sobota, 1 czerwca 2024

Sny: Ostatnia paróweczka gejnerała Pytonga

 


- Dlaczego nikt mnie nie poinfołmował o operacji Chaos? - wściekł się płemieł Tussk. 

Na mur graniczny napierała horda wakandyjskich zombiaków krzyczących: "Germany! Germany! Don't shoot us! We love german woman!".

- Naprawdę nie chciałem tego robić, ale trzeba będzie pójść w ślady naszych poprzedników... - cedził przerażony minister Prosiniak.

- Zbudować długi muł, taki na 5 metłów i podłączyć pod płąd? - dopytywał się płemieł.

- Nie, zorganizować koncert dla żołnierzy...  - rzucił Prosiniak.

- Dobła idea. Tylko bez żadnego Kizo i Czadomena. Ma być Łammstein i Scooter. Zlećmy zorganizowanie go tej wałiatce Hollandowej...

Podsłuchujące tę rozmowę służby Łukaszenki nie mogły wprost uwierzyć w to, co usłyszały.

- Budiet Rammstein...!!!  - ekscytował się oficer dokonujący nasłuchu.

***

Gejnerał Pytong znów założył do wywiadu zbyt dużą rogatywkę. Ta była dwukrotnie większa od jego głowy, a na jej otoku widniał napis: "Aurora". Gejnerał miał również zbyt długie rękawy od munduru. Tak długie jak w kaftanie bezpieczeństwa.

- Więc te 300 czołgów, Kraby, samoloty dostarczone Ukrainie na początku wojny, te podróże do Kijowa, wpuszczenie ukraińskich uchodźców, to wszystko była ściema, element typowo sowieckiej decepcji strategicznej, maskirowki, mającej przykryć to, że rządzili nami ludzie Putina... - mówił konspiracyjnym szeptem, wykrzywiając twarz w dziwnych minach i majtając długimi rękawami munduru. 

Praktykantka z "Newsweeka" rzuciła okiem na dyktafon i zaczęła kręcić palcami swoje różowe włosy. Wywiad z gejnerałem Pytongiem wyraźnie ją nudził, więc postanowiła nieco podkręcić atmosferę.

- Czy również elementem tej strategicznej rosyjskiej maskirowki był serial "Reset", w którym te straszne pisowskie, kryptoputinowskie pachołki wypominały gejnerałowi podpisanie umowy o współpracy z FSB?

- Oczywiście!

- I nie było wobec tego wspólnej imprezy z FSB w Kadynach?

- Była, ale była ona konieczna, by poznać wroga. I to nie prawda, że się na niej spiłem i zarzygałem wc.

- Cenckiewicz twierdzi, że po tym spotkaniu odbyła się orgia gejowska z pańskim udziałem, udziałem pułkownika Dupy i gejnerała Goldberga-Rurzańskiego oraz funkcjonariuszy FSB.

- Nie przypominam sobie takiego zdarzenia...

Praktykantka pokazała mu fragment filmu krążącego po necie. Jego szczegóły były zbyt obleśne, by je tu przytaczać. Ujawnimy więc tylko, że jeden z oficerów FSB postawił gejnerałowi Goldbergowi-Rurzańskiemu kloca na glacy. Gejnerał Pytong skomentował to:

- Każdy komu agent FSB nie postawił kloca na glacy podczas orgii gejowskiej jest rosyjskim agentem.

Nagle do pomieszczenia, w którym przeprowadzano wywiad wpadł Tomasz Piontek. Był nagi, a w tyłek miał wbitą zapaloną racę. Krzyczał:

- Mam przepis i wszystkie składniki do wyprodukowania LSD, potrzebuję tylko meliny!

Do pokoju weszli następnie redaktorzy Kuna i Kontski ubrani w lateksowe wdzianka.

- Zaczęliście bez nas?

***

Fox oglądał swoją ulubioną stację informacyjną.

"Republika się zmienia dla Was. Cały czas inwestujemy w nowy sprzęt, w ludzi i w nasz rozwój. Kupiliśmy m.in. kocie uszka dla Emilii Wierzbicki..."

- Wow! Będzie wyglądała w nich słodziaście.... - rozmarzył się Fox.

Nagle na ekranie telewizora pojawiła się postać ubrana w czerwony strój superbohatera. To był Kapitan Pizda - największa gwiazda neo-telewizji publicznej.

- Hej! Nie może Pan tego oglądać! To propagandowa zupa! Proszę przełączyć na czystą wodę! - krzyczał z ekranu.

- Że co, mam oglądać jakieś programy przyrodnicze?! Skoro Republika ma chwilowe problemy techniczne, to przełączę na Wydarzenia 24. Po tym jak rozpieprzono TVP Info, mają tam najlepsze prezenterki. Szkoda, że w znacznej większości brunetki... Mogliby bardziej zdywersyfikować przekaz...

Na Wydarzeniach 24 czarnowłosa młoda prezenterka mówiła akurat o tym, że w Katowicach odbył się marsz wyzwolenia Beboków. - Podczas marszu spytano znanego śląskiego pisarza Szczepana Miękkocha, ile książek napisał w języku śląskim. Odpowiedział: "Żadnej, bo jestem odwróconym Josephem Conradem, piszącym tylko po polsku".

- Hej! Nie może Pan tego oglądać! To nadal nie jest czysta woda! Proszę nie patrzeć na te symetrystyczne lafiryndy! My mamy lepsze prezenterki! Co prawda ta zdrajczyni Jakubowska poszła do Karnowskich, ale mamy Irenę Dziedzic! - Kapitan Pizda nie dawał za wygraną.

Fox w końcu dał się skusić i przełączył na TVP Info. Była tam relacja z dnia strażaka. 

- Jezd naprawdę zaje... zajbiście... i naważniejsza jezd zawsze słuuuużba! - przemawiał minister Korbiński. 

"Podczas przemówienia były wyraźne problemy z nagłośnieniem. Całkowitą nieprawdą są więc twierdzenia, że pan minister był totalnie nawalony" - mówił narrator.

- Błeeeeee.... - minister puścił pawia na siedzącego w pierwszym rzędzie marszałka Kotłownię. 

"I nie prawdą jest, że zwymiotował na marszałka Kotłownię" - kontynuował narrator.

- A to zzzię wytszę... - minister próbował oczyścić marszałka za pomocą jego koszuli, po czym wyciągnął katechona i machając nim, mówił: - Jaaa ciebie krzszcę, w ymiee Marka i Wacka...

- Dobra, nie chcę oglądać tych głupot. Niemal na śmierć zapomniałem o koncercie Sanah... - rzucił Fox i przełączył na TV TRWAM.

Sanah radośnie i słodziasto śpiewała jeden z najsłynniejszych wierszy Wisławy Szymborskiej:

"Wykłuto chłopcu oczy. Wykłuto oczy.
Bo te oczy były gniewne i skośne.
- Niech mu będzie we dnie jak w nocy -
sam pułkownik śmiał się najgłośniej,
sam oprawcy dolara w garść włożył,
potem włosy odgarnął od czoła,
żeby widzieć, jak chłopiec odchodził
rozglądając się rękami dokoła"

Transmisję przerwał jednak Kapitan Pizda.

- Hej! Nie może Pan tego oglądać! Mamy dużo lepszy koncert dla żołnierzy nad granicą wyreżyserowany przez Agnieszkę Holland, na motywach "Opowieści o prawdziwym człowieku", prozy wielkiej polskiej pisarki Wandy Wasilewskiej  i korespondencji wojennych Janiny Broniewskiej!

Ze sceny położonej pod płotem granicznym wyła aktorka Joanna K...-Sz... Wykonywała utwór "Chabry z poligonu". 

- Buuu!!! Chcemy Kizo i Czadomena!!! - skandowali żołnierze zgromadzeni przed sceną.

- Cicho być potwory bez serca i mózgu!!! - próbował ich uspokoić krakowski konferansjer z wielkimi wąsami - To jest benefis gejnerała Goldberga-Rurzańskiego!!! Waszego wielkiego dowódcy! Autora książki "Dlaczego przegramy wojnę z Wakandą!!!" Wstyd mi za was!!!

Gejnerał Goldberg-Różański siedział na ozdobnym krześle z papierową koroną i klockiem na glacy.

W tle odezwał się chór: - Potępiamy filistrów nie rozumiejących prawdziwej sztuki!!!

- Cała Agnieszka Holland! Czuć jej kunszt reżyserski - wzruszył się Kapitan Pizda.

- A teraz specjalna niespodzianka. Drag queen Twoja Stara wykona nieco przerobiony utwór "Alejandro" Lady Gagi, zawierający odniesienia do historii Polski Ludowej - produkował się konferansjer.

- Jarucwelski, Jarucwelski, Jaru, Jaru, Jaru Cwelski! Don't call my name, i'm not your babe Siwicki! Don't wanna kiss, don't wanna touch, just smoke my cigarete and hush, don't call my name, don't call my name Tuczapski! - śpiewała drag queen.

- I co?! Czyż ta czysta woda nie jest lepsza od takiej kiepskiej piosenkareczki jak Sanah! - triumfował Kapitan Pizda. Nagle zbladł. Zobaczył, że idzie w jego stronę łysy, umięśniony wielkolud. To był sam Marian Kowalski! Kapitan Pizda nie zdawał sobie sprawy z tego, że ten wielki narodowiec jest największym fanem Sanah we wszechświecie.

- Dokonałeś straszliwej profanacji knypku! Nikt nie będzie bezkarnie obrażał Sanah!!! - krzyczał Wielki Marian. 

Podniósł Kapitana Pizdę do góry, obrócił, chwycił za nogi i rozdarł go aż po czubek głowy. Scena zrobiła się cała czerwona od krwi i flaków. 

- Wreszcie prawdziwa rozrywka! Jak za prezesa Kurskiego! - ekscytował się znajdujący się w tłumie żołnierzy Admirał Jaszczur.

Wielki Marian zapowiedział prawdziwą gwiazdę wieczoru. 

- Przed Państwem, jedyna i niepowtarzalna Sanah!

- Czołem żołnierze! Jak się bawicie! - artystka wbiegła na scenę.

- Zajebiście ! - odkrzyknął jej tłum wojskowych.

- Skoro tak, to zaśpiewam wam mój najnowszy utwór: "Urzędasie z wydziału komunikacji żryj gówno".

"Puszyste latte kupiłam sobie dziś,

I do urzędu ruszyłam w tan, 

a tam kolejka wielka, numerków moc, 

to wszystko przytłoczyło mnie...

Ale jazz, rejestrację zrobić muszę 

ja łagodnie uśmiechnięta".

Słowa słodziastej piosenki Sanah rozchodziły się po Puszczy Białowieskiej, po obu stronach granicy.

- Eta Rammstein?! - spytał Łukaszenka.

***

Travis Kelce siedział przed komputerem czytając bloga Kielcczoka (dawnego Chehelmuta). Na ścianie miał plakaty z Liroyem i zamkiem w Chęcinach. Podśpiewywał:

-  Scyzoryk, Scyzoryk tak na mnie wołają / Ludzie spoza mego miasta pewnie oni racje mają / Że Scyzoryk, Scyzoryk to równy gość / Jeśli w to nie wierzysz to wypierdalaj.

- Travis, co robisz... - do pokoju weszła Taylor Swift.

- Jak to, co Taylor, zgłębiam historię regionu, z którego pochodzili moi przodkowie. Wiedziałaś, że flaga USA była wzorowana na herbie województwa sandomierskiego, pokazanym Waszyngtonowi przez Kościuszkę?

- Ale, co to za muzyka? Czyżbyś znowu słuchał tego zboczeńca Liroya?

- Tak! I jeśli ci się to nie podoba, to wypierdalaj! - Travis włączył Liroya na cały regulator:

Tu Silnica, Silnica, Silnica płynie tu
Tu dziwek, Rumunów i ping-pongów jest w chuj
Chuj mój, twój wypierdalaj
Trzymaj tych skurwieli jak najdalej z dala
Bo to Scoobie dobie doo
A co to kurwa jest?
To takie bydle co zajebisty pies

Na kolejnym swoim koncercie, Taylor Swift wykonała w nowej aranżacji "Anty-Liroya" Nagłego Ataku Spawacza. Nad granicą niosły się słowa tego poetyckiego utworu:

"Liroy Liroy ten jebany muthafucka
Może mi skoczyć na snacka zwierzaka
A jego rozjebana kielecka ekipa
Może szukać gówna na poznańskich śmietnikach"

- Eta Rammstein?! - spytał Łukaszenka.

***

Dzisiaj luźny oniryczny wpis, bo wybieram się na urlop. Nie zdradzam gdzie - dowiecie się pewnie w poniedziałek z mediów społecznościowych. Podpowiem tylko, że jadę do bardzo starożytnego miejsca. I nie jest to Izrael. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz