Ilustracja muzyczna: Dies Irae Opening
Ilustracja muzyczna: Winter Soldier Suite
Austriacki kanclerz Kurt Schuschnigg zwierzył się w 1937 r. Douglasowi Reedowi, korespondentowi brytyjskiego "The Times", z tego, że Hitler planuje wywołanie na jesieni 1939 r. wojny w Europie. Niemiecki przywódca otwarcie powiedział to wcześniej Austriakowi. Schuschnigg chciał, by ktoś to nagłośnił na Zachodzie. Zachód nie chciał jednak słuchać...
Co skłoniło Hitlera do snucia planów wywołania wielkiej europejskiej wojny? Można powiedzieć, że świadomość niemieckiego zapóźnienia i uciekającego czasu. Adam Tooze, w swojej znakomitej książce "Ekonomia zniszczenia" przekonuje, że Hitler chciał przede wszystkim uchronić Niemcy przed... globalizacją kierowaną przez USA. Wódz III Rzeszy widział w Stanach Zjednoczonych supermocarstwo, które zgniecie inne ośrodki siły na świecie i zdegraduje europejskie mocarstwa do roli państw "podobnie mało znaczących co Holandia i Szwajcaria". Chciał się przed tym bronić zmieniając Europę w jeden wielki blok ekonomiczny mogący skutecznie konkurować z USA. A także potrafiący w przyszłości rzucić Stanom Zjednoczonym wyzwanie militarne.
Zjednoczona Europa miała stanowić jeden wielki rynek zapewniający znakomite warunki do rozwoju przemysłu i posiadający dostęp do kluczowych surowców. (Te same czynniki: ogromny rynek wewnętrzny, obfitość surowców i polityka protekcjonizmu w ogromnym stopniu przyczyniły się do sukcesu gospodarczego USA.) Wódz III Rzeszy nie był zresztą w tym pomyśle oryginalny. Wzorował się w dużym stopniu na planach Mitteleuropy snutych w czasie I wojny światowej przez gen. Ludendorffa i jego otoczenie. Sama idea została głośno sformułowana przez liberalnego pastora
Hitler uznał, że ma niewiele czasu na realizację swych planów- administracja Roosevelta rozbudowuje amerykański przemysł i po cichu militaryzuje kraj. Zgodnie z rachubami Hitlera, Niemcy musiały więc podporządkować sobie Europę kontynentalną i zneutralizować Wielką Brytanię gdzieś do 1942 r., bo później USA będą zbyt silne militarnie. I jak się wmieszają do wojny, to pokonają Niemcy.
Historycy długo karmili nas mitem, że Niemcy zdołali podbić niemal całą Europę dlatego, że były silnym, nowoczesnym i bogatym krajem. Tooze w swojej świetnie udokumentowanej pracy przedstawia statystyki pokazujące, że wcale tak nie było. Niemcy ruszyły na podbój Europy jako kraj stosunkowo biedny i pod wieloma względami zapóźniony. Nie tylko pod względem PKB na głowę i wielkości produkcji plasowały się one daleko za USA czy Imperium Brytyjskim. Również pod względem statystyk dotyczących standardu życia ludności. Ilość hektarów ziemi uprawnej przypadającej na mieszkańca wsi była w Niemczech niewiele wyższa niż w... Polsce. W kraju wciąż były wielkie obszary biedy - i w czasie wojny przekładało się to na zachłanność żołnierzy Wehrmachtu i SS w rabunku w krajach okupowanych nie tylko kosztowności czy zegarków, ale również sztućców, kożuchów czy rowerów. (Nie bez powodu niemieccy żołnierze z wojsk okupacyjnych chętnie sprzedawali podziemiu broń z magazynów.) III Rzesza przed wybuchem wojny dwukrotnie przeszła techniczne bankructwo i kryzysy płynnościowe oraz kilka kryzysów surowcowych. Niemcy były co prawda (podobnie jak Kongresówka) krajem dynamicznie rozwijającym się przed 1914 r., ale I wojna światowa i powojenna hiperinflacja przyniosła im cofnięcie tego rozwoju o co najmniej dwie dekady. W latach '20-tych podnieśli się dzięki amerykańskim kredytom, ale po wybuchu Wielkiego Kryzysu znów cofnęli o dwie dekady. Stany Zjednoczone miały o wiele łatwiej - dla nich problemem był tylko Wielki Kryzys, bo I wojna światowa oznaczała boom gospodarczy.
Niemcy miały również o tyle pod górkę, że musiały odbudować swoją armię. Jeszcze w 1934 r. możliwość polskiej inwazji wzbudzała strach wśród niemieckich generałów. Niemcy broniliby się nieliczną kawalerią przed naszymi samochodami pancernymi i lotnictwem (nowatorskimi konstrukcjami całkowicie metalowymi). Nasz sztab generalny oceniał, że do 1935 r. mogliśmy samodzielnie pokonać Niemcy. Od 1936 r. mogliśmy to zrobić już tylko w koalicji z Francją. Dlatego proponowaliśmy Francuzom wojnę prewencyjną zarówno w 1936 r. jak i w 1938 r. Sami intensywnie się zbroiliśmy świadomi tego, że Niemcy dążą do wojny. My wiedzieliśmy, że nie możemy im ufać (i wiedzieliśmy o ich sondażowych rozmowach prowadzonych przez kilka lat z Sowietami) i oni wiedzieli, że nie mogą nam ufać. Obie strony udawały jednak, że ich stosunki układają się perfekcyjnie. I szykowały się do starcia, które było nieuchronne. Dlaczego nieuchronne? Wystarczyło zajrzeć do prac nazistowskich oficjeli odpowiedzialnych za rolnictwo: Richarda Darre i Herberta Backe. Pisali oni, że w ramach przebudowy Europy Rzesza powinna przejąć polskie tereny rolne, by móc się wyżywić. Nawet jeśli Polska zostałaby wiernym, mackiewiczowsko-zychowiczowskim sojusznikiem Rzeszy (tak jak Włochy czy Węgry), to po wygranej przez Rzeszę wojnę istniało duże ryzyko tego, że wchłonie i zgermanizuje ona Polskę przesiedlając Polaków lub ich mordując. Projekty polityczne Studnickiego i Cata-Mackiewicza można było więc od razu potłuc o kant dupy...(W kwestii przedwojennych stosunków z Niemcami proponuję skonfrontować "Taniec z Hitlerem" Radosława Golca z "Wojną prewencyjną" Leszka Moczulskiego. W kwestii zbrojeń można skonfrontować zaś "Armię Śmigłego-Rydza" Tymoteusza Pawłowskiego z popularną, mainstreamową literaturą.)
Niemcy zbroili się jednak szybciej i z dużo większym wysiłkiem - ich wydatki na obronność wzrosły z 1 proc. PKB w 1933 r. do 20 proc. PKB w 1938 r. Tooze określił to jako "największy transfer zasobów przeprowadzony podczas pokoju w jakimkolwiek państwie kapitalistycznym".
Transfer ten był możliwy dzięki kreatywnej księgowości stosowanej przez Hjalmara Horace Greeleya Schachta, byłego prezesa Reichsbanku, ministra gospodarki Rzeszy w latach 1934-1937, kolesia z samego serca establiszmentu finansowego, który środkowe imiona dostał na cześć XIX-wiecznego rzekomego przywódcy amerykańskich iluminatów. Schacht wymyślił jak ukryć dług publiczny zaciągany pod zbrojenia. Stworzył firmę-wydmuszkę o nazwie Mefo, która emitowała obligacje jak szalona a tymi papierami niemiecki rząd płacił fabrykom zbrojeniowym. Schacht w pewnym momencie uznał, że ta cała piramida się zawali i wyrażał głośno swoje zastrzeżenia - stracił przez to posadę ministra. Obligacje Mefo sfinansowały 30 proc. niemieckich zbrojeń w latach 1934-1938. W 1938 r. krążyło ich w obiegu za 12 mld marek. We wrześniu 1939 r. przypadał termin spłaty dużej części z nich. Armia domagała się 11 mld marek w tym roku budżetowym a rynek kapitałowy nie był w stanie pokryć w całości tych potrzeb. Rząd zaczął więc łatać dziurę półrocznymi bonami skarbowymi. Na jesieni 1939 r. Niemcom groził kryzys zadłużeniowy.
Program zbrojeń nie tylko był bliski wpędzenia niemieckiej gospodarki w bankructwo, ale prowadził też do poważnych niedoborów w gospodarce cywilnej. W latach 1933-1939 ceny konsumpcyjne w Niemczech wzrosły o około 25 proc. a płace robotników lekko spadły. Zwykli ludzie mogli się cieszyć jednak tanimi rozrywkami i wyjazdami turystycznymi organizowanymi przez państwo (na wyjazdy zagraniczne stać było jednak tylko wąską klasę średnią). Miliony Niemców odkładało część swoich pensji na książeczkach mających im przynieść wymarzonego Volkswagena - okazały się one później tyle samo warte, co książeczki mieszkaniowe z czasów PRL. Autostrady zostały sfinansowane z ich skonfiskowanych oszczędności emerytalnych. W Rzeszy obowiązywało sześć progów PIT, z czego najwyższy wynosił 50 proc. a dodatkowo 15 proc. pensji pracownika odprowadzano na fundusz płac. Ogólnie jednak Niemcy uznawali, że nie ma powodu do narzekań, bo jest lepiej niż za Wielkiej Kryzysu czy w czasach weimarskiej hiperinflacji a poza tym funkcjonariusze NSDAP i organizacji przy niej afiliowanych kontrolowali ich tak bardzo (a życzliwi sąsiedzi tak chętnie donosili na Gestapo), że nie warto było narzekać. Funkcjonariusze licznych organizacji społecznych sprawdzali nawet, czy poszczególne gospodarstwa domowe gotują w niedzielę proste dania jednogarnkowe czy też coś bardziej wyszukanego. Przed Bożym Narodzeniem wszyscy zaś w radosnej atmosferze zrzucali się na Dzieło Pomocy Zimowej czyli Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy Himmlera. Spróbowaliby się nie złożyć nienawistnicy jedni żałujący pieniędzy na chore dzieci....
Według Volkera Ulricha, Hitler na poważnie myślał latem 1938 r., by przyspieszyć swój wojenny harmonogram i rozpocząć wojnę już we wrześniu. Prowokował więc mocarstwa zachodnie w kwestii Czechosłowacji. Wycofał się jednak nagle z planu ataku. Przekonały go do tego kiepskie nastroje społeczne. Gdy przez Berlin przejechała dywizja zmechanizmowana, nie była witana entuzjastycznie przez zwykłych ludzi. Czuć było wyraźnie w powietrzu to, że społeczeństwo niemieckie się boi wojny i jej nie chce. Hitler przyjął więc propozycję Mussoliniego zwołania konferencji pokojowej w Monachium. I trzeba powiedzieć, że miał wówczas ogromnego farta. Gdyby wówczas bowiem doszło do wojny, to Niemcy dostaliby cios w plecy od Śmigłego-Rydza, który wówczas poważnie rozważał taki wariant uderzenia (ale ponieważ Czesi nie chcieli się bronić, nasze wojska wyzwoliły Zaolzie). Proces pokojowego przejęcia Czechosłowacji okazał się dla nich o wiele bardziej korzystny. Hitler znów był pieprzonym farciarzem.
Flashback: Wrześniowa Mgła - Uderz póki czas!
Według szacunków amerykańskiego Fedu Reichsbank dysponował na początku 1938 r. jedynie 29 tonami złota. W marcu 1938 r. po Anschlussie przejęto 78,2 tony kruszcu ze skarbca Oesterreichische Nationalbanku. Jesienią 1938 r. Czechosłowacja przekazała Niemcom "na potrzeby Sudetenlandu" 14,5 tony złota. W marcu 1939 r. Niemcy po zajęciu Pragi sterroryzowali dyrektorów Narodni Banka pro Cechy a Morav, by przekazali Rzeszy pozostałe 23 tony złota. Kruszec ten znajdował się głównie w Londynie i trafił do Rzeszy dzięki uprzejmości bazylejskiego Banku Rozliczeń Międzynarodowych (BIS) oraz prezesa Banku Anglii Montagu Normana, który ostatnią transzę kruszcu wysłał do Berlina w listopadzie 1939 r., a w więc w czasie, gdy Wielka Brytania była w stanie wojny przeciwko Rzeszy. (We wrześniu 1939 r. Niemcom nie udało się przejąć 83 ton polskiego złota, bo wyewakuował je poprzez Rumunię do Francji płk Ignacy Matuszewski, którego ekipa Sikorskiego ciągała za to później po sądach. Ludzie Sikorskiego sami zaś w 1940 r. zostawili nasze złoto na nabrzeżu francuskiego portu - skąd na szczęście zostało wywiezione na Saharę przez Francuzów.) Czesi przekazali w 1939 r. Niemcom bez walki również kilkaset czołgów, które wydatnie wzmocniły niemieckie siły rzucone potem przeciwko Polsce. Bez nich tzw. blitzkrieg nie byłby możliwy. Czeskie fabryki zbrojeniowe przez całą wojnę pracowały na rzecz Hitlera a ogromna większość narodu gorliwie kolaborowała z Niemcami. W Pradze wciąż formalnie istniał czeski rząd, któremu podlegały szczątkowe siły zbrojne. (Temat czeskiej kolaboracji znakomicie opisał Chechelmut w swoim wpisie Czechoza, a także Tymoteusz Pawłowski w swoich artykułach.) Hitler miał więc olbrzymiego farta, że Czesi postanowili wrócić do Rzeszy niemieckiej (tak jak to tłumaczył wojewodzie Grażyńskiemu jeden z czeskich potentatów przemysłowych) i nie zamierzali walczyć o swój kraj.
Gdy w sierpniu 1939 r. Hitler odbywał naradę z generałami i admirałami w sprawie przygotowywanej kampanii w Polsce, jedynym, który głośno się przeciwstawił planom rozpętania wojny, był gen. Goerg Thomas, szef zarządu ekonomicznego Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu (OKW). Twierdził, że Niemcy nie są w stanie poradzić sobie z gospodarczym ciężarem wojny z Wielką Brytanią i Francją, a będą miały naprawdę przesrane, jeśli w konflikt włączą się Stany Zjednoczone. Gen. Wilhelm Keitel, szef OKW, natychmiast go zjebał i wyzwał od debili mówiąc, że wojna będzie krótka i zwycięska. Niemcy tym razem mieli znów gigantycznego farta: te francuskie dupki nagle wstrzymały ofensywę na Zachodzie a Stalin dotrzymał słowa i zaatakował Polskę. Gdyby walki przeciągnęły się jeszcze o dwa tygodnie Niemcom zabrakłoby amunicji, więc przed 17 września zaczęli snuć plany, że pozostawią prowizorycznie polską państwowość na Lubelszczyźnie i na Kresach. W 1940 r. Niemcom ponownie się przyfarciło - Francuzi tak jakby zrezygnowali z obrony swojego kraju i w kompromitujący sposób dali się pobić słabszym siłom niemieckim. A przypomnijmy, że ówczesna armia niemiecka składała się w większości z dywizji rezerwowych złożonych z weteranów I wojny światowej, używających broni z tamtej wojny wyciągniętej z magazynów i przemieszczających się na furmankach.
Flashback: Francja umarła w maju
W Niemczech zapanowała euforia. Uznali, że mogą wszystko! Ale z Wielką Brytanią już tak łatwo nie poszło. Niemcy nie mieli bowiem samolotów odpowiednich do tamtej kampanii lotniczej - a nie mieli, bo ze względów finansowych zrezygnowali przed wojną z ich rozwijania. Przede wszystkim nie mieli jednak odpowiednio silnej floty, pod której osłoną mogliby przeprowadzić inwazję. Sporządzili już listy kilkudziesięciu tysięcy przedstawicieli brytyjskich elit do rozstrzelania, ale nie mieli pomysłu jak się przeprawić do Anglii. Próby zawarcia pokoju się nie udały, za Oceanem USA czekały na pretekst, by włączyć się do wojny a Stalin szykował się na zadanie Niemcom ciosu w plecy i podbój Europy. Podjęto więc desperacką decyzję o ataku prewencyjnym na Związek Sowiecki.
Hitler później przyznał, że nigdy by się na nią nie zdobył, gdyby wiedział, że Sowieci mają 20 tys. czołgów. Mieli jednak więcej niż te 20 tys. i dostawali później nowe od Brytyjczyków i Amerykanów. Tak samo z samolotami, ciężarówkami i innym sprzętem wojennym - przemysł amerykański ratował Sowietów przed klęską, a jednocześnie uzbroił po zęby siły zbrojne USA oraz wszystkie wojska sojusznicze (poza Republiką Chińską, której celowo i złośliwie skąpiono sprzętu). Amerykańska potęga gospodarcza była w stanie samodzielnie mierzyć się z Niemcami, Japonią i tuzinem innych krajów. Niemcy nie mogli zaś dorównać połączonym siłom aliantów. Proste zestawienie statystyk gospodarczych już w 1939 r. pokazywało, że Niemcy tę wojnę przegrają. Hitler po terapii hipnotycznej w Passewelku odkrył jednak moc pozytywnego myślenia i czuł, że jest bogiem i że mu się uda. Pozytywne myślenie udzielało się również niemieckim generałom. Oni naprawdę myśleli, że do zimy 1941 r. uda się im osiągnąć linię Archangielsk-Astrachań i zakończyć na tym wojnę z ZSRR.
We wrześniu 1939 r. w Gdańsku Hitler wyśmiewał "polską organizację", organizacja niemiecka okazała się jednak w trakcie wojny o wiele mniej efektywna. Tooze opisuje w swojej książce meandry niemieckich programów zbrojeniowych i nieefektywności wojennego zarządzania w podbitej Europie. Swoje też robiły działania podziemia narodów podbitych. Jeśli np. zakłady zbrojeniowe w Polsce wypuściły kilkaset wadliwych silników lotniczych, to jak to się przekładało na śmiertelność wśród niemieckich pilotów? W całej GG wydajność w przemyśle spadła o 30 proc. wobec poziomu przedwojennego. Hans Frank wściekał się na Himmlera za to, że dezorganizuje mu pracę rolnictwa wdrażając na Zamojszczyźnie wstępną fazę Generalplan Ost. Sam Generalplan Ost - przewidujący np. wyniszczenie takich filogermańskich narodów jak Czesi, Ukraińcy czy Łatgalowie (miano ich zlikwidować bądź wysiedlić w 100 proc., by zrobić miejsce dla niemieckich kolonizatorów!) był wersją planu Mitteleuropy na sterydach - Niemcy jednak nie zorientowali się, że nie mają szans na jego wprowadzenie w tej fazie wojny i że lepiej byłoby poluzować politykę okupacyjną, by pozyskać współpracę Słowian. Setki tysięcy sowieckich jeńców chętnych do służby w armii niemieckiej Wehrmacht po prostu zagłodził, bo miał gówniany system logistyki a przy tym nie wiedział, co z nimi zrobić. Tak samo w 1942 r. postanowiono wymordować Żydów, bo po prostu uznano, że nie ma czym ich karmić...
Powyżej: kolumna niemieckich jeńców, amerykański żołnierz z koroną niemieckiego "świętego rzymskiego" cesarza i amerykański żołnierz z
Skończyło się jak wiadomo na tym, że Amerykanie mocno wzbogacili się na wojnie (wychodząc w Wielkiego Kryzysu), zniszczyli konkurencję i podzielili się zniszczoną gospodarczo Europą z Sowietami. Wielka wspólnota gospodarcza w Europie planowana przez Hitlera zaczęła być budowana po wojnie już z inspiracji i pod nadzorem Amerykanów. Jej budowa zajęła metodami pokojowymi kilka dekad i wciąż trudno uznać, że jest projektem w pełni udanym...
***
Następnym odcinek będzie poświęcony momentowi będącemu punktem wspólnym dla większości moich serii blogowych: Wrześniowi 1939 r. Tym razem z punktu widzenia dyplomacji. Będzie o dokumentach, które zostały opublikowane ponad 70 lat temu, ale wszyscy historycy udają, że ich nie ma.
***
A w mainstreamowych mediach ciekawe teksty. (Tytuł w online jest znów wzięty z d... i zupełnie inny niż w papierze.)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz