sobota, 23 marca 2019
Zamach w Christchurch - case study zidiocenia Zachodu
Rozumiem dlaczego nowozelandzka premier Jacinda Arden założyła hidżab. Dobrze w nim wygląda a przynajmniej lepiej niż bez hidżabu. Mniej natomiast mogę zrozumieć to dlaczego nowozelandzkie policjantki zakładają hidżaby w solidarności z ofiarami zamachu w Christchurch. Czy gdyby zamiast meczetu został zaatakowany kościół to by miały odwagę założyć w ramach solidarności chociaż mały krzyżyk?
Tak się akurat składa, że od początku roku do połowy marca doszło na całym świecie do 453 islamskich zamachów terrorystycznych, w których zginęło 1956 ludzi. Media poświęcają im bardzo mało miejsca, no bo kogo w jakimś dostatnim i w miarę bezpiecznym kraju syfilizacji judeo-łacińskiej interesowałoby to, że islamscy fundamentaliści zabijają chrześcijan w Nigerii, hinduistów czy tajskich buddystów? Zainteresowanie jest jeszcze mniejsze, gdy muzułmanie zabijają w imię Allaha innych muzułmanów. Dlaczego więc zamach dokonany w Christchurch wywołał taki szok? A dlaczego masakra w My Lai została tak mocno nagłośniona? Bo to był jedyny tak duży przypadek zbrodni wojennej popełnionej z premedytacją przez amerykańskich żołnierzy w USA. Tak samo zamach w Christchurch będzie teraz ekstremalnie eksploatowany, bo to rzadki przypadek terroryzmu, który można podciągnąć pod "skrajnie prawicowy" lub "neonazistowski".
Zamachowiec Brenton Tarrant został zaklasyfikowany jako "biały suprematysta". W swoim manifeście następująco opisywał swoją ewolucję ideologiczną: "Gdy byłem młody byłem komunistą, potem anarchistą, ostatecznie libertarianem, by stać się eko-faszystą." Wyrażał przy tym podziw dla ustroju Chińskiej Republiki Ludowej i zaprzeczał, by czuł sympatię do Trumpa. (A mimo to media przedstawiały go jako "skrajnie prawicowego zwolennika Trumpa".) Być może Tarrant to zwyczajny pojeb, ale w swoim manifeście wyraźnie sugerował, że jego zamach jest atakiem "pod fałszywą flagą". Chodziło mu o sprowokowanie represji wobec skrajnej prawicy, tak by nakręcić wojnę pomiędzy nacjonalistami a muzułmanami. Jego rodzina twierdzi, że gostek całkowicie się zmienił po serii podróży po Europie i Azji. Odwiedził m.in. Pakistan i Koreę Północną. W Pakistanie ten "islamofob" zachwycał się miejscową kulturą. Potem przeniósł się do Nowej Zelandii. Nowa Zelandia to kraj, w którym dostęp do broni palnej jest mocno ograniczony. Tarrant mimo to jednak zdobył karabiny, o których miejscowa policja powiedziała, że "nigdy takich nie widzieliśmy wcześniej na oczy".
Tureckie tajne służby twierdzą, że zamachowiec był częścią większej organizacji. Erdogan potraktował z jakiegoś powodu ten zamach jako atak na Turcję i grozi Australijczykom i Nowozelandczykom "nowym Gallipoli". Zaatakowany meczet był wcześniej miejscem do którego uczęszczało kilku kolesi, którzy dołączyli do Państwa Islamskiego i wzięli udział w zamachach terrorystycznych. A nie był to jakiś specjalnie wielki meczet.
Przez kilka dni przed zamachem przebywał w Nowej Zelandii John Podesta, znany "miłośnik pizzy", były szef kampanii Hillary Clinton. Mówił m.in. jak wielką nadzieją dla lewicowych liberałów jest pani premier Arden. Gdy atak na meczet się zaczął policja przybyła po 10 minutach a złapała zamachowca po 36 minutach - co nie jest złym wynikiem. Dziwnym zbiegiem okoliczności miała w pobliżu ćwiczenia oparte na scenariuszu z "szalonym strzelcem".
Reakcją nowozelandzkiego rządu na zamach było grożenie 10 latami więzienia każdemu, kto zamieści film z masakry w internecie. Technooligarchowie zaczęli cenzurować wklejane linki. To trochę tak jakby zakazać publikowania filmu Zaprudera (z zamachu na JFK) czy filmów pokazujących zamachy z 11 września 2001 r. Czy na filmie pojawia się jakiś szczegół, który tajne służby chcą ukryć? Erdogan na złość im puszcza ten film na swoich wiecach wyborczych. Nowozelandzki rząd zareagował również oczywiście zaostrzeniem przepisów o broni palnej. Wcześniej nowozelandzki lud spontanicznie oddawał swoją broń - całe 37 sztuk.
Całe to zamieszanie wokół zamachu w Christchurch sprawiło, że ludziom jakoś umknęło to, że senegalski imigrant próbował podpalić we Włoszech autobus z 50 dziećmi w środku, w proteście przeciwko politycy imigracyjnej włoskiego rządu. Pomógł go powstrzymać 14-latek pochodzenia egipskiego, który dostanie w nagrodę od "rasistowskiego" i "antyimigranckiego" rządu włoskie obywatelstwo. W tolerancyjnej i multikulturowej Wielkiej Brytanii odmówiono zaś azylu irańskiemu chrześcijaninowi. Urzędnicy imigracyjni uznali, że chrześcijaństwo jest "zbyt gwałtowne" w odróżnieniu np. od islamu.
Nie wiem, czy Zachód upada, ale z każdym dniem mamy nowe dowody, że tamtejsze społeczeństwa stają się coraz bardziej zidiociałe. Niektórzy uważają, że ten proces schodzenia Zachodu na psy zaczął się w 1968 r., inni, że w 1945 r., jeszcze inni że w 1917 r., 1848 r. czy 1789 r. Są tacy, co widzą początek upadku w Reformacji czy w Renesansie, inni w XIV w. a prof. Bartzel wskazuje XII w. i debatę o powszechnikach. Dla ludzi krytycznie nastawionych do monoteizmu, upadek zaczął się w I w. e. ch. lub też w VI w. p. Chr. (gdy judejscy kapłani przedstawili ludowi sfałszowaną Księgę Powtórzonego Prawa). Inni widzą początek tego procesu w momencie zatonięcia Atlantydy. Ja jestem przekonany, że wszystko zaczęło się psuć gdy upadła Hyperborea :)
***
Zamachowiec z Nowej Zelandii podziwiał chiński ustrój będący hybrydą turbokapitalizmu z władzą partii komunistycznej. Choć Chiny pogrążają się w konsumpcjonizmie, to jednak wciąż promują myśl Marks. No cóż, materializm to materializm. Kapitalistyczny nie różni się tak bardzo od komunistycznego - przynajmniej na poziomie podstaw filozoficznych.
Dobrym przykładem tej promocji Marksa jest nowe chińskie "anime" opowiadające historię życia tego "XIX-wiecznego Charliego Mansona". Poniżej macie piosenkę z endingu z tego serialu. Wyraźnie wyczujecie tam motywy z Międzynarodówki. Jak niesamowicie Chińczycy rozwinęli swoją propagandę! W tym filmiku zobaczycie m.in. pokojówkę Marksa i jego żonę Jenny. Spodziewam się, że w chińskim internecie pojawi się teraz wysyp sprośnych rysunków poświęconych Jenny :))))) Krzysztof Karoń powiesi sobie taki nad łóżkiem a poniższą piosenkę ustawi jako dzwonek w komórce. :)
***
A jeśli już jesteśmy przy popkulturze, to byłem ostatnio na "Kapitan Marvel". Nie chcę mówić o przeplatającym się tam wątku militarnego feminizmu, bo ten wątek aż tak bardzo nie razi. "Kapitan Marvel" to przede wszystkim komedia. I stali czytelnicy tego bloga z pewnością uśmieją się widząc podobieństwa między Nickiem Furym a... doktorem Targalskim. A jeśli doktor Targalski już oglądał, to muszę go ostrzec: Jeden z Pańskich kotów to flerken!
***
A za tydzień (mam nadzieję) powrót do serii Restituta: Paluch, Grażyński, Raszewski...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz