"Ostatnia nareszcie sekta manichejczyków podniosła prostytucyę aż do sfer niebieskich. Twórcą tej mistyczno-erotycznej herezyi był Pers Manes. Osnowa jej polegała na tem, że Bóg zbudował wielką machinę złożoną z 12 okrętów powietrznych, żeglujących z duszami wybranemi po przestworach świata, na księżyc i słońce. Ale podróży towarzyszyły dziwy niesłychane. W statkach gościły stale bozkie istoty, przybierając na siebie postacie męzkie, by nasycać miłością kobiety, oraz kształty niewieście, by kokietować, obudzać i koić żądze mężczyzn. W ten sposób, wedle nauki owej sekty, duchy obojej płci, w ciągłym obcowaniu cielesnem, nie przestawały oczyszczać się i doskonalić, gdyż w czasie wzruszeń miłosnych, światłość wydzielając się z ciemnej istoty ciała, wzlatuje do podnóżka bóztwa." - to fragment książki Józefa Lubeckiego "Historya prostytucyi w starożytności i wśród kościoła chrześcijańskiego", wydanej w Warszawie w roku 1878. Do tej unikalnej publikacji jeszcze będę powracał podczas tej serii blogowej, ale niech Szanowni Czytelnicy zwrócą uwagę na to, że owa książka powstała na długo przed lotem braci Wright. W tym fragmencie opierała się na pismach św. Augustyna, który z wrogich pozycji opisywał wierzenia manichejczyków. W jego czasach wizja "boskich" okrętów przemierzających Kosmos - na tyle luksusowych, by oddawać się na nich igraszkom seksualnym - nie musiała być wcale wytworem zdumiewającej fantazji. Mogła być częścią tradycji przekazywanej od dziesiątków pokoleń.
Starożytne mitologie były zgodne, co do tego, że bogowie są bardzo bliscy genetycznie ludziom. "Uczyńmy człowieka na nasz obraz, podobnego nam" (Rdz 1,26 - słowa te wypowiada "Elohim", co jest liczbą mnogą od "El", czyli "Bóg".) Jako ludzie wychowani na greckich mitach z pewnością znamy historie o miłosnych podbojach Zeusa oraz innych bogów. Pamiętamy też, że ze związków bogów olimpijskich z ludźmi rodzili się półbogowie - herosi tacy jak Herakles. O podobnym mieszaniu się bogów i ludzi mówią również inne mitologie - indyjska, egipska, sumeryjska... Jest o tym nawet wzmianka w Biblii, której teologowie nie potrafią przekonująco wytłumaczyć. "A kiedy ludzie zaczęli się mnożyć na ziemi, rodziły im się córki. Synowie Boga, widząc, że córki człowiecze są piękne, brali je sobie za żony, wszystkie, jakie im się tylko podobały. Wtedy Bóg rzekł: «Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj więc żyje tylko sto dwadzieścia lat». A w owych czasach byli na ziemi giganci; a także później, gdy synowie Boga zbliżali się do córek człowieczych, te im rodziły. Byli to więc owi mocarze, mający sławę w owych dawnych czasach." (Rdz 6,1-4). Może ten fragment będzie bardziej zrozumiały jeśli uświadomimy sobie, że słowo "nephilim" będące tutaj określeniem gigantów można też przetłumaczyć jako "ci, którzy spadli z nieba". Tak się akurat złożyło, że w mitologii sumeryjskiej część bogów miała olbrzymi wzrost. (Giganci powstali ze związków z bogami pojawiają się też w legendach z innych części świata.)
Biblijna historia wypędzenia człowieka z ogrodu Eden (leżącego w konkretnym geograficznym miejscu na Bliskim Wschodzie) bardzo przypomina dużo bardziej szczegółowy opis sumeryjski. I trudno się temu dziwić. Wszak Abram i jego przodkowie wywodzili się z mezopotamskiego miasta Nippur. W sumeryjskiej wersji historii, owym "wężem" jest bóg Enki - posługujący się symbolem laski oplatanej przez dwa węże - geniusz medycyny, czy też raczej inżynierii genetycznej. Działając na złość swojemu bratu Enlilowi obdarza pierwszych ludzi - stworzonych jako prymitywni robotnicy - zdolnością do rozmnażania się i świadomością seksualną. "A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski." (Rdz 3,7) Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». (Rdz 3, 16). I tak miała zacząć się ludzka cywilizacja - od dupy strony.
Tak jak biblijny Stwórca miał być przed Potopem zaniepokojony mieszaniem się ludzi z "Synami Bożymi" i "gigantami", tak sumeryjski bóg Enlil miał straszny niesmak z powodu erozji czystości krwi jego rasy. Generalnie jednak innym bogom to nie przeszkadzało. Również boginie szukały sobie kochanków wśród ludzi - czego przykładem była choćby Innana. Po tym jak zyskała swoją domenę - w zamian za seks ze swoim dziadkiem - wynosiła swoich mężczyzn do władzy w podległych jej królestwach. Jednym z nich był Sargon z Akkadu. Jej wdziękom oparł się król Gilgamesz. Sam był bogiem w dwóch trzecich. Dlaczego nie w połowie? Bo starożytni skądś wiedzieli, że dziecko dziedziczy materiał genetyczny nie po połowie od rodziców, ale więcej materiału genetycznego dziedziczy po matce (DNA mitochondrialne). Tak się składało, że Gilgamesz był synem kapłana i bogini.
Mitologie obdarzały bogów również niebiańskimi haremami. W Indiach oraz w Azji Wschodniej często możemy spotkać przedstawienia istot znanych jako apsary. Te boskie służki są przedstawiane topless (i z dużymi biustami) lub nago, gdy wykonują różne prace, tańczą lub uczestniczą w ucztach. Freski przedstawiające biuściaste apsary możemy oglądać m.in. na Lwiej Skale (dawnym pałacu demona Ravany) w Sigirija na Sri Lance (pierwszy obrazek z tego wpisu, to jeden z tych fresków), a rzeźby w Angkor Wat w Kambodży. Ja miałem okazję m.in. oglądać rzeźby apsar w muzeum w Da Nang w Wietnamie. Wszędzie zwracają uwagę rozmiary biustów tych boskich służek - wyróżniały się one na tle przeciętnych mieszkanek tych terenów.
Apsarami są też żeńskie postacie z indyjskich świątyń w Khajuraho - znanych z erotycznych rzeźb, które wprawiały w zakłopotanie wiktoriańskich brytyjskich kolonizatorów. Ale cóż, XIX-wieczni Brytyjczycy reprezentowali "miałką" nowoczesność, a budowniczowie świątyń w Khajuraho "boską" tradycję. Ich dzieło można interpretować jako opowieść edukacyjną - pokazuje ona drogę od najbardziej zezwierzęconego i podłego seksu do "magicznego" seksu, któremu oddają się bogowie.
Wizerunki kobiet z gołymi biustami możemy spotkać też w świątyniach buddyjskich. To przedstawienia Tary, czyli żeńskiej bodhisatwy. W muzeum pałacu Bogdo-gegena w Ułanbaatar w Mongolii, widziałem sporo takich posążków. Co ciekawe, imię Tara nosi również polinezyjska bogini morza - kobieta zjawiskowo piękna, której widok paraliżuje mężczyzn. A teraz przypomnijcie sobie, co pisałem w serii Phobos...
Flashback: Phobos - Obcy tacy jak my
Na tle tych "rozrywkowych" starożytnych bogów czczonych przez różne wielkie cywilizacje wyróżnia się Istota, której oddawali część Żydzi. Wszyscy pewnie wiemy, że według Księgi Wyjścia, obdarzyła ich przykazaniami: "Nie cudzołóż" i "Nie pożądaj żony bliźniego swego". Od tego momentu zaczęły się debaty na tematy definicji cudzołóstwa i tego, kto jest twoim bliźnim. Czy jest nim tylko Żyd z dziada pradziada, czy też także konwertyta na judaizm, czy także sprawiedliwy goj? Bo na pewno bliźnim nie był przedstawiciel wrogiego narodu. Starotestamentowy Bóg pozwalał przecież, by brać u wrogów kobiety na niewolnice seksualne. Uczeni rabini na poważnie dyskutowali w Talmudzie, czy jak robotnik mający erekcję spadnie z rusztowania na kobietę przechodzącą ulicą, to czy będzie to cudzołóstwo czy nie. Żydowski Bóg surowo zabraniał seksu pozamałżeńskiego, homoseksualizmu i onanizmu, ale w kwestii prostytucji, to wyraźnie zakazywał jedynie "sakralnej". Nie poświęcał też wiele uwagi lesbijstwu (w Talmudzie jest tolerowane jako jedna z kobiecych fanaberii), przyzwalał na niewolnictwo seksualne kobiet i na poligamię. Poligamistami byli m.in: Mojżesz, Dawid i mądry król Salomon. Ja tego bynajmniej nie oceniam - taka była w tamtych czasach mentalność. I taka na Bliskim Wschodzie jest do dzisiaj. Jakże inna od moralności chrześcijańskich misjonarzy, którzy zwalczali poligamię w pogańskiej Europie, Afryce i w Azji.
Wielką i bardzo kontrowersyjną innowacją wprowadzoną przez starotestamentowego Boga był nakaz kaleczenia fiutów chłopcom i mężczyznom. Powody tego nakazu są tajemnicze. Na pustyni, tam gdzie można się było umyć, mógł on mieć pewne znaczenie higieniczne - tak jak wyrywanie zębów w obawie przed próchnicą. Post factum, już w XIX i XX stuleciu niektórzy nawiedzeni lekarze twierdzili, że obrzezanie chroni przed chorobami wenerycznymi, rakiem, AIDS i onanizmem. Oczywiście gadali bzdury. Na pewno jednak obrzezanie pozbawia mężczyznę ważnej strefy erogennej i obniża jego przyjemność z seksu. Niektórzy złośliwi antysemici oraz islamofobowie twierdzą, że zwiększa prawdopodobieństwo tego, że chłopiec wyrośnie na przestępcę seksualnego. Zainteresowanych tymi sporami i teoriami odsyłam do jednego z odcinków mojej serii Demiurg. Przyczyna tego, dlaczego starotestamentowego Boga tak bardzo zajmowała sprawa napletków są w każdym bądź razie wielką tajemnicą. A wcześni chrześcijanie z ulgą odrzucili ten głupi i barbarzyński zwyczaj. Islam powrócił zaś do tej fatalnej praktyki.
Flashback: Demiurg: Znak poddaństwa
Oczywiście sekularystyczna, marksistowska i ewolucjonistyczna historiografia twierdzi, że żadnych bogów nie było. I nie przekazali oni ludziom swoich zachowań seksualnych. Wszyscy mieli żyć przez tysiące lat w jaskiniach, w wielkiej pół-zwierzęcej hordzie i czcić tłustą Bogini Matkę. Oczywiście dowodów na to nie ma żadnych - po prostu niewiele wiemy o życiu ludzi w prehistorii. Świadczą o tym choćby odkrywane w jaskiniach przybory do golenia, czy też malowidła w jednej z grot we Francji przedstawiające "jaskiniowców" ubranych w spodnie, kurtki i czapki, w tym kobietę mającą torebkę. Ciekawą sprawą jest to, że niektóre ze słynnych malowideł jaskiniowych nie mogły powstać bez... zbudowania rusztowań. Coś więc w tej historii jest za dużo białych plam...
Twierdzenia, że tysiące lat temu ludzie żyli w społeczeństwach matriarchalnych są zaś wzięte totalnie z dupy. Zbyt mało wiemy o życiu w tamtych czasach, by to potwierdzić. A w późniejszych wiekach matriarchat był tylko ślepą uliczką ewolucji społecznej. I był też daleki od sielankowej wizji pokojowego społeczeństwa snutej przez zidiociałe feministki i libkowskich cuckoldów. Matriarchalnym społeczeństwem byli choćy Irokezi - czyli okrutni wojownicy, znienawidzeni przez wszystkie inne plemiona. A byli matriarchalni, bo po prostu byli zbyt głupi, by widzieć związek pomiędzy seksem a narodzeniem dziecka. Pojęcie biologicznego ojca było u nich nieznane. Matriarchalni są też Tauregowie - lud, w którym jedynym godnym zajęciem dla mężczyzny jest wojaczka lub bandytyzm. Na obrzeżach Tybetu żyła natomiast matriarchalna społeczność kanibali, którzy gotowali każdego przybysza w workach ze skóry jaków. Narody które trwają w matriarchacie nie zbudowały żadnej cywilizacji...
Różni bajkopisarze, zwani czasem antropologami, jako dowód na powszechny matriarchat w prehistorii wskazują znaleziska posążków kobiet "plus size", takich jak Wenus z Willendorfu. Owe posążki miały być wyobrażeniami bogiń. A przecież kult bogini to w ich wyobraźni wyznacznik matriarchatu. Bajkopisarze ci zapominają oczywiście, że boginie były czczone też w ultrapatriarchalnych społecznościach takich jak starożytne Ateny. Nawet dawni Izraelici dodawali swojemu "Panowi" małżonkę a Arabowie dodawali Allahowi trzy córki. Jest też możliwość, że owe posążki były paleolityczną pornografią lub częścią kolekcji jakiegoś ówczesnego otaku.
Ciekawą i przekonującą teorię przedstawił na ten temat znany szwajcarski hotelarz Erich von Daeniken. Jego zdaniem, owe paleolityczne "Wenus" to ilustracje przypadków medycznych - ciąży z mocno "ponadwymiarowym" płodem, będącym skutkiem spółkowania z owymi biblijnymi "synami bożymi" i "gigantami".
Pewne jest jedynie to, że korzenie naszej cywilizacji nie były purytańskie a bogowie byli wręcz opętani seksem.
***
W następnym odcinku: jeden z filarów naszej cywilizacji - ultrapatriarchalna i megadziwkarska starożytna Grecja.
***
No i jak tam z Wielką, Zewsząd Zagrożoną i Cały Czas Prowokowaną Rassiją? Nie zdecydowała się na atak, bo uznała, że w tym tygodniu Ukraina nie zostanie jednak przyjęta do NATO i nie zostaną na jej terenie umieszczone pociski hipersoniczne? Ale zachowała sobie opcję ataku, na wypadek, gdyby wraży banderowcy weszli do NATO za dwa tygodnie? xxxxxxDDDD
Jakim trzeba być idiotą, by łykać moskiewską propagandę o tym, że Ukraina w perspektywie najbliższych lat zostanie przyjęta do NATO? Chyba czytelnikiem "Myśli Polskiej"...
Baj de łej: pocisk hipersoniczny wystrzelony z okolic Warszawy, lecący z prędkością 8 Machów, doleci do Moskwy w jakieś 7 minut. Czy RaSSija poprosi nas byśmy przesunęli swoje granice (tak jak poprosiła Finlandię w 1939 r.) czy też sama przesunie stolicę do Tuwy, tak jak chce Szojgu? A może by tak przesunęła Kalinigrad, z którego stale grozi nam swoimi pociskami?
W każdym bądź razie w rosyjskiej propagandzie widać odwrót. We wczorajszym wydaniu "Wiesti" temat Ukrainy na dalszym planie. USA totalnie zlały ich absurdalne propozycje, a Chiny ostrzegły przed robieniem głupot przed olimpiadą. Tylko dupowidz Jackowski snuje wizję "nowych Zaleszczyk"...
***
Obejrzałem "Gierka" i choć ten film jest mocno komiksowy i przerysowany, to przemycone jest w nim zadziwiająco dużo prawdy, choćby o Jaruzelskim, Kani i transformacji ustrojowej. Cenckiewicz dostał z tej okazji pięknego bólu d...
A ja przypominam wpis z serii Niepodległość poświęcony Jaroszewiczowi i Gierkowi.