Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hydra. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Hydra. Pokaż wszystkie posty

sobota, 7 września 2019

Hydra: Fundacja


Ilustracja muzyczna: Hiroyuki Sawano - Eren the Coordinate

To miał być wpis o Edwardzie Heathie, brytyjskim premierze, który wciągnął swój kraj do Zjednoczonej Europy (co obecnie Brytyjczycy desperacko próbują skorygować). Heath jest bez wątpienia ciekawą postacią. W 1937 r. jako działacz konserwatywny z Oksfordu odwiedził Parteitag w Norymberdze i spotkał się  na przyjęciu z Himmlerem, Goergingiem i Goebbelsem. W 1938 r. odwiedził pogrążoną w wojnie domową Hiszpanię (a dokładniej komuszo-anarchistyczno-separatystyczną Barcelonę) a latem 1939 r. wraz ze swoim kumplem Madronem Seligmanem wybrał się do Polski i Wolnego Miasta Gdańska, przyglądając się niemieckim przygotowaniom do ataku. Christopher Story, były doradca Thatcher (który nieco ześwirował pod koniec życia) twierdził, że Heath pracował dla Abwehry, ale bardziej prawdopodobne jest że w tym czasie realizował zadania dla brytyjskich tajnych służb. Służby mogły wykorzystywać materiały kompromitujące do kontrolowania homoseksualisty Heatha. Ów premier kumplował się przecież z pedofilem-satanistą Jimmym Savillem i podejrzanie często odwiedzał wyspę Jersey, na której przez wiele lat dochodziło na ogromną skalę do molestowania seksualnego chłopców w lokalnym sierocińcu i prawdopodobnie również do morderstw dzieci.  Jeśli jesteście zainteresowani dziwnymi powiązaniami Edwarda Heatha, to odsyłam Was do tego wpisu Spiskologa.  Jak już bowiem zaznaczyłem, ten wpis nie będzie o premierze, który wciągnął Wielką Brytanię do EWG.

A o czym będzie i czemu wspominam o Heathie? Bo przy badaniu jego życiorysu natrafiłem na o wiele ciekawszego człowieka do opisania...


W styczniu 1972 r. premier Heath podpisał traktat o przystąpieniu Wielkiej Brytanii do EWG. Rok później został za to nagrodzony Europejską Nagrodą dla Mężów Stanu przyznawaną przez Fundację Alfreda Toepfera. Do nagrody dołączony był czek na 200 tys. marek zachodnioniemieckich. Heath odwdzięczył się czyniąc fundatora nagrody Alfreda Toepfera kawalerem Orderu Imperium Brytyjskiego. W 1993 r. ów brytyjski premier przemawiał na pogrzebie tego niemieckiego "filantropa". Toepfer został zapamiętany głównie jako mecenas sztuki i wielki promotor idei Zjednoczonej Europy. Był "modelowym Europejczykiem". A kim był naprawdę?



Był synem kupca z Hamburga, który przed pierwszą wojną światową zaangażował się w Wandervogel  - młodzieżowy ruch o zabarwieniu nacjonalistyczno-ekologiczno-gejowskim.W czasie pierwszej wojny światowej służył w armii Kajzera i walczył pod Ypres i nad Sommą. A po wojnie zaciągnął się do mocno gejowskiego Freikorpsu.  W odróżnieniu od wielu swoich towarzyszy nie przeszedł jednak później do Reichswehry ani do nacjonalistycznych bojówek takich jak SA. Kontynuował tradycję rodzinną i skupił się na handlu zbożem na skalę międzynarodową. Wersja oficjalna jego życiorysu nic nie mówi o jego ówczesnej pracy dla tajnych służb, ale jego spółka była podejrzanie "resortowa". Robił on interesy m.in. w ZSRR, USA i Kanadzie. Pod koniec lat 20. zaczął kupować na dużą skalę nieruchomości na obszarach wiejskich Niemiec i krajów sąsiednich. W zakupionych przez niego posiadłościach organizowano kursy dla kadr SS i NSDAP. Toepfer gościł u siebie m.in. Rudolfa Hessa czy prominentnych członków nazistowskiego podziemia z Austrii, np. Odilo Globocnika, jednego z architektów holokaustu.



Powyżej: Rudolf Hess z Toepferem (po prawej).







W 1931 r. Toepfer zakłada swoją fundację - a w zasadzie plątaninę fundacji przypominającą Open Society Foundations George'a Sorosa. Nie bardzo wiadomo skąd ma pieniądze na "filantropię". Jest przecież Wielki Kryzys, ceny surowców rolnych się załamały a przedsiębiorcy nimi handlujący masowo plajtują. Toepfer jednak na brak funduszów nie narzeka. Funduje m.in. Stypendia Hanzeatyckie dla wybijających się studentów z Oksfordu i Cambridge. Władze tych uniwersytetów patrzą bardzo podejrzliwie na jego fundacje. Widzą w nim element budowania wpływów przez Niemcy wśród brytyjskich elit. Fundacjom Toepfera przyglądają się też uważnie francuskie i szwajcarskie tajne służby. We władzach tych "instytucji charytatywnych" zasiadają m.in.: Konrad Hanlein - przywódca partii Niemców Sudeckich, Friedrich Rainer - późniejszy gauleiter Salzburga i generał SS czy Hermann Bickler - przywódca partii autonomistów alzackich a w czasie wojny jeden z szefów SD w Paryżu.




Alfred Toepfer miał brata Ernesta, który prowadził biznes w USA. Ernest Toepfer był w latach 20-tych sekretarzem działającej w Nowym Jorku organizacji o bardzo stereotypowej nazwie - Wehrwolf. A w latach 30. był ochroniarzem Seppa Schustera, lidera nowojorskich nazistów grupujących się głównie ze środowisk niemieckich imigrantów. Później Ernest przeniesie się do Szwajcarii, gdzie trzyma z tamtejszymi nazistami. W 1938 r. szwajcarskie władze zabierają mu jednak paszport i blokują konto. Jest podejrzany o przygotowywanie dywersji na rzecz III Rzeszy.






Po wybuchu wojny Alfred Toepfer, przestaje udawać wielkiego filantropa i zakłada mundur oficera Abwehry. Stacjonuje w Paryżu, gdzie zajmuje się m.in. czarnym rynkiem, sprowadzaniem strategicznych surowców z krajów neutralnych i ruchami separatystycznymi działającymi na terenie Francji. W 1941 r. pisze raport wskazujący na konieczność budowy Zjednoczonej Europy pod kontrolą Niemiec, ale przy współpracy Francji. Jednocześnie nadal udziela się w biznesie. Jego firma ma filie m.in. w Poznaniu, Krakowie i Lwowie. Handluje m.in. z łódzkim gettem.



W kwietniu 1945 r. Toepfer zrzuca mundur i zaszywa się w Hamburgu. Brytyjscy śledczy szybko go jednak aresztują i trzymają w areszcie przez dwa lata. Toepfer narzeka, że jest przesłuchiwany przez "żydowskiego oficera". Brytyjczycy po pewnym czasie orientują się jednak, że potrzebują dobrego eksperta od dostaw żywności a wiele osób wstawia się za Toflerem i zeznaje, że nigdy, przenigdy nie był on nazistą. Wśród składających te zeznania jest znany pisarz Ernst Juenger - którego wcześniej sponsorował nasz "filantrop". Zeznaje on, że Toepfer ryzykował swoje życie angażując się w spisek z 20 lipca (!), bronił żydowskich kupców zbożowych w Hamburgu i odmówił przystąpienia do NSDAP. O opozycyjnej działalności Toepfera ma świadczyć to, że na przełomie 1937 i 1938 r. przez kilka miesięcy siedział w więzieniu. Mniejsza o to, że siedział za przestępstwa dewizowe i wyszedł z aresztu m.in. po wstawiennictwie Goeringa. Brytyjscy okupanci kupili tę wersję i wypuścili "wielkiego filantropa" na wolność. Jego fundacje znów zaczęły przyznawać nagrody.



Toepfer zaczął się prezentować jako wielki zwolennik demokracji oraz integracji europejskiej. Nadal jednak blisko trzymał się środowisk nazistowskich. W swoich firmach i fundacjach zatrudniał m.in.: generała SS Hansa-Joachima Riecke, odpowiedzialnego za plany zagłodzenia sporej części populacji Europy Wschodniej, generała SS Edmunda Veesenmayera, jednego ze współpracowników Eichmanna i Kurta Hallera, oficera Abwehry odpowiedzialnego m.in. za kontakty z węgierskimi Strzałokrzyżowcami. Pomógł w ucieczce do Argentyny gen. SS, gauleiterowi Hartmannowi Lauterbacherowi . Zrzucił się też na prawników dla gen. SS Wernera Lorenza, w czasie wojny odpowiedzialnego m.in. za przesiedlenia volksdeutschów na polskie tereny i germanizację dzieci oraz dla gen. SS Wernera Besta, jednego z organizatorów Einsatzgruppen i zarazem nazistowskiego namiestnika Danii. Sponsoruje również Thiesa Christophersona, byłego strażnika z obozu koncentracyjnego, który napisał książkę "Kłamstwo Auschwitz". Dla Toepfera wszyscy ciągani po sądach naziści to niewinne ofiary alianckiej zemsty. W 1953 r. organizuje on "ekologiczne" protesty przeciwko brytyjskim okupantom.


Powyżej: Niemiecki kanclerz Helmuth Kohl otrzymuje Europejską Nagrodę dla Mężów Stanu. Toepfer stoi pierwszy po prawej.

To nie przeszkadza mu jednak brylować na salonach jako "wielki Europejczyk". Przyznaje swoje nagrody tabunom polityków, społeczników i artystów z całej Europy. Przyjaźni się ze znaną nam polityczną parówą - Robertem Schumanem i w 1966 r. ustanawia nagrodę imienia tej marionetki. Do nagród przyznawanych przez jego fundację zaliczają się też m.in.: Nagroda Alberta Scheitzera za Humanitaryzm (dostali ją m.in. bp Tutu i Jimmy Carter, ale głównie szła do wojskowych amerykańskich lekarzy zajmujących się dziećmi), Nagroda Szekspira (szła głównie do wybitnych brytyjskich aktorów, ale dostał też ją guru gimboateistów Richard Dawkins), Nagroda KAIROS i Nagroda Herdera, której laureatami byli m.in. Stanisław Lorentz, Zbigniew Herbert, Władysław Bartoszewski i Bronisław Geremek. Toepfer miał specyficzne poczucie humoru bo przyznawał ją wielu ofiarom swoich kumpli.

W kilka lat po śmierci Alfreda Toepfera zebrała się specjalna komisja historyków pod przewodnictwem Hansa Mommsena. Przygotowała ona blisko 500-stronicowy raport, w którym "wykazała", że Toepfer nigdy, przenigdy nie był żadnym nazistą. No cóż, skoro tylu wpływowych ludzi polityki i kultury przyjmowało od niego nagrody, to trudno by się było spodziewać innego werdyktu...

***






W zeszły weekend byłem w Holandii na wyprawie szlakiem żołnierzy gen. Maczka i Sosabowskiego zorganizowaną przez holenderską fundację Liberation Tour. Zwiedziłem m.in. Muzeum Wyzwolenia Zelandii, okolice Axel (m.in. Most Gdynia), Bredę i okolicę (w tym pole bitwy pod Kapelsche Veer), Oosterbeek, Driel, Emmen i miejsce dawnego kobiecego obozu jenieckiego w niemieckiej miejscowości Oberlangen. Po polach Bitwy pod Bredą oprowadzał nas emerytowany ppłk armii holenderskiej - syn jednego z polskich wyzwolicieli tego miasta. W Terneuzen oglądałem zaś obchody 75-lecia początku wyzwalania Holandii, w których uczestniczył król Holandii Willem Alexander. Uhonorowano na nich m.in. dwóch polskich weteranów. Wyjazd baaaaardzo intensywny i baaaardzo udany.





A i nie oburzajcie się, że wokół grobu gen. Maczka nie ma trawy. Nie ma, bo cmentarz przechodzi renowację a przy nim budowane jest Muzeum gen. Maczka. Holendrzy pamiętają o naszym udziale w wyzwoleniu ich kraju i są naprawdę wdzięczni. Pamiętają też Brytyjczycy. Weterani 1 Dywizji Powietrznodesantowej postawili w 2006 r. w Driel pomnik gen. Sosabowskiego. A przy nim umieścili tablicę w trzech językach o tym, jak został on niesprawiedliwie potraktowany przez brytyjskie dowództwo.



Sporo się też dowiedziałem o Holandii w trakcie wojny. Polecam szczególnie Muzeum Wyzwolenia Zelandii i prowadzone przez prywatnego kolekcjonera małe muzeum "Gdzieś w Holandii" w Emmen. 


***

A to już (chyba) ostatni odcinek serii Hydra. Mam nadzieję, że się Wam podobało!

sobota, 24 sierpnia 2019

Hydra: Pan Nikt



Ilustracja muzyczna: Doom Patrol Opening Theme

Jean Monnet jest uznawany za najważniejszego z Ojców Założycieli Unii Europejskiej. Był to do tego predestynowany jak nikt inny. Za swoją prawdziwą ojczyznę zawsze uważał świat międzynarodowych finansów a na pierwszym posiedzeniu władz Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali demonstracyjnie podarł swój francuski paszport mówiąc, że już go więcej nie potrzebuje.




Początki kariery tego europejskiego Pana Nikt były bardzo niepozorne. Zaczynał jako przedstawiciel handlowy w Londynie rodzinnej firmy handlującej koniakiem. W ten sposób poznał jednak wielu potentatów finansowych z obu stron Atlantyku. Spodobał się im do tego stopnia, że po wybuchu pierwszej wojny światowej zrobili go lobbystą namawiającym francuski rząd do skoordynowania z Brytyjczykami zamówień zbrojeniowych w USA. Wojnę przesiedział w Londynie robiąc fortunę jako pośrednik zbrojeniowy. Jego działalność tak mocno irytowała premiera Georgesa Clemenceau, że kazał zbadać, czy Monnet miga się od wojska wykorzystując lipne zwolnienie lekarskie. Premier, który z żelazną wolą prowadził wojnę przeciwko Niemcom, nie dał sobie jednak rady z międzynarodową finansjerą i nic nie zrobił Monnetowi. Francja wszak zadłużyła się w trakcie wojny na olbrzymie sumy na Wall Street. (Do wiele mówiącego epizodu doszło na międzyrządowej konferencji poświęconej pożyczkom wojennym. Brytyjczycy i Francuzi debatowali o emisjach obligacji w Nowym Jorku. W pewnym momencie brytyjski premier David Lloyd George powiedział, że najlepszą osobą do przeprowadzenia tej emisji będzie J. P. Morgan. Po czym, niczym lokaj, otworzył drzwi do sali konferencyjnej i wprowadził do niej tego bankiera.)



Po zakończeniu wojny Monnet zostaje mianowany przez rządy Wielkiej Brytanii i Francji zastępcą sekretarza Ligii Narodów. Po paru latach ta praca mu się jednak nudzi i wraca do świata finansjery. W 1927 r. pomaga stabilizować polskiego złotego a w 1928 r. rumuńskiego leja. Zakłada też swój własny bank w USA - Transamerica, który jednak bankrutuje po wybuchu Wielkiego Kryzysu. Wówczas Monnet wyjeżdża do Chin doradzać rządowi Czang Kaj-szeka. (Tak się akurat składa, że akurat w tym czasie podejmowane przez administrację Roosevelta manipulacje na rynku srebra przynoszą skutek uboczny w postaci zdemolowania systemu monetarnego Republiki Chińskiej. Gospodarka Chin radzi sobie o wiele gorzej niż zanim Monnet zaczął ją "uzdrawiać".)



W międzyczasie Monnet ma jednak problem: odbił żonę znajomemu włoskiemu bankierowi, który nie chce dać swojej małżonce rozwodu. Z pomocą przychodzi mu amerykański ambasador w Moskwie William Bullitt - ten sam, który naszemu ambasadorowi w Waszyngtonie, hrabiemu Potockiemu dokładnie później przewidzi jak będzie przebiegała druga wojna światowa. Bullitt załatwia żonie włoskiego bankiera... obywatelstwo sowieckie. To umożliwia jej łatwy rozwód i ślub cywilny z Monnetem. Do ślubu i hucznego wesela dochodzi w Moskwie w 1934 r.



W 1935 r. Monnet zakłada w Nowym Jorku bank Monnet, Murnane & Co. Jego wspólnikiem w tym przedsięwzięciu jest m.in. John Foster Dulles. Dziadek Dullesa John Foster i jego wujek Robert Lansing byli sekretarzami stanu USA. Dulles zostanie nim w administracji Eisenhowera. Wcześniej będzie jednak członkiem Rady Przemysłu Wojennego w czasie I wojny światowej (kierowanej przez Bernarda Barucha organizacji decydującej, które amerykańskie spółki mogą zarabiać na wojnie), delegatem na Paryską Konferencję Pokojową i współautorem Planu Dawesa. John Foster Dulles był w latach 30. partnerem w kancelarii Sullivan & Cromwell obsługującej m.in. amerykańskie firmy wspierające budowy potęgi przemysłowej ZSRR i III Rzeszy. Jego brat Allen Dulles będzie w czasie wojny szefem szwajcarskiej delegatury OSS a w latach 1953-1961 będzie dyrektorem CIA. Bank Monneta jest więc instytucją małą, ale wpływową. W 1938 r. FBI podejrzewa go o pranie brudnych pieniędzy nazistowskich tajnych służb.




Wśród polityków, których poznaje Monnet jest Edouard Daladier, francuski premier z lat 1933-1934 i 1938-1940, będący też ministrem obrony w latach 1936-1940. "Ojciec Zjednoczonej Europy" trafnie go charakteryzuje w jednym z listów jako "byka z rogami ślimaka". Daladier wszak odpowiada za politykę Francji i jej armię w okresie, w którym Francja zaliczyła najbardziej spektakularną klęskę w swoich dziejach i przestała być mocarstwem. Monnet przedstawia jednak Daladierowi projekt "budowy potencjału przemysłu lotniczego za Oceanem" na wypadek wojny. Po wybuchu drugiej wojny światowej ten sprytny bankier znów odpowiada za negocjowanie francuskich i brytyjskich zamówień zbrojeniowych w USA. Ambasador Bullitt poznaje go z prezydentem Rooseveltem.
Po tym jak Francja, na własną prośbę, przegrywa kampanię 1940 r., Monnet przedstawia amerykańskiemu agentowi Winstonowi Churchillowi projekt zlania Wielkiej Brytanii i Francji w jedno państwo. Churchill ogłasza ten plan, ale w ówczesnych okolicznościach nie ma on szans na realizację.



W trakcie drugiej wojny światowej Monnet działa jako wysłannik Roosevelta w Europie i Afryce Północnej. Próbuje ustawiać francuską politykę. Spiskuje przeciwko generałowi de Gaulle'owi. Już w 1940 r. próbuje mu uniemożliwić wygłoszenie na falach BBC słynnego apelu do stawiania oporu. Po operacji Torch, alianckiej inwazji w Afryce Północnej, nieustannie podgryza pozycję de Gaulle'a i próbuje wypromować gen. Girauda jako francuskiego przywódcę. Pisze też o konieczności "eliminacji" de Gaulle'a. I rzeczywiście przywódca "Wolnych Francuzów" o mało co nie ginie w katastrofie lotniczej. Zostawmy jednak te śmieszne przepychanki między irytującymi francuskimi generałami...


W trakcie wojny Monnet był "gospodarczym załatwiaczem" negocjującym m.in. porozumienia lend-lease z USA. Już w 1943 r. mówił, że państwa europejskie są zbyt małe, by zapewnić swoim obywatelom dobrobyt i że w związku z tym trzeba zmienić je w federację. Mimo, że spiskował nieustannie przeciwko de Gaulle'owi, "generał mikrofon" nie mógł go w żaden sposób ruszyć. Po wojnie zajmuje się tym samym, czyli gospodarczym planowaniem, negocjowaniem z Amerykanami i snuciem planów Stanów Zjednoczonych Europy. Dla Amerykanów wygodnym jest, by w Europie Zachodniej powstał jeden wielki rynek w miejsce tuzina mniejszych. Monnet patronuje więc karierze niejakiego Roberta Schumana - człowieka skompromitowanego i wyciągniętego z politycznej d...
Otacza się też ekspertami z tzw. Szkoły w Uriage, czyli kuźni kadr reżimu Vichy. Ci ludzie w trakcie drugiej wojny światowej głosili ideę budowy jednej wielkiej przestrzeni gospodarczej pod kontrolą Niemiec. Po wojnie przerzucili się na ideę budowy jednej wielkiej przestrzeni gospodarczej w Europie pod kontrolą globalistycznych elit.





Monnet znany jest obecnie przede wszystkim jako przewodniczący Komitetu na Rzecz Stanów Zjednoczonych Europy. Zachowane dokumenty wyraźnie wskazują, że Komitet był finansowany przez Departament Stanu USA i CIA poprzez Fundację Forda, Fundację Rockefellera oraz Amerykański Komitet na Rzecz Zjednoczonej Europy (ACUE). Ta ostatnia instytucja była bardzo ciekawym tworem. Założyła ją CIA.  Kierował nią były szef OSS Bill Donovan (tak, ten wariat), a w zarządzie zasiadali m.in. szefowie CIA Allan Dulles i Walter Bedell Smith. Memorandum opracowane przez "Dzikiego Billa" Donovana w 1950 r. opisuje plan stworzenia Parlamentu Europejskiego. ACUE przekazywał pieniądze m.in. belgijskiemu socjalistycznemu premierowi Paul-Henri Spaakowi, późniejszemu sekretarzowi generalnemu NATO. Dulles wspominał, że Spaak pomógł CIA w jednej z akcji. Oczywiście współczesna, europejska historiografia podkreśla, że stworzenie Wspólnot Europejskich miało być projektem uniezależniającym Europę od USA. To bzdura totalna, bo jak widzimy integracja europejska była w początkowym okresie otwarcie sterowana przez amerykańskie tajne służby i Wall Street. Nie ukrywano wówczas specjalnie tego, że Federacja Europejska ma być jedynie etapem do budowy jednej światowej przestrzeni gospodarczej. Miała ona być po prostu maszyną, która kawałek po kawałku będzie niszczyła suwerenność państw europejskich. Na ile się to udało, to już inna sprawa...



Jean Monnet zmarł w 1979 r. i dzisiaj uchodzi z jednego z unijnych "świętych". Mówimy o człowieku, który zbił fortunę i zrobił karierę pasożytując na alianckim wysiłku w obu wojnach światowych. O człowieku, który prał brudne pieniądze nazistowskich tajnych służb i był przyjmowany z otwartymi ramionami w stalinowskim ZSRR. Wreszcie o człowieku, który odegrał pewną rolę w intrygach mających na celu wywołanie drugiej wojny światowej i zmiażdżenie w jej początkowej fazie Polski i Francji. Ten człowiek idealnie nadawałby się na komiksowego superzłoczyńcę.

Archiwami Monneta, politycznej parówy Schumana i paru ekonomistów od mokrej roboty opiekuje się obecnie Fundacja Jeana Monneta na Rzecz Europy.  W latach 1978-2005 kierował nią francuski politolog Henri Rieben, jeden z twórców mitu Jeana Monneta. Po nim kierownictwo nią przejął Bronisław Geremek, co podobnie jak moskiewski ślub Monneta miało chyba symbolizować połączenie Wschodu z Zachodem. No cóż, profesor Geremek połączył przecież erosa z thanatosem...

***

W następnym odcinku serii Hydra przeniesiemy się do Wielkiej Brytanii. I to już chyba będzie ostatni odcinek.  Przygotowuje już jednak serię Matrioszka - zaskakującą kontynuację serii Prometeusz.

W przyszłym tygodniu nie zdołam napisać nowego wpisu - ze względu na wyjazd do Holandii szlakiem bojów polskich żołnierzy, więc potraktujcie dzisiejszy wpis jako korespondujący z serią Wrześniowa Mgła i nawiązujący do 80-tej rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej w Europie. 

sobota, 27 lipca 2019

Hydra: Reedukowany Niemiec

Ilustracja muzyczna: Heartbeat - Goblin Slayer OST



Często ostatnio słyszymy, że Ursula von der Leyen jest pierwszą od ponad 50 lat przedstawicielką Niemiec w fotelu przewodniczącego Komisji Europejskiej. Niemal nikt jednak nie wspomina, kto przed nią reprezentował Niemcy na tym urzędzie. Był to Walter Hallstein, były doradca kanclerza Konrada Adenauera, prawnik i zawodowy dyplomata. Był on szefem Komisji Wspólnot Europejskich w latach 1958-1967. W zasadzie był on pierwszym w historii przewodniczącym KE i położył ogromne zasługi dla integracji europejskiej. Można powiedzieć, że był jednym z Ojców Założycieli UE. Mimo wszystkich jego zasług, próżno szukać w Brukseli poświęconych mu ulic, placów, skwerów czy budynków. Ktoś przezornie uznał, że ta postać powinna pozostać w cieniu...



Hallstein przed wojną był uznawany za wschodzącą gwiazdę na prawniczo-akademickim fundamencie. W 1930 r., czyli w wieku zaledwie 29 lat został profesorem prawa prywatnego. W 1936 r. został dziekanem wydziału prawa Uniwersytetu w Rostocku (Roztoce) a w 1941 r. przeniósł się na Uniwersytet Frankfurcki, gdzie do 1944 r. kierował Instytutem Prawa Porównawczego i Gospodarczego. Współczesne źródła podają, że "trzymał się z dystansem do nazistów" i "prywatnie potępiał nazizm". Należał jednak do czterech narodowosocjalistycznych organizacji, w tym do Narodowosocjalistycznego Związku Prawników. W 1938 r. wraz z delegacją Związku i ministrem Hansem Frankiem odwiedził Rzym, gdzie brał udział w konferencji dotyczącej prawa nazistowskiego i faszystowskiego. Frank na zakończenie konferencji publicznie pochwalił Hallsteina za jego "wielki wpływ na narodowosocjalistyczne prawo". W styczniu 1939 r. Hallstein przemawiając na Uniwersytecie w Rostocku mówił: "Stworzenie wielkiej niemieckiej Rzeszy nie jedynie faktem politycznym, nie jest jedynie aktem Fuehrera o zasięgu uniwersalnym, lecz jest jednym z tych aktów, które zmieniają mapę Europy i stanowią odpowiedź na odwieczne pragnienie ludów i narodów (...), jest to również wydarzenie historyczne i akt prawny o najwyższym znaczeniu. Chodzi już nie tylko o odbudowanie starego, zniszczonego domu; w znacznie szerszym znaczeniu konieczne jest wzniesienie nowej budowli dla rozrastającej się rodziny". Hallstein głęboko wierzył więc wówczas w ideę Hitlera mówiącą o budowie w Europie jednego wielkiego rynku kontrolowanego przez Niemcy.


Powyżej: porucznik Walter Hallstein w Caen w 1944 r. 




Wprowadzenie tej idei w życie szło jednak Niemcom kiepsko. W obliczu klęsk wojennych, Hitler powołał do życia korpus narodowosocjalistycznych oficerów przywódczych, czyli nazistowską wersję sowieckich komisarzy politycznych w armii. W 1944 r. Uniwersytet we Frankfurcie zarekomendował 12 swoich wywiadowców do tej służby. Wśród nich był Walter Hallstein. Wysłano go do Francji, gdzie dbał o prawomyślność żołnierzy i oficerów, przekonując ich do ostatecznego zwycięstwa. Pułk artylerii, do którego był przydzielony oficer polityczny Hallstein brał udział w walkach w Normandii. Pierwszy przewodniczący Komisji Europejskiej trafił do amerykańskiej niewoli 26 czerwca 1944 r. po kapitulacji Cherbourga. 



Początkowo trafił wraz z innymi jeńcami do obozu Lake Como w stanie Missisipi. Ktoś jednak zauważył, że wyróżnia się inteligencją, więc Hallsteina wysłano do specjalnego obozu reedukacyjnego w Ft. Getty na Rhode Island. Obóz ten działał w ramach programu "Sunflower" rozpoczętego z inicjatywy podsekretarza stanu w Departamencie Wojny Johna McCloya. McCloy, prawnik i finansista, doradca wszystkich prezydentów od Roosevelta do Reagana, późniejszy prezes banku Chase Manhattan, przewodniczący Rady ds. Stosunków Międzynarodowych (CFR) i członek Komisji Warrena, uważał, że spośród niemieckich jeńców można wyznaczyć ludzi, którzy będą rządzić powojennymi Niemcami. (A później jako Wysoki Komisarz w amerykańskiej strefie okupacyjnej sterował karierami swoich wybrańców.) Jeńców poddano więc reedukacji. Reżim w obozie Ft. Getty był łagodny a jeńcy spędzali czas na słuchaniu wykładów, studiowaniu książek i rozmowach z amerykańskimi profesorami. Przekonywano ich do dobrodziejstw amerykańskiego systemu i do słuszności globalistycznej wizji. Hallstein został zreedukowany i przypadł mu honor wygłoszenia przemówienia kończącego kurs. Po wojnie, amerykańscy koledzy zaprosili go do wykładania na Georgetown University.



W 1948 r. Hallstein poznał George'a Balla, amerykańskiego dyplomatę i bankiera, kontrolera niejakiego Jeana Monneta.  Ball to człowiek, który zredagował Deklarację Schumana z 1950 r. i parę punktów Traktatów Rzymskich z 1957 r.  I to właśnie on podpowiedział Adenauerowi, że niemieckiemu kanclerzowi przydałby się zdolny prawnik, taki jak Walter Hallstein. Prośbę Balla poparł Wilhelm Roepke, twórca ordoliberalizmu, były stypendysta Fundacji Rockefellera. Życzenie zostało spełnione a Hallstein został głównym doradcą Adenauera. A po Traktatach Rzymskich wyznaczono go na pierwszego szefa Komisji Wspólnot Europejskich.



Hallstein jako szef Komisji doprowadził do tzw. kryzysu pustego krzesła. Jego daleko idące federalistyczne idee, tak bardzo wkurzyły francuskiego prezydenta de Gaulle'a, że w latach 1966-1967 Francja bojkotowała obrady Rady Europejskiej. De Gaulle skarżył się, że Hallstein zachowuje się jak głowa państwa i nawet nie ukrywa tego, że chce przemienić Wspólnoty Europejskie w jeden wielki organizm państwowy. W 1972 r. Hallstein stwierdził, że Komisja Europejska powinna przejąć niemal monopol na władzę we Wspólnocie i wprowadzać prawa nie oglądając się na Radę Europejską, czyli szefów rządów państw członkowskich.

Do końca życia wierzył w europejską wizję. Ale to nie była jego wizja. Tę wizję włożono mu do głowy w amerykańskim obozie reedukacyjnym. Przekonano go tam, że amerykańska wizja jednego europejskiego państwa jest lepsza od wizji niemieckiej. I Hallstein głęboko wierzył, że Europa powinna stać się państwem federalnym wzorowanym na Stanach Zjednoczonych.

Flashback: Dies Irae: Ambasador Bullitt



Po co jednak było Amerykanom jedno, federalne państwo europejskie? Ambasador William Bullitt, wspominał jak w 1939 r. obserwował Europę z pokładu samolotu i myślał sobie o tych wszystkich "małych, śmiesznych państewkach", które rzucą się sobie do gardeł. Druga wojna światowa stała się znakomitą okazją do wypróbowania przez globalnych federalistów idei integracji państw w większe bloki gospodarcze (będące znakomitymi rynkami dla wielkich korporacji) będące etapem pośrednim ku światowej federacji. Ktoś musiał jednak wykonać tę pracę na miejscu. Znalazło się więc zapotrzebowanie na marionetki, które zostaną później nazwane Ojcami Założycielami Unii Europejskiej. I o tych właśnie marionetkach jest ta seria blogowa.

***

W następnym odcinku o pewnej totalnej szmacie i politycznym cwelu, na cześć którego urządza się dzisiaj parady i którego niektórzy chcą wynieść na ołtarze.



Czy będzie o Altiero Spinellim? Może wspólnie z de Gasperim i Andreottim :). Karoń robi z niego głównego spiritus movens integracji europejskiej a główni decydenci byli przecież w Nowym Jorku a ten gostek był po prostu przewerbowanym komuchem siedzącym głęboko w establiszmencie. Jego manifest to taka sama lipa jak manifest PKWN.


Nie przeszkodziło to jednak Karoniowi nagrać piosenki poświęconej Spinellemu. Jej tekst to m.in.:


"Spinelli, Spinelli ten jebany muthafucka
Może mi skoczyć na snacka – zwierzaka
Ta jego z Ventotene ekipa
Może szukać gówna na karoniowych śmietnikach...
Jeżeli się pokażesz ty jebana kurwo
Będziesz miał mordę obitą równo
Karoniowe giwery rozpierdolą ci maskę
A brukselskie świnie obciągną ci laskę (...)
Twoja żona, Ursula Hirschman, jest jebaną penerą
Robi laskę wszystkim karoniowym gangsterom (...)

Komercja komercja to mnie właśnie irytuje
Bawi się w to Spinelli ten mały chujek
Sprzedaje swoje gówno każdemu i wszędzie
Więc szykuję swój pistolet bo niedługo już tak będzie
Zamierzam to zmienić a gdy zacznę to robić
Nie będzie tłumaczeń, już nie zdążysz się obronić
Czy ty myślisz Spinelli, że jesteś może wielki
Że ja jestem twoim fanem i że kocham twe manifesty
Niestety tak nie jest a prawda jest taka
Że mam ochotę zmieszać cię z błotem
I całą tę kurwa ze Ventotene hołotę"."

***

Nie wiem, czy zdołam zrobić następny wpis jeszcze przed urlopem. A wybieram się tym razem do Armenii i znów do Gruzji. Ksiądz Isakowicz-Zalewski stoi u mnie pod blokiem i puszcza mi pod oknem na cały regulator System of a Down.