poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Największe sekrety: Wrześniowa Mgła redux

Ilustracja muzyczna; Thomas Bergersen - Cry

Dyskusje historyczne w Polsce są jałowe. Ich uczestnicy często bowiem świadomie lub nieświadomie ignorują fakty, które nie pasują do ich ideologicznych wizji historii. Ot, spór czy nie zrobilibyśmy lepiej, gdybyśmy w 1939 r. zawarli pakt Ribbentrop-Beck, połączyli siły z Niemcami i przeszli przez wojnę jak Węgry czy Rumunia. O tym jak spór ten jest absurdalny można się przekonać sięgając do podstawowej literatury przedmiotu. A tam czytamy:



"25 marca rozmawia z generałem Brauchitschem, zapewniając go, że Warszawa nie tylko przyjmie wszystkie warunki, ale Polska stanie się sojusznikiem Niemiec. [..]
Opinia Hitlera niezbyt spodobała się Brauchitschowi. Podobnie jak cała armia i ogromna większość społeczeństwa niemieckiego był nastawiony zdecydowanie antypolsko i nie rozumiał ani nie podzielał polityki Hitlera zmierzającej do utrzymywania dobrych stosunków z Rzeczpospolitą. [..]
Kanclerz uspokajał generała, wyjaśniając, że porozumienie z Warszawą istnieć będzie tak długo, jak długo wymagać będzie tego interes Berlina. Polska osłania Niemcy przed ZSRR, dając Niemcom możność rozbicia Francji w jednostronnej wojnie. <<Potem - tłumaczy Hitler - Polska powinna być tak rozgromiona, aby w ciągu najbliższych dziesięcioleci nie trzeba było jej brać w rachubę jako czynnika politycznego>>. Nowa granica Rzeszy będzie biegła prosto od wschodniego krańca Prus Wschodnich do krańca Śląska, czemu towarzyszyć będą przesiedlenia ludności."


Leszek Moczulski, "Wojna Polska 1939", 2009 r., str. 421

(Cytat przypominany przez znakomity fejsbukowy profil Edward Śmigły-Rydz, marszałek Polski, Naczelny Wódz)





Od dawna piszę, że III Rzesza dążyła przede wszystkim do ataku na swoich wierzycieli z Zachodu i że dogadywała się z Sowietami nad naszą głową o wiele wcześniej niż doszło do zawarcia paktu Ribbentrop-Mołotow. Niemcy chcieli tymczasowo podzielić się z Sowietami Europą a gdy zbudują tam swoją wersję ówczesnej "strefy euro" pójść na Moskwę, by zainstalować tam narodowo-socjalistyczny reżim. Sowieci chcieli się podzielić Europą z Niemcami, by po dwóch, trzech latach pójść w "marsz wyzwolicielski" na Berlin, Paryż i Madryt. My dogadywaliśmy się z Amerykanami ponad głową Brytyjczyków, by wywołać wojnę przeciwko Niemcom zanim oni połączą siły z Sowietami. W 1938 i 1939 r. szykowaliśmy wojnę prewencyjną przeciwko Niemcom. Spóźniliśmy się (z powodu dyplomatycznych manewrów), ale mieliśmy wielką szansę na zwycięstwo w wojnie koalicyjnej. Nie udało się wygrać, bo Francja podjęła samobójczą decyzję i nie zaatakowała Niemiec na pełną skalę przed 17 września. Resztę tej historii znamy.

Czy wobec tego stanie się sojusznikiem Niemiec nie byłoby lepszym wyjściem dla nas? Przypomnijcie sobie jak Niemcy potraktowały swoich sojuszników: Włochy, Węgry, Słowację...

Oddajmy głos Romualdowi Szeremietiewowi:





"
Często można usłyszeć, że decyzje jakie podjęły polskie władze, zwłaszcza minister Beck, spowodowały, że Polska poniosła ogromne straty, których można było uniknąć podporządkowując się Hitlerowi. Wskazuje się, że chociażby Węgry tak postąpiły, a ich los po wojnie nie różnił się niczym od losu Polski, oba kraje stały się sowieckimi satelitami. Przypomnijmy więc co spotkało Węgrów, gdy na ich terytorium wkroczyli Sowieci. Doszło przecież do zagłady stolicy kraju Budapesztu. Węgrzy bronili miasta, wśród obrońców były węgierskie oddziały SS. Walki trwały dłużej niż Powstanie Warszawskie. Zginęło ponad 100 tys. żołnierzy i 300 tys. cywilnych mieszkańców Budapesztu (dwa razy więcej niż w Warszawie podczas Powstania). Zabudowa miasta została zniszczona w 80 proc. – to też wynik zbliżony do skali zniszczeń Warszawy. Dla ludności cywilnej kapitulacja nie oznaczała końca piekła. Sowiecki marszałek Rodion Malinowski zwyczajem barbarzyńskim pozwolił swoim sołdatom przez dwa dni pastwić się nad mieszkańcami zdobytego miasta. Sowieci dopuszczali się zbrodni na masową skalę, zamordowano blisko 40 tys. mieszkańców. Rabowano wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Sowieci zgwałcili 50 tys. kobiet i dziewcząt w wieku od 10 do 70 lat. Węgierskie dziewczęta były porywane, więzione, wielokrotnie gwałcone i często mordowane. Zbrodni gwałtów Sowieci dopuszczali się na terenie całych Węgier - ponad 400 tysięcy kobiet zostało zarejestrowanych jako zarażone chorobami wenerycznymi na skutek gwałtu. W sposób wyjątkowo okrutny traktowano oficerów i żołnierzy armii węgierskiej, szef sztabu węgierskiej armii generał Ferenc Szambathelyi oskarżony o zbrodnie wojenne poniósł męczeńską śmierć wbity na pal.
Ogółem Sowieci aresztowali i wywieźli do łagrów 700 tys. Węgrów, większość z nich straciło życie, po latach wróciło na Węgry zaledwie 300 tys. Ludność Węgier liczyła około 10 milionów co oznacza, że same tylko wywózki objęły 7 proc. ludności. W warunkach polskich to by oznaczało deportacje 1,7 mln – ludność Polski liczyła wówczas ok. 24 mln. I jeszcze jedna uwaga - stalinizm na Węgrzech był bez porównania bardziej okrutny niż w Polsce. Były ambasador Węgier w Polsce Ákos Engelmayer mówił: „Proszę pamiętać, że - inaczej niż w przypadku Polski - Sowieci wkroczyli na Węgry jako do kraju, który przegrał wojnę. I wbrew temu, co myśli się powszechnie, Węgry zostały podczas wojny potwornie zniszczone.

(...)

Zychowiczowi wydaje się, że zachowuje obiektywizm rozpatrując warianty rozwoju sytuacji, niekorzystne dla Polski, np. Sowietów nie udało się pokonać w 1941 r. i w efekcie Polacy jako sojusznicy Hitlera przegrywają wojnę wraz z Niemcami. Mogłoby tak być, ale to jednak wcale nie oznacza, że byłoby gorzej niż zdarzyło się naprawdę w 1945 r. – zapewnia Zychowicz. Cóż władzę w Polsce objęliby komuniści i w końcu powstałaby PRL, tak jak inne demoludy. Skoro mimo współpracy różnych państw z Hitlerem nie powstały w ramach ZSRR sowiecka republika węgierska, słowacka, czy rumuńska, to dlaczego miałby Stalin utworzyć „polską republikę”– pyta Autor.
Prof. Jan Kucharzewski pisząc o historii Rosji zatytułował swoje dzieło „Od białego caratu do czerwonego”. Stalin był spadkobiercą Rosji imperialnej. Europejskimi sojusznikami Hitlera były państwa, które nigdy nie znajdowały się we władaniu Moskwy i dlatego nie znalazły się w granicach ZSRR. W składzie rosyjskiego imperium były natomiast Estonia, Litwa, Łotwa oraz Polska i… Finlandia. Te kraje Stalin chciał włączyć w skład ZSRR, ale nie wszystko mu się udało. Finlandia potrafiła stawić tak skuteczny opór w czasie tzw. wojny zimowej (1939-40), że w konsekwencji Stalin zgodził się uznać jej status państwa odrębnego z ograniczoną suwerennością, natomiast co do Polski sojuszniczki Anglii i USA nie mógł zastosować bezpośredniego wcielenia do ZSRR; Churchilla i Roosevelta gryzło sumienie, że zdradzają Polskę więc naciskali na Stalina, aby Polacy zachowali swoją państwowość, a ten odpowiadał, że gwarantuje istnienie Polski „niepodległej”, oczywiście oczyszczonej z „elementów faszystowskich”.
Stalin wiedział też, że wcielenie Polski do ZSRR może mieć negatywne konsekwencje w przyszłości. Kiedy Wanda Wasilewska, członkini PKWN namawiała Stalina na utworzenie sowieckiej polskiej republiki usłyszała – „Wanda, a któż przy zdrowych zmysłach wnosi do domu gniazdo os?” W 1980 r. powstała „Solidarność” zagrażająca rządom PZPR wówczas gen. Jaruzelski usłyszał od Breżniewa, że reżim komunistyczny w Polsce sam musi sobie poradzić. Marszałek Kulikow powiedział – „Polacy to nie Czesi, interwencji nie będzie”. Można więc sądzić, że status Polski jako członka koalicji antyhitlerowskiej oraz Powstanie Warszawskie i wyśmiewana przez Zychowicza Akcja „Burza” skłoniły Stalina do porzucenia planów tworzenie Семнадцатой Польской Республики. Inaczej mogłoby być, gdyby Polska jako sojusznik Hitlera została zajęta przez Sowiety i nie tylko domy, ale morale narodu było zdruzgotane. Czekałby Polaków dużo gorszy los niż to, co spotkało nas w Jałcie – na konferencji jałtańskiej nie byłoby po prostu żadnego polskiego problemu, bo dla Zachodu Polski, sojuszniczki Hitlera, by nie było."





Mieliśmy alternatywę - albo najpierw stajemy się niemiecko-sowieckim kondominium i polem bitwy albo stajemy się najpierw polem bitwy i próbujemy zmienić swoje przeznaczenie. Czy można mieć pretensje dla władz sanacyjnej II RP, że wybrały drugą opcję? Czy można mieć im za złe, że wspólnie za Amerykanami wciągnęły w tę wojnę Wielką Brytanię? Czy można mieć pretensje do marszałka Śmigłego-Rydza i płka Becka, że dążąc do rozbicia Niemiec w 1939 r. jako jedyni starali się zapobiec światowej rzezi? Takie zachowanie zasługuje na pomniki. Wszak niewielu ludzi próbuje zmienić swoje przeznaczenie. Większość z nich akceptuje otaczające ich zło.



***

Zachęcam do czytania mojej powieści. "Vril. Pułkownik Dowbor". 

6 komentarzy:

  1. autor ze swobodą przechodzi nad przykładem Finlandii, a skupia się na Węgrzech, bo lepiej pasują do teorii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Finlandia leży na peryferiach Europy, Polska i Węgry w głównym korytarzu komunikacyjnym Wschód-Zachód. Stalin nie mógł odpuścić nam tak jak peryferyjnej Finlandii

      Usuń
    2. Finlandia przede wszystkim prowadziła bardzo rozważną politykę podczas wojny. Stalin miał oczywiście ogromną ochotę na przejęcie kontroli nad Finlandią i wcale nie zniechęcało go zdanie autora, że "Finlandia leży na peryferiach Europy". Ale dzięki decyzjom Mannerheima miał wytrącone argumenty z ręki - militarne i polityczne. Po II WŚ Polska leżała u stóp Stalina. Nic tylko wziąć i skolonizować.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobra. Pokonujemy z Francuzami Niemców. Ale co potem? Zostajemy sam na sam z Sowietami. Konflikt mamy w 1941/42. Nie wiem czy bez koalicji dalibyśmy im radę?

      Usuń
    2. Pisałem już o tym:

      http://foxmulder3.blogspot.com/2015/03/najwieksze-sekrety-wrzesniowa-zapora.html

      a także krótko w tym wpisie:

      http://foxmulder2.blogspot.com/2014/08/najwieksze-sekrety-polska-trucizna.html?zx=7c108cd3802c8ac3

      Usuń