Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Utoya. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Utoya. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 24 lipca 2011
Anders Breivik - rewolucja euronacjonalisty
"Obecnie oglądam "Dextera""
Anders Behring Breivik
Załóżmy, że "rzeźnik z Wyspy" (aluzja do "rzeźnika z Zatoki", czyli Dextera) nie działał w żadnej zorganizowanej grupie terrorystycznej, nie stały za nim żadne służby a policja po prostu nie była w stanie przeszkodzić w strzelaniu przez dwie godziny, w miejscu do którego miał przyjechać za jakiś czas premier. Kim więc był?
Powyżej macie video zamieszczone w necie przez Breivika. Tutaj jest jego manifest "2083 - Europejska Deklaracja Niepodległości". Jaki obraz wyłania się z niego wyłania? Breivik bynajmniej nie był nazistą, jak go przedstawiają media. Na filmie i w manifeście pisze on wyraźnie, że odrzuca nazizm jako "antyżydowską ideologię nienawiści". "Rzeźnik z Wyspy" nie był też chrześcijańskim fundamentalistą, choć roi się w jego dziełach od chrześcijańskiej symboliki. Chrześcijaństwo u niego jest jednak nie tyle religią, co wyborem ideologią kulturową. Ten jego "fundamentalizm" jest bardzo ekumeniczny - nie widzi różnic między protestantami, katolikami i prawosławnymi. Breivik jest przede wszystkim EURONACJONALISTĄ. Postrzega on Europejczyków jako konfederację narodów złączonych jedną ideą: walką z neomarksistowskim, politycznie poprawnym rakiem trawiącym Europę oraz islamską kolonizacją naszego kontynentu. Jego poglądy można więc określić jako normalne i dalekie od ekstremizmu. EKSTREMALNYMI W JEGO PRZYPADKU NIE SĄ POGLĄDY, ALE METODY DZIAŁANIA.
Jeśli więc mieliśmy na Utoyi i w Oslo do czynienia z działaniem samotnego zamachowca, który poprzez radykalny czyn postanowił zmienić oblicze Europy, to oznacza, że:
ZACZYNA SIĘ NOWA FAZA REWOLUCJI
Pierwszą jej znakiem było palenie francuskich przedmieść przez bliskowschodnio-afrykańskich "barbarzyńców", których Europejczycy sprowadzili sobie przed laty do czarnej roboty a teraz szczodrze wspomagają ich zasiłkami. 11 III 2004 r., 7 VII 2005 r. - to kolejne symptomy cichej wojny toczonej na europejskich ulicach.
Później światowy kryzys uderzył w same podstawy integracji europejskiej chwiejąc strefą euro i rozbudzając gospodarcze nacjonalizmy - i bardzo mocno podkręcając eurosceptycyzm Niemców.
Przy okazji kryzysu uaktywniła się skrajna lewica - co widać w Atenach, Madrycie, Rzymie i Londynie. System podkopywany przez "barbarzyńców", "niewidzialną rękę rynku" i Angelę Merkel został uderzony z lewej strony. W Berlinie lewactwo strzela się już na ulicach z naziolami. Ale to zapewne dopiero początek.
Breivik zadał pierwsze uderzenie systemowi z prawej strony. Przełomem jest, że akt terrorystyczny stał się dziełem człowieka o zdroworozsądkowych poglądach. Teraz wahadło może się odchylić - wiele tysiący normalnych Europejczyków jest tłamszonych przez system. Polityczna poprawność nakazująca szanować nam terrorystów, bandytów i drobnych cwaniaczków, genderowe pieprzenie zatruwające relacje damsko-męskie, eko-ideologia globalnego ocipienia regulująca nawet to jakich żarówek możemy używać, multum mniej lub bardziej formalnych zakazów i nakazów społecznych (nie noś broni palnej, nie wnoś transparentów na stadion, nie pij piwa w parku, nie jedz cholesterolu, pij mleko...) - wszystko to obok, kryzysu gospodarczego i kiepskiej kondycji elit politycznych działa wielu ludziom na nerwy. Zastanawiałem się kiedy nastąpi wybuch. Anders Breivik udzielił odpowiedzi na to pytanie wcześniej niż się spodziewałem.... Teraz zadam nowe pytanie: jak szybko pojawią się jego naśladowcy?
Subskrybuj:
Posty (Atom)