здра́вствуйте! To, ja Wasz stręczyciel w czapeczce Chicago Bulls. I założę się, że sowieckie trolle będą mało aktywne w komentarzach pod tym wpisem, bo nie dostały wytycznych z centrali jak skomentować dziwaczne informacje napływające z Moskwy. Oto bowiem Władimir Władimirowicz Putin-Hujło nie pojawia się od kilku dni a w mediach wstawiają jego stare fotki podpisywane jako aktualne. Nad Kremlem i Łubianką
śmigłowce z jednostek lotnictwa specjalnego stały się nagle wyjątkowo aktywne. Na oficjalnych, rządowych stronach przez 20 minut wisi komunikat o śmierci Putina-Hujły
a na twitterze premiera Miedwiediewa pojawia się wpis mówiący o zgonie prezydenta. Anonimowe źródła nagle mówią, że Putin-Hujło dostał udaru mózgu,
ale inne źródła wskazują, że nagła dolegliwość nie jest śmiertelna. W historii Rosji to nie pierwsza taka anomalia - zgon Stalina utrzymywany był przez wiele dni w tajemnicy i nastąpił kilka dni wcześniej niż mówi obecnie obowiązująca wersja. Berię aresztowano w jego własnym domu, a nie na Kremlu. Car Aleksander I miał zaś upozorować własną śmierć, by prowadzić żywot pustelnika na Syberii.Zapewne Putin-Hujło wciąż żyje, ale to że nagle medialnie go uśmiercono jest sygnałem, że może zostać usunięty "ze względów" zdrowotnych, tak jak to zrobiono z Chruszczowem. To, że w rosyjskim internecie
nagle wszyscy zaczynają się nabijać z rzekomego zgonu cara, to wiele mówiący sygnał.
Iłłarionow pisze już o spisku generałów. Oczywiście
generałów bezpieki:
Powyżej: "A teraz udowodnij, że ja umarłem" oraz "Putin nie pederasta. Putin po prostu kocha małych chłopców"
"Siergiej Iwanow (szef administracji prezydenta), który od 27 lutego był nieobecny w przestrzeni publicznej, wrócił, utrwalając sojusz z Rosyjską Cerkwią prawosławną lub co najmniej gwarantując sobie jej neutralność. Nikołaj Patruszew (sekretarz Rady Bezpieczeństwa) na posiedzeniu Rady w Piatigorsku przyjął kapitulację Ramzana Kadyrowa (prezydenta Czeczenii). Konstantin Remczukow (redaktor naczelny "Niezawisimej Gaziety") z loży Teatru Bolszoj poinformował o bliskiej dymisji Igora Sieczyna (prezesa koncernu naftowego Rosnieft). Przesądzona wydaje się dymisja Władimira Kołokolcewa (ministra spraw wewnętrznych). Innymi słowy, siłowe i finansowe filary 'narodowego przywódcy' zostały sparaliżowane"
Być może więc Korporacja zarządzająca Rosją uznała, że należy usunąć jej prezesa - Putina, gdyż kiepsko mu idzie plan przejęcia terytoriów innych postsowieckich Syndykatów. Analogie z Chruszczowem (ale również ze śmiercią Stalina) nasuwają się tutaj same. W przypadku ewentualnego zgonu Putina będzie jednak spory majątek do podziału. Fragment
niedawnego wywiadu Jurija Felsztinskiego dla "Parkietu":
"William Browder, amerykański biznesmen, który zmagał się z mafiozami z rosyjskich służb, szef funduszu Hermitage Capital Management, szacuje majątek Putina na 200 mld USD. W 2012 r. politolog Stanisław Biełkowskij szacował go na 70 mld USD. A Pan na ile wycenia Putina? Jaka część tego majątku została zdobyta metodami przestępczymi? Pułkownik Litwinienko oskarżał Putina m.in. o powiązania z uzbecką mafią narkotykową.
Pamiętam jak Aleksander Litwinienko wyjaśniał mi, że FSB posiada wiele departamentów, takie jak departament ds. walki z terroryzmem, departament ds. walki z narkotykami itp. Powiedział mi: „To bardzo proste, departament ds. walki z terroryzmem organizuje zamachy terrorystyczne, departament ds. walki z narkotykami w rzeczywistości kieruje handlem narkotykami w Rosji, departament obrony demokracji, kieruje ograniczaniem demokracji.” Jeśli więc Wiktor Iwanow stoi na czele Federalnej Służby Antynarkotykowej, to wiemy, że jest on odpowiedzialny za przemyt narkotyków do Rosji. A co z Putinem? Myślę, że jest bardzo łatwy sposób na oszacowanie jego majątku. Borys Bieriezowski powiedział mi, że w Rosji każdy poważny biznes jest prowadzony z partnerem. To reguła numer jeden. Reguła numer dwa mówi natomiast, że partnerzy dzielą się 50 na 50. Nie 49 na 51 czy 30 na 70, ale po połowie. Gdy Bieriezowski był współwłaścicielem Sibnieftu, dzielił się akcjami po połowie z Abramowiczem. Gdy prowadził interesy ze swoim gruzińskim wspólnikiem Badrim Patarkaciszwilim również dzielili się 50 na 50. To ogólna reguła pozwalająca nam wyliczyć ile Putin może mieć majątku. Moim zdaniem można bez przesady powiedzieć, że należy do niego połowa Rosji. Gdy Abramowicz przejął od Bieriezowskiego udziały Sibnieftu, nie stał się jedynym właścicielem tej firmy. Miał partnera i nie znajdzie się oczywiście nigdzie tej informacji na papierze, ale z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że tym partnerem był Putin. Gdy Sieczin stanął na czele Rosnieftu, to jestem dosyć pewny, że również miał partnera i tym partnerem był Putin. Można tę listę ciągnąć dalej, ale musimy wziąć pod uwagę, że ten majątek nie jest taki bezpieczny. Należy do Putina, ale jednocześnie nie należy. Może on z niego korzystać jeśli jest członkiem Korporacji oraz stosuje się do ustalonych przez nią zasad. Widzieliśmy, co się stało z Gusińskim, Bieriezowskim czy Chodorkowskim i to samo może przydarzyć się państwowym oficjelom. Jeśli coś stanie się z Putinem, nie będzie on mógł sięgnąć po ten majątek.
Czyli ten majątek istnieje tylko na papierze?
Po co komuś wielka góra gotówki, skoro rządzi Rosją? Gdy Stalin rządził ZSRR, nie miał pieniędzy. Gdy Hitler rządził Niemcami, nie miał pieniędzy. Obaj nigdy nie myśleli o swoim majątku jako o gotówce. A jednocześnie obaj mogli korzystać z takiego bogactwa jakiego tylko chcieli."
Minus tego jest taki, że w miejsce Putina wstawi się kolejnego kagiebistę udającego "liberała". Zachód odwoła sankcje, uzna aneksje Krymu a Donbas się jakoś podzieli. Poniższe zdjęcie z akcji Femenu - ataku blondwłosej "yandere" na woskową figurę Putina może się więc okazać prorocze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz