Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Giertych. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Giertych. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 października 2020

Bidenowie - rodzina patostreamerów

 

 

Ilustracja muzyczna: Kid Rock - American Bad Ass

Joe Biden w niedawnym wywiadzie dla "NYT" stwierdził, że demokraci popełnili błąd odwracając się od swojej tradycyjnej bazy. Stwierdzenie słuszne, ale wypowiedziane w sposób skandaliczny. "Przestaliśmy chodzić do Klubu Polsko-Amerykańskiego. Przestaliśmy się tam pokazywać a zaczęliśmy chodzić do was, do naprawdę mądrych ludzi". Miejmy nadzieję, że to co ten dement pierdolnął będzie kosztowało go kilka kluczowych hrabstw Pennsylwanii. 

Być może jesteśmy jednak zbyt surowi w ocenie Joe Bidena. Ten koleś miał w 1988 r. tętniaka mózgu. Ledwo to przeżył. Jak sam wspominał kulił się wówczas i jęczał przez parę godzin z bólu. "Kiedy doktor dowiaduje się, że pacjent miał tętniaka mózgu? Na stole sekcyjnym" - zażartował sobie później Biden. Ten typ tętniaka, którego miał daje 30 proc. ryzyko śmierci i 30 proc. ryzyko poważnych komplikacji. Jego tętniak był w obszarze mózgu odpowiadającym za mowę. Więc Joe Bidenowi zdarza się powiedzieć, że na covida zmarło 200 mln Amerykanów, że płaca minimalna powinna wynosić 15 mln USD, że jego siostra jest jego żoną oraz, że jest "mężem Joe Bidena". Czasem mówi też Amerykanom, by na niego nie głosowali.


Ale jakimś dziwnym trafem, umysł Joe Bidena jest zadziwiająco przytomny jeśli chodzi o tworzenie schematów korupcyjnych wzbogacających jego rodzinę. Wiemy to m.in. z książek Petera Schweitzera takich jak "Secret Empires" i "Profiles in Corruption". Wiemy to też z maili jego syna Huntera Bidena, które Rudy Giuliani przekazał "New York Postowi". Ta publikacja tak przestraszyła establiszment, że blokowano na Twitterze linki do artykułu w "New York Post" - mainstreamowej gazecie!


Z tych maili (oraz ujawnionych niezależnie od nich maili jednego z chińskich partnerów biznesowych Bidenów, który siedzi w amerykańskim więzieniu) wynika m.in., że Hunter załatwił wsparcie swojego ojca dla ukraińskiej firmy Burisma - to z jego inicjatywy Joe wyrzucił ukraińskiego prokuratora generalnego. Wiemy też z tych maili, że Hunter prowadził interesy z chińskimi firmami powiązanymi z armią ChRL.  W Chinach zarabiał m.in. na "przedstawianiu ludzi". Jest też mowa o tym, że odpalano z tych deali działkę Joe Bidenowi jako "Big Guyowi". Ogólnie członkowie rodziny część swych zarobków przekazywali głowie klanu.  Przypominam, że Hunter Biden wspólnie z pasierbem Johna Kerry'ego i demokratycznym lobbystą Devonem Archerem tworzyli spółkę, która dostała wielomiliardowe kontrakty z chińskimi instytucjami finansowymi (którym pomagała przejmować amerykańskie firmy dysponujące technologiami podwójnego zastosowania!) w czasie gdy Joe Biden starał się bagatelizować kwestię chińskiej ekspansji na Morzu Południowo-Chińskim. Takich kontraktów nie dostawały giganty z Wall Street, ale mała firemka należąca do klanów Bidenów i Kerrych. Jeśli to nie jest podręcznikowy przykład zdrady i korupcji, to co nim jest?




Ale oczywiście każdy szwindel ma swoje granice i zazwyczaj kończy się z powodu marnych kadr ludzkich. I tak jest również w przypadku Bidenów. Słabym ogniwem był Hunter - ulubiony syn Joe Bidena. Hunter mógłby robić karierę jako patostreamer. Koleś płaci alimenty striptizerce, której zrobił dziecko. Sypiał z tą striptizerką w tym okresie, gdy sypiał również z wdową po swoim bracie. (Na zdjęciu powyżej Joe Biden pociesza tę wdowę na pogrzebie swojego syna.) Hunter został wywalony z rezerwy Marynarki Wojennej, bo test na narkotyki pokazał na obecność kokainy w jego organizmie. Koleś zostawił też raz jeszcze ciepłą fajkę do palenia cracku na siedzeniu samochodu, który zwrócił do wypożyczalni. Niedawno wyciekły też zdjęcia, na których śpi z tą fajką w ustach.



Ok dużo naprawdę łebskich kolesi z Wall Street też ćpa na potęgę. Ale niewielu z nich robi takie głupie rzeczy jak Hunter Biden. A wygląda na to, że ten patostreamer po prostu zgubił lub zapomniał odebrać z serwisu laptopata z tysiącami obciążających go maili.  Koleś z serwisu okazał się wyborcą Trumpa i zwolennikiem teorii spiskowych, więc po tym jak przez bardzo długi czas nikt się po laptopa nie zgłaszał, udostępnił go Giulianiemu i FBI. Przynajmniej według jednej z wersji. Bo okazuje się, że dwa miesiące wcześniej Bannon chwalił się, że ma twarde dyski Huntera Bidena. Ponadto na kontach w mediach społecznościowych związanych z Guo Wenguiem - chińskim miliarderem powiązanym z ich służbami specjalnymi, który przebywa w USA i publikuje rewelacje dotyczące chińskich komunistów - we wrześniu pojawiały się zapowiedzi o materiałach o skandalu finansowym i seksualnym dotyczącym Huntera Bidena. Mogła więc zadziałać ta sama Struktura wewnątrz Głębokiego Państwa, która zapewniła Trumpowi zwycięstwo w 2016 roku.


W sprawie jest również ciekawy wątek seksualny. Nie chodzi tu tylko o znajdujący się na laptopie film, na którym Hunter posuwa jakąś panienkę jednocześnie paląc crack. Wniosek o przejrzenie zawartości laptopa podpisał bowiem agent FBI Joshua Wilson, który w Biurze jest czołowym śledczym w kwestiach... pornografii dziecięcej. Z przecieków wynika, że Hunter ma "obsesję" na punkcie nieletnich dziewczyn i tony materiałów z ich udziałem i że "Weiner wygląda przy nim normalnie". Giuliani zapowiada, że wyjdą na jaw "chore fotki" z laptopa Huntera, które "zszokują wszystkich'. Biorąc pod uwagę to, co Joe Biden odpieprza przy dzieciach, nie powinno nas to szokować...

***

A w Polsce aresztowano kilka dni temu członka innego patostreamerskiego rodu - Romana G. Który jeszcze pokazowo zemdlał podczas przeszukania domu ("Koń kuleje!") i teraz ściemnia, że ma "płynną świadomość", którą traci zawsze w obecności prokuratora :) A jego przydupas, wspólnik pewnego esbeka pochodzenia żymskiego, snuje już teorie, że mecenasa otruto "polskim nowiczokiem"! :)



Będzie z tego jeszcze niezła komedia. Romcio-Pompcio ogłosi się płciowo niebinarnym i staną w jego obronie środowiska LGBTQ a kodziarze zaczną czytać "Opokę w Kraju" i książki Jędrzeja Giertycha.

Być może Roman Giertych okaże się polskim Georgem Flyodem. Wypastuje twarz na czarno wzorem Jacka Hugo-Badera, położy na ziemi i zacznie jęczeć: "I can't breath!". (A później wyjdzie na jaw, że grał w filmach porno :)

Wybaczcie, że jadę po Romciu-Pompciu jak po łysej kobyle. Koleś na to zasłużył jak mało kto. O Giertychach miałem jak najgorsze zdanie po tym jak przeczytałem broszurkę Jędrzeja "Kretyna" Giertycha "O Piłsudskim". Giertych pochwalał w niej to, że stalinowski sąd w PRL skazał na karę śmierci jego kolegę, oficera z którym razem siedział w oflagu! Jak podzieliłem się tym odkryciem z netowymi duponarodowcami spod znaku Giertycha, to otrzymałem m.in. odpowiedź: "Miał rację. Sanacyjni oficerowie to były prymitywy". Czy można mieć bardziej nasrane we łbie od "narodowca" chwalącego wyroki stalinowskich sędziów na polskich, przedwojennych oficerów? 

 ***

W dyskusjach na temat tego na ile covid jest zabójczy lub nie, pomijamy jeden ważny szczegół: totalnie błędną chronologię pandemii.

Nie wybuchła ona bowiem w styczniu. Ani w grudniu. Ani w listopadzie. Ani w październiku.


Chińczycy mieli pierwszą falę zachorowań już na jesieni 2019 r. I zapewne nawet jej nie zauważyli. Przeszła ona pewnie podobnie łagodnie jak w Polsce i w sporej części Europy. Ot maksymalnie parę tysięcy zgonów. W styczniu i lutym nadeszła do nich natomiast druga fala. I ona była dużo gorsza. Tak zła, że ginęły zapewne dziesiątki tysięcy ludzi i wprowadzono drakoński lockdown w Wuhan. 

Ale oczywiście Chińczycy powiadomili łaskawie świat o zagrożeniu dopiero, gdy mieli u siebie środek drugiej fali. I pomogli to cholerstwo roznieść po świecie.

Xi Jinping - koleś odpowiedzialny za ten syf - ostatnio bardzo mocno kaszlał podczas przemówienia. Mam nadzieję, że to Karma. Zło które uczynił powinno do niego wrócić.

środa, 9 lipca 2014

Giertychowie - sowieccy endecy


"Jesteśmy jednym z tych ruchów, które jak faszyzm we Włoszech, hitleryzm w Niemczech, obóz Solazara w Portugalii, karlizm i falanga w Hiszpanii obalają stary system masońsko – plutokratyczno – socjalistyczno – żydowski i budują porządek nowy"
Jędrzej Giertych, 1938 r.

"Politycznie nie wolno nam rezygnować z oparcia o Rosję. Potrzebny nam u steru ktoś, kto zapewni trwałość sojuszu ze wschodnim sąsiadem. Tylko pan, panie przewodniczący, może nam to zagwarantować."
Maciej Giertych do Jaruzelskiego, 1989 r.

"Zakłócającym ceremonię pogrzebową mogę powiedzieć, że według nauki katolickiej, mogą się spotkać z generałem w niebie"
 Roman Giertych o pogrzebie Jaruzelskiego, 2014 r.

"Zapewniam, że w Polsce – poza psychiatrykami – nie ma nikogo, kto by uważał, że Platforma Obywatelska mogłaby rządzić z Giertychem"
Jan Maria Władysław Rokita, 2007 r.


"Z Giertychów najważniejszy jest o. Wojciech Giertych."
Eugeniusz Sendecki, 2012 r.




Afera taśmowa sprawiła, że naród przypomniał sobie o istnieniu Romana Giertycha i jego rodzinki. Oto bowiem przeczytaliśmy jak nadworny adwokat Tuska i Sikorskiego, moralizatorskim tonem pouczający wszystkich na temat standardów w polityce i dobra publicznego nieudolnie planuje zrobić sobie "way of life" z szantażowania najbogatszych mieszkańców III RP. Zupełnie mnie to nie dziwi. Giertych pokazał swoje prawdziwe oblicze. Nie jest on jednak czarną owcą w tym rodzie o rzadko spotykanym w Polsce nazwisku. Jego zachowanie to po prostu rodzinna tradycja ciągnąca się co najmniej od czasów jego dziadka Jędrzeja. W 2006 r. opublikowałem na stronach Polskiego Radia (zarządzanego wtedy m.in. przez dra Targalskiego, nya!) artykuł o tej rodzince. Zniknął on po tym, jak władzę w Polskim Radiu przejęła egzotyczna koalicja PO-SLD-PSL-Samoobrona-LPR-Prawica Rzeczypospolitej. Przytaczam go w całości, bo jest wciąż aktualny:

"Rodzina Giertychów słynie z kontrowersyjnych poglądów i szokujących wypowiedzi. Kiedy wybuchła sprawa współpracy z SB arcybiskupa Stanisława Wielgusa wicepremier Roman Giertych stanął w jego obronie. Nie wahał się też porównać TVP Bronisława Wildsteina do telewizji z czasów stanu wojennego i stwierdzić, że TVP była bardziej obiektywna za prezesury Roberta Kwiatkowskiego.

Dziadek wicepremiera, Jędrzej Giertych w latach trzydziestych XX wieku był znaczącą postacią w ruchu narodowym. W 1939 roku jednym głosem przegrał z Tadeuszem Bieleckim walkę o przywództwo w Stronnictwie Narodowym. W roku 1961 ten sam Tadeusz Bielecki wyrzucił go z partii za "skrajne poglądy i antysemityzm". W międzyczasie Giertych stworzył własny ośrodek myśli polityczno-historiozoficzno-religijnej, który co prawda nawiązywał do tradycji przedwojennej myśli narodowej, ale de facto nie posiadał żadnego z nią związku. (Dzisiaj bym wycofał się z ostatniego twierdzenia - Jędrzej Giertych reprezentował po prostu wszelkie najgorsze cechy endecji - dop. Fox). Filozofia polityczna Jędrzeja Giertycha to "głęboki polski nacjonalizm" połączony z "konserwatywnym katolicyzmem", sympatią do autorytaryzmu, rusofilstwem oraz skrajną niechęcią do masonów, piłsudczyków, syjonistów, Niemców i Ukraińców. Te siły według niego odpowiadały za wszystkie nieszczęścia jakie spadały na Polskę: od potopu szwedzkiego, poprzez rozbiory i klęski powstań do wielkich wojen światowych. Uważał m.in., że Piłsudski nie dowodził w bitwie warszawskiej 1920 roku, zabił Narutowicza i... celowo spowodował klęskę kampanii wrześniowej. W swojej broszurze "O Piłsudskim" twierdził nawet, że planowana w 1934 r. przez marszałka wojna prewencyjna przeciwko III Rzeszy, była co prawda przeciwko Hitlerowi, ale "w interesie niemieckich rewanżystów". W "Rozważaniach o bitwie warszawskiej 1920 roku" zamieścił tekst pułkownika Kędziora, w którym pojawiło się stwierdzenie, że bolszewicy mieli wobec Polski w 1920 roku "pokojowe zamiary", tylko zły Piłsudski ich sprowokował. Wizję historii Polski, w której Polacy nie mają żadnych wad, tylko stają się co rusz ofiarami masońskich spisków zaprezentował Giertych w książce "Tragizm dziejów Polski". Wyśmiewający się z tej wizji Wojciech Wasiutyński zatytułował recenzję tej książki: "Tragizm i komizm książki Giertycha". Giertych zrewanżował się rozgłaszając, że ONR to dzieło Żydów i masonów.

Jędrzej, ojciec Macieja



Zacietrzewienie i fałszywie pojęty polityczny realizm popychały Giertycha do działań wątpliwych. W broszurze "O Piłsudskim" opisał historię swojego znajomego z oflagu, oficera piłsudczyka, który po powrocie do Polski został skazany na śmierć przez stalinowski sąd. Giertych nazwał ofiarę komunistów "degeneratem moralnym", twierdząc, że zamordowany oficer "szpiegował dla USA". Powtórzył tam również goebbelsowskie kłamstwo o tym, że Sowieci wkraczali na "bezpańskie" Kresy. Następnie stwierdził, że PRL była uzależniona od ZSRR tak samo jak Meksyk od USA, a głównym dla niej zagrożeniem jest RFN i żydowska diaspora. Tymczasem sam w 1945 roku potajemnie wywiózł z kraju swoją rodzinę na Zachód. Jak widać PRL podobał mu się tylko z oddali...

Jędrzej Giertych pod wpływem antypowstańczej fobii przyjął założenie, że za każdym buntem w PRL stoją wrogie Polsce ośrodki. Radził: "Uważam, że szkoda, że polski sąd nie skazał na rozstrzelanie (po uprzedniej degradacji) zarówno sprawców powstania listopadowego, jak powstania styczniowego. Nie inny jest mój pogląd i na sprawców obecnego powstania poznańskiego". ("Po wypadkach poznańskich. Na alarm. List otwarty do polskiej emigracji przestrzegający przed grożącym niebezpieczeństwem"). Innym razem, już po październiku 1956 roku radził Gomułce: "Niech Pan się nie da sprowokować i niech się Pan nie da wciągnąć w pułapkę. Ludzie mówią Panu, że Pan jest za bardzo prorosyjski (...). Pańską rolą jest być w systemie rosyjskim, być w nim lojalnie i bez zastrzeżeń. Niech Pan nie stara się być polskim Titą! Niech się Pan z Rosjanami dogada i trzyma się ich szczerze i uczciwie nawet w razie wybuchu trzeciej wojny światowej. Pańskim zadaniem na wypadek takiej wojny jest być polskim Petainem, musi Pan być szczerze Rosji wierny, musi Pan zasłużyć na jej zaufanie". Po wydarzeniach radomskiego czerwca 1976 roku spłodził kolejny list otwarty, w którym oskarżał Żydów i Piłsudczyków o wywołanie zamieszek, za co go Stefan Kisielewski nazwał "starym idiotą i dzieciorobem".
W broszurze o stanie wojennym "Co robić?", wydanej w 1982 roku pisał: "Zapewne nie spodoba się to niektórym moim czytelnikom, lecz oświadczam otwarcie, że uważam, że dobrze się stało, iż omawiany tu przewrót w dniu 13 grudnia nastąpił. Oczywiście nie cieszy mnie fakt dyktatury wojskowej (...). Ale przede wszystkim uważam, że dobrze się stało, że znalazł się ktoś, kto umiał nagłym aktem woli przeszkodzić dojściu do skutku rewolucji, która wiodła Polskę pod każdym względem ku katastrofie (...). Jest oczywiste, że w ostatnich miesiącach 1981 roku zaczynała się w Polsce rewolucja. Umysły były owładnięte irracjonalnym szałem. A ten szał, powiększający się niemal z dnia na dzień, podnoszący się coraz wyżej jak woda w rzece w czasie zaczynającej się powodzi, wiódł do przewrotu o cechach bynajmniej nie narodowych i katolickich, ale o cechach rewolucji, zabarwionej po marksistowsku. (...) Do wyrośnięcia fali rewolucyjnej w Polsce przyczynił się w znacznym stopniu także i wpływ amerykański. Czy działali w ostatnich latach agenci amerykańskiego wywiadu w Polsce (a także i innych wywiadów) jako podżegacze do rewolucji? Nie wiem. Nie mam konkretnych danych. Ale jedno wiem na pewno: że takim podżegaczem było Radio Wolnej Europy, będące organem rządu amerykańskiego". Generał Jaruzelski był z kolei dobrym człowiekiem, bo "chodził do katolickiej szkoły". Dobrze, że nie człowiekiem honoru...

Maciej, ojciec Romana



Syn Jędrzeja Giertycha, Maciej wrócił do Polski w latach sześćdziesiątych. Później w ramach sprawy rozpracowania operacyjnego "Truteń" miał pośredniczyć w tajnych negocjacjach ojca z SB w sprawie publikacji na Zachodzie materiałów dotyczących KOR. Maciej Giertych przystąpił w 1986 roku do Rady Konsultacyjnej przy generale Jaruzelskim, gdzie ostrzegał przed negocjowaniem z "Solidarnością". W roku 1990 w wywiadzie dla "La Stampy" mówił: "Podziwiam generała Jaruzelskiego, mam nadzieję na długie jego rządy. Nie powinniśmy nigdy zapominać, że największe zagrożenie dla nas przychodziło zawsze z Niemiec. Toteż jest w interesie Warszawy, by pozostać w sprzężeniu z Moskwą i nie opuszczać Paktu Warszawskiego ani RWPG, zwalczać litewski ruch niepodległościowy i odmawiać przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej, do tego tygla w stylu amerykańskim, który pragnie zniszczyć Polskę swoim kapitalizmem, bezosobowym, kosmopolitycznym i cudzoziemskim. Natomiast w naszym interesie jest WSPÓLNY DOM GORBACZOWA. Bo w nim nikt nie zrezygnuje z własnej suwerenności i dlatego, że ZSRR będzie dobrze włączony do Europy". Dwa lata wcześniej władze pozwoliły mu na wydawanie "Gazety Warszawskiej". Poza ingerencją cenzury, drukowanej na luksusowym papierze w Wojskowych Zakładach Graficznych i za państwowe pieniądze. We wstępniaku można było przeczytać: "Jestem za Układem Warszawskim". Wiosną 1989 roku ta sama władza pozwoliła Giertychowi na założenie Stronnictwa Narodowego, chociaż w tym czasie prawdziwe Stronnictwo istniało wciąż na emigracji. Jednym założycieli nowej partii był Stanisław Jastrzębski – minister w rządach Jaruzelskiego i Messnera. Na przełomie roku 1987 i 1988 Roman Giertych reaktywował Młodzież Wszechpolską. Jej hasła były zwrócone wtedy bardziej przeciwko opozycji niż przeciw władzy.



Komuniści nie powierzyli jednak Giertychom znaczącej roli w nowej III RP - z racji ich nikłego poparcia społecznego i "archaicznych poglądów". Przez kilka lat błąkali się na marginesie prawicy, sprzeciwiając się wejściu Polski do NATO i popierając rosyjską interwencję w Czeczenii. W 2000 roku w wyborach prezydenckich udzielili poparcia gen. Tadeuszowi Wileckiemu. Rok później giertychowe SND było jedną z kilku partii współtworzących LPR. Po pewnym czasie ludzie Romana Giertycha zdołali zepchnąć na margines antykomunistycznych liderów LPR takich jak Antoni Macierewicz czy Jan Olszewski. Dalsza historia ich dokonań jest powszechnie znana. "

(koniec cytatu)

Płk Aleksander Kędzior, o którym wspomniałem w tym tekście okazał się być kontaktem operacyjnym SB, który donosił na ochotnika na polskich emigrantów licząc na to, że dostanie pracę w Wojskowym Instytucie Historycznym im. Wandy Wasilewskiej. W 1940 r. był szefem sztabu Naczelnego Wodza gen. Sikorskiego. Nie radził sobie z tą pracą (udział polskich wojsk w kampanii francuskiej oraz ich późniejsza ewakuacja były niezwykle chaotyczne), więc zesłano go jako attache do Czungkingu skąd zapłodnił umysł gen. Sikorskiego pomysłem wysłania polskich wojsk do Chin na front antyjapoński. Ten pajac był głównym źródłem kuriozalnych teorii Jędrzeja Giertycha zaprezentowanych m.in. w "Rozważaniach o bitwie warszawskiej 1920 r." Współczesny obóz narodowy odcina się od Romana Giertycha a Macieja traktuje jako starego pierdołę, ale niestety bardzo często Jędrzej Giertych jest dla niego autorytetem. Jego ideologia, sprzeczna z przesłaniem emigracyjnej endecji Tadeusza Bieleckiego, jest traktowana poważnie. Książki Jędrzeja Giertycha można znaleźć w prawicowych i katolickich księgarniach a zawarte w nich tezy stały się m.in. jednym z fundamentów poglądów głoszonych przez Ozjasza Goldberga-Mikke oraz prof. Adama Wielkodupskiego. Nie ma też sprzeczności między nimi a tym co głosi konsekwentny sowietofil Maciej Giertych (mówiący o Smoleńsku: "Jestem leśnikiem i wiem, że samolot nie powinien latać w lesie") krytykujący MW za "zbytnią antyrosyjskość" (!). Roman Giertych wcale nie sprzedał idei swojego ojca i dziadka. On po prostu twórczo ją dostosował do nowych warunków i nowych władców Polski.



"Dalsza historia ich dokonań jest powszechnie znana" - tak zakończyłem w 2006 r. swój artykuł. Od tego czasu Giertychowie dokonali wiele. Roman został ministrem edukacji narodowej (nawet początkowo go broniłem przed lewacką nagonką) i zastąpił na liście lektur antykomunistę Herlinga-Grudzińskiego paksowskim komunistą Dobraczyńskim. Przy okazji politycy LPR wyskakując z takimi pomysłami jak godzina policyjna dla młodzieży czy też zakaz sprzedaży "brutalnych gier" mocno przyczynili się do odwrócenia młodzieży od szerokiego obozu patriotycznego. Hołota z Krakowskiego Przedmieścia to właśnie efekty giertychowej edukacji. Teraz Giertych przyznaje się, że to on obalił rząd PiS w 2007 r.  Bez ogródek mówi, że: "My się przyjaźniliśmy z Donaldem Tuskiem, Rokitą, Schetyną itd., grywaliśmy z nimi po cichu w piłkę, w koszykówkę. Gdyby wówczas się o tym dowiedział nasz elektorat, toby nas rozszarpał. Ale taka była rzeczywistość. Jestem z Donaldem Tuskiem na „ty” od lat". Wcześniej mówił, że zrobił to, bo miał mieć postawione zarzuty karne. Prawdopodobnie w sprawie dotyczącej wyprowadzania pieniędzy z LPR i w aferze Wielkopolskiego Banku Rolniczego.  Jak pisze jeden z narodowo-radykalnych portali:

"W roku 2000 przeczuwając, iż siły „masońsko-lewackie” i wrogie narodowi mogą czyhać na bank, w Radzie Nadzorczej pojawia się idol „nowoczesnych narodowców” – ladies and gentlemen – Roooman Giertych, w tamtym okresie honorowy prezes Młodzieży Wszechpolskiej! 28 sierpnia 2000 roku rada nadzorcza w protokole z posiedzenia upoważnia zarząd banku do powołania spółki Hatrol, której prezesem zostaje zaufany Giertycha, Tomasz Połetek (MW/LPR), również „nowoczesny narodowiec”. Złoty słońca blask dokoła, orzeł biały wzlata wzwyż….Spółka Hatrol utworzona została z kapitałem 2,3 mln złotych, który przetransferowano z WBR. W jej zarządzie, kierując się etyką totalną oraz wytycznymi samego śp. Jana Mosdorfa, zasiedli m.in. Roman Giertych i Witold Hatka. Nasi „narodowcy” mają jednak w dalszym ciągu wizję Wielkiej Polski i nie ustają w krzewieniu idei narodowej. Szybko powstają kolejne spółki-córki Hatrolu – Polskie Finanse (prezes Połetek, Giertych i Hatka w radzie nadzorczej), i Rolhat (prezes Połetek, Giertych i Hatka w radzie nadzorczej). Złoty słońca blask dokoła, orzeł biały wzlata wzwyż….Efektem m.in. radosnej działalności Hatki i innych „narodowców” było wyprowadzenie z banku kwoty 2,3 mln i dalsze straty w wysokości ponad 700 000 złotych, a w konsekwencji upadłość WBR.
Do dziś nie wiadomo gdzie podziały się te pieniądze, będące przecież własnością udziałowców, a więc polskich rolników. Z pewnością byli to „rolnicy-lewacy”, dlatego też czyn „narodowców”-giertychowców powinien być usprawiedliwiony. Wszystko dla „Wielkiej Polski”! Co to są trzy bańki gdy chodzi o „Polskę”!? Krótko po wytransferowaniu w świat pieniędzy polskich rolników na scenie politycznej pojawia się LPR i wprowadza swoich „narodowo-wszechpolsko-katolickich” posłów do parlamentu, w tym Witolda Hatkę i Romana Giertycha….."

A jak uzupełnia tę historię jeden z portali anarchistycznych:  "W 2006 r. w mediach pojawiły się sugestie, że zarzuty mogą też objąć czołowych działaczy LPR. Jak twierdzi tygodnik "Wprost", latem 2006 r. do Janusza Kaczmarka przyszedł Roman Giertych ze skargą na kaliskich śledczych. Kaczmarek miał obiecać Giertychowi, że sprawa będzie załatwiona. Śledztwo zostało przeniesione z Kalisza do Łodzi. Kaczmarek nawet nie ukrywał, że zrobił to po interwencji Giertycha."
Giertych zapewne nie bez przyczyny chciał w 2007 r., by premierem został Janusz Kaczmarek. Jednym z bohaterów afery WBR był poseł Witold Hatka - nieoficjalnie główny macher LPR od pieniędzy. W listopadzie 2010 r. zginął w "wypadku" samochodowym. To śmierć wygodna dla wielu ludzi.




Po 2007 r. Roman Giertych już jawnie działa na rzecz obecnych władz. Staje się "nadwornym adwokatem PO" (określenie tygodnika "Wprost") reprezentując m.in. Michała Tuska, Radosława Sikorskiego i Sławomira Nowaka. Buduje wspólnie z Sikorskim i Michałem Kamińskim własną mini-frakcję. Często udziela się w "Wyborczej" i TVN odcinając się od nacjonalizmu i starając się być arbitrem politycznej elegancji. Wpisuje się też w oficjalną narrację smoleńską.  Już go typowano na nowego ministra spraw wewnętrznych w miejsce Sienkiewicza  a tu załatwiło go... Bractwo Aryjskie (nawiązanie do więzienno-gangster przeszłości Latkowskiego). No cóż, może jak gostka wyrzucą z palestry (oby!), to zostanie koszykarzem...

A na koniec, dla rozluźnienia krytyka Romana Giertycha w wykonaniu ś.p. Roberta Larkowskiego: "Na oczach Polaków wódz Ligi Polskich Rodzin - zwany Romciem Paluchem, Romulusiem, Mówiącym Koniem itp. - dokonuje samounicestwienia własnego ugrupowania, co wynika z jego oportunizmu i cynicznej gry o zachowanie resztek władzy (...) Ogłaszamy uroczyste spuszczenie Romcia Palucha w kanał!". Niedługo pierwsza rocznica odejścia mojego wielkiego (przynajmniej jeśli chodzi o kubaturę) Adwersarza do Hueco Mundo. Pamiętajmy o tej postaci. [*]




Ps. Zachęcam do kupowania mojej książki "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj), jak pojawi się w papierze w księgarniach, to naprowadzę. Były pewne opóźnienia, ale wszystko na dobrej drodze. Jest też pierwsza zewnętrzna recenzja - na blogu znajomej.  Nie muszę mówić, że im więcej kupicie, tym większą będę miał motywację do dalszego pisania. :)