sobota, 7 lipca 2018

Dies Irae: Tajemnice Nocy Długich Noży


Ilustracja muzyczna: Max Raabe & Palast Orchester - Around the World


"W eskorcie oddziału SS, Führer dojechał do Wiesse i na miejscu zapukał delikatnie do drzwi Röhma. „Wiadomość z Monachium” – powiedział zmienionym głosem. „Dobrze, proszę wejść” – odpowiedział Röhm – „drzwi są otwarte”. Hitler z impetem otworzył drzwi, dopadł leżącego w łóżku Röhma, złapał go za gardło i wrzasnął: „Jesteś aresztowany, ty świnio!”. Wtedy przekazał zdrajcę SS. Z początku Röhm odmówił ubrania się, ale wtedy SS-mann rzucił mu w twarz ubrania, aż ten zgodził się je nałożyć. W pokoju obok znaleźli młodych mężczyzn, którzy oddawali się aktom homoseksualnym. „I to są ci, którzy chcą być przywódcami Niemiec” – powiedział Hitler trzęsąc się." - w ten sposób Alfred Rosenberg relacjonował wydarzenia z nocy 29 na 30 czerwca 1934 r., czyli tzw. Noc Długich Noży. Nie był ich naocznym świadkiem a relację na ten temat słyszał zapewne bezpośrednio od Hitlera. Znakomity aktor Hitler mocno ją udramatyzował. Owszem wszedł eskortowany przez dwóch uzbrojonych SS-manów do pokoju hotelowego Roehma. Ale nie złapał go za gardło. Szef SA spał tej nocy sam. Z młodym kochankiem w łóżku nakryto wówczas tylko Edmunda Heinesa, szefa SA na Dolnym Śląsku.  Jeśli nawet Hitler wyraził gniew podczas aresztowania dowódców SA, to był to gniew wyreżyserowany. W 1931 r., gdy dochodziły do niego skargi na homoseksualne ekscesy bojówkarzy z tej formacji, stwierdził, że SA to przecież nie miejsce dla grzecznych panienek. (W 1933 r. bojówkarze z SA urządzili wielkie palenie akt kliniki zaburzeń seksualnych, w której wielu z nich przymusowo się leczyło. W oczach opinii publicznej przylgnął do nich wizerunek turbogejów. Tak więc, gdy Jan Karski wraz z grupą polskich studentów wybrał się na zjazd NSDAP do Norymbergii i jeden z Polaków został pobity, miejscowym było głupio z tego powodu i mówili, że winowajcami były "niedobitki tych pedałów od Roehma".) Z dzisiejszej perspektywy Noc Długich Noży mogłaby zostać uznana za "homofobiczną zbrodnię nienawiści", ale oczywiście jej przyczyną nie była hitlerowska "niechęć do inności". A turbogej Roehm i jego Hufiec Tebański nie byli wówczas głównymi celami.



Mainstreamowi historycy często podkreślają, że kierownictwo SA zostało wymordowane, bo organizacja ta stanowiła konkurencję dla armii. Mają w tym dużo racji. Reichswehra liczyła w 1933 r. 100 tyś. żołnierzy i oficerów a SA 2,5 mln ludzi, z których spora część była otrzaskanymi z zabijaniem weteranami I wojny światowej i freikorpsów. Dowodzili nią jednak ludzie oddelegowani przez armię na front wewnętrznej wojny hybrydowej. Dowódca SA, Ernst Roehm był żołnierzem od 1906 r., który doszedł do stopnia kapitana i zdobył Krzyż Żelazny za Verdun. W początkowych latach NSDAP robił również za "opiekuna" Hitlera z ramienia Reichswehry. Na początku rządów nowego reżimu był już potężnym graczem, który mógł zagrozić pozycji generałów. I generałowie ci, z obawy o własne kariery, zgodzili się na likwidację Roehma (wcześniej wydalając go z honorowej ligii oficerów).



Nade wszystko zazdrośni o jego pozycje byli Himmler i Heydrich, dla których wyeliminowanie Roehma i SA oznaczało otwarcie drogi do ekspansji SS. Heydrich sfałszował więc dokumenty mające pokazać, że Roehm jest francuskim agentem mającym przygotować pucz przeciwko Hitlerowi. Papiery te były podobnym szajsem jak niesławne "rosyjskie dossier" Christophera Steela, ale zrobiły swoje. W 1937 r. za pośrednictwem znanego masońskiego śmiecia Edwarda Benesza Heydrich przekazał Stalinowi podobnie nieudolnie sfałszowane kwity na marszałka Tuchaczewskiego.

Historykom udało się jak dotąd ustalić nazwiska 85 osób zabitych w trakcie Nocy Długich Noży. Znaczną większość z nich stanowili działacze SA. Obok nich znalazł się również Gregor Strasser rozłamowiec z NSDAP, który uważał, że partia ma profil za mało komunizujący. Stąd też ogólne przekonanie, że czystka ta była wymierzona niemal wyłącznie w SA i lewe skrzydło partii. To błędne przekonanie. Ci ludzie nie byli najważniejszymi ofiarami Nocy Długich Noży. A kto wobec tego był?



Moim zdaniem, głównym celem czystki był gen. Kurt von Schleicher. To człowiek z samego serca niemieckiego Głębokiego Państwa. Niemal całą I wojnę światową spędził jako oficer w Naczelnym Dowództwie. Na przełomie 1918 i 1919 r. organizował freikorpsy dla socjaldemokratycznego rządu. Od wczesnych lat 20. kierował tajnym programem współpracy Reichswehry i Armii Czerwonej. Uważał, że Niemcy i ZSRR wspólnie powinny przygotowywać się do kolejnej wojny światowej przeciwko Polsce i zachodnim demokracjom. Kierował też tzw. Czarną Reischswehrą i wewnętrzną wojną hybrydową realizowaną m.in. przez NSDAP. Był bliskim doradcą prezydenta von Hidenburga, którego namówił w 1930 r. do obalenia socjaldemokratycznego rządu Muellera i zastąpienia go pozaparlamentarnym gabinetem Bruninga. W latach 1932-1933 był ministrem obrony a na początku 1933 r. na krótko został kanclerzem. Był jednym z ludzi, którzy stali za karierą Hitlera. Można nawet powiedzieć, że przez pewien czas jego szefem. Dlaczego więc został zabity?


We wrześniu 1930 r. w restauracji berlińskiego hotelu Adlon z gen. von Schleicherem spotkał się niemiecki przedsiębiorca Arnold von Rechberg. Rozmawiali o wynikach ostatnich wyborów, w których NSDAP powiększyła swój stan posiadania. Rechberg wyraził swój niepokój wobec dyktatorskich ciągotek Hitlera. Von Schleicher wybuchnął wówczas śmiechem. Stwierdził, że poradzi sobie z Hitlerem, bo "trzymam go powodów sięgających 1919 r.". Przyznał, że finansował jego kampanię wyborczą z funduszów Reichswehry. Wyjaśnił, że Hitler ma przygotować Niemców do okresu intensywnych zbrojeń, ale to nie on będzie zbierał profity z tej kampanii. Gdy NSDAP będzie chciała się usamodzielnić, zostanie rozbita przez rozłamy. Gdy von Rechberg spytał "społecznego generała", czy niemieckie zbrojenia nie zaniepokoją ZSRR, von Schleicher spojrzał na niego z politowaniem i wyjaśnił: "To Stalin osobiście kazał pchnąć mi do przodu Hitlera i nasze zbrojenia". Dodał, że Niemcy i Sowiety mają to samo stanowisko, co do Europy Środkowo-Wschodniej i razem podzielą między sobą Europę.

Dwa lata później von Schleicher rzeczywiście próbował dokonać rozłamu w NSDAP za pomocą grupy Strasera. Hitler okazał się jednak o wiele lepszym politycznym graczem niż można było oczekiwać i szybko zdusił wewnątrzpartyjną rebelię. W 1934 r., Fuehrer wiedział że prezydent Hindenburg długo nie pożyje, więc postanowił się zabezpieczyć przed podobnymi zagrywkami pozbywając się wszelkich ewentualnych narzędzi rozłamu (SA) jak i samego sprawcy potencjalnych zaburzeń: niemieckiej wersji generała Kozieja generała von Schleichera. Zwłaszcza, że kumple Schleichera zaczęli już tworzyć listę ministrów nowego rządu Hitlera, w którym Schleicher miał być wicekanclerzem.


Dla starego intryganta nie było litości. Grupa kolesi w ciemnych płaszczach wpadła do jego domu i bez zbędnych ceregieli wpakowała mu kilka kulek. Później zastrzelili jego żonę.



Zginął również gen. Ferdinand von Bredow, były szef Abwehry i zarazem najbliższy współpracownik von Schleichera.


Na pogrzebie von Schleichera SS skonfiskowało generałom wieńce pogrzebowe. Hitler nazwał w Reichstagu zastrzelonego byłego kanclerza francuskim agentem. Po dwóch latach stwierdził jednak, że Schleicher i Bredow nie pracowali dla Francuzów a ich zabicie było "pomyłką". No cóż, nie dało się ich już "odzabić" a armia była skutecznie zastraszona. Ci pruscy generałowie w następnych latach straszliwie się cykali w kwestii zamachu na Hitlera. Bali się, że w razie najdrobniejszego potknięcia skończą jak von Schleicher. Hitler zaś zerwał im się z łańcucha.




Podczas Nocy Długich Noży uderzono również w ludzi związanych z wicekanclerzem von Papenem. Papen, był szef rezydentury kajzerowskich służb w Nowym Jorku, były kanclerz, który utorował Hitlerowi drogę do władzy kosztem von Schleichera, negocjator konkordatu III Rzeszy z Watykanem, a przy tym człowiek bardzo blisko związany z Wall Street (i prawdopodobnie amerykański szpieg) wygłosił 17 czerwca 1934 r. na uniwersytecie w Marburgu transmitowaną przez radio mowę, w której krytykował rząd Hitlera z pozycji konserwatywnych. Mowę tę napisał mu konserwatywno-monarchistyczny zjeb  działacz Edgar Julius Jung. Jung uważał, że ta mowa da sygnał Reichswehrze sygnał do zamachu stanu. Przeliczył się, bo Reichswehra właśnie dawała się zapinać w d... Hitlerowi. Zabójcy z SS zastrzelili więc Junga, by nastraszyć Papena. Dodatkowo zabili wicekanclerskiego rzecznika Herberta von Bosse. Pappen trafił do aresztu domowego i stracił stanowisko. Potem wysłali go jako ambasadora do Wiednia a później do Ankary. Tam knuł przeciwko Hitlerowi wspólnie z amerykańskim wywiadem cywilnym OSS. Upiekło mu się więc w Norymberdze i wyszedł z aresztu w 1949 r. W latach 50-tych próbował wznowić swoją karierę polityczną w RFN, ale Amerykanie mieli tam już lepszych agentów.



Uderzono również w potencjalną katolicką opozycję (czyli w agenturę Watykanu, która będzie w trakcie wojny próbowała zabić Hitlera). Zginął więc Erich Klausener, dyrektor departamentu policji w pruskim MSW i zarazem szef berlińskiej Akcji Katolickiej. Zastrzelony został Adalbert Probst, szef Stowarzyszenia Sportowego Młodzieży Katolickiej. A w Dachau zamęczony został Fritz Gerlich, znany monachijski dziennikarz katolicki od wczesnych lat 20-tych piszący o "brudach" Hitlera. Gerlich był konwertytą z kalwinizmu i przyjacielem znanej mistyczki i stygmatyczki Therese Neumann.



Likwidowano też niewygodnych świadków wczesnych lat kariery politycznej Hitlera i dawnych wrogów. Zginął więc były bawarski premier Gustav Ritter von Kahr, który najpierw sprzyjał działalności nacjonalistycznych organizacji paramilitarnych, ale potem stłumił pucz monachijski. Zabito Otto Ballerstedta, bawarskiego polityka, który w 1922 r. wpakował Hitlera na kilkanaście dni do aresztu. Przy okazji dokonano puczu w Wolnym Landzie Bawarii, usuwając jego niezależne, katolickie władze.



Z niewyjaśnionych powodów zabito w Noc Długich Noży Bernharda Stempfle, byłego katolickiego księdza, który pomagał Hitlerowi napisać "Mein Kampf" i służył mu jako doradca ds. religii. Czy zbyt dużo wiedział o przeszłości Hitlera i o jego planach? Z nieznanych powodów zginął też Eugen von Kessel, niemiecki oficer, bojownik freikorpsów i zarazem właściciel prywatnej agencji wywiadowczej.

Czystka przeprowadzona przez Hitlera bardzo zaimponowała Stalinowi, który uznał, że w ten sam sposób może się pozbyć partyjnych towarzyszy. Po kilku miesiącach doszło więc do zabójstwa szefa leningradzkiej organizacji partyjnej Siergieja Kirowa, które rozpoczęło cykl uderzeń we wrogów wewnątrzpartyjnych.

Przebywający na emigracji Kajzer Wilhelm II zareagował zaś na Noc Długich Noży mówiąc: "Przestaliśmy żyć pod rządami prawa i musimy być przygotowani na ewentualność, że każdy z nas zostanie postawiony przez nazistów pod murem i rozstrzelany".

I pomyśleć, że w tak widowiskowy, radykalny i sprawny sposób zerwał się swoim kontrolerom z łańcucha człowiek, który 20 lat wcześniej był NEETem i bezdomnym. Pokonał generałów, asów wywiadu i najlepszych politycznych strategów w swoim kraju. Zdobył władzę absolutną i zyskał możliwość wywołania nowej wojny światowej. Widać terapia hipnotyczna w Pasewelku zrobiła swoje.

A teraz wyobraźcie sobie, że podobną drogę do dyktatury przechodzi Ronald Robiący Laseczki, czerwony hrabia Jędrzej Zdzisław Stefan Pafnucy Kalasanty Heliogabal etc. Jabolowy czy Mirosław Salwowski... Nieprawdopodobne? A widzicie, Hitlerowi się to udało!

***

Następny odcinek serii Dies Irae będzie dotyczył kluczowej kwestii: dlaczego Hitler postanowił rozpocząć wojnę? Pokażemy jak przewidział globalizację i próbował bronić przed nią Niemcy. A także wyjaśnimy dlaczego postulowany przez Cata-Mackiewicza, Studnickiego i Zychowicza sojusz polsko-niemiecki był z góry skazany na klęskę.

Everybody clap your hands!

***

Obejrzałem niedawno "Zimną wojnę" i muszę stwierdzić, że jest nieco przereklamowana. Plusy to: piękne operowanie obrazem, muzyka, doskonała gra Joanny Kulig i parę klimatycznych momentów (np. jugosłowiańska bezpieka). Minusy: niedostatki scenariusza i mimo wszystko słabo zrobione wątki erotyczne. Tak jakby to jakiś pisał koleś, dla którego seks nie zabawa, tylko "odbębnienie" wszystkiego na tapczanie obok mebli z Ikei. A szkoda, bo Kulig świetnie się w rolę wczuwała (a jak widzieliśmy na filmie "Sponsoring" ma całkiem niezłe cyce). Porównanie atmosfery tego filmu z "Różyczką" moim zdaniem wypada zdecydowanie na korzyść "Różyczki" (gdzie dobrze zagrała Boczarska). W sumie za robienie takich romansów historycznych powinni się nie brać jacyś przeintelektualizowani marcowi emigranci i inni przedstawiciele frakcji Puławian, tylko ktoś w stylu Eszterhasa, Verhoevena czy Anga Lee. "1956. Miłość i wolność", "Czarna księga" oraz "Ostrożnie! Pożądanie" świetnie im wyszły. I można by w ten sam sposób zrobić "Idę" - Helena Wolińska jako tłumok z wielkim biustem, seksualnie upokarzana przez prokuratora Zarako-Zarakowskiego.... I profesor Brus pokazany jako "cuck" i totalna pierdoła...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz