Beria nie mógł być pewny lojalności swoich ludzi. Jego resort spraw wewnętrznych został stworzony z połączenia dwóch ministerstw: MWD i MGB, które wcześniej ostro ze sobą rywalizowały. Lokalni szefowie MWD byli mocno związani z sitwami partyjnymi na poziomie republik. Reformy Berii były dla nich dużym zagrożeniem. Do Chruszczowa, Malenkowa i Bułganina dochodziło coraz częściej sygnały o podejrzanych działaniach Berii. Chruszczow był szczególnie zaniepokojony poczynaniami ludzi Berii, Mieszyka i Milsztajna na Ukrainie, o czym informował go Strokacz, były szef MGB we Lwowie. MWD otrzymała od swojego agenta działającego na Zachodzie informację, że jeden z przywódców ZSRR jest w kontakcie z zachodnimi służbami wywiadowczymi i przygotowuje kontrrewolucję. Nadzór nad sprawą objął bezpośrednio Beria. Kazał założyć podsłuchy członkom KC. W ten sposób udało się nagrać pijanych Chruszczowa i Bułganina zastanawiających się jak pozbyć się Berii. Tymczasem Beria sam był nagrywany przez swojego zastępcę, byłego ministra spraw wewnętrznych Siergieja Krugłowa - tak przynajmniej twierdził Piotr Dieriabin, funkcjonariusz sowieckich służb, który zbiegł na Zachód w 1954 r. Według niego Beria przygotowywał zamach stanu. Żona Dieriabina słyszała nawet od zastępcy sekretarza partii w Abchazji, że dojdzie w ZSRR do "Nocy Św. Bartłomieja". Beria żartował sobie zaś, że zbuduje w Abchazji dacze dla kierownictwa partyjnego, które będą otoczone drutem kolczastym. Kwestię budowy tych więziennych dacz obsesyjne później wspominał Chruszczow. Coś mogło być więc na rzeczy.
Informacje o planach Berii mogły dotrzeć również do Krugłowa i Chruszczowa... z Zachodu. Josef Mueller, prominentny polityk bawarskiej chadecji i zarazem watykański agent odgrywający kluczową rolę w spiskach na życie Hitlera (którego działalność opisałem w artykule "Pius XII - największy wróg Hitlera" w "Rzeczy o Historii") powiedział Ernstowi Lemmerowi, deputowanemu CDU z Berlina, że powodem upadku Berii były informacje, które przekazał Sowietom Joseph Wirth, były kanclerz Republiki Weimarskiej, przywódca partii Sojusz Niemców, który brał udział w sondażach dotyczących zjednoczenia Niemiec. Wcześniej Wirth spotkał się z Berią w Berlinie. Według emigracyjnego, gruzińskiego generała Szałwy Magłakelidzego, Beria "został zdradzony z zagranicy". Można się domyśleć, że gdyby Berii udało się zniszczyć ZSRR już w latach 50-tych, USA straciłyby uzasadnienie dla utrzymywania swoich wpływów w Europie i innych częściach świata. Wypracowane z takim mozołem Globalne Plany i Minotaury, całe charmonogramy transformacji cywilizacji Zachodu trafiłyby na śmietnik....
Nina i Sergo Beria mówili później, że Ławrentij zbytnio wierzył w swoje szczęście. Wyszedł cało z tylu niebezpieczeństw, z tylu fal czystek i dziejowych zakrętów, że tym razem musiało się też udać. Od lat dwudziestych przeżył sześć prób zamachów na swoje życie. Nie bał się więc śmierci.
Sergo Beria widział się ostatni raz z ojcem 26 czerwca 1953 r. wczesnym rankiem. Razem zrobili sobie krótki spacer po okolicach daczy. O 8:00 syn Berii pojechał do pracy. Godzinę później Ławrentij Beria wyruszył do Moskwy. Około 13:00 do Sergo Berii zadzwonił znajomy tatarski lotnik (mający zadanie wywieźć rodzinę Berii za granicę, gdyby coś się stało). Krzyczał do słuchawki: - Twój ojciec nie żyje, wasz dom jest otoczony. Przygotowałem samolot, zjawię się po ciecie i przetransportujemy cię w bezpieczne miejsce.
Sergo nie chciał jednak uciekać. Obawiał się o los swojej ciężarnej żony. Po południu zawieziono go do domu w Moskwie przy ulicy Kaczałowa, Zauważył, że drzwi są rozbite a okna w sypialni ojca podziurawione kulami. Gosposia oraz reszta służby mówili mu, że ojciec został wyniesiony z domu na noszach. Relację tę po wielu latach potwierdził generał A.J. Wiedienin. Jako młody funkcjonariusz bezpieki został on w czerwcu 1953 r. wezwany do gabinetu Krugłowa i powiadomiony, że Beria szykuje zamach stanu. 26 czerwca rozważano likwidację Berii za pomocą zorganizowanego wypadku samochodowego, ale ostatecznie zdecydowano się na szturm jego rezydencji. Wiedienin pozostawał na zewnątrz budynku, ale ze środka słyszał strzelaninę. Widział później jak z domu wynoszono trzy trupy i był przekonany, że Beria został wówczas zabity.
Oficjalna wersja mówi, że Beria został aresztowany na Kremlu. Jednakże podano 6 wersji tego aresztowania. Najpopularniejsza z nich mówi, że Berię osobiście aresztował marszałek Żukow. On sam jednak temu zaprzeczył. Sam zgłosił się do Sergo Berii i stwierdził, że gdyby jego ojciec żył w czasie gdy 2-7 lipca odbywało się potępiające go partyjne plenum, to sprawy potoczyłyby się zupełnie inaczej. To samo powiedział Mikojan: gdyby Beria wówczas żył, to z pewnością wygrałby z Chruszczowem. Oznacza to, że Beria był już martwy przed 2 lipca.
Co więc z procesem Berii? Biorący w nim udział prokurator Cariegradski powiedział Sergo Berii, że nigdy nie miał okazji przesłuchać głównego oskarżonego a protokoły z jego przesłuchań musiał skompilować z zeznań setek świadków. Były przewodniczący Rady Najwyższej Szwernik zasiadał w składzie sędziowskim podczas procesu i stwierdził, że ani razu nie widział wówczas Berii. Inny członek składu sędziowskiego, Michajłow też powiedział Sergo Berii: "Nie widzieliśmy twojego ojca żywego". Inne relacje mówią, że Beria siedział na ławie oskarżonych, ale miał cały czas na głowie kapelusz i twarz owiniętą szalikiem.
Berii zarzucono zdradę, terroryzm i nadużycia władzy. Szczegółowo badano okoliczności jego przeniknięcia do ruchu bolszewickiego, epizody wojenne i kontakty z gruzińską "prometejską" emigracją. W trakcie dochodzenia ustalono, że Beria utrzymywał kontakty z 14 obcymi służbami wywiadowczymi. Nie ujawniono jakie to były służby, ale z dużym prawdopodobieństwem można uznać, że znalazł się wśród nich również sanacyjny Oddział II Sztabu Generalnego. W trakcie dochodzenia wyszło też na jaw, że wciąż nie usunięto ładunków wybuchów umieszczonych w daczach partyjnych przywódców na jesieni 1941 r. na wypadek wkroczenia Niemców do Moskwy. Im bardziej się jednak wgłębiano w działalność szpiegowsko-prowokatorską Berii tym śledczy i ich partyjni nadzorcy przeżywali większy szok. Dotykano spraw totalnie kompromitujących dla Partii. W pewnym momencie przestano więc drążyć te kwestie i położono nacisk na sprawy obyczajowe.
W notatkach osobistych ochroniarzy Berii znaleziono 9 list jego kochanek, na których znajdowały się 62 kobiety. Gdy wzywano je na przesłuchania, wszystkie mówiły, że zostały przez Berię zgwałcone. To była jednak tylko ich linia obrony. Wiele z nich było osobistymi agentkami, które Beria wysyłał w tajne misje. Wiele z nich sama zresztą pchała się Berii do łóżka. Wszak był mężczyzną znajdującym się na szczycie, dysponującym władzą i pieniędzmi a przy tym był człowiekiem bardzo inteligentnym i posiadającym niezaprzeczalny osobisty urok. To prawda, że Beria ściągał część swoich panienek bezpośrednio z moskiewskiej ulicy, ale gdy już mu je dostarczano to traktował je dobrze. Gościł je na kolacji ze świecami, zabierał do teatru, dawał im wybór czy chcą się z nim przespać czy nie. Znany jest przypadek, gdy zainteresował się maszynistką, która trafiła do więzienia za popełnienie literówki - napisała "Stalingad" zamiast "Stalingrad". Zaprosił ją do siebie, kazał się jej rozebrać, ale ocenił że jest zbyt wychudzona (albo za mało inteligentna) i zrezygnował z niej puszczając ją wolno. Z niektórymi z tych kochanek, zeznających, że "zostały zgwałcone", łączyły go wieloletnie romanse i wspólne, nieślubne dzieci.
Co do perwersji Berii, to można powiedzieć, że był stosunkowo normalnym samcem alfa. Trudno się nie uśmiechnąć gdy czyta się w zeznaniach jego kochanek stwierdzenia typu: "Beria zaproponował mi pozycję wbrew naturze i odmówiłam. Zaproponował mi inną, również nienaturalną, i zgodziłam się". Opowieści o pedofilii Berii były w 99 proc. chruszczowowską propagandą. Zdarzało mu się sięgać po panienki w wieku 16 lat i tyle. W zeznaniach znalazł się tylko jeden dokument dotyczący tych spraw. Walentina Drozdowa napisała do prokuratora Rudenki, że została "zgwałcona" przez Berię, w 1949 r. gdy miała 16 lat. W oświadczeniu tym znalazł się taki kuriozalny fragment: "Wróg ludu Beria został zdemaskowany. Pozbawił mnie radości dzieciństwa i młodości, wszystkiego, co dobre w życiu radzieckiej młodzieży. Proszę was o włączenie do listy jego zbrodni moralnego zepsucia tego uwodziciela dzieci". Okazuje się jednak, że oboje prowadzili przez kilka lat romans. Beria zapłacił jej w 1952 r. za aborcję, ale później mieli nieślubną córkę, do której Beria był bardzo przywiązany.
Śledztwo przeciwko Berii zakończyło się 14 września 1953 r. Akta liczyły 39 tomów. Akt oskarżenia redagowała komisja kierowana przez Michaiła Susłowa. Dbała ona o to, by w akcie nie powiedziano zbyt dużo. Proces trwał od 18 do 23 października i był transmitowany na Kreml. W składzie sędziowskim było osiem osób, w tym tylko dwóch prawników, ale za to obok nich marszałek Koniew (mający opinię ekstremalnego chama i debila) oraz generał Moskalenko. Wyrok mógł być tylko jeden: śmierć.
Według oficjalnej wersji, Beria został zastrzelony 23 grudnia 1953 r. o godz. 19.50 przez generała Pawła Batickiego (na zdjęciu powyżej wygląda na typowego yetisyna). Baticki przechwalał się później, że Beria błagał go na kolanach o darowanie życia i zsikał się w spodnie ze strachu. To niemal na pewno propagandowa opowiastka w typowym sowieckim stylu ("pijany generał rozbijający samolot"). M. G. Chiżniak, jeden ze strażników będący świadkiem egzekucji rzekomego Berii stwierdził po latach, ze Beria przyjął śmierć ze spokojem, choć był bardzo blady. Po egzekucji odwiedził jej uczestników kapitan Zacharow, szef ochrony Malenkowa, później numer 2 w KGB. Przyszedł z dwiema butelkami koniaki i podczas popijawy wypytywał o szczegóły egzekucji. Jak zauważył Sergo Beria: "W rzeczywistości przyszedł, żeby upewnić się, że Chiżniak nie odgadł, że skazanym nie był mój ojciec. Gdyby Chiżniak wyraził jakieś wątpliwości, nie wyszedłby z bunkra żywy".
Na akcie zgonu Berii nie ma podpisu lekarza, choć podpis ten figuruje na aktach zgonu rozstrzelanych tego samego dnia współpracowników Berii (Mierkułowa, Kobułowa, Diekanozowa...). Nie ma też aktu spalenia zwłok, choć jest on w przypadku innych rozstrzelanych. Ławrentij Beria nie ma grobu i nie wiadomo co się stało z jego zwłokami albo prochami. Zapewne rozsypano je na Cmentarzu Dońskim, tam gdzie prochy Wallenberga i gen. Okulickiego...
Nina i Sergo Beria trafili na kilka lat do więzienia a później na zesłanie. Pod koniec swoich rządów Chruszczow pozwolił im wrócić do Moskwy. Wielu współpracowników Berii zostało rozstrzelanych, zmarło w więzieniach lub odsiedziało długie wyroki. W 1956 r. został rozstrzelany Mir Cafar Bagirow, przywódca Partii w Azerbejdżanie, który w latach 20-tych był protektorem Berii.
Prenumeratorom "Encyklopedii Sowieckiej" kazano w lipcu 1953 r. wydrzeć strony, na których znajdowało się hasło "Beria". W następnych wydaniach zastąpiono je hasłem "Cieśnina Beringa". Taką nienawiść czuli wobec człowieka, który zadał im tak duże straty...
***
Chruszczow, choć zwyciężył nad Berią i Żukowem, nie porządził długo. Jego pozycję podkopała intryga gen. Sierowa z płk Pieńkowskim i kubańskim kryzysem rakietowym. Sierow był świadomy tego, że ZSRR wojnę z USA przegrałby, więc pokrzyżował plany Chruszowa na Kubie, co w barwny sposób opisał Wiktor Suworow w "Matce Diabła".
Flashback: Kuzkina Mat i tajemnica Pieńkowskiego
Chruszczow stracił władzę jednak dopiero w 1964 r., gdy postanowił ujawnić teczkę Stalina. Zmarł śmiercią naturalną jako "zasłużony emeryt" w 1971 r.
Krugłow, jeden ze sprawców śmierci Berii, w 1956 r. stracił stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Został skierowany na boczny tor a potem wyrzucony z partii. Zmarł w 1977 r. w niejasnych okolicznościach. Część wersji mówi, że wpadł pod pociąg, inne wskazują na zawał serca.
Plany Berii dotyczące rozmontowania komunizmu zostały przeanalizowane przez bezpiekę. Według pułkownika Anatolija Golicyna już pod koniec lat 50-tych szef KGB Aleksander Szelepin częściowo oparł na nich plan sterowanej transformacji ustrojowej, który został wdrożony w bloku sowieckim w latach '80-tych. W odróżnieniu od planu Berii nie przewidywał on jednak zniszczenia komunizmu, tylko jego "upadek na cztery łapy". Podczas realizacji tego projektu w 1980-1991 doszło jednak do nieprzewidzianych komplikacji i ZSRR się rozpadł. Trauma z powodu "prowokatorskiej roboty" Berii była odczuwalna przez czekistów jeszcze długo później. W 2008 r. Putin-Hujło mówiąc o prezydencie Gruzji Saakaszwilim odnosił się do sprawy Berii.
***
Ławrentij Beria płynął łódką po Morzu Czarnym wraz ze swoim przyjacielem. W pewnym momencie zażartował: - A może popłyniemy do Turcji?
- Zgłupiałeś?! Powieszą tam nas.
- Ciebie powieszą, bo jesteś komunistą a ja nie. Ja się z nimi dogadam, bo tak jak oni jestem zwolennikiem haremów - odparł Beria.
Ending: Burak Yeter - Tuesday
***
To już ostatni odcinek serii "Prometeusz". Mam nadzieję, że się Wam podobała. Ja w poniedziałek lecę na dwa tygodnie na Tajwan i myślę o kolejnej serii. Ciekawe jaki komuszy sukinsyn wykituje, gdy będę na urlopie? Wcześniej moje urlopy zbiegły się ze śmiercią m.in. gejn. Kiszczaka i "Motoroli"...
A ja zachęcam do oglądania fajnego historycznego fantasy - Drifters i Youjo Senki. Ten drugi przygotuje Was na kolejną serię...
Ps. Seria "Prometeusz była oparta w dużym stopniu na biografii Berii autorstwa prof. Francoise Thom. Wywiad z nią przeprowadził kilka miesięcy temu dla "Historii. Do Rzeczy" Piotr Zychowicz. Spytał TYLKO O CZĘŚĆ BIOGRAFII DOTYCZĄCĄ 1953 ROKU!!! Najciekawsze rzeczy więc pominął. Być może nie przeczytał książki przed wywiadem, co go usprawiedliwia. Książkę przeczytał jednak na pewno Sławomir Cenckiewicz - chwalił się tym na Fejsie i pisał, że mu się podobała. Pochwalił się jednak w specyficzny sposób - nie napisał o najciekawszych faktach w niej przedstawionych tylko o... nudnej instrukcji operacyjnej z lat 20-tych. Zwrócił uwagę na tematykę żydowską tej instrukcji. Czytelnicy odnieśli wrażenie, że ta książka to typowa nudna, akademicka cegła, której nie warto ruszać. 1100 stron, cena blisko 100 zł, nie warto. Czyżby Cenckiewicz pilnował by zbyt dużo różnych spraw nie wyszło na jaw? Niedawno promował książki Jędrzeja Giertycha, które miały za zadanie zaciemnić i ukryć sprawę prometejskiej konspiracji... Czy to przypadek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz