Nie mogę uwierzyć, że Guenter Grass jest aż tak głupi! Od paru ludzie opowiadają dowcipy o jego służbie w Waffen-SS, a on nagle postanawia bawić się w antysyjonizm. Nieważne, że z "postępowych", politycznie poprawnych, lewicowych pozycji. Ten miłośnik bandy Andreasa Baadera powinien wiedzieć, że pewnych rzeczy nie powinien mówić - bo się tylko ośmieszy. Netanjahu już go wyśmiał mówiąc, że nie dziwi go to, że esesman uważa Izrael za zagrożenie. A "Haaretz" słusznie napisał, że wiersz GraSSa jest bardziej patetyczny niż antysemicki. (Dla miłośników kiepskiej poezji i języka Goethego: wiersz Grassa w oryginale). Warto teraz przypomnieć słowa kumpla GraSSa i GroSSa, czyli Adama Michnika:
"Grass prorokuje nieustannie. Wciąż zakłóca nasz spokój, uderzając w blaszany bębenek, nakazuje rachować się z mroczną przeszłością. I wciąż wymaga, byśmy porzucili małostkowość, banał, mściwość. Uczy, jak kochać wolność i prawdę, czyli po prostu życie; jak kochać ludzi, jak kochać literaturę. On to potrafi.
I my kochamy Ciebie, drogi Günterze! Dużo zdrowia i dużo nowych pięknych książek!"