Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą narkotyki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 czerwca 2024

Strategia odciągania uwagi

 


Mógłbym wzorem niektórych dupo-geopolityków jojczyć, że "zachodnie sankcje wpychają Rosję w ramiona Chin, Korei Północnej oraz Iranu", ale w odróżnieniu od nich znam podstawowe fakty, takie jak to, że: Rosja jest sojusznikiem ChRL, KRLD oraz Iranu już od dekad. W obecnej sytuacji widzimy, że nie mogłaby prowadzić wojny bez ich wsparcia.

Po co Putin pojechał do Korei Północnej? Po starą amunicję. Widać więc, że rosyjski przemysł nie produkuje jej tyle trzeba i zapewne przewidywane są okresowe niedobory pocisków na froncie. Kiedyś Putin wysyłał z takim zadaniem Szojgu, teraz stawił się osobiście w Pyongyangu. Nie ważne, która to wersja Putina. Gruby Kim może się pochwalić, że stawił się u niego przywódca Rosji. Ponoć poprosił, by w zamian za amunicję dostarczyć mu nowocześniejsze  rosyjskie technologie wojskowe i "rosyjskie piękności".

W międzyczasie zdecydowano o korekcie granicy z Chinami. A konkretnie o tym, by pozwolić chińskim statkom na żeglugę graniczną rzeką Tuman aż do jej ujścia, co umożliwi im dostęp do Morza Japońskiego. Chińczycy chcą zburzyć zbudowany przez Rosjan Most Przyjaźni i poszerzyć ujście rzeki. 

Chińczycy oczywiście sami mocno się rozpychają, czego przykładem jest niedawna bitwa na broń białą z Filipińczykami na Morzu Południowochińskim.  Chińczycy zachowali się tam trochę jak XVII-wieczni piraci. Tajwanowi pogrozili natomiast ostatnio swoim okrętem podwodnym z głowicami jądrowymi na pokładzie.  Władze ChRL zagroziły też karą śmierci dla zwolenników niepodległości Tajwanu, a to bardzo przypomina podobne groźby rosyjskiego Komitetu Śledczego wobec ukraińskich polityków i wojskowych tuż przed 24 lutego 2022 r. Czyli Pekin tworzy lub aktualizuje listy proskrypcyjne na wypadek inwazji.

Mieliśmy też ostatnio przechwałki "Putina", o tym, że może dostarczyć rakiet dalekiego zasięgu wrogom USA. Zbiegło się to w czasie z wizytą rosyjskiej floty na Kubie. Flota zabrała na wszelki wypadek holownik, a obecny podczas wizyty okręt podwodny klasy Kazań był w złym stanie technicznym - odpadały mu panele.  Groźba dostarczenia rakiet kubańskiemu reżimowi brzmi obecnie komicznie - jest spóźniona o 60 lat. Wenezuela i Nikaragua też nie wyglądają poważnie jako zagrożenie. Jeden z kremlowskich propagandystów wymyślił więc sobie, że uzbroją... Meksyk i pomogą mu odbić ziemie utracone w 1848 r. :)

Jak na razie rosyjska strategia odciągania uwagi Zachodu od Ukrainy miała tylko (czy raczej może "aż") dwa sukcesy: 1) Namówienie Hamasu do ataku na Izrael. Zaczęto w ten sposób trwający już niemal 9 miesięcy konflikt między dwoma barbarzyńskimi plemionami, który niepotrzebnie zaprząta emocje mieszkańców Zachodu z tego powodu, że "kibice" jednego plemiona są wpływowi w polityce i biznesie, a drugiego dominują na uniwersytetach i na imigranckich przedmieściach. Przez ten konflikt Biden może stracić szansę na kolejną kadencję. Strzał był więc bardzo celny. 2) Ataki szmatogłowych Hutich na żeglugę międzynarodową. Kampania lotnicza przeciwko nim jest prowadzona przez USA bez planu i bez przekonania. Na ćwierć gwizdka. Wygląda na to, że administracja Bidena boi się, że amerykańskie bomby będą zabijać jemeńskich cywilów. Niepotrzebnie. Nikt nie lubi Hutich  - a szczególnie inni Arabowie.

***

Pewnym elementem wojny hybrydowej prowadzonej przez Chiny jest nowa wojna opiumowa, czyli zalewanie USA fentanylem. To już przestał być problem tylko amerykański. Fentanyl pojawił się już bowiem choćby w Żurominie na Mazowszu Północnym.

W reportażu w pewnej mainstreamowej gazecie przeczytałem, że zatruli się tym narkotykiem m.in. przedstawiciele młodej patologii, którzy kupowali go płacąc ukradzionymi czekoladami Milki. Czekolada była po 10 zł, a tabletka po 5 zł, więc za jedną skradzioną Milkę można było dostać dwie tabletki fentanylu. 5 zł wydaje mi się być ceną dumpingową. Czy gdybyście byli dilerami narkotykowymi przyjmowalibyście zapłatę w czekoladzie a nie w twardej walucie? Wygląda więc na to, że ten kto sprzedaje fentanyl w Żurominie nie jest nastawiony na zysk.

Pojawienie się fentanylu oznacza, że zniknął próg bezpieczeństwa w przypadku wszystkich twardych narkotyków. W USA dilerzy bowiem dodają fentanylu do heroiny, amfy, kokainy a także do podrabianych leków. Ten chiński specyfik jest przy tym bardzo zdradliwy. Jeśli się przekroi jego tabletkę na dwie części, to w jednej może nie być śladu tego narkotyku, a w drugiej może być on w stężeniu wystarczającym do zabicia kilku ludzi.

Najpierw będzie on kosił młodych patusów, później ofiarą staną się korpoludki z dużych metropolii. Wszystkich ich zrówna śmierć made in China. 


niedziela, 3 marca 2013

Baby Kaput, Rassija Kaput - czyli jak Chiny naśladują Doiharę


Ilustracja muzyczna: Joel Goldsmith - Countdown to destiny

Na rosyjskiej Syberii młode kobiety masowo umierają po zażyciu chińskiej tabletki wczesnoporonnej o finezyjnej nazwie "Baby Kaput". Ten specyfik zabija zarówno niechciane dziecko jak i nierozsądną matkę - a sprytni Chińczycy nie dość, że zabijają dwóch Ruskich za jednym "strzałem" to jeszcze na tym zarabiają. Być to tylko jedna z wielu afer związanych z legendarną jakością chińskich farmaceutyków, a być może... element programu destabilizacji. Rosja przechodzi bardzo poważny kryzys demograficzny, który już uderza w sprawność jej sił zbrojnych. Dodatkowe osłabienie i zdemoralizowanie rosyjskiego żywiołu na Syberii jest jak najbardziej w długoterminowym interesie Chin. Takie próbne działania destabilizujące to też nic nowego. Już w V wieku przed Chrystusem znakomity chiński strateg Sun Tzu pisał o konieczności wygrywania wojen bez walki orężnej - za pomocą osłabiania i destabilizowania wrogiego państwa, celowego niszczenia jego ładu społecznego. W latach '30-tych zasady Sun Tzu przetestował na Chińczykach japoński superagent Kenji Doihara zwany Lawrencem z Mandżurii. Uznał on, że łatwiej będzie pokonać Republikę Chińską za pomocą korupcji, narkotyków i zepsucia. Zamienił Mandżukuo w jeden wielki kartel narkotykowy i robił co mógł, by uzależniać Chińczyków od opium. (Wysyłane przez niego medyczne misje "humanitarne" wstrzykiwały nieświadomym wieśniakom heroinę. Rynek został też zalany papierosami z dodatkiem opium). Doihara współpracował m.in. z Mao, który w prowincji Yanan uruchomił uprawę opium na wielką skalę. Po wojnie komunistyczne Chiny ze zmiennym szczęściem wykorzystywały narkotykową strategię Doihary przeciwko USA. Nie przypadkowo, w 1970 r. po bombardowaniach Kambodży, dilerzy sprzedawali pod amerykańskimi bazami chińską heroinę w cenie nawet kilkunastu centów za działkę - czyli znacznie poniżej kosztów.


Powyżej: Oni oddali im dwie wyspy. A co Ty zrobiłeś dla Chin?

Biorąc pod uwagę, że Rosja jest teraz zalewana heroiną (na czym zarabiają również wysokiej rangi kagiebiści od Putina. Litwinienko wiązał rosyjskiego prezydenta z uzbecką mafią narkotykową), można się domyślać, że to cieszy towarzyszy z Pekinu. Nas w sumie też niby powinno: Chińczycy powoli zabijają naszego strategicznego wroga, podporządkowują go sobie gospodarczo i kolonizują - a sprzedajni Ruscy z Kremla im w tym jeszcze pomagają. Problem jednak w tym, że również nasz naród jest w fazie ostrego rozkładu. Tylko kto nas rozkłada? To już temat rzeka, szeroka jak Wołga lub Jangce.