Ilustracja muzyczna: The Executioner - Umineko OST
W kwietniu 1919 r. wojska gen. Wacława Iwaszkiewicza (co prawda jego siły zostały wzmocnione 4 tys. żołnierzy z Galicji, Kongresówki i Wielkopolski, ale miażdżąca większość jego sił wciąż była jednak tym samym materiałem żołnierskim, który Rozwadowski uważał za beznadziejny), w błyskotliwej operacji, przy minimalnych polskich stratach odepchnęły Ukraińców od Lwowa. W ciągu dwóch miesięcy zajęły całą Galicję Wschodnią aż po Zbrucz. To gen. Iwaszkiewicz a nie generał Rozwadowski był uznawany w 1919 r. za zbawcę Lwowa. W 1920 r. niezwykle popularny gen. Iwaszkiewicz dowodził 6-tą Armią, która była południowym skrzydłem sił polskich podczas Wyprawy Kijowskiej, następnie sprawnie kierował nią podczas odwrotu, by potem bronić przedpola Lwowa - póki w lipcu 1920 r. nowy szef sztabu generalnego - gen. Rozwadowski nie doprowadził swoimi intrygami do usunięcia go ze stanowiska. Dzięki Marszałkowi Piłsudskiemu gen. Iwaszkiewicz stał się jednak wkrótce dowódcą Frontu Południowego w Bitwie Warszawskiej (objęcia tego stanowiska odmówił wcześniej gen. Dowbór-Muśnicki twierdząc, że sytuacja jest beznadziejna a on nie będzie wykonywał "głupich rozkazów Piłsudskiego").
Gen. Iwaszkiewicz był synem syberyjskiego zesłańca (powstańca styczniowego), który robił karierę w carskiej armii. Brał udział w 1900 r. w tłumieniu powstania bokserów w Chinach a także w wojnie rosyjsko-japońskiej. Został poważnie ranny pod Mukdenem i do końca życia chodził w wyniku tego o lasce. Idąc o lasce, przedzierając się przez śnieg, odbył on na początku 1918 r. wraz ze swoimi żołnierzami - 3 Dywizją Strzelców Polskich - kilkusetkilometrowy marsz z Jelni do Bobrujska, przedzierając się przez śnieżne zaspy, walcząc ze zanarchizowanem chłopstwem i bolszewickimi zagonami. Był to wyczyn naprawdę niesamowity.
Gen. Iwaszkiewicz dzielił losy I Korpusu a w listopadzie 1918 r. wstąpił do wojska niepodległej Polski stając się jednym z ulubieńców Marszałka Piłsudskiego. Popularności generała Iwaszkiewicza nie zaszkodziło nawet to, że słabo mówił po polsku. Według jednej z anegdot miał powiedzieć na akademii okolicznościowej: "Jedną trzecią Polski wziały Awstrijce, jedną trzecią Giermańce a jedną trzecią my". Jego wojskowy talent, dobre podejście do żołnierzy i gorący patriotyzm sprawiały, że łatwo mu wybaczano podobne lapsusy.
Jego odejście z ziemskiego padołu również było epickie. "W piątek 10 listopada 1922, w Szpitalu Ujazdowskim w Warszawie, adiutant generalny Naczelnego Wodza, generał brygady Jan Jacyna w imieniu marszałka Polski Józefa Piłsudskiego odznaczył go Orderem Wojskowym Virtuti Militari II klasy. Zmarł w sobotę 25 listopada 1922 o godz. 22, w Szpitalu Ujazdowskim, po długiej, ciężkiej i nieuleczalnej chorobie."
Polecam wszystkim wydaną w 1921 r. książkę Henryka Bagińskiego "Wojsko Polskie na Wschodzie". Opisuje ona historię wszystkich polskich formacji wojskowych w Rosji działających w latach 1914-1920, zarówno tych dużych jak Dywizja Syberyjska jak i mniejszych, takich jak np. moskiewski Pułk im. Bartosza Głowackiego. Autor był działaczem Zet-u, Polskich Drużyn Strzeleckich, walczył w Legionie Puławskim, Brygadzie i Dywizji Strzelców Polskich, I Korpusie Polskim (gdzie konspirował przeciwko gen. Muśnickiemu) i 4 Dywizji Strzelców gen. Żeligowskiego. Praca świetnie napisana, zanim z przyczyn politycznych zaczęto fałszować historię tych formacji. Można ją znaleźć jako pdf w necie.
***
Nie zapominajcie też o mojej książce "Vril. Pułkownik Dowbor". Na razie jako e-book (można ją znaleźć choćby tutaj).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz