sobota, 10 kwietnia 2021

Atomowi Bogowie: Zniszczona planeta

 

 


Ilustracja muzyczna: Harry Gregson-Williams - Life - Prometheus OST

Czy Mars był zawsze Czerwoną Planetą? Współczesna nauka sugeruje, że było tam kiedyś spora błękitnej barwy a sporą część planety zajmował ocean.  Prawdopodobnie Mars miał też kiedyś atmosferę bardziej bogatą w tlen i raczej na pewno wykształciło się tam życie - na razie odkrywane w formie zachowanych w kamieniu mikrobów. Jeśli jednak było na Marsie bardziej zaawansowane życie, to co je zabiło?

W starożytnym Sumerze planetę Mars przyporządkowano Nergalowi, bogowi podziemnego świata i wojny. Grecy i Rzymianie też ją kojarzyli ze swoimi bogami wojny: Aresem i Marsem. Starożytni jednoznacznie kojarzyli więc tę planetę z wojną. Nie wiadomo skąd im to przyszło do głowy.

Współczesne badania wykazały, że w marsjańskiej atmosferze znajdują się niezwykle duże ilości xenonu-129, izotopu, który powstaje w trakcie reakcji nuklearnych. Jego wzrost w ziemskiej atmosferze obserwuje się o 1945 r. - z oczywistych przyczyn: atomosferycznych testów nuklearnych oraz awarii reaktorów atomowych. Na Marsie jest go jednak o wiele więcej. Na powierzchni Czerwonej Planety mamy zaś duże obszary pokryte warstwą izotopów uranu, toru i radioaktywnego potasu. Są dwa ich ogromne skupiska: Mare Acidalium i Utopia Planum. Amerykański fizyk, dr John Brandenburg, sformułował na tej podstawie hipotezę mówiącą, że w tych dwóch miejscach doszło do eksplozji bomb wodorowych o ogromnej mocy.


Jedno z miejsc wybuchów nuklearnych - Mare Acidalium - leży blisko Cydonii, czyli miejsca, gdzie znajduje się słynne wzgórze przypominające twarz, duża piramida, kopiec i ślady czegoś, w czym niektórzy dopatrują się ruin miasta. Wszystkie te obiekty położone są na siatce geograficznej.


Na zdjęciach robionych przez łaziki marsjańskie można w wielu miejscach dostrzec anomalie, takie jak skały z prostymi krawędziami, otwory o regularnych kształtach, piramidalne wzgórza, połamane kolumny i rzeźby. Dopatrzono się tam nawet zerodowanej rzeźby sfinksa stojącej przed bliźniaczymi "zerodowanymi piramidami", rzeźb przedstawiających humanoidalne twarze a nawet czaszek. 








Oczywiście, to według NASA, to jedynie zwykłe skały i złudzenia optyczne. Na Marsie nie ma przecież żadnych starożytnych miast zniszczonych przez eksplozje nuklearne.



Dziwnym trafem jednak CIA interesowała się tymi marsjańskimi "złudzeniami optycznymi". Joseph McMoneagle, amerykański "remote viewer", czyli uczestnik rządowego programu szpiegostwa parapsychicznego, wziął w 1984 r. udział w sesji zdalnego widzenia poświęconej Marsowi. Zachował się z tego dokument, a McMoneagle przedstawił pokrywającą się z nim relację. Kazano mu przyjrzeć się określonym współrzędnym na Marsie w przeszłości - 1 mln lat temu. McMoneagle zobaczył miasto z piramidami, przez który przechodziła burza piaskowa. Widział jego wysokich humanoidalnych mieszkańców ubranych w coś w rodzaju jedwabnych tóg. Miał wrażenie, że ta cywilizacja umiera. Współrzędne, które sprawdzał podczas tamtej sesji odnosiły się właśnie do Cydonii. 

Czy nuklearne eksplozje na pobliskim Mare Acidalium, które przyniosły radioaktywny pył na Cydonię, wydarzyły się wcześniej czy też później? Kto był ich sprawcą? Wielkość tych eksplozji sugeruje, że owa marsjańska cywilizacja została zaatakowana przez kogoś, kto nie miał zamiaru później tam mieszkać. Nie wahał się, by zamienić planetę w czerwoną, nuklearną pustynię. To co przydarzyło się na Marsie, może być jednak wyjaśnieniem Paradoksu Fermiego - tego, że Kosmos jest martwym i milczącym miejscem, pomimo tego, że potencjalna liczba cywilizacji pozaziemskich jest ogromna.

***

A w kolejnym odcinku poszukamy śladów Atomowych Bogów na Ziemi... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz