Powyżej: Cage w sumie mógłby zagrać Radzia Sikorskiego...
Radek Sikorski chyba pozazdrościł Victorowi Butowi. Krytykowałem go w lutym i marcu za to, że przyjął bierne stanowisko wobec interwencji NATO w Libii. Zamiast wysłać jakiś okręt szpitalny na libijskie wody, zamiast wesprzeć sojuszników informacjami wywiadowczymi i kilkoma oficerami w sztabach, siedział cicho. Kilka miesięcy później zmienił jednak zdanie, co mnie cieszy. Źle jednak, że przeholował w drugą stronę. Jak doniosły jakiś czas temu mainstreamowe media, polski rząd zbroił libijskich rebeliantów. (Ciekawe czy za ten sprzęt nam zapłacono i kto był pośrednikiem w dostawach?) Zbliżona do tego rządu "GazWyb" podaje, że wśród uzbrojenia dostarczonego rebeliantom znalazła się również BROŃ PRZECIWLOTNICZA.
A teraz spójrzmy na sytuację z szerszej perspektywy: wśród rebeliantów dużą grupę, szacowaną przez zachodnich ekspertów nawet na 20 proc. sił rebelii, stanowią islamscy fundamentaliści powiązani z al-Kaidą. Część zachodnich wojskowych obawia się, że zdobędą oni broń chemiczną Kaddafiego. Izrael ostrzega, że do Strefy Gazy napływa broń z libijskich arsenałów sprzedawana po cichu przez powstańców. Rebelia rakiet przeciwlotniczych specjalnie nie potrzebuje, bo NATO ma całkowite panowanie w powietrzu. A Radek Sikorski ponoć daje tym ludziom rakiety przeciwlotnicze. Czy jak jego "klienci" z al-Kaidy za pomocą tych zabawek zestrzelą jakiś samolot pasażerski nad Europą, to Sikorski napisze coś zabawnego na Twitterze?