Już po kilku minutach pobytu w Heraklionie poczułem, że obcuję z wielką tajemnicą. Cóż to bowiem za ogromna piramida na horyzoncie, widoczna z nadmorskiej promenady? Szybki research wykazał, że ową "piramidą" jest góra Stroumboulas (taką nazwę nadali jej Wenecjanie).
Na południowych przedmieściach Heraklionu znajdują się ruiny minojskiego pałacu w Knossos. Niewielu odwiedzających tę atrakcję zwraca uwagę, że jest stamtąd dobrze widoczny wierchołek innej świętej góry - również wchodzącej w skład masywu Idy i nieco przypominającej ściętą piramidę. To góra Juktas. Na jej szczycie znajdowało się sanktuarium (astronomiczne?) z czasów minojskich. Po tym jak około 1500 lat przed Chrystusem Kreta została spustoszona przez potężne tsunami, po eksplozji wulkanu na Santorini, zaczęto składać tam ofiary z ludzi.
Knossos to niestety obecnie w dużym stopniu betonowa (!) rekonstrukcja dokonana przez brytyjskiego archeologa Arthura Evansa, ale jest wciąż niesamowitym miejscem, w którym warto zwracać uwagę na szczegóły, takie jak choćby odtworzone freski. One robią duże wrażenie (warto później zobaczyć ich oryginały w Muzeum Archeologicznym w Heraklionie). I są w sumie jedynymi zrozumiałymi przekazami na temat funkcjonowania tego starożytnego miasta.
Powyżej: wężowa kapłanka na muralu w Heraklionie.
Na freskach i rzeźbach z Knossos mamy też liczne przedstawienia byków. Na jednym z nich widać ceremonię przeskakiwania przez byka - opisywaną przez Platona w jego opowieści o... Atlantydzie. (Odległym echem tych ceremonii jest hiszpańska corrida.) Boski byk porwał również na Kretę fenicką księżniczkę Europę (powyżej upamiętniający to pomnik w Agios Nikolaos). Na Krecie żył też Minotaur - byczo-ludzka hybryda zamieszkująca podziemny kompleks-labirynt. (Pamiętacie jeszcze święte byki z Sakkary, których celowo przemieszane kości pochowano w gigantycznych sarkofagach? Pisałem o tym w serii Kemet). Przypominam, że motyw byka - konstelacji byka - przewija się przez mitologie wielu ówczesnych cywilizacji. Odciętą nogą Byka jest gwiazdozbiór Plejad wiązany przez niektóre starożytne cywilizacje z bogami. (Pisałem o tym w tym odcinku serii Kemet.)
Z Kretą wiąże się również mit o Talosie. Talos był wielkim robotem, który okrążał Kretę i niszczył wrogie okręty - paląc je ogniem i obrzucając wielkimi kamieniami. Napędzała go "krew bogów", która płynęła jedną żyłą od jego stopy do głowy. Po uszkodzeniu tego przewodu, szczątki Talosa zostały złożone w Górach Białych w zachodniej Krecie. Talos był jednym z tworów boga Hefajstosa. Według "Iliady", Hefajstos tworzył również innego rodzaju inteligentne maszyny - autonomicznie poruszające się trójnogi do siedzenia. Robotyką parał się również Dedal - ten z mitu o Ikarze. Stworzył dwa humanoidalne, kobiece roboty, które nazwał: Afrodyta i Ariadne. Dedal miał żyć na Krecie w czasach Minosa i zbudować labirynt dla Minotaura.
Możemy uznać, że starożytni Grecy mieli bujną wyobraźnię. Ja raczej powiedziałbym, że to my jesteśmy ignorantami. Jeśli będziecie odwiedzać Heraklion, koniecznie udajcie się do Muzeum Starożytnych Greckich Technologii. Są tam odtworzone niesamowite greckie wynalazki. W tym kobiecy robot nalewający wino. Tak, starożytni Grecy mieli roboty - zwykle wykorzystujące mechanizmy hydrauliczne. Ich jakość wychwalał m.in. Arystoteles. Mieli też tokarki i taśmociągi. Eksperymentowali też z napędem parowym i odrzutowym. To dopiero rzymskie panowanie doprowadziło do technologicznego regresu. No, ale o tym się rzadko mówi, bo Rzym to przecież jeden z filarów naszej syfilizacji, który dał nam "przewspaniałe" prawo (tak jakby swoich praw nie mieli wcześniej Grecy czy Celtowie...). No cóż, Rzym dał nam ideowe podstawy do supremacji "nadzwyczajnej" prawniczej kasty, a Grecja technologie oraz idee, które po raz kolejny wypłynęły na wierzch podczas renesansu, dając Zachodowi ogromny impuls rozwojowy.
Chehelmut zwracał uwagę w swoim ostatnim wpisie również na ciemne aspekty owych greckich idei - neoplatońskiej gnozy i ich wpływu na rosyjskie duposławie i samodzierżawie. Tak się akurat złożyło, że Kreta była też wielkim laboratorium tych idei. Miejscem udanej syntezy cywilizacyjnej w czasach panowania weneckiego. Jak pisałem: "Poza czasami starożytnymi, okresem największej prosperity w dziejach Krety były rządy weneckie z lat 1204-1669. Wenecjanie zostawili tu wiele pięknych budowli, takich jak Loggia w Heraklionie. Pomimo katolickiej dominacji (prawosławną herarchię przywrócili dopiero Turcy) był to też czas rozkwitu bizantyńskiej sztuki sakralnej. Tu narodził się talent El Greco. Rządy weneckie były kolonialne, ale mądre i tolerancyjne. Co ciekawe, Wenecjanie przyjmowali w szeregi szlachty też przedstawicieli bogatych żydowskich rodzin kupieckich. W herbie jednej z nich był napis po hebrajsku. Nie wymagano od nich nawet konwersji na katolicyzm!".
Dodam, że w czasach okupacji tureckiej, na Krecie pojawili się derwisze - sufijscy bektaszi. Co ciekawe, posługiwali się starożytnym kreteńskim symbolem podwójnej siekiery, przerobionym na turecki buńczuk.
***
Gdy myślimy o Minotaurze, to oczywiście przychodzi nam na myśl "Globalny Minotaur" Janisa Warufakisa. A tak się akurat złożyło, że byłem na Krecie w okolicach greckich wyborów parlamentarnych. Jak pisałem: "wybrałem się na główny plac w Heraklionie porozmawiać z aktywistami i kandydatami różnych partii. U Syrizyy przedstawiłem się jako dziennikarz z Polski, który pisał kiedyś o greckim kryzysie. - Jakim greckim kryzysie?! . Poprawiłem się więc: o kryzysie strefy euro wywołanym przez Niemcy!. Uśmiechnęli się. Kandydatka Syrizy (dosyć ładna) stwierdziła: Już Cię lubimy. Gadałem też z ludźmi z Mera 25, czyli partii Janisa Warufakisa. Ucieszyli się, gdy im powiedziałem, że przeczytałem trzy książki ich lidera. - Liczymy na 4-5 proc. Będziemy w koalicji rządzącej. Spytałem się czy z Syrizą. Skrzywili się. :) Rozmawiałem też z jednym dziadziem z lewicowej partii EPAM. Spytał mnie się o stosunek Polski do wojny na Ukrainie. I był zszokowany, bo przedstawiłem mu spójną narrację rozpieprzającą jego poglądy. Spotkałem też przedstawicieli nacjonalistycznej partii Eleniki Luosi. Pożartowaliśmy sobie z komunistów, popsioczyliśmy na Niemcy. No ale niestety stwierdzili, że Grecja nie powinna uczestniczyć w sankcjach przeciwko Rosji. "Zełeński to faszysta, Ukraińcy to faszyści, a my nie lubimy faszystów". Prawicowa antifa..."
Gdy myślimy o Minotaurze, to oczywiście przychodzi nam na myśl "Globalny Minotaur" Janisa Warufakisa. A tak się akurat złożyło, że byłem na Krecie w okolicach greckich wyborów parlamentarnych. Jak pisałem: "wybrałem się na główny plac w Heraklionie porozmawiać z aktywistami i kandydatami różnych partii. U Syrizyy przedstawiłem się jako dziennikarz z Polski, który pisał kiedyś o greckim kryzysie. - Jakim greckim kryzysie?! . Poprawiłem się więc: o kryzysie strefy euro wywołanym przez Niemcy!. Uśmiechnęli się. Kandydatka Syrizy (dosyć ładna) stwierdziła: Już Cię lubimy. Gadałem też z ludźmi z Mera 25, czyli partii Janisa Warufakisa. Ucieszyli się, gdy im powiedziałem, że przeczytałem trzy książki ich lidera. - Liczymy na 4-5 proc. Będziemy w koalicji rządzącej. Spytałem się czy z Syrizą. Skrzywili się. :) Rozmawiałem też z jednym dziadziem z lewicowej partii EPAM. Spytał mnie się o stosunek Polski do wojny na Ukrainie. I był zszokowany, bo przedstawiłem mu spójną narrację rozpieprzającą jego poglądy. Spotkałem też przedstawicieli nacjonalistycznej partii Eleniki Luosi. Pożartowaliśmy sobie z komunistów, popsioczyliśmy na Niemcy. No ale niestety stwierdzili, że Grecja nie powinna uczestniczyć w sankcjach przeciwko Rosji. "Zełeński to faszysta, Ukraińcy to faszyści, a my nie lubimy faszystów". Prawicowa antifa..."
Jak wiemy, wybory wygrała centroprawicowa partia Nowa Demokracja, ale nie zdobyła wystarczającej większości, by samodzielnie utworzyć rząd. Powtórka z wyborów odbędzie się więc pod koniec czerwca.
***
Podczas mojej nieobecności doszło do spektakularnego rajdu Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego na obwód biełgorodzki. Nie będę wchodził w szczegóły, gdyż dobrze opisał go już Maciek na swoim blogu Zapiski Czynione po Drodze (w tym i w tym wpisie.) Rosja znów została ośmieszona. W pobliżu terenów zajętych przez rosyjskich antyputinowskich powstańców znajdował się przecież magazyn taktycznej broni jądrowej. Rosyjskie lotnictwo wojskowe desperacko bombardowało wioski znajdujące się w "Rosji właściwej". A gdyby tamtędy przeszła prawdziwa ukraińska kontrofensywa...
Nieco wcześniej, 13 maja (w dzień Matki Boskiej Fatimskiej) doszło do ciekawego zdarzenia nad obwodem briańskim. Zestrzelone zostały tam dwa rosyjskie samoloty (Su-34 i Su-35) i dwa śmigłowce (transportowy Mi-8 i Mi-8 walki elektronicznej). Według rosyjskich źródeł, Ukraińcy użyli do ich zestrzelenia amerykańskich wyrzutni Patriot. Pojawiła się też teoria, że Ukraińcom udało się zhakować rosyjski system rozpoznawania celów swój-obcy. W takim scenariuszu, zestrzelenia dokonały rosyjskie systemy obrony przeciwlotniczej.
24 maja doszło natomiast do udanego ataku morskimi dronami na rosyjski okręt wywiadowczy Iwan Churs na Morzu Czarnym.
Rosja zaliczyła też spektakularną klęskę na Kaukazie. Armenia oficjalnie uznała, że Górski Karabach jest częścią Azerbejdżanu. To otwiera drogę do porozumienia pokojowego między oboma krajami. Repetowicz on a life support... :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz