sobota, 17 marca 2018

Największe sekrety: Samael - Kadry decydują o wszystkim

Ilustracja muzyczna: Godsmack - Voodoo (video zawiera unikalne zdjęcia ze sztabu wyborczego Hillary Clinton)



Zamach na prezydenta Jamesa Garfielda z 2 lipca 1881 r. to jedno z najbardziej zagadkowych zdarzeń w dziejach Stanów Zjednoczonych. Zabójca, Charles J. Guiteau po prostu podszedł do prezydent na waszyngtońskim dworcu kolejowym, strzelił mu w plecy i krzyknął: "Jestem Stalwart. A prezydentem jest Arthur". "Stalwart" to ówczesne określenie działacza konserwatywnego skrzydła Partii Republikańskiej bliskiego byłemu prezydentowi, generałowi Ulysesowi Grantowi. Arthur to wiceprezydent Chester Arthur, który po śmierci Garfielda został prezydentem i nie odznaczył się niczym szczególnym (no, może poza początkiem programu rozbudowy amerykańskiej floty wojennej). Motyw zabójcy jest przedmiotem domysłów jak również to, kto mógł za nim stać. Garfiled kilka tygodni wcześniej wypowiadał się krytycznie o lobby bankierskim, ale zmarł w domu jednego z najbogatszych amerykańskich finansistów, "króla obligacji" Josepha Seligmana (notabene przyjaciela gen. Granta z czasów gdy ten wielki dowódca prowadził sklep w małym miasteczku).

Okres między zakończeniem wojny secesyjnej a wojną z Hiszpanią obfituje w podobne konspirologiczne białe plamy. A przecież był to dla USA czas kluczowy - czas kształtowania się wielkiej kapitalistycznej elity.



Południe przechodziło do końcówki lat 70-tych XIX w. tzw. okres rekonstrukcji. Był to czas "transferu majątków", w ramach którego wiele aktywów dawnych elit Południa przeszło w ręce bankierskich i przemysłowych rodzin z Północy. W "Dixielandzie" działał "ruch oporu" - Ku Klux Klan - tajny związek, posługujący się okultystycznymi symbolami, założony przez wybitnego kawaleryjskiego dowódcę gen. Nathana Bedforda Forresta i oficera służb specjalnych Konfederacji płka Alberta Pike'a, "papieża amerykańskiej masonerii" i zarazem lucyferianina. Rekonstrukcja zakończyła się jednak nie w wyniku oporu Klanu, ale za pomocą politycznego dealu - demokraci w 1878 r. zgodzili się ustawić wybór prezydenta tak by wygrał kandydat republikanów Rutherford Hayes zwany później "Rutherfraudem". W zamian odzyskiwali wolną rękę na Południu. Dosyć szybko zintegrowano pokonanych ze zwycięzcami. W 1898 r. orkiestry przygrywające wojskom wyruszającym na wojnę z Hiszpanią grały na przemian konfederackie i jankeskie melodie. Oficjalnie zintegrowano tradycje wojskowe obu stron a na Południu zaroiło się od pomników konfederackich generałów. W Waszyngtonie postawiono zaś pomnik płka Pike'a, który stoi obecnie w pobliżu siedziby FBI. Jak widać zintegrowano również tradycje służb specjalnych i tajnych związków Północy i Południa.



Tymczasem na Północy lobby bankierskie rosło w siłę. Do starych talentów takich jak August Belmont czy bracia Seligman dołączyli nowi współpracownicy Rotszyldów tacy jak Jacob Schiff a także rdzenni amerykańscy potentaci. Lobby to utrzymywało oczywiście bardzo ożywione kontakty z Londynem i realizowało w USA londyńskie pomysły typu oparcie waluty tylko i wyłącznie na standardzie złota. W amerykańskich realiach zaowocowało to wyeliminowaniem srebrnych dolarów z obiegu a także zielonych dolarów Lincolna. (W obronie srebrnych i papierowych dolarów tworzone były wówczas masowe partie populistyczne, które były dezintegrowane przez lobby bankierskie.) System waluty złotej był - podobnie jak w Wielkiej Brytanii - bardzo recesjogenny i skutkował szeregiem kryzysów. Nie powstrzymało to jednak rozwoju gospodarczego USA. Stany Zjednoczone same w sobie były ogromnym rynkiem, na którym popyt był napędzany m.in. przez masową europejską (nie trzecioświatową!) imigrację. Ziemi i surowców naturalnych było tam pod dostatkiem, podobnie jak możliwości awansu i dorobienia się. Wielkie fortuny powstawały z niczego, często w podejrzanych okolicznościach. Ot np. John D. Rockefeller, swego czasu najbogatszy człowiek świata, gigant naftowy w stylu "Aż poleje się krew", był synem Williama Rockefellera, sprzedawcy oszukańczych specyfików pseudomedycznych, bigamisty skazanego za gwałt na służącej. (Obyczaje w miasteczkach Dzikiego Zachodu były oczywiście rozluźnione. Często się zdarzało, że jedynymi dostępnymi kobietami były tam dziwki. Każdy z braci Earpów, słynnych stróżów prawa z Tombstone wyszedł więc za panienkę do towarzystwa. Nikogo nie gorszyło, że w niedzielę dziewczyny z burdelu chodziły na nabożeństwo do pastora Chojeckiego . W Tombstone za czasów Earpów żyły też sobie trzy pary jawnie lesbijskie i nie miały żadnych problemów z tego powodu.)

Nową elitę o plebejskim pochodzeniu wspierały swoimi kredytami wielkie domy bankierskie. Robiły to oczywiście we własnym interesie. Dostrzegły, że inwestycje w amerykańskie koleje, sektor naftowy i przemysł stalowy mogą być niezwykle opłacalne. Europejskie domy bankowe liczyły też, że w ten sposób zdołają związać amerykańską elitę ze swoimi interesami. Potentaci z USA mieli być takimi "młodszymi braćmi" bankierów z Londynu - co zresztą później głosił otwarcie Ruch Okrągłego Stołu Lorda Milnera i Cecila Rhodesa.



Amerykańskie elity w pewnym momencie (pytanie w którym?) uznały jednak, że ta rola im nie wystarcza. Po co być młodszym partnerem, skoro można mieć wszystko? Zamiast robić deal z imperium, które ma najlepszy okres już za sobą, można zacząć tworzyć własne imperium i zaangażować się w spisek mający na celu zniszczenie konkurencji - starych europejskich imperiów. Opisałem go już w seriach "Steamroller", "Archanioł", "Inferno", "Zanim zapadła Mgła" i "Euphoria".




Jako jeden z pierwszych drogę wyznaczył illuminata Thomas Jefferson, w swojej koncepcji Imperium Wolności. Jednym z wyznaczających strategię na wczesnym etapie tego planu był admirał Alfred Thayer Mahan, autor książki, która uzmysłowiła amerykańskim elitom wagę strategii morskiej i dostarczyła uzasadnienia dla wojny z Hiszpanią. Jak pisałem już na tym blogu, w serii "Steamroller":




"Wojna, które zmiażdżyła zidiociałą hiszpańską monarchię była realizacją strategii opisanej przez admirała Alfreda Thayera Mahana, jednego z ojców geopolityki, w książce "The Influence of Sea Power Upon History: 1660–1783". Jego praca zwróciła amerykańskiemu establiszmentowi uwagę na rolę floty w budowie imperium oraz na konieczność zajęcia strategicznych punktów na mapie świata niezbędnych do prowadzenia przez flotę globalnych operacji. Realizując tą strategię USA dokonały w 1898 r. aneksji Hawajów (w 1894 r. przeprowadzono tam już proamerykański zamach stanu), a w wyniku wojny z Hiszpanią, po błyskotliwym zwycięstwie na jej flotą dokonanym w Zatoce Manilskiej przez admirała George'a Deweya, odebrały jej Kubę, Puerto Rico, Filipiny oraz Guam. USA stały się mocarstwem pacyficznym. W 1903 r. amerykańscy progresywistyczni finansiści organizują secesję Panamy z Kolumbii - powstają warunki do zbudowania Kanału Panamskiego, inwestycji o kluczowym znaczeniu strategicznym dla amerykańskiej floty. W międzyczasie sekretarz stanu Hay formułuje "zasadę otwartych drzwi" w Chinach sprzeciwiając się tym samym podziałowi Chin na strefy wpływów przez europejskie mocarstwa. Jednocześnie ci sami finansiści od secesji Panamy (a później od wspierania bolszewików, nazistów, włoskich faszystów, Wilsona i FDR) zaczynają finansować ruch Sun Yat Sena przygotowując się do przeprowadzenia w Chinach rewolucji. (Mała dygresja: nowa książka Jun Chang "Empress Dogawer Cixi" obala mity dotyczące "cesarzowej wdowy" pokazując, że podczas jej panowania poczyniono ogromny postęp na drodze Chin ku nowoczesności.) Jednocześnie USA wspierają Japonię w konfrontacji z carską Rosją, wbijając pierwszy gwóźdź do trumny prawosławnego Imperium Zła.

(Po drugiej stronie Atlantyku, książka Mahana inspiruje kajzera Wilhelma i admirała Tirpitza do rozpoczęcia obłędnego programu zbrojeń morskich i poszukiwania kolonii za wszelką cenę. To popycha Wielką Brytanię i Niemcy do wojny. Zainteresowanych szczegółami odsyłam do znakomitej pracy Roberta Massiego "Dreadnought".)



Jaka jest w tym rola Teddy'ego Roosevelta, bohatera spod San Juan? Ów były stanowy kongresmen z Nowego Jorku, były szef nowojorskiej policji (odnoszący duże sukcesy w walce z przestępczością) został w 1897 r. zastępcą sekretarz marynarki. Położył duże zasługi w przygotowaniach do wojny z Hiszpanią i brał udział w procesie decyzyjnym mającym na celu wysłanie USS "Maine" do portu w Hawanie. Po wybuchu wojny złożył dymisję, by stanąć na czele sfinansowanego przez siebie oddziału ochotników "Rough Riders". Gdy powraca w glorii bohatera, zostaje w 1899 r. wybrany na gubernatora Nowego Jorku. Niesamowity zbieg okoliczności sprawia, że wiceprezydent Garret Hobart umiera na zawał serca. Jedna z frakcji partii republikańskiej narzuca prezydentowi McKinleyowi Roosevelta jako kandydata na wiceprezydenta.



McKinley i Teddy Roosevelt wygrywają wybory, ale kolejny dziwny zbieg okoliczności sprawia, że prezydent zostaje w 1901 r. zastrzelony przez polskiego anarchistę Leona Czołgosza. Teddy Roosevelt "z automatu" zostaje głową państwa, pierwszym progresywistycznym prezydentem USA. Zdobywa ogromną popularność m.in. dzięki walce z trustami oraz odgrywaniu roli mediatora między związkami zawodowymi a przemysłowcami (mimo to ma wciąż poparcie progresywistycznych finansistów uważających, że to państwo powinno regulować życie gospodarcze - oczywiście w symbiozie z wielkim kapitałem). Jednocześnie intensywnie przygotowuje Amerykę do odgrywania roli supermocarstwa, mocno inwestując we flotę wojenną i budowę Kanału Panamskiego, zapewniając armii "ćwiczenia" w postaci licznych interwencji zbrojnych na Karaibach. Po wywołanej przez finansistów z Wall Street, rynkowej panice z 1907 r., Teddy inicjuje prace nad reformą systemu bankowego USA - powołaniem banku centralnego z prawdziwego zdarzenia. Prezydent tworzy również FBI - jako bicz na wywrotowców oraz... nieuczciwych biznesmenów niszczących środowisko naturalne. (Zadanie utworzenia tajnej policji powierzono prokuratorowi generalnemu Charlesowi Bonapartemu - z tych Bonapartych, wnukowi króla Westfalii. Co prawda Kongres nie zgodził się na powołanie FBI, ale Bonaparte olał ustawodawców i stworzył Biuro Śledcze wewnątrz struktury Departamentu Sprawiedliwości. Po szczegóły odsyłam do książki "Wrogowie" Tima Weinera.)"



Teraz muszę lekko skorygować tę narrację. Teddy Roosevelt oczywiście odegrał podczas bitwy pod San Juan dużo mniejszą rolę, niż później to przedstawiał. Usilnie domagał się za tę bitwę Medalu Honoru - najwyższego amerykańskiego odznaczenia, ale armia nie chciała poprzeć jego wniosku, gdyż znała prawdę. (Teddy dostał MoHa dopiero pośmiertnie, ponad 100 lat później.) Nie walczył też z trustami na poważnie - zrobił to dopiero jego następca William Howard Taft, który stracił przez to poparcie establiszmentu a Teddy Roosevelt pomógł przegrać wybory w 1912 r. Polityczny oszust Teddy sfingował zamach na samego siebie a o jego charakterze świadczy choćby to, że podczas przejażdżki konnej przywalił szpicrutą w nogę 15-letniej dziewczyny która złamała jeździecką etykietę lekko go wyprzedzając na swoim kucyku. 



Roosevelt reprezentował nową, agresywną, progressywistyczną elitę, która miała plan przebudowy USA i świata. Ta elita będzie w nadchodzących dekadach finansować m.in.: rewolucję w Chinach, rewolucję bolszewicką, Mussoliniego i Hitlera - ale też bardzo pomoże w odzyskaniu niepodległości przez prometejską Polskę (Wilson, płk House...). Jak wspomniałem, ta elita była mieszkanką nowobogackich o plebejsko-kryminalnej przeszłości oraz starych rodów ze Wschodniego Wybrzeża (zarówno z Północy jak i z Południa). Do tej drugiej kategorii zaliczali się przodkowie Teddy'ego Roosevelta jak i Franklina Delano Roosevelta. Jednym z tych przodków był Clinton Roosevelt, polityk Partii Demokratycznej, zaliczany przez niektórych badaczy do amerykańskich illuminatów. Clinton Roosevelt po kryzysie bankowym z 1837 r. opublikował manifest, w którym kreślił kształt przyszłego ustroju komunistycznego.  Część jego pomysłów - np. dotyczących stworzenia komitetów przemysłowych sterujących produkcją - wdrożyli amerykańscy progressywiści podczas I wojny światowej i New Dealu. Clinton Roosevelt opublikował swoją pracę w 1841 r., na kilka lat przed "Manifestem Komunistycznym" Marksa. 



Według literatury konspirologicznej Roosevelt miał współpracować przy specjalnym projekcie illuminatów z Horacem Greelym, znanym nowojorskim dziennikarzem i politykiem, który w 1872 r. startował w wyborach prezydenckich (przegrał z gen. Grantem). Greely jest czasem wymieniany jako głowa amerykańskich illuminatów (nie wiadomo czy słusznie.) Dziwnym trafem, na jego cześć dostał dwa imiona Hjalmar Horace Greely Schacht - w latach 20. i 30. szef Reichsbanku i "czarodziej finansowy" Hitlera. Imiona miał zaiste niecodzienne, a powiązania jeszcze ciekawsze...

W następny odcinku serii "Samael" będzie o pewnym bractwie uniwersyteckim i jego niemieckojęzycznych rytuałach a także o wpływowych ludziach z tego bractwa...

Polecam też wpisy Spiskologa będące świetnym uzupełnieniem i rozszerzeniem odcinka "Helter Skelter" serii "Euphoria". 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz