Zdobyliśmy unikalny zapis video z amerykańskiego uderzenia na syryjską bazę al-Shayrat pod Homs:
A tak na poważnie, to czy ten incydent Was zaskakuje? Trump nie ukrywał przecież, że będzie budował Amerykę imperialną, militarystyczną, odwołującą się do reaganowskich wzorców.Gdy różni dupoeksperci podniecali się tym, że wśród jego doradców znaleźli się "straszni rosyjscy agenci" Manafort i gen. Flynn, ja wskazywałem na obecność w jego grupie doradczej a później w administracji iście "zimnowojennych" jastrzębi takich jak John Bolton oraz na to, że Trumpowi poparcia udzielił Dick Cheney. ("Niech Bóg błogosławi Amerykę Dicka Cheneya!"). Trump nigdy nie mówił, że będzie prowadził politykę izolacjonistyczną - wręcz przeciwnie, że będzie zrzucał bomby, zwiększał wydatki na zbrojenia (ale nie da się rolować przy kontraktach zbrojeniowych) i wzmacniał sojusze (co oznacza, że sojusznicy muszą dawać z siebie więcej a nie tylko biernie czekać na amerykańską pomoc).
Uderzenie w Syrię zbiegło się ze spotkaniem Trumpa z przywódcą ChRL Xi Jinpingiem w Mar-a-Lago na Florydzie. Atak na Syrię miał być demonstracją tego, że USA wyszły z okresu słabości i są gotowe bardzo ostro działać, gdy nie okazuje się im należnego szacunku. O ile Obama wyznaczał "nieprzekraczalne linie" i nic nie robił, to Trump powiedział, że jest wkurzony na Assada i dwa dni później rozpieprzył mu bazę lotniczą. Imponująca szybkość. To była wiadomość skierowana do Chin, na co wskazuje m.in. dr Steve Pieczenik, były członek reaganowskiej NSC. To była m.in. aluzja do kwestii Korei Północnej. Trump pokazał również, że odrzucił karkołomne koncepcje dogadywania się z Rosją przeciwko Chinom. (Rosja była wściekła po ataku.) To zaproszenie do negocjacji w kwestiach uczynienia wzajemnych relacji gospodarczych bardziej uczciwymi a także do podziału stref wpływów na świecie. Podziału, w którym nie będzie uczestniczyła Rosja ani Europa. (Co ciekawe, rozmowy nie dotyczyły Tajwanu. Czy stanie się on amerykańsko-chińskim kondominium?) Xi Jinping i pekińska propaganda uznali, że wyniki spotkania przeszły ich najśmielsze oczekiwania. Chińczycy wyrazili zadowolenie z amerykańskiego poparcia dla projektu One Belt, One Road. Chiński prezydent przyznał nawet, że rozumie motywy Trumpa przy ataku na Syrię. Amerykański prezydent dostał oficjalne zaproszenie do złożenia wizyty w Pekinie. Samo spotkanie w Mar-a-Lago odbyło się w niesłychanie koncyliacyjnej atmosferze. Arabella, pięcioletnia wnuczka Trumpa, córka Ivanki i Jareda Kushnera, zaśpiewała piosenkę po mandaryńsku dla chińskiego przywódcy. Już wcześniej wykorzystywano ją w ofensywie soft-power w Chinach. Ivanka i Jared brali zaś udział w rozmowach z chińskim ambasadorem w Waszyngtonie.
Wiele mówi zdjęcie ekipy Trumpa podczas podejmowania decyzji o ataku na Syrię. Są tam Mnuchin, Ross i Cohn, czyli ludzie od gospodarki i negocjacji z Chinami. Wciąż jest tam Steve Bannon, który ponoć ma wkrótce wylecieć razem z Reincem Priebusem. Bannon kłócił się z doradcą do spraw bezpieczeństwa narodowego McMasterem, Kushnerem oraz Ivanką. Nazywał Kushnera "cuckiem" i "globalistą". Kushner dokonywał zaś przecieków o Bannonie do MSNBC. Wcześniej można było przeczytać o starciu w Białym Domu pomiędzy "ideologami" takimi jak Bannon chcącymi np. nałożyć na Chiny karne cła a ludźmi z Goldman Sachs, chcącymi uniknąć wojny handlowej. Wygląda na to, że wojny handlowej nie będzie - będą twarde negocjacje z Pekinem.
Dlaczego wybrano Syrię jako cel demonstracji? Bo to łatwy cel. Nikt nie lubi Syryjczyków a parę dodatkowych bomb nie czyni tam naprawdę różnicy. 59 Tomahowków w jeden cel to piękny fajerwerk. Co prawda Ruscy twierdzą, że doleciało tam zaledwie 23, ale nie robi to specjalnej różnicy - baza została rozpieprzona ( wprawdzie Syryjczycy twierdzą, że mogą startować z niej samoloty, ale infrastruktura naziemna jest poważnie zniszczona, na zdjęciach widzimy też szczątki samolotów, których nie zdążono ewakuować, początkowo Ruscy donosili, że wszystkie samoloty zostały tam zniszczone lub uszkodzone), Rosja ma wielki ból dupy, a Amerykanie pozbyli się starych rakiet zalegających w magazynach od czasów Reagana i mogą zamówić nowe. Rosyjskie rakiety S-300 jakoś żadnej z nich nie zestrzeliły. Tillerson jedzie do Moskwy i wzywa do pozbycia się Assada. Rosja odpowiada, że nie broni syryjskiego dyktatora bezwarunkowo.
W czasie gdy różni idioci straszyli "rosyjskim agentem Trumpem", "drugą Jałtą" i podniecali się wziętym z dupy brytyjskim dossier o prostytutkach sikających na łóżko Trumpa w Moskwie, ja wskazywałem, że prędzej czy później próby porozumienia rosyjsko-amerykańskiego w Syrii załamią się. I załamały się znacznie szybciej niż myślałem. Poszło za pewno o kwestię udziału Iranu i Hezbollahu w wojnie w Syrii. USA chcą zrolować irańskie wpływy w regionie, Moskwa traktuje Teheran jako swojego głównego sojusznika na tym obszarze. Skończyło się na tym, że Ruscy dostali ostrzeżenie na kilka godzin przed atakiem, by uciekali. Cała ekipa Trumpa od bezpieczeństwa narodowego opowiedziała się za zaatakowaniem Syrii. Charakterystyczna jest reakcja Turcji: Erdogan poparł amerykański atak i mówi, że trzeba jeszcze więcej. (Turcja jak widać balansuje między USA, Chinami a Rosją a Eurokarłom pokazuje "fucka", bo "trzeba ich r*chać, j*bać, i na nich zarabiać, bo są ch*ja warci". Podobnie zachowuje się mój ulubieniec Rodrgio Duterte - ociepla stosunki z Chinami, ale jednocześnie armia filipińska zacieśnia sojusz z USA i Japonią. Niedawno Duterte wydał rozkaz zbrojnego zajęcia spornych wysp na Morzu Południowochińskim. Eurośmieci i papieża Franciszka koleś traktuje "z buta".) Atak poparł również Izrael, który zirytował Putina-Hujłę forsowaniem historii o ataku sarinem na syryjskich cywilów. U nas prezydent Duda, przyznał, że Amerykanie poinformowali go wcześniej o zbliżającym się ataku na Syrię. Minister Macierewicz, ustami swojej nowej rzeczniczki, ogłosił zaś, że Polska udziela pełnego poparcia działaniom USA.
Jak to było z tym atakiem sarinem? W 2013 r. podległa ONZ organizacja OPCW niszczyła na morzu chemiczny arsenał Assada. Dostała za to nawet Nagrodę Nobla. W swoim własnym sprawozdaniu stwierdziła, że zniszczone zostało 95 proc. zapasów syryjskiej broni chemicznej. A co z pozostałymi 5 proc.? Część Assad sobie zachował, część kupili od jego ludzi lub zdobyli w walce dżihadyści z Frontu al-Nousra i Państwa Islamskiego, część sobie gdzieś leży na pustyni. Na zdjęciach ze zbombardowanej bazy widać rosyjskie zasobniki używane do transportu broni masowego rażenia, a USA wszczęły śledztwo w sprawie udziału Rosji w ataku chemicznym. W zeszłym roku znany amerykański dziennikarz śledczy Seymur Hersh pisał zaś, że Hillary Clinton pozwoliła na transport sarinu z Libii do Frontu al-Nousra w Syrii. Syryjskie Białe Hełmy, organizacja która opublikowała zdjęcia z ataku gazowego, jest uznawana za przybudówkę Frontu al-Nousra powiązaną z zachodnimi tajnymi służbami. Wcześniej łapano ich na inscenizowaniu dramatycznych filmów z operacji ratunkowych. Same Białe Hełmy nawet sobie z tego "yaycowały".
Tak czy inaczej antyassadowscy Syryjczycy mówią, że będą nazywać swoje dzieci "Donald Trump", bo amerykański prezydent dowiódł, że "ma jaja". Nadali też Trumpowi nomme de guere "Abu Ivanka al-Amriki", czyli "Ojciec Ivanki Amerykanin" .
Oczywiście dużo alt-rightowców, paleokonów i innych "antysystemowców" bóldupi z powodu jednego ataku na Syrię. Warto im przypomnieć: Reagan w podobny sposób potraktował Grenadę i Libię.
Bóludupiącym putinistom powiem tylko: Ha ha! Jesteście ciotami (i komuchami, którzy się jarają podludźmi z Armii Ludowej)!
***
Ostatnie wydarzenia przesunęły publikację kolejnego odcinka z serii "Prometeusz". Ale on zostanie opublikowany już wkrótce. Poleca jego lekturę sam Jabłoński Ireneusz ("to albinos i gringo"). :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz