sobota, 24 maja 2025

Dupiarzoapokalipsa

 


Wyniki exit polls z pierwszej tury wyborów prezydenckich przyjąłem z rozczarowaniem. Wiedziałem wcześniej, że 80 proc. sondaży to bullshit i liczyłem na wynik Nawrockiego powyżej 30 proc., może na poziomie 32 proc. Dobry wynik Mentzena i zaskakująco dobry Brauna nie był dla mnie początkowo powodem do radości, gdyż nie byłem pewny jak zachowają się ich elektoraty. Pamiętałem jak w 2020 r. elektorat Bosaka podzielił się pół na pół, według zasady "nas od neosanacji i neokomunistów dzieli równa odległość" (akurat w 100-ną rocznicę wojny polsko-bolszewickiej :). ALE... Teraz sytuacja jest inna. Rzut oka na reakcje w necie wskazuje, że znaczna część elektoratu Konfy i Brauna może zagłosować za Nawrockim - a w zasadzie przeciwko Rafałkowi. Mam wrażenie, że cała Konfa, poza Mentzenem i Tyszką poparła Nawrockiego. Dodatkowo podobnie zagłosować może część Razemków, wkurzonych falą hejtu, jaką silniczki rozpętały wobec Zandberga. Mamy więc pod pewnymi względami sytuację podobną jak w 2005 i w 2015. Pod względem memiczności to jak amerykańskie kampanie z 2020 i 2024 r. 





Co ciekawe, kilka miesięcy temu Gmyz i Gociek napisali w "Do Rzeczy", że PiS ma niezły program do symulacji wyborczych, który wskazywał wówczas, że drugą turę wyborów prezydenckich rozstrzygnie... elektorat Brauna. Testem tych symulacji były wybory uzupełniające do Senatu w Krakowie. Program przewidział, że kandydat PiS je przegra przy minimalnej frekwencji. 

Co mniej rozgarnięci konfiarze i brauniarze pytają w necie, co robić w drugą turę? Czy zostać w domu? Niektórzy kombinują pod górę, że jak Tęczowy Rafałek zostanie teraz prezydentem i da Tusskowi domknąć system, to Polska znajdzie się tak głęboko w d..., że w 2027 r. Konfa wygra wybory w cuglach. Rozumiem taką logikę, ale skąd u nich założenie, że Konfa w 2027 r. nadal będzie istniała, a nie będzie zdelegalizowana za "szerzenie mowy nienawiści" czy podobnie wydumane zbrodnie? Skąd pewność, że Braun nie będzie wówczas siedział w więzieniu za niewłaściwe posługiwanie się gaśnicą? Skąd idea, że kampania wyborcza w 2027 r. będzie uczciwa? Wydaje się przecież oczywistym, że po domknięciu systemu obecna ekipa rządząca zemści się na Republice, WPolsce24, TV Trwam i przede wszystkim na Stanowskim. Będzie chciała zastąpienia PiSu jakąś fasadową partyjką z eks-pisowcami w stylu Marcinkiewicza i Banasia, a Konfy jakąś grupką tworzoną przez Pińskiego i innych cwellotrolii Giertycha. 

Zawsze w powojennej historii Polski, nasz naród stopniowo odzyskiwał wolność i suwerenność (zaznaczam, że ten proces się jeszcze nie zakończył), tylko wtedy gdy rządzące komunistyczne/postmagdalenkowe frakcje skakały sobie do gardeł. Zostając na drugą turę w domach, pomożecie Tusskowi domknąć system i zakończycie tę grę na wiele lat. Nie chcąc wspierać duopolu możecie doprowadzić do powstania monopolu. Wesprzecie słabszą stronę duopolu - otworzycie drogę do powstania oligopolu, a później pełnego pluralizmu.

Oczywiście są osobnicy, do których takie argumenty nie docierają. Część wyborców Konfy stanowią sieroty po PO, uważające, że najgorszym przykładem "socjalizmu" w Polsce jest to, że muszą płacić pracownikom i dostawcom. Są też głośne w necie spierdoliny mentalne twierdzące, że "Kazimierz Wielki zniszczył w Polsce kapitalizm" (autentyczny cytat) i że w pogrążonym w Wielkim Głodzie stalinowskim ZSRR "było więcej wolności gospodarczej niż w sanacyjnej Polsce" (też autentyczny cytat). Drudzy z nich zostaną w domu, a pierwsi zagłosują na Rafałka.  Jaki oni stanowią procent elektoratu? Nie wiem - ale może zwolennicy Konfy i Brauna czytający tego bloga sami się wypowiedzą o swoich obserwacjach i uspokoją mnie, że to "niewielki margines zjebów".



Libkowska część opinii publicznej błędnie traktuje PiS, Konfę i Brauna jako jeden obóz (i zaczyna dołączać do niego również Razem), a za pomocą różnych łamańców logicznych zalicza proamerykański PiS do "ruskich onuc". Delegalizację tych sił politycznych przyjęłaby więc z radością. Wreszcie nastąpiłby spokój i cały naród zjednoczyłby się wokół Wielkiego (Wysokiego?) Przywódcy. No dobrze, a co dalej? Niedawna podróż Tusska do Kijowa pokazała, że Merz traktuje go jak psa. Drzwi do Białego Domu są dla niego zamknięte. Próba oparcia się o Francję wyszła żenująco - Traktat z Nancy nakazuje nam rozwalić własną gospodarkę za pomocą dążenia do neutralności klimatycznej, a w zamian Francja zmobilizuje swoje siły w naszej obronie w ciągu 30 dni od rozpoczęcia wojny (w 1939 r. miała zmobilizować się po dwóch tygodniach...). Tussk niczego nie osiągnie w polityce zagranicznej. Może jedynie oddać Brukseli/Berlinowi kontrolę nad naszą polityką imigracyjną oraz gospodarczą. Jeśli przyjmiemy euro, zrezygnujemy z możliwości emisji własnego pieniądza, z polityki pieniężnej, ze swobodnego kształtowania polityki fiskalnej i z kontroli nad sektorem bankowym. Jeśli chodzi o wielkie inwestycje, to najwyżej dostaniecie CPK w wersji mocno zredukowanej plus dwie "szprychy" kolejowe. Po wyborach prezydenckich docisną natomiast gospodarkę "koniecznymi cięciami". Może za to dadzą wam bezpłatną i swobodną aborcję - tak, by liberalne społeczeństwo mniej się bało fali imigranckich gwałtów - i docisną Kościół, by was sumienie nie paliło. 

A Rosja już tu jest - o czym świadczy choćby obecność towarzyszki Suchanow w komisji Jełopa Stróżyka. Podsumujmy: Klementynka często jeździła do Moskwy, a później organizowała Strajk K... (z hasłami wymyślonymi przez rosyjskie służby) i pomagała w szmuglu nielegalnych imigrantów dostarczanych przez Łukaszenkę - wspólnie z Kramkiem (idealistyczny libek Rey kiedyś wykazał jego związki z rosyjskimi służbami, za co innego libki omal go nie pożarły) i Obywatelami RP (taka organizacja, która zajmuje się kolportowaniem rosyjskiej propagandy na temat Smoleńska). Za "bezpieczny dom" dla "turystów Łukaszenki" robiła siedziba Ubywateli SB okazyjnie wynajmowana przez Miasto St. Warszawę rządzone przez Rafałka.



No dobra, dosyć tego pesymizmu... Wspomniałem, że obecna kampania przypomina tę amerykańską z 2016 i 2024 r. W necie jest bowiem ogromy wysyp memów i filmików obśmiewających Rafałka. Koleś jest miażdżony podobnie jak Hillary Clinton i Kamala, ale znosi to jeszcze gorzej. Zastanawiam się jak PO mogła wyznaczyć tak słabego psychicznie kandydata? Nawet Bronek Komorowski - polski Peter Griffin - prezentował się przy nim lepiej. Gostek przerżnął z kretesem nawet debaty, które ustawiono pod niego. Jako argumentu przeciwko swojemu głównemu rywalowi zaczął on używać tego, że "Nawrocki zabierał kolegom kanapki w szkole". "Jestem Rafałek, mam pięć lat, zesrałem się w gacie, a Nawrocki mi zabrał kanapki" :) A skąd on to wie? Millenials Nawrocki jest o 11 lat młodszy o przedstawiciela pokolenia X Trzaskowskiego. Przecież to niemożliwe, by tak długo Trzaskowski powtarzał klasy w podstawówce! W komentarzach zlecą się tu pewnie silniczki (50 gr za jeden wpis?), więc zamiast zanudzać nas sprawą kawalerki i płakać nad losem "pana Jerzego", niech odpowiedzą czemu Rafałek został wyznaczony jako kandydat w wyborach?

Gdyby natomiast wyniki wyborów parlamentarnych ułożyły się podobnie jak w pierwszej turze wyborów prezydenckich, to do Sejmu oprócz PiS i KO weszłyby tylko: Konfa i Brauniarze. Wyobraźcie to sobie! Szczęść Boże!

***

A w recenzjach - trzytomowy komiks "Monte Cassino", "Arnhem. Dług hańby" i "Skrwawione Polesie".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz