sobota, 16 stycznia 2021

Różne poziomy amerykańskiego puczu




Ilustracja muzyczna: Hans Zimmer & Junkie XL - Red Capes Are Coming

Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że w USA doszło do wojskowego zamachu stanu. Kapitol został odgrodzony wysokim płotem z drutem kolczastym, zamknięto praktycznie całe centrum Waszyngtonu a na miejscu jest 20 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej. To cztery razy więcej amerykańskich wojskowych niż jest w Iraku i Afganistanie. Ci żołnierze śpią w budynku Kapitolu. I to wszystko na inaugurację kolesia, który ponoć zdobył w wyborach prezydenckich rekordowe 81 mln głosów i ponoć jest kochany przez Amerykanów (a zwłaszcza przez małe dziewczynki).





Co prawda niektórzy prominentni zwolennicy Trumpa namawiają go, by wdrożył "Insurection Act" i wykorzystał wojsko zgromadzone na Kapitolu do masowych aresztowań, ale Trump wie, że taki rozkaz nie zostałby pewnie wykonany przez generałów. Generałowie przez tydzień milczeli w sprawie zamieszek na Kapitolu, po czym wydali oświadczenie potępiające zamieszki. Być może to, że w tłumie demonstrantów pod Kapitolem była oficer ds. wojny psychologicznej z Fort Bragg, to czysty przypadek. (Wiadomo wszak, że wielu wojskowych i policjantów popiera Trumpa - i brali oni też udział w "szturmie" na Kapitol. Cześć policjantów-demonstrantów weszła do budynku po prostu pokazując odznaki. Tymczasem jeden z policjantów z Kapitolu popełnił kilka dni temu "samobójstwo".) A kto wcześniej wyhodował sektę QAnnon? Czasem nie wojskowi specjaliści od wojny psychologicznej? Zwolennicy QAnnona sami przecież twierdza, że Q "ma dostęp do dokumentów z najwyższą klauzulą tajności w wywiadzie wojskowym".



Pisałem o dużym prawdopodobieństwie udziału prowokatorów w tym "mini pożarze Reischstagu". Jednego z nich już aresztowano - działacza BLM Johna Sullivana, który brał udział w "szturmie" razem z fotoreporterką CNN Jade Sacker. Pojawiły się doniesienia, że jest on adoptowanym synem generała Sił Powietrznych Kevina Sullivana. Gen. Sullivan brał udział w dziwacznym incydencie z 2008 r. z "pomyłkowym" wysłaniem zapalników do bomb nuklearnych na Tajwan. 

Coś mi się wydaje, że generałowie grają w swoją grę. I Biden, Harris i Pelosi nie mogą być pewni ich wierności. Tak jak nie mógł być tego pewny Trump.



Biden obejmuje władzę postrzegany przez połowę narodu jako oszust, który sfałszował wybory. Naprawdę niewiele trzeba, by legitymacja władz w Waszyngtonie sięgnęła dna. Ot Nancy Pelosi grozi, że kongresmeni i senatorzy, którzy pomagali uczestnikom "szturmu" na Kapitol zostaną ukarani. Nie potrafi wskazać ani jednego nazwiska takiego pomocnika. Pelosi mianowała "menedżerem impeachmentu" kongresmena Swalwella, który sypiał z chińskim szpiegem i brał od niej pieniądze. ("Bang bang with Fang Fang".) Mitch McConnell, choć rodzinnie i biznesowo jest powiązany z komunistycznymi Chinami, to jednak już sabotuje nową administrację. Senat nie przeprowadził żadnego przesłuchania kandydatów do pracy w ekipie Bidena. Nigdy wcześniej coś podobnego się nie zdarzyło. John Weaver, jeden z założycieli Lincol Project, czyli grupy antytrumpowskich republikanów, okazał się być kolesiem płacącym nastoletnim chłopcom za seks.  Brudy z Waszyngtonu wypływają na wierzch. Albo ktoś im pomaga w wypływaniu w ramach wojskowej operacji psychologicznej.

"Big Tech" sporo natomiast robi, by zradykalizować Amerykanów. Jack Dorsey, prezes Twittera, stwierdził, że usunięcie konta Trumpa było  "niebezpiecznym precedensem". Skoro to mu się nie podoba, to czemu tego nie cofnie? Kto do cholery rządzi jego spółką? Na zamkniętym spotkaniu z pracownikami mówi natomiast, że po prezydenckiej inauguracji będzie na Twitterze ogromna czystka. O tym co się działo w ostatnim tygodniu w necie - wyrzuceniu Parlera z serwerów, eksodusie z Twittera i Facebook na Gaba i Telegram - nie muszę już chyba pisać. Po raz kolejny zwrócę jedynie na ogromną hipokryzję Big Tech. Parler został wyrzucony z serwerów, bo znalazły się tam posty nawołujące do przemocy. Nie wspomina się jednak, że Parler pomógł FBI namierzyć jednego z uczestników zamieszek na Kapitolu. Gdyby standardy zastosowane wobec Parlera zastosować wobec Facebooka i Twittera, to też powinny one wylecieć z netu. To przecież głównie na Facebooku planowano protesty w Waszyngtonie. Pamiętamy też jak Facebook, Twitter etc. tolerowały działalność nie tylko BLM, Antify czy Strajku K..., ale też islamskich fundamentalistów czy miłośników Duporosji. Jak irańscy oficjele zamieszczają na Twitterze wezwania do dżihadu i przeprowadzania zamachów terrorystycznych, to Twitter tego jakoś nie cenzuruje. Facebook Messenger jest jednym z centrów działalności wirtualnych siatek pedofilskich, Twitter pozwala znanej cosplayerce/skandalistce Belle Delphine na zamieszczanie fotek z sesji zdjęciowej nawiązującej do gwałtu na nieletniej, a Amazon oferuje pedofilom "anatomicznie poprawne" seks-lalki dzieci. 



Oczywiście tych gigantów technologicznych nikt się nie czepia, bo budują oni system kontroli społecznej. Zapewne w nadchodzących latach będzie na Zachodzie wdrażany podobny mechanizm jak chiński system kredytu społecznego. W Chinach napiszesz, coś w necie, co się nie spodoba cenzorom - masz zablokowaną np. możliwość kupienia biletu na pociąg. Jesteś dobrym towarzyszem - przyspieszają ci internet, czy dają preferencyjną pożyczkę. Konwergencja pomiędzy Zachodem i Chinami już do pewnego stopnia zaszła. Przekonał się o tym np. gwiazdor baseballu Curt Schilling, któremu AIG zlikwidowała konto ubezpieczeniowe, bo nie spodobało jej się, to co on pisał w necie.  A pomyślcie, co może być w przyszłości. Pamiętacie wizję Światowego Forum Ekonomicznego mówiącą, że w 2030 r., "nie będziecie nic posiadać i będziecie szczęśliwi"? Mamy żyć w świecie, w którym mieszkania, samochody i wszystko, co potrzebne będzie nam udostępniane za pomocą najmu lub "za darmo". Dzisiaj najwyżej odetną Was od Facebooka czy Twittera. W przyszłości może tak być, że nie będziecie mogli skorzystać z samochodu z carsharingu czy z transportu publicznego (a własnego samochodu mieć nie będziecie, bo samochody spalinowe będą zakazane a elektryczne zbyt drogie) a z komunalnego mieszkania zostaniecie eksmitowani, bo ktoś uzna, że nie śmieszył, go mem który zamieściliście w necie. Być może inteligentny telewizor nie będzie chciał odtwarzać filmów, które uznane zostaną za niepoprawne a inteligentna lodówka uzna, że przekroczyliście już dzienną dawkę mięsa zalecaną przez WEF (14 gramów dziennie) i się nie otworzy. 

Podejrzewam, że w Europie Zachodniej totalitarne zidiocenie pójdzie jeszcze dalej niż w USA. Niemcy nigdy nas przecież nie zawiodą i będą chcieli przodować we wdrażaniu wszelkich nowinek. Ostatnio sięgnęli po pomysł umieszczania ludzi łamiących przepisy covidowe w "specjalnych obozach". Raz Niemiec, zawsze Niemiec. Tradycja zobowiązuje. A taki Zychowicz rozsiewa odgrzewaną propagandę dla mieszkańców GG, o tym w jakim dobrobycie i porządku będą żyć pod skrzydłami Niezwyciężonej Rzeszy. Przekonuje, że alternatywą jest tylko "Wschodnia Barbaria" i rosyjska (naziści napisaliby w 1943 r. "ż*dobolszewicka") niewola. I to najszczersza prawda. Bo Studnicki 80 lat temu tak pisał. :)  Różni duponarodowcy i putiniści-hujliści mają mnie za skrajnego rusofoba, ale ostatnio myślę, że za 10 lat jakość życia w Rosji czy w erdoganowskiej Turcji może być lepsza niż w Niemczech. Niemcy po prostu po raz kolejny zrobią ze swojego kraju żywego trupa.

No chyba, że ktoś na innym poziomie spisku będzie miał wizję inną niż ci na szczycie i doprowadzi do przesilenia...

Apropos przesileń. Czytałem w australijskim "Nexusie" artykuł indyjskiego eksperta poświęcony Kali Yudze. Okazuje się, że hinduskie ery, czyli yugi, trwają o wiele krócej, niż to się powszechnie przyjęło. Koleś dobrze to udokumentował na podstawie dawnych przekazów. I z jego wyliczeń wyszło, że Kali Yuga kończy się w ... 2025 roku. Później będzie okres przejściowy liczący jakieś 300 lat. Ale cały czas będziemy mieć do czynienia ze stopniową poprawą. 

***
A tymczasem papież Franciszek rozpłynął się w powietrzu. Papieski hologram? Błąd w symulacji? Klątwa księdza Natanka? Czy też spełnienie czarnych wizji pastora Chojeckiego?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz