sobota, 27 grudnia 2014

Sny#18: Feliks Dzierżyński też lubił fanservice

- Kochasz braciszka? Skoro tak, to go pocałuj! Cmok, cmok, cmok!!! Siorb, lizu, lizu, siorb! - Feliks Edmundowicz Dzierżyński z błogą miną oddawał się zabawie szmacianymi laleczkami. - Ależ braciszku Feliksie, to co robimy jest niewłaściwe... - z chytraśnym uśmieszkiem udawał dziewczęcy głos. Brzdęk! Zabawę przerwał mu sygnał dźwięk dzwonka anonsujący gościa z Kremla. Szybko schował laleczki do szuflady  i chwycił w ręce pierwsze z brzegu papiery leżące na biurku udając, że je z uwagą studiuje.
Do gabinetu energicznie weszła, stukając obcasami o dębową podłogową klepkę wysoka brunetka, ubrana w kuszącą czarną, letnią, zwiewną sukienkę sięgającą lekko za kolana. To była Inessa Armand - sekretarka Lenina. Zrobiła jak zwykle wrażenie na Dzierżyńskim:



- Ubrałaś się tak, by się pokazać? - wymamrotał lustrując ją wzrokiem.
- Nie, ubrałam się tak nie po to, byś się pokazać, ale po to, byś mnie zobaczył. A to różnica towarzyszu Mieńżyński... - patrzyła na niego lekko zmrużonymi oczyma.
- Jestem towarzysz Dzierżyński a nie Mieńżyński!
- Towarzyszu Marchlewski, celowo przekręciłam wasze nazwisko, by okazać pogardę dla waszej żałosnej postaci... - wystawiła nogę do przodu, tak jakby chciała mu coś zdeptać.
- Jednocześnie chcesz mi się pokazać i okazać mi pogardę?!! To nie ma sensu! - Dzierżyński zapomniał, że Inessa Armand to typowa tsundere.
- Nie żeby mi jakoś na tobie zależało, ale mam was wezwać na naradę na Kremlu w sprawie naszej nowej broni propagandowej, filmu "Pancernik Potiomkin". Towarzysz Lenin jest ciekaw twojej opinii....
Dzierżyński wstał od biurka. W głowie zaświtała mu myśl : "Nawet kręci mnie ta dziewczyna. Oczywiście nie ma takich wielkich buforów jak moja szkolna przyjaciółka Konopnicka - zwłaszcza w kociej wersji. Ale ma coś w sobie." Po chwili się rozmyślił: "Najbardziej chyba jednak szaleję za Tierieszkową!"

Flashback: Sny # 14: Feliks Dzierżyński może był loliconem, miłośnikiem młodszych sióstr i zabił mnóstwo ludzi, ale przynajmniej nie był takim hujłem jak Putin

***

Przechadzając się wzdłuż machoniowego stołu konferencyjnego, przepełniony ekscytacją, żywo gestykulujący Aleksiej Tołstoj  referował swój scenariuszu filmu :
- "Pancernik Potiomkin. Siła tysiąca cycków" będzie epickim widowiskiem! Wyobraźcie sobie te hojnie obdarzone, wielkocycaste dziewczęta w szkolnych mundurkach, w króciutkich spódniczkach odsłaniających im majtki - tak to genialne,  będzie wiele ujęć od dołu! - wyobraźcie sobie te cudne dziewczęta z wielkimi podskakującymi biustami toczące efektowne pojedynki kung-fu. Wyobraźcie sobie jak podczas tych pojedynków ubrania drą im się w strzępy... Wyobraźcie sobie te piękne sceny kąpielowe, gdy woda spływa strumieniami po ich nabrzmiałych buforach... - Tołstojowi krew leciała z nosa.



- Towarzyszu Tołstoj, a jakie wartości ma przekazywać ten obraz? Czy jest on słuszny ideologicznie słuszny? Kim jest główna bohaterka? Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że tak wielkie biusty są reakcyjne?  - Lenin, mimo zidiocenia związanego z ostatnim stadium kiły, był wyraźnie zdegustowany pomysłem Tołstoja. Inessa Armand poprawiła mu śliniaczek, a Dzierżyński zapisał na kartce od niechcenia: "Zidiociały Lenin w ostatnim stadium kiły".
Awangardowy pisarz nie dawał  za wygraną:

- Główną bohaterką jest blond dziewoja z wielkimi podskakującymi cycami, która lubi się bić, ale jest przy tym tak porażająco głupia, że aż zabawna. A jednym z jej przeciwników jest zły neofeudał, który stracił ziemię i chłopów, chodzi w białych pończoszkach i nienawidzi dziewczyn z wielkimi biustami. Ten neofeudał pompatycznie nazywa się Jędrzej Zdzisław Stefan Jabłoński...
- Nikt się nie może tak nazywać. To absurdalnie śmieszne nazwisko! Ten scenariusz jest idiotyczny! - protestował Lenin.


- Nieeeeeeee!!! Spierdoliliście mi już "Aelitę"! To miał być film o kosmitkach z wielkimi cyckami w stanie nieważkości a przerobiliście to na pierdolenie o rewolucji na Marsie! Co zrobicie z "Pancernika Potiomkina"?! Jakąś durną bieganinę po schodach w Odessie?! - łkał Tołstoj.
- "Pancernik Potiomkin" będzie filmem o wielkich robotach! - włączył się do sporu Trocki. Jak zwykle nikt go jednak nie posłuchał.
- "Pancernik Potiomkin" powinien być czymś w stylu "Armii Konnej" Babla - konie, natura, męska wyprawa pod namiot, nastrojowa muzyka gitarowa, zakazana miłość... - postulował Lenin.
- Ale tutaj w scenariuszu Tołstoja też jest zakazana miłość. Są fajne fragmenty, które trudno byłoby zmarnować... - Inessa Armand z rozmażoną miną zaczęła czytać:



"Aleksandra Kołłontaj leży powalona i czasowo sparaliżowana ciosami Lady Astor. Leży na brzuchu, jej zadarta spódniczka szkolna odsłania jej tyłek a majtki ma ściągnięte do kolan. Z oczu ciekną jej łzy. Lady Astor siedzi jej na plecach i dumnie prezentuje dwa palce pokryte śluzem.
Lady Astor: Mam nadzieję, że było ci przyjemnie siostrzyczko..."

Słowo "siostrzyczko" sprawiło, że Feliks Edmundowicz Dzierżyński lekko się zaczerwienił, po czym wstał i podnosząc rękę do góry zgłosił swój pomysł:
- Może po prostu przerobimy lekko scenariusz "Pancernika Potiomkina"? Niech to będzie opowieść w stylu "Jak hartowała się stal"! Pokażmy jak młody szlachcic z guberni mińskiej stopniowo dochodzi do tego, że nasze idee są słuszne. Ten młodzieniec, ma dwie bardzo go kochające słodziutkie siostrzyczki bliźniaczki, które o niego rywalizują... Nazwijmy je Zosia i Aldona. Mam nawet gotowy opening!




- Odpada, odpada, odpada!!! Co tu niby jest słusznego ideowo? Gdyby zamiast dwóch sióstr byli dwaj kawalerzyści Budionnego... - Lenin wykrzywił twarz z niesmakiem. Załamany Dzierżyński upadł na krzesło pochlipując.
- Albo proletariackie wielkie roboty! - nie dawał za wygraną Trocki.
Nagle dał o sobie znać osobnik o kaukaskich rysach, który jak dotąd siedział cicho pykając fajkę. Powstał, uciszył wszystkich gestem ręki i wypalił:
- A ja mam inny pomysł. Zróbmy film "Stalin. Podpatrzone w Ameryce, by Kraj Rad rósł w siłę a ludziom żyło się dostatniej". Mam już nawet gotowy scenariusz. Opowiada on jak młody rewolucjonista z Kaukazu jedzie do Ameryki.

Przeczytam wam towarzysze fragment:



"Stalin: Dziękuję. Jak się masz! My name is Stalin!
Stalin przedstawia się idąc ulicami swej wioski.
Wskazuje na wyniszczonego dziadka.
Stalin: To najstarszy człowiek w naszej wiosce. Ma 35 lat.
Potem wskazuje na wyzywająco ubraną nieletnią dziewczynę.
Stalin: A to moja siostra. Najlepsza prostytutka w okolicy.
Wskazuje na człowieka przechodzącego obok.
Stalin: A to nasz lokalny bohater. Beria Gwałciciel. Niegrzeczny, niegrzeczny!"

Lenin  stał się purpurowy na twarzy. Syczał przez zaciśnięte zęby:
- To niedopuszczalne, niedopuszczalne, niedopuszczalne!!!  To kult jednostki! Robimy film o marynarzach! Żadnych cycków, żadnych siostrzyczek, żadnych wielkich robotów! Ma być seksowny! Z wieloma seksownymi marynarzami! Może w nim wystąpić ten neofeudał Jabłoński - ale skróćcie mu to idiotyczne nazwisko i dajcie trochę ziemi i chłopów! I nie chce zbędnego filozoficznego pierdolenia się jak w "Śmierci w Wenecji". Ma być akcja prosto w otwór!


- Nieeeeeeeeee!!!  - łkali Tołstoj, Trocki i Dzierżyński.
Scenariusz "Pancernika Potiomkina" został pozbawiony wszystkich elementów o wartości artystycznej. Nie było w nim już wielkich, podskakujących cycków, lesbijskich numerków i zboczonych siostrzyczek.
Stalin nie łkał. Ale zapamiętał urazę. Za 20 lat zrealizuje swój pomysł filmowy, ale pod tytułem "Iwan Groźny". A Trocki dostanie czekanem w łeb za uporczywe domaganie się włączenia do scenariusza wątku wielkich robotów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz