla papieża Eugenio Pacellego przyjął imię Eugenio. Późniejsza izraelska premier Golda Meir dziękowała zaś papieżowi za pomoc okazaną przez Kościół Żydom w trakcie wojny. Niezaprzeczalnym faktem jest też to, że aż do lat 60. nikt Piusa XII ani Kościoła o sprzyjanie nazistom nie posądzał - nikt poza prymitywnymi sowieckimi propagandystami. Wszak o ile byli księża uczestniczący w Holokauście - np. słowacki przywódca ks. Józef Tiso czy niektórzy ustaszowscy kapłani z Niezależnego Państwa Chorwackiego - to oskarżanie całego Kościoła o współudział w ludobójstwie jest sporym nadużyciem. (Równie dobrze można powiedzieć, że cały naród żydowski był współwinny Holokaustu, gdyż w ludobójstwie pomagały Judenraty czy Żydowska Policja a wśród nazistów znajdowali się niepełni Aryjczycy tacy jak Heydrich.) Tysiące księży, zakonnic i świeckich katolików czynnie angażowało się zaś w ratowanie Żydów. Wystarczy wspomnieć choćby żydowskie dzieci ukrywane w polskich klasztorach czy założycielkę Żegoty "mocherową" katolicką pisarkę Zofię Kossak-Szczucką. W ratowanie Żydów angażowali się nawet tacy znani przedwojenni antysemici jak ks. Marceli Godlewski czy ks. Stanisław Trzeciak. W Niemczech katolicy należeli zaś do najbardziej aktywnych działaczy opozycji antyhitlerowskiej a najbliżej zabicia Hitlera był fanatyczny katolik von Stauffenberg. Czemu więc teraz słyszymy, że katolicy i Kościół powinni przepraszać Żydów za Holokaust?
Obwinianie katolików za ludobójstwo dokonane na Żydach jest w dużej mierze trendem, który narodził się w latach 60. wraz z transformacją społeczną na Zachodzie. Nowa narracja mówiła, że biały, chrześcijański Zachód jest winny wszystkiemu złu na tym świecie: kolonializmowi, niewolnictwu, "patriarchalnej opresji kobiet", homofobii, rasizmowi,"kapitalistycznemu wyzyskowi" i oczywiście faszyzmowi (tak jakby wszystkie te zjawiska nie występowały w innych kręgach cywilizacyjnych i nie były nieodłączną częścią ludzkiej natury...). Zachód trzeba więc było zreedukować uderzając w jego filary cywilizacyjne: "patriarchalizm białego człowieka" oraz w chrześcijaństwo. Oczywiście nie da się skutecznie uderzyć w chrześcijaństwo nie uderzając w najpotężniejszy i najliczniejszy kościół chrześcijański, czyli w Kościół Katolicki. W oczach tych inżynierów społecznych miał on przemienić się w wiecznie kalającą się za prawdziwe i rzekome grzechy, nieatrakcyjną instytucję. "Trzeba doprowadzić do takiego stanu, by na ambonach stali sami najwięksi gamonie, a słuchały ich tylko stare babiny" - mówił swego czasu Adolf Hitler, niejako antycypując Sobór Watykański II.
Kampania oskarżeń mająca przypisać Kościołowi winę za (antykatolicki, okultystyczny, volkistowski) niemiecki narodowy socjalizm padła jednak na podatny grunt. Grunt antychrześcijańskich uprzedzeń wśród części społeczności żydowskiej, która postrzega barwną historię swojego narodu tylko jako pasmo prześladowań dokonywanych przez "złych gojów" (a pomija tysiąclecia koegzystencji z gojami). Zgodnie z jej narracją, naród żydowski ciągle w swojej historii napotykał na inkarnacje Hitlera: faraon był Hitlerem, Nabuchodonozor był Hitlerem (i miał przy tym 140 metrowego kutasa, którym zerżnął króla Sedecjasza), Antioch był Hitlerem, Pompejusz był Hitlerem, Tytus i Hadrian byli Hitlerami, Torquemada był Hitlerem, Chmielnicki był Hitlerem, carowie byli Hitlerami, Ungern był Hitlerem, Petlura był Hitlerem, Nasser był Hitlerem, Saddam był Hitlerem, każdy lokalny watażka nie lubiący Żydów był Hitlerem, a każdy chuligan, który wywrócił stragan w jakimś sztetle na zadupiu był niemalże Eichmannem jeśli nie Heydrichem a grupka pięciu nazioli z Wodzisławia Śląskiego wcale nie robiła głupich rzeczy w lesie, tylko organizowała nową konferencję w Wansee. W tej paranoicznej narracji (deprecjonującej prawdziwy Holokaust i ośmieszającej jego ofiary) oczywiście Pius XII i wszyscy przedsoborowi papieże musieli być Hitlerami a rzesze katolików zdyscyplinowaną armią niczym SS. I oczywiście ta armia przez prawie dwa tysiące lat nie robiła nic innego tylko prześladowała Żydów. Tylko dziwnym trafem Żydzi ten trwający 2 tysiące lat "nieustanny Holokaust" przetrwali, a często w jego trakcie prosperowali materialnie.
Flashback: 800 mln zabitych Żydów - starożytny Holokaust, o którym nie mieliście pojęcia
Nie neguje bynajmniej istnienia chrześcijańskiego antysemityzmu i antyjudaizmu. Było go nawet w dawnych wiekach całkiem sporo. Ale znajmy proporcję. Owszem były pogromy w średniowiecznej Europie, ale przecież to był też czas takich zdarzeń jak: wojna stuletnia, bunty miejskie i chłopskie w stylu żakerii czy powstania Wata Taylora, wojny husyckie, nieszpory sycylijskie... Średniowiecze było ogólnie brutalną epoką w której przemoc była najczęściej wybieraną metodą rozwiązywania sporów. Ludzie w tamtych czasach oślepiali, kastrowali i ćwiartowali swoich wrogów. Pogromy po prostu wpisywały się w tę epokę, tak jak niewolnictwo w starożytność a epidemia syfilisu w oświecenie. Stanowiły po prostu sposób rosnącego w siłę mieszczaństwa do pozbycia się nielubianej ekonomicznej konkurencji. (Często podczas pogromów palono księgi rachunkowe żydowskich lichwiarzy.) To zaś, że Żydzi koegzystowali z chrześcijanami w wielu krajach (nie tylko w Rzeczypospolitej) przez setki lat świadczy, że antyjudaizm przyjmował wówczas zwykle mniej drastyczne formy.
Jak pisał Karol Zbyszewski w swoim nieocenionym "Niemcewiczu od przodu i tyłu" :
"Jeszcze śwątobliwszym mężem był ksiądz Obłoczyński - asceta, co się nawet na odpustach u Bernardynów nie upijał. Ciocia Bisia całowała ślady jego stóp w ogrodzie. Kazania miał tak płomienne, że spędzano na nie wszystkich żydów z Brześcia w nadziei, że ich nawróci. Choć gadał po 6 godzin i wymachiwał trupią czaszką - żydy zostawały przy swoim.
Nad nawróceniem żydziąt pracował niestrudzenie i pan Marceli. Nie kupił smaru ani nitki w Brześciu nie palnąwszy przy okazji parchom wykładu teologicznego. Gdy krawcy zjeżdżali do Klenik na generalne szycie, pan Marceli szedł do ich pracowni z biblią pod pachą i nuż tłómaczyć, a przekonywać. Żydłaki oponowały ostro, dyskusja kończyła się paru kopniakami, raz Talmud powędrował w ogień. Jednak co piątek żydziska łagodniały, zdawało się, że Duch Święty przenika im do głowy - uradowany pan Marceli, prócz umówionej zapłaty, dawał im na szabas parę gęsi, kur i worek kaszy. Krawcy wracali z Brześcia w poniedziałek, po dobrych dyspozycjach nie było śladu.
(...)
Odwiecznym zwyczajem, na pamiątkę Męki Pańskiej, żacy warszawscy tłukli żydów w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i Wielką Sobotę. Straż marszałkowska nie przeciwstawiała się pięknej tradycji, żydzi wzniecali srogi wrzask, ale ani im do głowy nie przychodziło siedzieć w domu. Bogobojni mieszczanie nie handlowali w te wielkie dnie - były to więc ich benefisy. Dla podwójnego zarobku można było znieść parę kuksańców, żałowali, że tak nie jest krągły rok."
De facto często było tak, że Kościół Żydów chronił przed tym, motywowane ekonomicznie mieszczaństwo i chłopi nie spuszczali im zbyt mocnego wpierdolu. W Rzymie, a w więc w Państwie Kościelnym, Żydzi spokojnie żyli sobie we własnej dzielnicy i zajmowali się handlem katolickimi dewocjonaliami na Placu Św. Piotra. Zachowały się włazidupcze listy pisane przez przedstawicieli społeczności żydowskiej do nowowybranych papieży ze średniowiecza i renesansu. Jeden z tych papieży zastawił nawet żydowskim bankierom swoją tiarę. O jakim więc "odwiecznym antysemityzmie" tutaj mowa? Nie zapominajmy też, że Kościół przez cały czas liczył, że uda się kiedyś Żydów nawrócić na katolicyzm jako cały naród. I całkiem sporo Żydów na katolicyzm przeszło - np. rodzice hiszpańskiego wielkiego inkwizytora Torquemady czy przodkowie gen. Franco.
Obraz będzie niepełny jeśli nie wspomnimy, że obok chrześcijańskiego antyjudaizmu istniało judaistyczne uprzedzenie do chrześcijaństwa. Ot np. wśród części ortodoksyjnych Żydów zachował się zwyczaj plucia na chrześcijan i chrześcijańskie symbole. Zwyczaj ten wywołuje współcześnie zażenowanie wśród świeckich Żydów, w tym działaczy ADL. Wiążę się z nim historia dotycząca jednej z rzeźb na praskim Moście Karola. Cesarz pewnego dnia zauważył, że miejscowi Żydzi przechodząc obok krucyfiksu na moście obsesyjnie plują na ukrzyżowanego Jezusa. Zarządził więc, by gmina żydowska na własny koszt umieściła na krucyfiksie złote hebrajskie litery - jedno z imion Najwyższego. Plucie skończyło się. Czy zdarzało Wam się pluć na ulicy na wizerunki znienawidzonych polityków, celebrytów czy postaci fikcyjnych? Nie, bo takie zachowanie może być uznane za oznakę zaburzeń psychicznych. Dla części ortodoksyjnych Żydów jednak takie zachowanie było normą. Jak wielki musieli mieć kompleks na temat Jezusa, by w tak dziecinny sposób wyładowywać swoje frustracje?
Przykładem na te frustracje jest również będąca dodatkiem do Talmudu hagada "Toledot Jeszu", czyli "Historia o Jezusie". Jezus jest tam przedstawiony jak syn ulicznicy i rzymskiego żołnierza. Twórca chrześcijaństwa praktykuje tam czarną magię i w ten sposób uzyskuje moc czynienia cudów. Kradnie też Imię Boże, ale ginie w powietrznym pojedynku magicznym z jednym ze znanych rabinów. Po śmierci trafia do Piekła, gdzie gotuje się w dole ze wrzącymi ekstrementami. Obok wróżbity Baalama i rzymskiego cesarza Tytusa. To jak widać typowa, pełna ekstremalnej przesady bliskowschodnia historyjka. Została skompilowana prawdopodobnie w VI w., ale jej fragmenty pochodzą z wcześniejszych stuleci, czyli z czasów, gdy chrześcijaństwo było prześladowaną, niszową religią, która w żaden sposób nie mogła prześladować Żydów. Ten paszkwil (którego rozpowszechniania zakazały władze żydowskiej społeczności w Rzeczypospolitej w 1561 r.), wraz z pismami Ojców Kościoła i relacjami z Nowego Testamentu wskazuje, że judaistyczny kompleks na punkcie Jezusa i chrześcijaństwa powstał na bardzo wczesnym etapie istnienia Kościoła. Czym był on spowodowany?
"Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał." - J 2,13-15. Wspomniani w Ewangelii według Św. Jana "bankierzy" byli ludźmi pasożytującymi na wiernych odwiedzających Świątynię Jerozolimską. Wierny musiał w niej składać ofiarę, ale ofiara złożona w rzymskich monetach - zawierających wizerunek pogańskiego cesarza uważającego się za Boga była zabroniona. Bankierzy wymieniali więc rzymskie monety na swoje żetony - oczywiście robili to po złodziejskim kursie. Jezus wściekł się więc na tych "finansistów" i wyrzucił ich ze Świątyni. Został wówczas uznany przez świątynny establiszment za niebezpiecznego radykała. Ówczesny establiszment żydowski był zaś takim Judenratem - instytucją kolaboracyjną mającą pomagać Rzymianom w zaprowadzaniu spokoju w Judei. (Strażników świątynnych, którzy aresztowali Jezusa w Ogrodzie Oliwnym można zaś porównać do Policji Żydowskiej z getta.)
Obraz będzie niepełny jeśli nie wspomnimy, że obok chrześcijańskiego antyjudaizmu istniało judaistyczne uprzedzenie do chrześcijaństwa. Ot np. wśród części ortodoksyjnych Żydów zachował się zwyczaj plucia na chrześcijan i chrześcijańskie symbole. Zwyczaj ten wywołuje współcześnie zażenowanie wśród świeckich Żydów, w tym działaczy ADL. Wiążę się z nim historia dotycząca jednej z rzeźb na praskim Moście Karola. Cesarz pewnego dnia zauważył, że miejscowi Żydzi przechodząc obok krucyfiksu na moście obsesyjnie plują na ukrzyżowanego Jezusa. Zarządził więc, by gmina żydowska na własny koszt umieściła na krucyfiksie złote hebrajskie litery - jedno z imion Najwyższego. Plucie skończyło się. Czy zdarzało Wam się pluć na ulicy na wizerunki znienawidzonych polityków, celebrytów czy postaci fikcyjnych? Nie, bo takie zachowanie może być uznane za oznakę zaburzeń psychicznych. Dla części ortodoksyjnych Żydów jednak takie zachowanie było normą. Jak wielki musieli mieć kompleks na temat Jezusa, by w tak dziecinny sposób wyładowywać swoje frustracje?
Przykładem na te frustracje jest również będąca dodatkiem do Talmudu hagada "Toledot Jeszu", czyli "Historia o Jezusie". Jezus jest tam przedstawiony jak syn ulicznicy i rzymskiego żołnierza. Twórca chrześcijaństwa praktykuje tam czarną magię i w ten sposób uzyskuje moc czynienia cudów. Kradnie też Imię Boże, ale ginie w powietrznym pojedynku magicznym z jednym ze znanych rabinów. Po śmierci trafia do Piekła, gdzie gotuje się w dole ze wrzącymi ekstrementami. Obok wróżbity Baalama i rzymskiego cesarza Tytusa. To jak widać typowa, pełna ekstremalnej przesady bliskowschodnia historyjka. Została skompilowana prawdopodobnie w VI w., ale jej fragmenty pochodzą z wcześniejszych stuleci, czyli z czasów, gdy chrześcijaństwo było prześladowaną, niszową religią, która w żaden sposób nie mogła prześladować Żydów. Ten paszkwil (którego rozpowszechniania zakazały władze żydowskiej społeczności w Rzeczypospolitej w 1561 r.), wraz z pismami Ojców Kościoła i relacjami z Nowego Testamentu wskazuje, że judaistyczny kompleks na punkcie Jezusa i chrześcijaństwa powstał na bardzo wczesnym etapie istnienia Kościoła. Czym był on spowodowany?
"Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus udał się do Jerozolimy. W świątyni napotkał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał." - J 2,13-15. Wspomniani w Ewangelii według Św. Jana "bankierzy" byli ludźmi pasożytującymi na wiernych odwiedzających Świątynię Jerozolimską. Wierny musiał w niej składać ofiarę, ale ofiara złożona w rzymskich monetach - zawierających wizerunek pogańskiego cesarza uważającego się za Boga była zabroniona. Bankierzy wymieniali więc rzymskie monety na swoje żetony - oczywiście robili to po złodziejskim kursie. Jezus wściekł się więc na tych "finansistów" i wyrzucił ich ze Świątyni. Został wówczas uznany przez świątynny establiszment za niebezpiecznego radykała. Ówczesny establiszment żydowski był zaś takim Judenratem - instytucją kolaboracyjną mającą pomagać Rzymianom w zaprowadzaniu spokoju w Judei. (Strażników świątynnych, którzy aresztowali Jezusa w Ogrodzie Oliwnym można zaś porównać do Policji Żydowskiej z getta.)
W słowach arcykapłana Kajfasza przebijał podobny "realizm polityczny" jak u Chaima Rumkowskiego. Gdyby Ziemkiewicz nie był endekiem, to by pewnie nie mógł się jego postawy nachwalić :)
Ówczesny establiszment żydowski znalazł się jednak wkrótce potem na śmietniku historii, przygnieciony gruzami zburzonej przez Rzymian Świątyni lub konający na tysiącach krzyży ustawionych przez rzymskich żołnierzy wzdłuż dróg Judei. Kompleks antychrześcijański zyskał jednak nowe paliwo. Jezus stał się fałszywym Mesjaszem, który parał się czarną magią i "ukradł Imię Boże". Mesjasz na którego oczekiwali wówczas Żydzi miał być przede wszystkim przywódcą polityczno-religijnym, który doprowadzi do budowy żydowskiego imperium obejmującego kawał Bliskiego Wschodu (od Nilu do Eufratu), będzie dyktatorsko panował z pełnej monumentalnych budowli Jerozolimy i zmusi gojów do niewolniczej pracy dla Żydów. Takiej wizji hołdują do dzisiaj niektóre ultraortodoksyjne środowiska. (A teraz porównajmy sobie takiego Mesjasza z Hitlerem, którego celem było stworzenie wielkiego europejskiego obszaru gospodarczego zdominowanego przez Niemcy, którym rządziłby po dyktatorsku z pełnego monumentalnych budowli Berlina i zmuszał "podludzi" do niewolniczej pracy dla Niemców.) Jezus takiej politycznej wizji mesjańskiej nie wypełniał - co było zresztą jednym z motywów zdrady Judasza Iskarioty. Zamiast tego stworzył "religijne Imperium" - Kościół istniejący do 2 tysięcy lat, który nie tylko rozłożył Imperium Rzymskie od środka, ale również stał się jego sukcesorem. Podczas gdy trybalistyczny, etnocentryczny judaizm napotkał naturalne bariery rozwoju, Jezus stworzył uniwersalistyczną religię, którą odniosła ogromny sukces i skutecznie zasymilowała pogańskie religie ludów indoeuropejskich.
Jezus tym samym popełnił w oczach Żydów największą możliwą zbrodnię - wyzuckerbergował ich! Żydzi poczuli się jak bracia Winklevoss, którym Mark Zuckerberg ukradł pomysł na portal społecznościowy, który odniósł gigantyczny sukces. Tak samo Jezus przejął żydowski kod kulturowy, poprawił go i skutecznie sprzedał na całym świecie. Żydzi nie załapali się na globalny sukces chrześcijaństwa i na całe stulecia znaleźli się na bocznym torze cywilizacji. W tym tkwią korzenie ich antychrześcijańskiej traumy.
Czy Jezus ukradł więc "imię Boże" czy rzeczywiście był Mesjaszem, którego Żydzi przeoczyli? Odpowiedź na to pytanie zależy od Waszej indywidualnej wiary. Ja w każdym bądź razie często się zastanawiam, czy Jezus nie dokonał wrogiego przejęcia religii monoteistycznej. Miłosierny i niezwykle praktyczny Bóg z Nowego Testamentu bardzo różni się bowiem od Boga ze Starego Testamentu. Jahwe w Starym Testamencie spuszcza na Ziemię Potop, dokonuje rzezi małych dzieci, narzuca Żydom często absurdalne przepisy rytualne, zabija ludzi, którzy chcą uchronić Arkę Przymierza od wpadnięcia w błoto, namawia do ludobójstwa i każe swoim wyznawcom kaleczyć sobie fiuty. (Ponoć miał to być znak poddania się Bogu, ale przecież starożytni Hebrajczycy nie chodzili z genitaliami na wierzchu. Poza tym czemu nie nakazał kobietom w równie drastyczny sposób okazywać poddanie się sobie? Różni specjaliści medyczni starają się od 200 lat dowieść, że obrzezanie zapobiega takich chorobom jak: ślepota, epilepsja, rak, gruźlica, AIDS a ponadto zapobiega masturbacji i "gwałceniu białych kobiet przez Murzynów". Z drugiej strony są lekarze twierdzący, że obrzezanie prowadzi do mniejszej satysfakcji seksualnej, a ta z kolei źle wpływa na psychikę. Niektórzy wskazują też na dużą korelację między obrzezaniem a sprawstwem gwałtów.)
"Bóg" ze Starego Testamentu jest tak różną istotą od Boga z Nowego Testamentu , że Żydzi mieli więc prawo podejrzewać Jezusa o to, że ukradł im "Imię Boże".
Flashback: Największe sekrety - Pontifex: Disciplina Arcani
Flashback: Największe sekrety - Pontifex: Disciplina Arcani
***
A moim Czytelnikom życzę Wspaniałych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz