Zabawne, że Sasha Baron Cohen skręcił "Borata 2" jako atak na Trumpa, gdy to akurat Bidenowie mają silne związki biznesowe z Kazachstanem... Narkoman Hunter pracował przecież jako lobbysta dla kazachskiego oligarchy Kenesa Rakiszewa, w czasie gdy jego ojciec był wiceprezydentem.
Nie kupuję jednak popularnej teorii mówiącej, że za bunt społeczny w Kazachstanie odpowiada CIA. Oczywiście rosyjskie pudła rezonansowe lubią rozpowszechniać takie zimnowojenne teoryjki, ale tak naprawdę wszyscy wiedzą, że CIA jest za słaba, by sama wywołać wielkie zamieszki w kraju takim jak Kazachstan. Nie ma tam wystarczająco dużej agentury, nie działają tam różne sorosowskie i libertariańskie NGO's, gospodarka kontrolowana jest przez oligarchów powiązanych z klanami obu prezydentów i z bezpieką... Zapalnik całej sytuacji widziałbym więc raczej w rozgrywce wewnętrznej pomiędzy ludźmi byłego prezydenta Nazarbajewa i obecnego prezydenta Tokajewa. Warto zwrócić uwagę choćby na to, że po tym jak Tokajew wyrzucił zięcia Nazarbajewa z Rady Bezpieczeństwa Narodowego, a samego Nazarbajewa pozbawił stanowiska jej przewodniczącego (!), zaczęły się pojawiać propagandowe doniesienia o broni palnej w rękach demonstrantów.
Ciekawą teorię na ten temat przedstawił Guo Wengui, powiązany (za pewne wciąż) z chińskim wywiadem wojskowym miliarder-emigrant. Twierdzi on, że Nazarbajew jest dobrym znajomym Wanga Qishana, chińskiego wiceprezydenta. I miał odmówić przekazania Komunistycznej Partii Chin zdeponowanych w Kazachstanie 100 ton złota należących do Wanga. I to dlatego Nazarbajew stwierdził, że Kazachstan stał się celem "zagranicznej agresji". Można się domyślać, że chińskie tajne służby nie miałyby większych problemów z wywołaniem zamieszek w sąsiednim Kazachstanie.
W umiędzynarodowym konflikcie wewnętrznym z reguły wygrywa ta strona, która zapewni sobie większe wsparcie zewnętrzne. Zwycięzcą jest już Tokajew, ale ceną za jego zwycięstwo jest suwerenność Kazachstanu - kraju, który jak dotąd prowadził bardzo niezależną politykę jak na standardy postsowieckie. Do Kazachów strzelać będą rosyjscy spadochroniarze, łukaszyści, Ormianie oraz Kirgizi. Interwencja w Kazachstanie w krótkim terminie odciąga uwagę Rosji od Ukrainy - i sprawia, że prawdopodobieństwo styczniowej inwazji mocno spada. Być może karzełek Putin dostrzegł szansę wyjścia z twarzą z kryzysu ukraińskiego, poprzez przekierowanie uwagi Wielkorusów i opinii międzynarodowej na interwencję w Kazachstanie, mającą pokazać, że Rosja potrafi odgrywać "pozytywną" rolę stabilizatora przestrzeni postsowieckiej.
Niebezpiecznie brzmią w tym kontekście doniesienia o tym, że administracja Brandona chce zaoferować Rosji zmniejszenie obecności wojskowej USA w Trójmorzu. Moim zdaniem, ktoś jednak dał ten przeciek, by tej ofercie zaszkodzić. W listopadzie wybory midterms i jest duża szansa, że po nich republikanie będą blokować tego typu idiotyczne inicjatywy zdrajców z Departamentu Stanu i Białego Domu.
W protestach w Kazachstanie jest jednak coś, co mogło poważnie zaniepokoić Putina. Jak stwierdził prof. Włodzimierz Marciniak: "Można tak umownie powiedzieć, że Nazarbajew był patriarchą postsowieckiej polityki. On w sowieckiej jeszcze nomenklaturze zajmował znacznie wyższe stanowisko niż Władimir Putin, który był wtedy tylko podpułkownikiem KGB. Teraz on odchodzi, w zasadzie kończy już w sposób symboliczny, a więc bardzo ważny, całą epokę. To rzuca pewne światło, o co zapewne chodziło Władimirowi Putinowi, gdy nagle zaczął się w sposób gwałtowny domagać gwarancji bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych i NATO. W tej chwili widzimy, na czym te gwarancje bezpieczeństwa mają polegać, to znaczy załatwienie spraw tranzytu władzy w gronie państw postsowieckich - tak można ogólnie to ująć. Na tym polegało to wprowadzenie tzw. sił pokojowych, organizacji wspólnego bezpieczeństwa. One, przynajmniej według dzisiejszych deklaracji, nie będą uczestniczyły w walkach, tylko mają przejąć kontrolę nad ważnymi obiektami strategicznymi i w ten sposób uwolnić siły kazachskie do tłumienia zamieszek, co już się rozpoczęło na większą skalę.
Być może usłyszeliśmy kroki historii. Rozpad Związku Sowieckiego zaczął się od kryzysu w Kazachstanie, zamieszek w grudniu 1986 roku. Wtedy Nazarbajew doszedł do władzy. Teraz on odchodzi w takim samym kontekście niezwykle dramatycznych, krwawych zamieszek. Być może epoka dobiega końca."
Baj de łej: Nazarbajew ma obecnie 81 lat, Biden 79 lat. Nazarbajew trzyma się jednak o wiele lepiej od Brandona.
Tymczasem w Rosji wchodzą w życie przepisy dotyczące kopania masowych grobów. Przewidują one tworzenie "bratnich mogił" żołnierskich mogących pomieścić 100 ciał. Szacuje się, że w wojnie na Ukrainie poległo jak dotąd kilkuset rosyjskich żołnierzy (nie licząc tałatajstwa, które zaciągnęło się na służbę u żuli z Doniecka i Ługańska). Rosyjscy planiści widzą więc możliwość konfliktu zbrojnego o o wiele większej intensywności. Ile takich "bratnich mogił" mogą wykopać? Kilkadziesiąt? Setki? To tysiące bezimiennych zwłok. Przypominam, że w czasie trwającej 10 lat wojny w Afganistanie zginęło 15 tys. sowieckich żołnierzy. Teraz szykują się na podobne straty w dużo krótszym czasie.
A może nie szykują tych mogił na wojnę? Co więc ma tak masowo kosić Rosjan?
Wariant Omikron z pewnością mocno rozczarował globalistów. Brytyjscy "eksperci" z SAGE przewidywali, że w styczniu będzie on przynosił 3,5 tys. zgonów dziennie. Jak dotąd zabił w Wielkiej Brytanii mniej niż 50 osób. Może on się okazać naturalną szczepionką, która w ciągu kilku miesięcy zainfekuje wszystkich antyszczepionkowców i zakończy pandemię. Pojawia się więc konieczność przeprowadzenia castingu na nowego, bardziej śmiertelnego wirusa.
Co w tym czasie robią Chińczycy? W końcówce grudnia wprowadzili totalny lockdown w liczącym 13 mln ludzi mieście Xian. Mieszkańcy mają problemy z robieniem najpotrzebniejszych zakupów. Żadne Góralskie Veto im nie pomoże, bo miasto jest odcięte od reszty Chin a łamiący przepisy lockdownowe są publicznie upokarzani w stylu rewolucji kulturalnej. Czy w Xian wprowadzono tak drakoński lockdown tylko z powodu kilkuset przypadków Covida? Czy czegoś innego?
Pojawiły się doniesienia o wykryciu w Xian GORĄCZKI KRWOTOCZNEJ. Potwierdził je chiński państwowy dziennik "Global Times", uspokajając jednak, że ta gorączka krwotoczna jest raczej niegroźna i że często pojawia się jesienią w prowincji Shaanxi. Oczywiście te zapewnienia nas uspokajają... Za trzy tygodnie Chiński Nowy Rok, a później Olimpiada Zimowa w Pekinie. Tak jak Igrzyska Wojskowe w Wuhan na jesieni 2019 r. rozprzestrzeniły covida - wirus testowy - po świecie. Tak, olimpiada może rozwlec inne choróbsko. Można się jednak pocieszać, że na Igrzyskach Olimpijskich w Pekinie nie będzie wielu gości z zagranicy...
***
Kilka polecanek: przed Bożym Narodzeniem przeczytałem V-ty tom "Dziejów Polski" prof. Andrzeja Nowaka i "Niezwykłe bitwy i szarże husarii" - obie książki obalają sporo mitów naszej historiografii (m.in. znanych z książek Jasienicy czy Wacława Sobieskiego). Obecnie z zainteresowaniem czytam "Wielką grę majora Żychonia" Andrzeja Brzezickiego. "Wisienką na torcie" była jednak broszurka wydana przez Bibliotekę Szturmu - "Obóz Zjednoczenia Narodowego - Antologia tekstów". Książka, składająca się z deklaracji ideowej OZN oraz dwóch innych tekstów programowych, ale pokazująca, że OZN-owski nacjonalizm znacznie górował na dupokratyczno-tragikomicznym nacjonalizmem przedwojennej SN i różnych Strońskich, Grabskich i Giertychów. No cóż, OZN to tacy ludzie jak płk Jan Kowalewski czy Tadeusz Żenczykowski. (W domowej biblioteczce postawiłem tę broszurę Biblioteki Szturmu obok "Samotnego boju Warszawy" Żenczykowskiego - szefa propagandy OZN.) Podziękowania należą się Szturmowi za przypominanie tych wypartych z naszej świadomości idei.
A już niedługo kolejna seria blogowa, dla której nie wymyśliłem jeszcze nazwy. Będzie w każdym bądź razie obrazoburcza (choćby dla Pastora Chojeckiego :) i obejmowała dużą rozpiętość czasową...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz