czwartek, 30 sierpnia 2012
Polska Insurekcja - cz. II: Popioły wojny
W poprzedni odcinku wykazałem, że polska kultura romantyczna powinna być naszą dumą i jednym z fundamentów naszego nacjonalizmu - wszak w XIX w. szczytem hipsterstwa było zadawanie się z Polakami. Podziwiano nas, że walczyliśmy z obcą tyranią i nie poddawaliśmy się pomimo wszelkich przeciwności. Czy jednak podziwiano nas słusznie? Czy powstania nie były krwawą głupotą? Czy nie można było się dogadać z carem i kontynuować eksperyment w postaci Królestwa Polskiego? Po co nam była ta walka "za naszą i waszą wolność"? Od 1945 r. stale podsuwa nam się wersję historii mówiącą, że nasza tradycja insurekcyjna była krwawą głupotą. Komuchy z kręgów Kutza i Srajdy wymyśliły nawet określenie "kozietulszczyzna" i epatowały nas kretyńskimi hasłami w stylu "Uwaga na Kozietulskich za kierownicą!" (A tymczasem słowo to powinno określać raczej niesamowity kunszt wojskowy połączony z odwagą i opanowaniem...). Przedtem jednak polski główny nurt afirmował tradycję powstańczą - jedynie część endecji patrzyła na nią z obrzydzeniem widząc w romantycznych zrywach dzieło Żydów i masonów. Jak było naprawdę? Czy powstania miały sens? Przyjrzyjmy się im (Inspirację stanowiła dla mnie znakomita, rewizjonistyczna "Sprawa polska" Władysława Studnickiego - książka jeszcze z przed I wojny światowej):
Konfederacja Barska - wydaje się, że była to dziwaczna ruchawka anarchistyczno-szlachecko-religijna, z kiepskim dowództwem i niespójnymi celami. I do tego sprowokowała I rozbiór. A jednak dla pokolenia Juliana Ursyna Niemcewicza, Tadeusza Korsaka i Jakuba Jasińskiego była to inspirująca, święta wojna, która inspirowała ich później do wielkich czynów ery Sejmu Wielkiego oraz Insurekcji Kościuszkowskiej. To był krzyk rozpaczy, który był jednocześnie pobudką dla Polaków i Litwinów - impulsem do odrodzenia narodu. ("Nigdy z królami nie będziem w aliansach" - odzywał się tam specyficzny polski republikanizm) Miała też konfederacja militarne momenty chwały. Rosyjscy oficerowie oceniali walkę z konfederatami jako bardziej męczącą niż wojna turecka. Zabłysła tam też gwiazda Kazimierza Puławskiego.
Insurekcja Kościuszkowska - magazyn "Kronos" wskazał kiedyś, że przed nią naród stanowiła jedynie szlachta. Od niej Polakiem może zostać ten kto tego chce. Już to stanowiło krok milowy w naszych dziejach. Jest rzeczą zadziwiającą, że podczas tej wojny dysponowaliśmy znacznie mniejszymi siłami niż w 1792 r., ale wielokrotnie masakrowaliśmy Rosjan i Prusaków i gdyby nie fatalny zbieg okoliczności pod Maciejowicami (skutek tego, że król poskąpił map wojsku), udałoby nam się to znacznie dłużej. Mimo, że Kościuszko nie był genialny wodzem ani politykiem (późniejszy jego głupi stosunek do Napoleona) to jednak zasłużył w opinii narodu na wieczną chwałę, dlatego że pozwolił I RP zejść ze sceny w godny sposób. Z wielkim hukiem i wieszaniem zdrajców.
Kampanie Napoleońskie - cokolwiek by nie mówić o korsykańskim Bogu Wojny, większość wojen które toczył wybuchła z winy jego wrogów. Zramolałych monarchów zaniepokojonych ustrojem, który wprowadził - merytokracją, szalonego cara Aleksandra I oraz angielskiej plutokracji dążącej do zachowania równowagi sił na kontynencie. Nawet atak na Rosję był wydarzeniem prewencyjnym, który uratował ziemie polskie przed zniszczeniami, które mogłaby spowodować ofensywa znana jako "Wielikieje Dieło". Możemy mieć pretensje do Napoleona, że nie zawsze walczył w interesie Polaków (on sam uważał po tym, że zbyt mało postawił na nasz naród), ale był on jedynym wielkim przywódcą aż do panowania kajzera Wilhelma II i prezydenta Wilsona, który nam dał cokolwiek. A dał nam niemało - własne, nowoczesne państwo (które miało być powiększone po wojnie z Rosją) i silną armię, która zdobyła ogromne doświadczenia w całej Europie. Naprawdę warto było wysłać nawet do Hiszpanii, czy na Haiti nasze legiony (gdzie zresztą legioniści chętnie jeździli wojować - ze względów finansowych). To była tylko drobna przysługa dla Boga Wojny za jego dobrodziejstwa.
Powstanie Listopadowe - konserwatyści jednoznacznie je potępiają, bo wybuchło w proteście przeciwko planowanemu użyciu polskich wojsk do tłumienia rewolucji belgijskiej i zakończyło się likwidacją Królestwa Polskiego. Zapominają o kilku ważnych szczegółach: Królestwo Polskie zostało stworzone dlatego, że szalony car Aleksander I chciał mieć liberalny eksperyment w Imperium. Szybko się jednak przekonał, że liberalizm nie polega na tym, że liberalni poddani będą lizać buty carowi. Gdy do władzy doszedł barbarzyński imperator Mikołaj II stało się jasnym, że eksperyment nie może trwać dłużej. Polska nie mogła koegzystować wówczas z Rosją, od której dzieliła ją przepaść cywilizacyjna. Dla cara Królestwo Polskie było rozsadnikiem choroby. Trzeba je było zlikwidować. Pretekstem miała być rewolucja w Belgii - polskie wojsko zostałoby wysłane na Zachód a w tym czasie Królestwo Polskie obsadziłyby oddziały rosyjskie likwidując autonomię. Wojskowi spiskowcy, którzy wywołali powstanie zdawali sobie z tego sprawę. I zdecydowali się na czyn. Niestety, jak udowodnili to Studnicki i Jerzy Łojek, ugodowo nastawieni politycy i wojskowi pogrzebali szansę na wygraną. A one były - Rosja stała wówczas na skraju bankructwa po wojnie z Turcją a jej armię pustoszyła cholera.
Wiosna Ludów i inne zrywy rewolucyjne - prof. Bartyzel porównuje bohaterów takich jak gen. Bem, Adam Mickiewicz czy gen. Wysocki do Carlosa "Szakala" i Osamy bin Ladena. Nic bardziej głupiego nie można było napisać. Polscy insurekcjoniści i spiskowcy ery Wiosny Ludów nie byli bynajmniej naćpanymi zjebami opętanymi żądzą mordu i księżycową ideologią. To byli polityczni realiści. W ciągu 30 lat rewolucje dwukrotnie zmieniły ustrój we Francji, strąciły z tronu wielu włoskich królów, wywołały wojnę domową w imperium austriackim, zmusiły króla pruskiego do skłonienia się przed ludem, uczyniły realnym zjednoczenie Niemiec a także dały niepodległość Grecji i Belgii. Trzymanie się przez Polaków sprawy rewolucyjnej było po prostu stawianiem na siły polityczne mające duże szanse na zdobycie władzy i to siły pozytywnie nastawione do Polaków a wrogie takim reakcyjnym tyraniom jak pruska, austriacka i rosyjska. (Poza tym udział naszych żołnierzy w węgierskich zmaganiach narodowych zapewnił nam wieczną przyjaźń Węgrów. Już to jest samo w sobie osiągnięciem.)
Powstanie Styczniowe - z nim mam problem. Wywołano je w wyniku prowokacji Wielopolskiego i rosyjskich wojskowych służb specjalnych w nieodpowiednim momencie (gdyby wybuchło w czasie wojny krymskiej osiągnęłoby znacznie więcej), ale mimo wszystko jest godne podziwu. Marszałek Piłsudski twierdził, że ceni je najbardziej ze wszystkich polskich zrywów. Dlaczego? Bo grupa studentów i oficerów zdołała stworzyć z NICZEGO siłę zbrojną zdolną szachować przez ponad rok rosyjską armię. Do tego trzeba ogromnej siły duchowej i przymiotów charakteru. Dlatego w II RP weteranów Powstania Styczniowego traktowano jak półbogów.
Rewolucja 1905 roku - zryw znienawidzony przez endeków i konserwatystów za czerwone konotacje (ale również dlatego, że endecy i konserwatyści zachowywali się wówczas haniebnie). Jest to jednak, jak zauważył Marszałek Piłsudski, pierwszy moment od 40 lat, gdy na ulicach Warszawy na oczach tłumu zaczęli ginąć rosyjscy żołnierze i żandarmi. Prysł mit o tym, że są oni nadludźmi. Pękła bariera psychologiczna. Na carskich generałów i agentów Ochrany polowano jak na zwierzynę łowną. I robili to zwykli ludzie. (Tego zabrakło w Polsce za Jaruzela.) Rewolucja 1905 r. dała nam również Organizację Bojową PPS - zaczątek Związku Walki Czynnej, Związku Strzeleckiego i Legionów. Od niej sprawa polska znowu idzie do przodu. Tym razem zwycięskim, legionowym szlakiem.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
No, znacznie lepiej, mniej histerycznie niż poprzednio choć dyskutowałbym np. czy faktycznie stosunek Kościuszki do Napoleona był ''głupi'' ale mi się nie chce bo widzę, że to jakby gadać ze ścianą w twoim przypadku Fox. Podobnie miałbym wątpliwości czy rzeczywiście ''warto'' było walczyć we Włoszech a później w Hiszpanii z ludźmi, którzy bronili swojej Ojczyzny i Tradycji w imię post- ale jednak rewolucyjnego, terrorystycznego reżimu itd. Zgadzam się natomiast co do jednego - eksperyment z ''liberalnym rakiem'' Królestwa Polskiego w cielsku samodzierżawia nie mógł się udać, wcześniej czy później musiało dojść do konfrontacji, pamiętaj tylko przy tym jak w czasie jego trwania zachowywali się byli jakobini, masoni, insurekcjoniści czy dowódcy napoleońscy jak Zajączek choćby - większość z nich wlazła ''szalonemu carowi'' i jemu jeszcze bardziej pojebanemu bratu Konstantemu w zadek bez smarowania i większych skrupułów... Popełniasz też grube nadużycie utożsamiając obóz patriotów z rewolucjonistami, zapominasz [ celowo ? ] że dzielili się oni na ''białych'' i ''czerwonych'', pomijam już osobne fenomeny jak np. Mochnacki. Miej też świadomość, że Bartyzel w przeciwieństwie do Wielomskiego nie odrzuca toporne całego naszego romantycznego dziedzictwa a tylko pewną jego część [ chyba wolno mu, nie ? ], w największym uproszczeniu jest za Krasińskim i Norwidem a przeciwko Mickiewiczowi i Słowackiemu [ nawiasem mówiąc naprawdę nie sądzisz, że romans tych ostatnich z takim ordynarnym ściemniaczem i carskim szpiclem jak Towiański troszkę ich jednak kompromituje ? ]. Generalnie jak się kogoś lub coś krytykuje warto wcześniej to poznać by świadomie odrzucić, np. dlatego właśnie że jestem antykomunistą zadałem sobie prawdziwy trud zapoznania się z pismami Lenina czy Marksa, mimo że czytając choćby ''Ideologię niemiecką'' tego ostatniego łapałem się wręcz za głowę, nigdy nie byłem dobrego zdania o dorobku umysłowym Karola ale nie sądziłem że to aż taki bełkot, podobnie z powodu mojego antynazizmu przeczytałem dzielnie ''jego walkę'' A.H. choć należało to do moich najbardziej traumatycznych doświadczeń lekturowych. Naprawdę warto znać swego wroga i wiedzieć co się krytykuje inaczej walka z nim przypomina szarżę Czarnego Rycerza z Monthy Pythona tak jak właśnie w omawianym tutaj twoim przypadku.
OdpowiedzUsuńZ punktu widzenia zdobywania doświadczenia bojowego i integracji narodu oraz kształcenia kadry dowódczej wszelkie walki w strukturach jednostek złożonych z Polaków miały sens. Radykalnie pokazało to Powstanie Wielkopolskie, w którym jednostki armii niemieckiej złożonej z Polaków rozbiły jednostki armii niemieckiej złożone z Niemców. Pruski system mobilizacyjny oparty na wspólnocie terytorialnej okazał się sprzymierzeńcem powstańców. Nie trzeba było organizować wojska, bo jednostki, nazywane przez Niemców "kaczmarek regiment" były gotowe.
UsuńToteż ja nie jestem negacjonistą i nie kwestionuję całej tradycji insurekcyjnej, tylko nie podoba mi się jej część ''czerwona'' [ o ile zgaduję jego intencje prof. Bartyzel też chyba mógłby to powiedzieć ] czyli np. wolę Traugutta od Dąbrowskiego i ''sztyletników''. Zgadzam się z tym, że trzeba przypominać o prawicowej stronie insurekcjonizmu i dlatego na miejscu Foxa zamiast np. wylewać kubły pomyj na Dmowskiego utożsamiając niedopuszczalnie obecne zdegenerowane endectwo z jego dorobkiem należałoby raczej przypomnieć jego niezaprzeczalny udział w odzyskaniu niepodległości i jej utrzymaniu a także rolę narodowej demokracji w powstaniu w Wielkopolsce, która przecież była jej bastionem - no ale na to trzeba by przestać być tak zaślepionym ''Ziukiem''...
Usuń"a przeciwko Mickiewiczowi i Słowackiemu [ nawiasem mówiąc naprawdę nie sądzisz, że romans tych ostatnich z takim ordynarnym ściemniaczem i carskim szpiclem jak Towiański troszkę ich jednak kompromituje ? ]"
UsuńKompromituje raczej Mickiewicza. Słowacki szybko zerwał z Kołem, gdy Towiański kazał mu złamać pióro i moc twórczą przeznaczyć na wspólną sprawę. Szkoda, że przez tow. Andrzeja Mickiewicz już nic nie napisał.
Merlot
Nie wiem czy mniej skoro jak widać motywem były raczej osobiste ambicje niż trzeźwe myślenie - nawet od poetów, zwłaszcza tych którzy politykują i chcą oddziaływać na opinię publiczną należy wymagać choć odrobinę pod tym względem. O ile mi wiadomo żaden nie wyrzekł się do końca nauk swego ''mistrza'' a Słowacki wręcz doprowadził jedną z jego kluczowych idei ''reinkarnacji progresywnej'' do absurdu w swym kompletnie odjechanym ''Królu D...uchu''.
UsuńW sumie to pełna zgoda, chociaż Słowacki sam chciał być prorokiem, a Towiański wyznaczył mu tylko drogę. Pod koniec życia Słowacki gromadził wokół siebie towarzystwo wierne różnym ideom milenarystycznym, ale odcinające się od rusofilstwa mistrza Andrzeja.
UsuńBTW Towiański to agent carski, ale jego poglądy były szczegółowo analizowane przez cały wiek XIX przez przez różnych mesjanistów rosyjskich, słowianofilów-moskiewskich szowinistów którzy obawiali się jego ekspansywnej "filozofii", jako zagrożenia dla pojednania narodów słowiańskich pod berłem cara.
Merlot
A co Ci się Chehelmucie nie podoba w sztyletnikach? Robili przecież dobrą robotę likwidując carską agenturę?
Usuńp.s. Odniosę się jeszcze do wpisu Coryllusa pod poprzednim - faktycznie ten cały Krzeczkowski to jakaś szemrana postać a laudacja na jego cześć w wykonaniu Bartyzela stawia go w niekorzystnym świetle ale jak ma się to do przytoczonych przezeń argumentów ? To się chyba nazywa ''argumentum ad personam'' - jak nie można racjonalnie obalić tego co dana osoba głosi to się jej dopierdala poniżej pasa, to jest numer w stylu red. Liza, który wytknął Kaczyńskiemu [ teraz jednemu ] że jego ojciec faktycznie ''łagodnie mówiąc, nie był przeciwnikiem, ani nawet kontestatorem realnego socjalizmu, koledzy z AK opuścili Rajmunda, byli tacy, którzy spluwali lub przechodzili na drugą stronę ulicy'', można by też wyciągnąć mu jak to czyni Henio Pająk że jego z kolei ''mistrzem duchowym'' był ''Żyd i mason'' prof. Ehrlich niemniej k... co to ma do rzeczy ?! Nie mówię, że to zawsze nie ma znaczenia [ w przypadku takich kreatur jak Liz czy Wojewódzki niestety ma ] ale w omawianym przypadku jest najwyżej drugorzędne, przestańcie się bawić w podpierdalanie a la Wielomski czy Libicki i dyskutujcie z argumentami inaczej zacznę traktować was jak tą lumpenkoserwatywną swołocz. I nie radziłbym ci Fox tak podniecać się tym co wypisuje Coryllus bo jakbyś zapoznał się z jego ''historycznym rewizjonizmem'' to zrzedłaby ci mina... Znowu wychodzi twoja ignorancja.
OdpowiedzUsuńJak? Przepraszam, nie rozumiem Twoich wątpliwości.
UsuńCo do ad personam, to on nie zawsze zły! Musi być relewantny. Jeśli wskaże się, że dana osoba nie ma kompetencji w określonej dziedzinie - można mieć uzasadnione wątpliwości co do jego osoby i jego motywacji. A nie wiem, czy warto dyskutować z kimś, kto pisze za pieniądze od podejrzanego mocodawcy lub w innym, ukrytym celu.
W przypadku Bartyzela - link wstawiłem, by rozjaśnić nieco, kto zacz. Bo sądzę, że warto wiedzieć, a dzieło jest związane z człowiekiem, nie można go od tak odeń odseparować.
Dodałbym jeszcze, że poznanie autora i przyczenienie mu etykietki pozwala na selekcję informacji, którą można nazwać złą, ale bez niej - kak że?
Tym niemniej zgadzam się, że dyskusja z argumentami dobra - niestety zwykle nie to, kto lepszy, a kto silniejszy, ma znaczenie.
A i tak, że polecę frazesem, najważniejszy jest człowiek.
Pozdrawiam i przepraszam za ew. chaotyczność
Luca
Jasne, że pochodzenie, wykształcenie, obracanie się w takim a nie innym środowisku itp. ma znaczenie, nie sposób też uniknąć etykietowania, chodzi tylko by się na tym nie zafiksowywać, trzymać pewien dystans a nie traktować jak klucz otwierający każde drzwi, wytłumaczenie wszystkiego - konkretnie zbulwersowała mnie uwaga Foxa co do Krzeczkowskiego, że ''teraz wiadomo kto im nasr... do łbów'', jedzie mi to niesmacznymi sugestiami ubeckiego paszkwilanta Henia Pająka, iż z kolei Kaczyńskiemu nasr... do głowy ''żydomason'' Ehrlich i już wszystko jasne, to jest ten sam poziom, tyle.
UsuńRozumiem Twoje obiekcje, sam wolę być spokojny, obiektywny i miły, ale stwierdziłem, że czasem - nie warto. A tutaj, wiesz, może nie wszystko jasne, ale z pewnością - b. podejrzane.
UsuńPozdrawiam
Luca
`Możemy mieć pretensje do Napoleona, że nie zawsze walczył w interesie Polaków'
OdpowiedzUsuńFoxie - co piłeś? W każdym razie - to było za dużo.
`to jednak zasłużył w opinii narodu na wieczną chwałę, dlatego że pozwolił I RP zejść ze sceny w godny sposób. Z wielkim hukiem i wieszaniem zdrajców'
Foxie, to twoje - nadzwyczajnie widoczne - zachęcanie Polaków do przegrywania w jak najgorszy sposób... Dla kogo pracujesz?
mmm777
"Foxie, to twoje - nadzwyczajnie widoczne - zachęcanie Polaków do przegrywania w jak najgorszy sposób... Dla kogo pracujesz?" - w 1794 r. nasz los był przesądzony. Powstanie wybuchło bo Rosjanie zaczęli rozwiązywać nam armię. Zejście ze sceny w dobrym stylu było jedynym możliwym wyjściem. (To że Katarzyna szybko wykorkuje na kiblu a władzę po niej obejmie propolski wariat nie było łatwe do przewidzenia)
UsuńNapoleon niby coś nam dawał ale Somosierra i Haiti to nie są żadne powody do dumy. Dobrze, że legioniści (ci co przeżyli) poszli po rozum do głowy i wypięli na "boga wojny", który skończył na Elbie w zaiste polskim stylu. Daje linka do pewnej historyjki o legionistach na Haiti. Nie wiem czy to prawda, ale jeśli tak, to powinni o tym uczyć w szkołach a nie smęcić o moralnych zwycięstwach:
Usuńhttp://www.pospoliteruszenie.org/Wojenko.htm
xyz15
"Fox (...) Dla kogo pracujesz?"
UsuńMossad, maybe?
"Mossad, maybe?" - a nie sądzisz, że to zbyt proste?
Usuń@xyz15 - piękna historia ta ze ''słowiańską rewolucją seksualną'', niestety legenda raczej, w realu nie wyglądało to tak słodko i radośnie, masa okrucieństw po obu stronach. Skądinąd nawet w świetle szczupłych źródeł na ten temat jakimi dysponujemy [ warto by ktoś w końcu zbadał ten epizod dogłębnie, zwłaszcza w dobie globalizacji bardzo by się to nam przydało ] całe to rzekome ''powstanie niewolników'' jawi się jako kolejne potwierdzenie tezy, że nie ma żadnych ''oddolnych, spontanicznych'' rewolucji, wśród prowodyrów i przywódców tego buntu albo widzimy miejscowych białych, którzy chcieli uniezależnić się od metropolii albo też czarnych wyzwoleńców posiadających niewolników [ ! ] ew. Mulatów, więc ''czarny lud'', jak każda masa, odegrał w tym dramacie rolę statystów choćby i czynnych, lub co najwyżej drugo-, trzeciorzędnych aktorów.
Usuń@Chehelmut
OdpowiedzUsuńLudzie zmieniają poglady, ale - fakt - taki życiorys opozycjonisty wyglada dziwnie...
No, i jeżeli Kisiel pisze: `Taki swojego rodzaju konserwatysta, patriota.' - to co miał na myśli pisząc `swojego rodzaju'?
Bo - w tamtych czasach - dysydenci byli nazywani opozycją. Więc, czy był to ktoś podobny do Kisiela, czy do Szechtera albo Hollanda?
No i kłamliwe manipulacje bloggera:
`Napisał Henryk Krzeczkowski trzy książki – musiały mieć, kurcze, wielkie nakłady, jeśli się z tego pisania rzeczywiście utrzymywał – tylko trzy.'
On najwyraźniej zakłada, że jego czytelnicy nie wpadną na pomysł zajrzenia do Wiki. I faktycznie - ma rację ;)
mmm777
Przepraszam, że przerwę, ale muszę Coryllusa obronić - Henryk Krzeczkowski napisał 3 własne książki, wg. Wikipedii, poza tem ukazał się wybór jego tekstów (pod red. Waldemara Gaspera i Pawła Hertza), reszta to tłumaczenia.
UsuńPozdrawiam
Luca
Co do Powstania Listopadowego. Być może Rosjan w 1831 roku udałoby się pokonać. Tyle że tuż za zachodnią granicą na Śląsku i w Wielkopolsce stało kilka korpusów pod wodzą niejakiego von Clausevitza..... Niestety brutalna prawda jest taka że dopóki zaborcy nie rzucili się sobie do gardeł nie mieliśmy ŻADNYCH szans.
OdpowiedzUsuńbrysio
Kwestią otwartą jest to czy Prusacy dokonaliby interwencji - i po czyjej stronie. Żywe były wówczas projekty połączenia Królestwa i Wielkopolski pod berłem Hohenzolernów lub stworzenia państwa buforowego między Prusami a Rosją. Interwencja po stronie Rosji mogłaby być również dla króla pruskiego samobójstwem politycznym - atmosfera w Europie była wówczas rewolucyjna w walka Polaków o wolność sprawą rozpalającą Niemców.
UsuńFox się prześlizguje po temacie, a każdy z tych wątków zasługuje na osobne omówienie. W skrócie:
OdpowiedzUsuń1. Konfederacja Barska - tak, jak pisze Fox, wielki dzwon na trwogę. Nie było by żadnych prób ratowania państwa, gdyby nie ona, a bez tych prób nie istniałby program odbudowy państwowości.
2. Wojna w obronie Konstytucji - dodałbym ją do zrywów. Mająca szansę na wygraną, ale zaprzepaszczona z winy króla. W Zamku w Warszawie zgromadzone było wyposażenie dla 100 tysięcznej armii, a koszt jej wystawienia wynosił ok. 10% dochodów Skarbu i prywatnych dochodów króla. Nie trzeba było (wbrew mitologii) podnosić podatków szlachcie, szczególnie, że stanowiły one ok. 1% łącznych dochodów Korony i króla), tylko przestać wyrzucać pieniądze na burdele.
3. Insurekcja - oczywiście, zryw szalony, mocno przedwczesny (o czym wspomina Zbyszewski w "Niemcewicz od przodu i tyłu"), ale właśnie - co dobrze wskazał Fox - stanowił początek tego, co do końca doprowadziły PPS i Narodowa Demokracja, czyli upolitycznienia i uobywatelenia mas.
Warszawę w 1794 roku wyzwoliło i obroniło pospolite ruszenie mieszczan i świadomość tego odzywać się będzie jeszcze wielokrotnie.
4. Epopea napoleońska - przede wszystkim - o czym pisał po wielekroć Waldemar Łysiak - nikt wówczas nie dawał nam tyle, co Napoleon nawet, jeśli on dawał nam niewiele. Nikt nie wierzył, że dla Polaków warto coś zrobić. Napoleon zmusił nas do pokazania, że "jesteśmy godni, by być narodem". I to nie tylko, walka u jego boku, ale także, a może przede wszystkim skuteczny zarząd powierzonymi nam obszarami Księstwa Warszawskiego oraz - last but not least - samodzielne powiększenie jego terytorium w wyniku wojny z Austrią (mistrzowski, kawaleryjski manewr księcia Józefa z porzuceniem Warszawy i uderzeniem na Kraków, co zmusiło Austriaków do odwrotu).
Okres napoleoński dał nam realną siłę zbrojną, doświadczonych oficerów i żołnierzy, opartą na zaciągu ochotniczym (a więc świadomą, najtrudniejszą do pokonania) armię. to była siła, która nawet rozbrojona stanowiła groźne memento dla armii zaborczych opartych na zaciągu przymusowym i terrorze wewnętrznym. Z tą siłą trzeba było się liczyć.
I tu majstersztyk dyplomacji w wykonaniu ks. Adama Czartoryskiego. Polska będąc po przegranej stronie zyskuje na Kongresie Wiedeńskim więcej, niż Austria i Prusy będące po stronie wygranej. Restytucja Królestwa Polskiego z punktu widzenia formalno-prawnego jest unieważnieniem III rozbioru i cofnięciem jego skutków (że przy okazji zyskiwała Rosja, to inna sprawa, ale w tym momencie nikt nie dawał nam więcej, niż Aleksander I i należało to wziąć).
5. Powstanie Listopadowe - Feliks Koneczny w jednej z książek wykazał, że bez Powstania skutki byłyby co najmniej takie same:
- Królestwo i tak utraciło by autonomię,
- masowa emigracja i tak by nastąpiła,
- wojsko i tak by wyginęło - tyle, że w nieswojej wojnie.
Przeciw temu stały szanse na przynajmniej przywrócenie status quo ante.
Warto zauważyć, że Wlk. Brytania stanęła w tym konflikcie po polskiej stronie uznając działania caratu za złamanie Traktatu Wiedeńskiego. Podobnie dyplomacja brytyjska podchodziła do Powstania Styczniowego.
6. Wiosna Ludów - w Galicji majstersztyk polityczny: eksport rewolucji na terytorium wroga. Konserwatyści galicyjscy pozwolili zdekonspirować się patriotom, po czym hurtem wysłali ich do Austrii i na Węgry. W efekcie negatywne skutki dla Galicji były nieznaczne, zaś walki Legionu Polskiego i generała Bema w Austrii i na Węgrzech w połączeniu z innymi wydarzeniami (wojna z Francją o Włochy) zaowocowały z czasem autonomią i o włos nie doprowadziły do uznania Polski za trzeci człon monarchii (sprzeciwiły się Węgry). Można pomarzyć co było by, gdyby Franz Joseph I przyjął tytuł króla Polski...
O znaczeniu autonomii dla odrodzenia Polski pisać chyba nie trzeba.
OdpowiedzUsuń7. Powstanie Styczniowe - zdecydowanie prowokacja Wielopolskiego. Czartoryski kombinował z Napoleonem III, że w przypadku przewidywanej II wojny krymskiej Polacy zrobią Rosji kipisz na tyłach. Rosyjska agentura wiedząc o tym przyblokowała poprzez bankierów fundusze Napoleonowi III (przyczynek do konfliktu polsko-żydowskiego) i zdetonowała powstanie w Polsce przedwcześnie, aby w razie wojny z Turcją (która wybuchła w 1877 roku) mieć czyste zaplecze.
Sam Wielopolski chyba kombinował, że prowokując przedwcześnie powstanie łatwo sobie z nim poradzi, co pozwoli mu zyskać w oczach cara i zyskać większą pozycję na dworze. Czy zamierzał spożytkować to dla Polski, czy dla swojej kariery - dyskusyjne.
Warto też zwrócić uwagę, że tylko sprzeciw Bismarcka uniemożliwił zwołanie Konfernecji Międzynarodowej w sprawie Polski. Austro-Węgry były za.
8. 1905 roku - dr Rafał Chwedoruk pisał swego czasu, że przyjmując iż wygrane powstanie to takie, po którym sytuacja narodu ulega poprawie, należy uznać, że było to powstanie wygrane.
Przyczynek dla krytykantów tradycji insurekcyjnej:
pierwowzór postaci Siłaczki Żeromskiego, Faustyna Morzycka, nie zmarła, tylko porzuciła pozytywistyczną pracę u podstaw i przystała do OB PPS. W 1909 roku brała udział w zamachu na rosyjskiego generała Uthoffa (bardzo rosyjskie nazwisko!), w którym zginęły przypadkowe osoby. Załamana wyjechała do Galicji, gdzie w krótkim czasie popełniła samobójstwo.
Co do możliwości pracy u podstaw na terenie Cesarstwa Rosyjskiego warto zajrzeć do książki "Przekleństwo rodu Romanowów" Franciszka Bernasia. Pokazuje ona drogę narodników od edukacji i pracy u podstaw do terroryzmu podkreślając, że w warunkach rosyjskich jedyną sensowną odpowiedzią na system była walka zbrojna i konspiracja. Wszelkie formy legalistyczne były delegalizowane w zarodku.
9. Odnośnie chwały Szlaku Legionowego, to warto końserwatystom przypomnieć, że w 1914 roku socjaliście i masonowi Piłsudskiemu rękę podał nie kto inny, tylko przywódca Stronnictwa Konserwatywnego w Krakowie, autor antypowstańczych "Dziejów Polski w zarysie" Michał Bobrzyński.
10. cały okres 1914-1922 to albo jedno gigantyczne powstanie narodowe uwieńczone sukcesem, albo seria większych i mniejszych powstań. W większości uwieńczonych sukcesem.
Tak przy okazji, to warto konserwatystom pokazywać udział konserwatystów w tradycji insurekcyjnej.
OdpowiedzUsuńNic dodać nic ująć do Twych wywodów.
UsuńA tak na marginesie jeszcze.
UsuńPolska tradycja insurekcyjna. XVIII-XIX wiek.
Zabór rosyjski: 1772, 1792, 1794, 1806, 1830, 1864, 1905, 1914 = 8 zrywów średnio co 20-30 lat, najdłuższy interwał (41 lat) po stłumieniu Powstania Styczniowego.
Zabór austriacki: 1794, 1809, 1846, 1848, 1918 = 5 zrywów, w tym 70 lat bez powstań.
Zabór pruski/niemiecki: 1794, 1806, 1848, 1901 (Września), 1918 = 5 zrywów, w tym (jeśli wyłączyć Wrześnię) 70 lat bez zrywów.
A teraz na to nałożyć okresy liberalizacji systemu i przestrzegania przez zaborców podstawowych praw obywatelskich...
A czy powstanie 13 kolonii przeciw UK było krwawą głupotą? No nie, bo przecież powstały US, a czy powstanie w Paryżu i Pradze w 1944 były krwawymi głupotami? No nie, bo "uratowano" przed zniszczeniem miasta i jeszcze okazało się jaki to "silny ruch oporu" przeciw nazistom je zorganizował. A czy Powstanie Wielkopolskie było krwawą głupota? No nie bo przecież dzięki temu do II RP przyłączona Poznańskie. To czemu powstania wymienione przez Fox-a byłby krwawymi głupotami? Bo je przegraliśmy. Każde z wyżej wymienionych takimi by było gdyby utopiono je we krwi jak nasze, starto z powierzchni ziemi jak Warszawę. My mamy pecha ze względu na dzicz, na wschód od nas. Już ja widzę jak by się kolonistom udało wywalczyć wolność jakby mieli naprzeciw siebie Suworowa z Kutuzowem, a dzielni Francuscy resistance armię czerwoną na prawym brzegu sekwany, gnającą na hiszpańskie i portugalskie plaże, by umyć buty w Atlantyku...
OdpowiedzUsuńPowstanie paryskie w 1944 roku było prowokacją komunistów na żądanie Moskwy, której celem było spowolnienie (de facto zawrócenie) Pattona, który ekspresowo (ignorując rozkazy Ike'a) parł do Renu.
UsuńZ wojną jest jak z każdą grą: nie znasz wyniku dopóki gry nie zakończysz.
BTW negacjoniści potrafią dojść do takiego absurdu jak zakwestionowanie sukcesu Powstania Wielkopolskiego (autentyk). Ostatecznie przyznają (wbrew faktom), że było to "jedyne wygrane" powstanie, choć z powyższego mojego zestawienia wynika, że za wygrane należy uznać znacznie więcej zrywów (choćby epopeję napoleońską, Wiosnę Ludów w Galicji, czy Rewolucję 1905 roku). Jeśli dodać do sukcesów II i III Powstanie Śląskie, Powstanie Sejneńskie, przejmowanie władzy w 1918 roku w Galicji i Królestwie, czy obronę Lwowa (de facto było to powstanie, bo walki zaczęto w już opanowanym przez Ukraińców mieście), to bilans zwycięstw w porównaniu z porażkami zaczyna przeważać na stronę pozytywną.
@Spinnaker01 - Taa jasne, nie to co europejska dzicz z zachodu, niemiecki ''naród malarzy i poetów'', którzy bardzo humanitarnie obchodzili się z nami w czasie wojny - nie zapomnę zakonnicy w liceum, która na lekcji religii palnęła mi : ''Niemcy jacy byli tacy byli ale w przeciwieństwie do sowietów nie gwałcili'' - oczywiście psze siostry, rozstrzeliwali za byle co, torturowali, masowo truli gazem, ścinali toporem, palili żywcem kobiety i dzieci itd. ale nie gwałcili, oto kryterium humanitaryzmu ! Ach, zapomniałem, przecież to nie byli żadni cywilizowani Europejczycy tylko ''turańscy'' Prusacy tzn. że my jesteśmy bardziej zachodni od tych na Zachodzie a na zachód od nas jest ''azjatycka dzicz'' [ bardzo logiczne i piękne to, z grzybkami można by podać ] i oczywiście Bawarczyk Himmler czy urodzony w Nadrenii Goebbels to również ''turańczycy'' a członkowie ''piekielnych kolumn'' bestialsko pacyfikujących Wandeę czy żołnierze Cromwella masakrujący z niesłychanym okrucieństwem katolików w Irlandii to zapewne potomkowie Czyngiz-chana.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie, daleki jestem od wybielania Niemców i Austriaków i ich zbrodni, tak samo jak pozbawiony jestem jakichkolwiek kompleksów wobec Anglików czy Francuzów (poza tym że oni dbają o własne interesy,a my ciągle walczymy o czyjąś wolność i jesteśmy przedmurzami) Ale znaku równości nie da się między nimi postawić, skala i forma pogardy dla życia ludzkiego jest drastyczna. Byli dziczą, są i będą. Setki lat mijają a oni się nie zmieniają od gotowania żywce żołnierzy Batorego podczas oblężenia smoleńska, turlania swoich oficerów w beczkach nabijanych gwoździami do środka podczas rewolucji 1917,obcinania kobietom piersi, wydłubywania oczu czy rozrywania końmi w czasie wojny 1920, strzelania z dział do stłoczonych jeńców czy podrzynania im gardeł po 17 września 39, tego co i w jaki sposób zrobili ukraincy na Wołyniu chyba przywoływać nie trzeba, przez Czeczenię i obozy filtracyjne, na Gruzji skończywszy.
OdpowiedzUsuńJa zaś jestem równie daleki od politpoprawnego obwiniania o całe zło świata białych Europejczyków, niemniej będę trzymał się tego, że barbarzyństwo jest uniwersalne jak mało co, zmienne są tylko formy jego przejawiania i może skala. Co do okrucieństw, które mylnie utożsamiasz z azjatycką specyfiką radzę ci sprawdzić choćby co robili wspomniani przeze mnie Francuzi swoim rodakom w Wandei w czasie rewolucji, osobliwie dzieciom i kobietom zwłaszcza tym w ciąży albo jaki użytek czynili z pras do tłoczenia wina... itd. a to tylko jeden przykład z wielu.
Usuńp.s. bolszewicy barbarzyński pomysł zatapiania całych statków z więźniami zaczerpnęli właśnie stamtąd, podobnie to nie naziści zaczęli szyć ubrania z ludzkiej skóry, taki pomysł przyszedł znacznie wcześniej do głowy Saint-Justowi
UsuńTak, barbarzyństwo jest uniwersalne a Francuzi -i nie tylko oni - mają długą i bogatą jego tradycję, dla faktu że to dzicz bez znaczenia przez to co łagodnie nazwałeś "azjatycką specyfiką".
OdpowiedzUsuń