czwartek, 16 lipca 2015

Ajatollahowie powinni być wdzięczni USA


"Nie widzę różnicy między Arabami, Żydami i tymi obściskującymi drzewami ciotami z "Avatara"" - powiedział na filmie "Dyktator" weteran amerykańskich służb robiący za szefa ochrony hotelu goszczącego generała admirała Alladeena. W podobną konfuzję wpadło teraz wielu obserwatorów sytuacji na Bliskim Wschodzie. Gdy czołowy sponsor terroryzmu, czyli Islamska Republika Iranu awansowała do grona sojuszników USA zwanych przez ajatollahów Wielkim Szatanem, wszyscy zadają sobie pytania: to kto teraz jest zły a kto dobry? Różne Flalangi i inne gejowskie organizacje od lat kibicujące "irańskiemu oporowi przeciwko atlantyzmowi i syjonizmowi" mają teraz zagwozdkę, czy Teheran się sprzedał. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego, że administracja Cartera pomogła obalić Szacha i dojść do władzy Chomeiniemu, gdyby wiedzieli, że każda kolejna amerykańska ekipa rządząca Iranowi pobłażała, a niektóre z nich nawet Irańczyków zbroiły (Reagan), byliby mniej zdziwieni.


Powyżej: Prawdziwy nacjonalistyczny przywódca zmieniający swój kraj w regionalną potęgę



Powyżej: Marionetka mocarstw niszcząca potencjał gospodarczy, intelektualny i kulturowy swojego kraju


Persowie to wszak naród handlowy i zdawali sobie sprawę, że jak sankcje jeszcze trochę potrwają to ich gospodarka się zawali i dojdzie do wielkiego wybuchu społecznego. Iran z trudem radzi sobie z prowadzeniem kilku regionalnych wojen (ot, np. w Syrii stracił trzech generałów, w tym swojego regionalnego dowódcę). Nie stać go więc było na to, by mieć jeszcze na głowie problem w postaci Ameryki. Zresztą Obama im de facto pozwala na zbudowanie broni jądrowej, więc czemu z tej oferty nie skorzystać?

Najważniejsze pytanie brzmi teraz: co zrobi koalicja izraelsko-saudyjska? Czy jest równie bezsilna jak rząd Tsiprasa?

***

Ciekawostka: w 2008 r. izraelscy komandosi marynarki wojennej zastrzelili w mieście Tartus gen. Mohammeda Sleimana, jednego z najbliższych doradców dyktatora Baszara Assada. To był pierwszy przypadek, by izraelskie tajne służby/siły specjalne likwidowaly rządowego oficjela.

***

Co do sytuacji w Grecji popieram to, co mówi Varoufakis. Co do sytuacji na Ukrainie podzielam diagnozę Prawego Sektora. Oburzajcie się :)

***

Trochę ostatnio (przez Grecję i inne ciekawe rozrywki) miałem mniej czasu na uzupełnianie bloga, ale może dzięki temu i kilku ciekawym lekturom wpadłem na pomysł nowej serii Największych Sekretów: Inferno. Opowieść zaczynająca się w Faszodzie w 1898 r. a kończąca się na Kryzysie Sueskim z 1956 r. W planach jest również epizod dotyczący wojny siedmioletniej z XVIII w. i korzeni Stanów Zjednoczonych. Zatytułowany on będzie "Pasożyt". Poza tym muszę zrealizować jeden odcinek Snów (osoba, która będzie tam sportretowana bardzo mnie o to prosi). Odcinek ten będzie w klimacie programu Grzegorza Brauna, czyli: "Cycki. Cipka. Strzelnica". Jeśłi uzbroicie się w cierpliwość, to po raz kolejny będziecie czytać z wypiekami na twarzy :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz