Ilustracja muzyczna: Kylie Minogue - On A Night Like This
W kwietniu 2001 r. telewizja "Fox" wyemitowała pilotowy odcinek serialu "The Lone Gunman", czyli spin-offu "X-files". W odcinku tym główni bohaterowie wpadli na trop spisku Głębokiego Państwa mającego na celu rozbicie samolotu pasażerskiego o WTC. W spisku tym obyło się bez islamskich porywaczy - kontrolę nad pasażerskim Boeingiem przejęto zdalnie, za pomocą zaawansowanego systemu elektronicznego. Wielu ludzi, którzy oglądali wówczas ten odcinek pomyślało sobie wówczas: "He, he... Fajny pomysł, ale to czysta fikcja".
Tak się jakoś jednak dziwnie złożyło, że w październiku 2001 r. złożono w USA wniosek patentowy na system pozwalający na zdalne przejęcie kontroli nad samolotem pasażerskim. System pozwoliłby na "zignorowanie" autopilota i działań dokonywanych przez załogę, zaprowadziłby samolot w żądane miejsce i posadził go na lotnisku. We wniosku patentowym powołano się na badania koncernu Honeywell i NASA z lat 90. Istotnie Honeywell prowadził wówczas teksty, w których kilkanaście razy udało mu się dokonać automatycznego lądowania specjalnie przerobionego samolotu.
W sierpniu 2001 r. koncern Raytheon przeprowadził natomiast w bazie lotniczej Holloman testy systemu precyzyjnego naprowadzania JPALS. Podczas nich kilkanaście razy dokonano automatycznych lądowań Boeinga 727.
No cóż, sterowane radiowo drony po raz pierwszy pojawiły się w armii USA już podczas I wojny światowej. Technologia ta była jednak wówczas jeszcze bardzo niedoskonała, więc nie używano jej na dużą skalę. Rozwój elektroniki sprawił jednak, że w latach 90. drony bojowe z prawdziwego zdarzenia stały się śmiercionośną bronią. W kwietniu 2001 r. dron Global Hawk przeleciał bez międzylądowania z USA do Australii. Został on zbudowany przez koncern Northrop Grumman, ale jego system nawigacyjny stworzyła korporacja Raytheon. System ten pozwalał operatorowi na jednoczesną kontrolę nad czterema UAV.
Co ciekawe wielu ludzi powiązanych z tą firmą zginęło na
pokładach samolotów porwanych 11 września 2001 r. Na pokładzie lotu 77: Stanley Hall – dyrektor
programu wojny elektronicznej Raytheona
nazywany przez swoich ludzi ,,mentorem”. Lot nr 11: Peter Gay –
wiceprezydent operacji dla systemów elektronicznych z filii w El Segundo
zajmującej się programem ,,Global Hawk”. Towarzyszyli mu Kenneth Waldie – starszy inżynier kontroli jakości systemów
elektronicznych oraz David Kovalvin – starszy inżynier kontroli jakości
systemów mechanicznych. Lot 175: Herbert Homer – jeden z dyrektorów Raytheonu. Była
też tam duża liczba osób powiązanych z wojskiem. Np. lot 77: William Caswell –
naukowiec marynarki wojennej od supertajnych programów. Czy to
zbieg okoliczności, likwidacja niewygodnych świadków czy coś innego?
3 IX 2001 r. FAA zabroniła pisarzowi Salmanowi Rushdiemu wchodzić na pokład samolotów. Przed laty Rushdi został zaocznie skazany na śmierć przez irański reżim za ,,obrazę Koranu”. Ewentualne zabójstwo tego przynudzacza na pokładzie jednego z porwanych samolotów byłoby ogromnym zwycięstwem propagandowym dla islamskich fundamentalistów.
Wielu szefów korporacji mających swe siedziby w WTC uniknęło śmierci w jego gruzach, gdyż przyjęli oni zaproszenie na bankiet wydany przez Warrena Buffetta – jednego z najbogatszych ludzi świata. Impreza ta odbyła się rankiem 11 IX 2001 r. w bazie sił powietrznych USA Offutt w Nebrasce. Dziwna lokalizacja jak na imprezę. Czy to przypadek, że jest to siedziba Dowództwa Strategicznych Sił Powietrznych USA? Czy to przypadek, że 11 IX na chwilę zatrzymał się tam prezydent Bush?
W Pentagonie najwyższym rangą wojskowym, który
zginął w zamachu był gen. Timothy J. Maude – zastępca szefa personelu
Departamentu Obrony. Niewątpliwie pełnił on ważną biurokratyczną funkcję (zajmował się kwestiami rekrutacji do wojska a także... problematyką LGBT), ale był jedynym
generałem, który poniósł tam śmierć. A wszak w Pentagonie roi się od generałów.
Czy ma to jakiś związek z odwołanymi rezerwacjami?
Dlaczego więc pewne osoby ostrzeżono, by w pewnych dniach nie latały samolotami rejsowymi a grupę specjalistów od wojny elektronicznej umieszczono w konkretnych samolotach akurat 11 września 2001 r.?
Przypomnijmy: pewien podejrzany Saudyjczyk wyleciał z Florydy 13 września 2001 r. prywatnym odrzutowcem trzymanym jakimś dziwnym trafem w hangarze należącym do koncernu Raytheon. Mohamed Atta miał natomiast w swojej liście mailingowej wielu ludzi z amerykańskiego i kanadyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Kilku świadków widziało go też na przyjęciu w bazie lotniczej Maxwell, gdzie rzekomo miał odbyć jakiś kurs. W bazie Maxwell prowadzono akurat prace nad projektem zdalnie sterowanego myśliwca.
Nie wiem na ile możliwe technicznie było zdalne przejęcie kontroli nad samolotami pasażerskimi w dniu 11 września 2001 r. Czy wymagało do zainstalowania w nich dodatkowych urządzeń lub oprogramowania? Nie ma pojęcia. Gdyby jednak taka opcja była wykonalna, to rozwiązywałaby kilka problemów dla spiskowców. Porywacze nie musieliby być pilotami wojskowymi najwyższej klasy, by rozbić pasażerskiego Boeinga o ścianę Pentagonu. Nie o dach tego bardzo rozległego kompleksu biurowego - ale o ścianę. Wcześniej wykonując ostry skręt na niskiej wysokości i lecąc do celu tuż nad latarniami ulicznymi.
Co ciekawe, ściana w którą uderzył ich samolot została wcześniej poddana modernizacji i wzmocnieniu, co mocno ograniczyło później zniszczenia w samym Pentagonie.
Problem mógł pojawić się jednak z lotem 93. Było nim odbicie kokpitu przez pasażerów. Gdyby obezwładnili porywaczy a uwolniony pilot powiedziałby przez radio, że coś nie tak z systemem sterowania samolotem...
***
Następny odcinek serii "11" będzie poświęcony jednemu z najbardziej kontrowersyjnych i błędnie interpretowanych aspektów zamachów z 11 września.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz