sobota, 16 listopada 2024

Kogo wybrał Trump

 



Radykalne libki zaczęły wierzyć w teorię mówiącą, że Elon Musk ukradł wybory manipulując maszynami do głosowania za pomocą satelitów Starlink.  Niektórzy z nich wzywają, by "zrobić dym" 6 stycznia pod Kapitolem. Pojawiają się też pomysły, by Biden zrezygnował i uczynił Kamalę prezydentem na parę tygodni.  Trust the Plan... Q...

Tymczasem...

W 2016 r. Trump obejmował władzę nie mając żadnego doświadczenia w sprawowaniu funkcji publicznych. Nie miał okazji poznać od środka, jak działa waszyngtońska machina polityczna. Popełnił krytyczny błąd pozwalając Bannonowi i Kushnerowi na wyrzucenie do kosza planu budowy administracji stworzonego przez gubernatora Chrisa Christiego. Zamiast tego zdecydował się na casting na najwyższe stanowiska. Teraz tego błędu nie robi. Dokonuje nominacji według ściśle określonego planu, na podstawie pracy wykonanej przez specjalny komitet współkierowany przez Howarda Lutnicka (prezesa Cantor Fitzgerald, który stracił brata i niemal cały personel swojej firmy w zamachach z 11 IX 2001 r.) i Lindę McMahon (z tych McMahonów od WEE). 

Dotychczasowe jego nominacje da się podzielić na dwie grupy. Pierwsza z nich, to ludzie, którzy mają odbudowywać amerykańską supermocarstwowość (lub jak mówią złośliwi: chronić interesy Izraela):



Marco Rubio - pierwszy Latynos, który zostanie sekretarzem stanu. Generalnie jastrząb w kwestii Chin oraz Iranu. Jego nominacja wskazuje, że walka z komunizmem w Ameryce Łacińskiej będzie jednym z priorytetów administracji. Podejmował działania uderzające w Rosję i wspierające Ukrainę, ale ostatnio opowiadał się za "wynegocjowanym końcem wojny".

Mike Waltz - doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, pierwszy Zielony Beret w Kongresie, były doradca Rumsfelda i Roberta Gatesa, "jastrząb", zwłaszcza w kwestii Chin.

Elise Stefanik - ambasador przy ONZ, "jastrzębia" i bardzo krytyczna wobec samego ONZ.

Pete Hegseth - sekretarz obrony, weteran Iraku, Afganistanu i obozu w Guantanamo, odznaczony Brązową Gwiazdą, popularny komentator z Fox News, wróg wszelkiego "woke shit", z którego chce oczyszczać siły zbrojne, ma tatuaż z krzyżem jerozolimskim i dewizą "Deus Vult". Szykuje się komisja, która będzie czyściła wojsko z nielojalnych, "woke" generałów.  Generałowie oczywiście kontratakują próbując go zatopić jakimś mało konkretnym skandalem seksualnym.



Kristi Noem - moja ulubiona gubernator! - sekretarz departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego. Ostre stanowisko w sprawie zabezpieczenia granicy. Wspomagać ją będzie Tom Homan, były dyrektor ICE, który szykuje plan masowych deportacji nielegalnych imigrantów, uderzenia w biznesy korzystające z ich pracy niewolniczej oraz wojny przeciwko kartelom narkotykowym.

Doug Borgum - sekretarz ds. wewnętrznych i szef nowej Narodowej Rady Energetycznej. Ma dbać o to, by amerykański przemysł naftowy kwitnął, tania ropa z USA zalewała świat  i wszyscy się śmieli z eurocucków brnących w zieloną transformację.

Elon Musk i Vivek Ramaswamy - kierownictwo DOGE, czyli nowego Departamentu Wydajności Rządowej. Departament nie będzie sam w sobie miał władzy fiskalnej, ale będzie identyfikował obszary administracji federalnej, w których można będzie dokonać poważnych cięć. To zła wiadomość dla wielu budżetowych pasożytów. Co ciekawe Trump rozważa likwidację Departamentu Edukacji - i słusznie, gdyż ten resort totalnie się nie sprawdza. Odkąd w 1979 r. utworzył go Jimmy Carter, USA spadły we wskaźnikach edukacyjnych z pierwszego miejsca w okolice trzydziestego. Amerykańskie szkoły publiczne produkują analfabetów, transów i sprawców szkolnych masakr. Czas z tym skończyć!

Czy ta grupa "jastrzębi" będzie prowadziła politykę, która zaszkodzi Rosji i przeszkodzi jej nowym agresjom? Szykowana przez nią polityka energetyczna na pewno będzie Rosji szkodziła. To oczywiste, że tańsza ropa nie jest dobrą wiadomością dla Kremla. Czy jednak ewentualny rozejm na Ukrainie nie da Rosji szansy na odbudowę jej machiny wojennej? A czy do takiego rozejmu dojdzie?

Według Generała SWR, rzeczywiście doszło do rozmowy Trumpa z "Putinem", podczas której amerykański prezydent-elekt mówił kremlowskiemu dziadkowi, by "nie eskalował" sytuacji na Ukrainie i że Ukraińcy są gotowi zaakceptować utratę Krymu. "Putin" twierdził, że umowa rozejmowa musi objąć oddanie Rosji całego Obwodu Donieckiego w jego granicach administracyjnych i możliwość tranzytu na Krym. Otoczenie Trumpa zrobiło przeciek z tej rozmowy, co wyraźnie nie spodobało się rosyjskiemu Politbiuru, które gwałtownie zaprzeczało, że do takiej rozmowy doszło i zaczęło stosować groźby eskalacji. Po tym ludzie Trumpa stwierdzili, że nie będzie już więcej tego typu poufnych rozmów. 

Nie oszukujmy się - zarówno demokraci jak i republikanie chcą obecnie rozejmu na Ukrainie. Administracja Bidena omawiała to przecież niedawno z Scholzem, Macronem i Starmerem w Berlinie. Różnice w podejściu dotyczą głównie kwestii drabiny eskalacyjnej.

Każda ekipa w Waszyngtonie zaczyna rządy o próby porozumienia z Rosją. Moskwa traktuje to jednak jako okazanie słabości i zwykle takie porozumienia odrzuca. Możemy więc mieć powtórkę z 1972 r., gdy Wietnam Północny zerwał negocjacje z administracją Nixona i w odpowiedzi otrzymał operację Rolling Thunder 2. Z zestawem "jastrzębi" w administracji taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny.

Jak na razie z przecieków wynika, że plan rozejmowy obejmuje dalsze uzbrajanie Ukrainy.  Ukraina ma jednak obecnie problem nie tyle ze sprzętem, co ze zbyt małą ilością przeszkolonych żołnierzy. Pozwoliła na to, by dwudziestolatkowie kręcili głupie filimiki na Tik-Toka w Polsce, a do okopów wysłała czterdziesto- i pięćdziesięciolatków. Problem ze sprzętem ma Rosja, o czym świadczy choćby sięganie przez nią po północnokoreańskie działa samobieżne dużego kalibru czy po czołgi PT-76 z zasobów wytwórni filmowej Mosfilm. 

Wróćmy jednak do kwestii nominacji dokonanych przez Trumpa...

Drugą grupę stanowią ludzie mający uderzyć w struktury, które sabotowały politykę pierwszej administracji Trumpa oraz prześladowały go i jego ludzi w latach 2021-2024. Trump zastosował tutaj kadrową opcję nuklearną:


Ppłk Tulsi Gabbard - dyrektor wywiadu narodowego. Była kongreswoman i weteranka z Iraku została wpisana przez administrację Bidena na lotniskową listę obserwacyjną, na którą trafiają podejrzani terroryści. Teraz będzie miała szansę na okiełznanie amerykańskich agencji wywiadowczych. Zarzuca się jej spotkanie z Assadem i gadanie głupot o ukraińskich biolabach, ale może na stanowisku DNI się dokształci...

John Ratcliffe - dyrektor CIA. Był już DNI w końcówce pierwszej kadencji Trumpa, bronił go przed lipnymi oskarżeniami w czasie Russiagate.

Matt Gaetz - prokurator generalny. Koleś jest cięty na Departament Sprawiedliwości, ale jest niebezpieczeństwo, że nawet jeśli go zatwierdzi Senat, będzie szantażowany dziwkarskimi sprawami.  Ta nominacja jest więc moim zdaniem zła.


Robert Kennedy Jr. - sekretarz zdrowia. Wreszcie ktoś, kto dociśnie firmy farmaceutyczne i producentów gównianej żywności! Koleś na tyle asertywny, że wprost wypomina Trumpowi jedzenie "trucizn". Jest jednak niebezpieczeństwo, że jeśli znów wypuszczą jakąś pandemię to rozkręcą histerię, że "antyszczepionkowiec zabija ludzi". 

Powyższe nominacje mogą być jednak zakwestionowane przez Senat. Zwłaszcza, że Gaetz i Gabbard nie podobają się lobby izraelskiemu.

Do ciekawej sytuacji doszło natomiast ostatnio na obrzeżach MAGA. Pamiętacie jak sąd wydał absurdalny wyrok nakazujący Alexowi Jonesowi zapłacić 1,5 mld USD chciwym rodzicom dzieci zabitych w strzelaninie w szkole Sandy Hook? W piątek, w ramach aukcji, portal Jonesa czyli Infowars został kupiony przez serwis satyryczny The Onion. Szybko jednak inny sąd uznał tę aukcję za prawnie nie ważną. Infowars znów nadaje, a spieprzona aukcja będzie zbadana przez Departament Sprawiedliwości, gdy zmieni się tam kierownictwo. 

Trochę więcej mogliśmy się też ostatnio dowiedzieć na temat UFO/UAP w ramach przesłuchań w Kongresie.  Wśród nominatów Trumpa, pozytywnie o ujawnieniu części informacji dotyczących Obcych wypowiadał się m.in. Marco Rubio. Ujawnienia domaga się też Gaetz.  Zwracam uwagę na to, że ostatnie przesłuchania w Kongresie w sprawie UAP prowadziła republikańska kongreswoman Nancy Mace, wojskowa będąca córką wojskowego, zaliczająca się do MAGA. 




Zwróciłem uwagę na to, że pytania dotyczące "hotspotów UFO" zadawała w trakcie tego przesłuchania kongreswoman z Florydy Anna Paulina Luna. Ciekawa postać - ma meksykańsko-austriackie korzenie (nazwisko rodowe: Meyerhofer), wychowana w rodzinie "mesjańskich Żydów", miała dziadka w Wehrmachcie, służyła w armii USA ale też miała epizod pracy w "klubie dla dżentelmenów" (oficjalnie jako kelnerka, Roger Stone twierdził, że była striptizerką). 

***

Płk Berling został spytany przez natarczywego stalinowskiego fanatyka Witkora Grosza: - Jaki jest wasz stosunek do Żydów?

Odparł: - Lubię ładne Żydówki.

Radek Sikorski popełnił błąd, że nie wziął sobie ładnej Żydówki - najlepiej Sefardyjki. Takiej w typie piosenkarki Madison Beer (o której piszą, że ma "polskie korzenie", ale jak dla mnie wygląda bardzo sefardyjsko...).


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz