Wewnątrz FBI działało "tajne stowarzyszenie", które dzień po wyborach prezydenckich zebrało się, by knuć przeciwko prezydentowi-elektowi Donaldowi Trumpowi. Wzmianki o nim znajdują się m.in. w smsach wymienianych pomiędzy agentem specjalnym Peterem Strzokiem a jego kochanką Lisą Page. Strzok był zastępcą specjalnego prokuratora Muellera prowadzącego dochodzenie w sprawie rosyjskiej ingerencji w wybory prezydenckie w USA. Stracił tę posadę, gdy na jaw wyszły jego smsy do Lisy Page, z których wynikało, że jest on wrogo nastawionym do Trumpa zwolennikiem Hillary Clinton. (Co ciekawe, wcześniej prowadził śledztwo w sprawie serwera Hillary i z odnalezionych wiadomości wynika, że bał się tego, że będzie zadawał jej zbyt dociekliwe pytania. Strzok przeprowadzał również przesłuchanie gen. Flynna. Dokonywał też przecieków ze śledztwa do "Wall Street Journal".) Kompromitujące smsy dotyczące tajnego stowarzyszenia wewnątrz FBI ujawnił republikański kongresmen John Ratcliffe. Według niego, do tego spisku należeli zarówno funkcjonariusze FBI, jak i prokuratorzy i sędziowie federalny, prokurator generalny dużego stanu oraz prawdopodobnie również byli prokuratorzy generalni USA. Komunikowali się oni m.in. za pomocą zaszyfrowanych chat-roomów i telefonów jednorazowego użytku, które były później niszczone dla zatarcia śladów. Niszowa stronka True Pundit i jej admin ukrywający się pod pseudonimem "Thomas Paine" już miesiąc temu pisała o istnieniu takiej grupy i zaliczała do niej m.in. Glenna Simpsona, współwłaściciela firmy Fusion GPS, która przygotowała lipne dossier o rosyjskich związkach Trumpa i prowokację z rosyjską prawniczką Natalią Weselnicką. Co ciekawe, FBI straciła około 50 tysięcy wiadomości z korespondencji Petera Strzoka. Według przecieków, w zaginionych wiadomościach znajdowały się m.in. groźby wyrządzenia fizycznej szkody Trumpowi. (Pomyślcie jaką sensacją byłoby np. znalezienie korespondencji agentów FBI spiskujących przeciwko prezydentowi Kennedy'emu i życzących mu śmierci...). Z tych wiadomości, które się zachowały wynika zaś, że Strzok twierdził, że po 10 miesiącach pracy u Muellera nie znaleziono, mimo ogromnych starań, żadnego, nawet najmniejszego dowodu na wsparcie Rosjan dla Trumpa.
Ta afera ma oczywiście szersze tło. Dużo emocji wzbudza w USA teraz sprawa utajnionego dokumentu znanego jako "Memo FISA" (FISA to tajny sąd rozpatrujący wnioski amerykańskich służb o inwigilację celów na terenie USA) opisującego nadużycia Departamentu Sprawiedliwości, FBI i CIA za rządów Baracka Obamy. Ma on opisywać nielegalną inwigilację kampanii wyborczej Trumpa a także powiązania między FBI a firmą Fusion GPS. W dokumencie tym są napiętnowani m.in.: James Comey, były szef FBI, Andrew McCabe, zastępca szefa FBI i Rod Rosenstein, zastępca prokuratora generalnego USA. Kongresmeni, którzy zapoznali się z "Memo FISA" mówią, że cała sprawa jest "większa niż Watergate" i może wykończyć prokuratora Muellera oraz jego śledztwo. Ten dokument potwierdza to o czym od wielu miesięcy piszę na blogu: sprawa rzekomej rosyjskiej pomocy dla Trumpa była od samego początku do końca montażem kryminalnej grupy wewnątrz amerykańskich tajnych służb powiązanej z Hillary Clinton i Barackiem Obamą. Co więcej, Rosja tak naprawdę chciała zwycięstwa Hillary i wspierała ją w jej prowokacjach.
Całą aferę w dosyć przystępny sposób rozpisał na swojej infografice, antykomunistyczny magazyn "The Epoch Times". Sekwencja zdarzeń była następująca: kampania Hillary (kandydatki, która podejmowała wcześniej wiele decyzji, na których skorzystał Kreml i biorącej pieniądze od rosyjskich państwowych firm), kierowana m.in. przez powiązanego z rosyjskim biznesem lobbystę Johna Podestę, zleciła poprzez kancelarię Perskins Cole firmie Fusion GPS napisanie dossier mającego być dowodem na tezę o głębokich rosyjskich powiązaniach Trumpa. (Fusion GPS brała udział w akcji lobbingowej na rzecz zniesienia Ustawy Magnickiego, czyli sankcji nałożonych na rosyjskich oficjeli. Współpracowała przy tym z rosyjską lobbystką Natalią Weselnicką, która później koordynowała z tą firmą prowokację przeciwko Trumpowi - sprawę spotkania z Donem Jrem i Jaredem Kushnerem). Fusion GPS jako podwykonawcę wybrała brytyjskiego agenta Christophera Steela, który sporządził dossier na podstawie tego, co mu zasuflowały jego źródła z... Kremla. Cytował tam m.in. wysokiego rangą oficera wywiadu pracującego w administracji Putina, oficjela z rosyjskiego MSZ i wysokiego rangą urzędnika z Kremla. Źródła te nakarmiły go dezinformacją. Steele dodał do tego historyjkę z prostytutkami sikającymi w Moskwie na zlecenie Trumpa na łóżko w którym spał Michelle Obama. Historyjkę, którą stworzyli trolle z 4chana i podesłali wcześniej republikańskiemu strategowi Rickowi Willsonowi. Steele upichcone w ten sposób dossier przekazał do mediów, do agentów FBI (z tajnego stowarzyszenia?) oraz do współpracownika senatora McCaina. McCain wręczył to dossier szefowi FBI Jamesowi Comeyowi. Administracja Obamy uznała, że znajdujące się w nim informacje usprawiedliwiają rozpoczęcie inwigilacji kampanii Trumpa. Wiele poszlak mówi też, że Hillary chciała po wygranych wyborach znieść Ustawę Magnickiego i byłoby to nagrodą dla rosyjskich tajnych służb za pomoc w prowokacjach przeciwko Trumpowi.
Wielu naiwniaków teraz się oburzy, że piszę o jakimś "Głębokim Państwie" w USA i jego grzeszkach a przecież amerykańskie służby są niewinne jak lilija i autentycznie oddane walce z międzynarodowym komunizmem, Rosją, islamskim terroryzmem, genderem itp. Otóż nie. Historia wskazuje, że często było dokładnie odwrotnie - to amerykańskie służby wspierały komunizm (np. OSS w czasie II wojny światowej) i inne toksyczne ideologie, a nie robiły tego z powodu obcej infiltracji czy "zaślepienia". Reprezentowały po prostu interesy pewnej części amerykańskiego establiszmentu. A o "Głębokim Państwie" piszą np. byli funkcjonariusze amerykańskich tajnych służb i wskazują np., że to "Głębokie Państwo" celowo bagatelizowało północnokoreański program nuklearny.
Czy to "Głębokie Państwo" wygrywa? Jak na razie jest w defensywie, choć bardzo mocno się broni. Jeśli pominiemy informacyjny szum, to Trumpowi całkiem nieźle wyszedł pierwszy rok. Reforma podatkowa sprawiła, że zaczęli go popierać potentaci z lewa i prawa - widząc, że coś może dla nich zrobić. Poparcie wśród ludu ma podobne jak Obama po pierwszym roku. Jedynie afera z gwiazdą porno Stormy Daniels nieco wstrząsnęła jego małżeństwem. I tyle.
***
Może zauważyliście, ale przez ostatni rok gdzieś zniknęło Państwo Islamskie. Nie wiadomo, co się stało z jego nominalnym przywódcą "Mandarynem" Baghdadim. Jeden z jego bliskich współpracowników jest jednak w Szwecji. Na Bliskim Wschodzie chodzą więc słuchy, że Baghdadi też może być w Szwecji jako "uchodźca". :)
***
"I've heard about bunch of neonazis from Wodzislaw Slaski. They're great guys!"
Donald J. Trump
A u nas doszło do kuriozalnej sytuacji: w parlamencie debatowano na temat jakiejś pięcioosobowej grupki, która robiła z siebie kretynów w lesie, gdzieś na śląskim zadupiu. Temat ten ostro grzały media krajowe i zagraniczne ostro pałując się zagrożeniem "fa-fa-fa-faszyzmem". No tak, znaleziono pięcioosobową grupkę neonazistów na terenie, gdzie żyją setki tysięcy ludzi uważających się za Niemców (choć znają po niemiecku parę słów) i trochę rasiowców rozczulających się "wyzwoleniem" Górnego Śląska w 1939 r. i cykających swoim hailującym kilkuletnim dzieciakom fotki pod flagami ze swastyką, upamiętniających poległych żołnierzy SS, tudzież bawiących się w inne rekonstrukcje historyczne. No i znaleźli pięcioosobową grupkę. Każdy kto zobaczył film pokazujący zorganizowane przez nią obchody urodzin Hitlera musi uznać, że neonaziści nie stanowią żadnego zagrożenia dla społeczeństwa. Stanowią wyłącznie zagrożenie dla samych siebie. A tymczasem słyszymy o tym, że nazizm (podobnie jak banderyzm) czai się wszędzie. Może jednak film "Iron Sky" pokazywał prawdę i naziści rzeczywiście uciekli na ciemną stronę Księżyca i przygotowują inwazję na Ziemię?
A może to po prostu jedna z brudnych sztuczek mających wyeliminować konkurencję podczas przepowiedzianego przez dra Targalskiego (Nya!) castingu na nową opcję rosyjską w Polsce? Wiadomo, że dawna opcja sowiecka zdegenerowała się i nie jest w stanie konkurować o władzę w Polsce. SLD, PO, PSL, .Niedojebana, Palikot, Zmiana, KOD - ich miejsce jest na śmietniku historii. Kreml zgodnie z logiką powinien więc zainwestować w prokremlowską prawicę. Szebes goj Putina, czyli Stanisław Michalkiewicz z Ozjaszem Goldbergiem nie wystarczą. Snowden-Winnicki może najwyżej wykonać w trakcie castingu piosenkę z "Ricka i Morty'ego" o stawianiu klocka na dywanie. Trzeba więc sięgnąć po nowe środowiska. Stare Głębokie Państwo próbuje jednak wyeliminować zawczasu młodą konkurencję. Ale źle celuje. Możemy mieć już wkrótce, nieendecką, nowoczesną i jednocześnie ubraną w patriotyczne szaty prorosyjską prawicę, która wyjdzie z obozu okołopisowskiego. Zwłaszcza jeśli karzełek Putin-Hujło zostanie za parę lat wymieniony na szamana Szojgu. To będzie wówczas "doskonała okazja do zasypania historycznych podziałów". Zwłaszcza jeśli Dudaszenko przesra swoje społeczne poparcie w podobny sposób jak Juszczenko czy Poroszenko a mainstreamowy PiS będzie walczył z radykalnym PiSem. Kaczyński jest już stary i martwi się głównie o los zwierzątek a przez parę lat naprawdę wiele może się wydarzyć...
Przypominam mój wpis z 2016 r. o nowej generacji agentury. Przeczytajcie go raz jeszcze. Ale przeczytajcie ze zrozumieniem.
Flashback: Geopolityczny zwrot ku Rosji? Nowa generacja agentury.