Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegostwo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpiegostwo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 10 czerwca 2013

PRISM - o co ten szum?



Niespodziewanie ujawnił się informator "Guardiana" ws. afery dotyczącej systemu PRISM.  To Edward Snowden (fotka powyżej - cholera gostek przypomina Winnickiego, "Wielkiego Oboźnego" Ruchu Narodowego :) .  były pracownik CIA oraz powiązanej z amerykańskimi służbami firmy doradczej Booz Allen Hamilton. (Tutaj macie krótki wywiadzik z nim.) Podobnie jak Ellsberg czy Manning to liberał, który nagle z przerażeniem się zorientował, że system nie wygląda tak cukierkowo jak myślał. Wobec tego zdecydował się na to, by nagle porzucić wygodne życie, wziąć urlop pod pozorem leczenia epilepsji i uciec do Hongkongu (co jest dziwnym wyborem, biorąc pod uwagę na dużą inwigilację obywateli tego Specjalnego Regionu Administracyjnego Chin - nasuwa to pytania o drugie dno tej afery skorelowanej z wizytą chińskiego przywódcy w USA). Snowden wywołał swoim czynem wielką polityczną burzę w USA, choć wydaje się, że Amerykanie nie powinni być szczególnie oburzeni. O programach szpiegostwa elektronicznego takich jak Echelon czy PROMIS rozpisywano się już przecież w latach '80-tych a od 11 września wielokrotnie można było w mediach znaleźć newsy o tym jak NSA hurtowo podsłuchuje miliony Amerykanów. Niewielkim zaskoczeniem była więc dla mnie ujawniona przez Snowdena umowa inwigilacyjna NSA z Verizonem (którego szef bezpieczeństwa to dawna szycha z FBI). Nie zaskoczyła mnie też dyrektywa Obamy tworząca listę celów cyberataków  - toż to przecież normalka taka jak wojskowe manewry. Nie dziwi mnie inwigilacyjna współpraca służb amerykańskich z brytyjskimi oraz izraelskimi - ten news był świeży chyba w latach '40-tych. Teraz sprawa dotyczy co prawda mediów społecznościowych: Facebooka, Youtube'a itp. które udostępniały NSA dane o swoich użytkownikach (dane zdobyte w ramach programu PRISM i analizowane przez Boundless Informanta stanowiły dużą część informacji wywiadowczych z codziennych briefingów dla Obamy), ale przecież inwigilacja mediów społecznościowych to tylko podążanie przez agencje szpiegowskie z duchem czasu. Już kilka lat temu powstawały przecież dowcipy o tym, że Zuckerberg powinien dostać medal od CIA za to, że stworzył portal na którym ludzie podają informacje o swoich poglądach politycznych, wierzeniach religijnych, nałogach, preferencjach seksualnych - a do tego adresy, numery telefonu, maile, a nawet informują gdzie aktualnie przebywają - zaoszczędzając w ten sposób służbom roboty. :) Ale jak widać nie każdy wierzy w teorie spiskowe, więc jak jakiś news z "szarego świata" służb przypadkiem znajdzie się na czołówce gazety, wielu ludzi odczuwa oburzonko. Ja się nie oburzam - ludzie służb mogą sobie swobodnie inwigilować tego bloga, a nawet od czasu do czasu zamieścić tu jakiś komentarz (Wpisujcie departamenty :).



Jedyne co mnie w tej całej historii zdziwiło to jeden wątek poboczny. Niedawno aresztowano teksańską aktorkę Shannon Richardson (na zdjęciu powyżej) za wysyłanie do Obamy listów z rycyną. Jak ją zidentyfikowali? Ano US Postal Service fotografuje z obu stron każdy list przechodzący przez jej placówki. I pomyśleć, że stare metody się jeszcze sprawdzają...

czwartek, 15 grudnia 2011

Tinker Tailor Soldier Spy - recenzja



"Szpieg", czy też w oryginale "Tinker, Tailor, Soldier, Spy" to kawał dobrego kina. Jeśli nie znudzicie się i nie wyjdziecie z seansu po 5 minutach, to  doskonała intryga (oparta wszak na prozie Johna le Carre'a - agenta MI6 wystawionego przez Philbiego) przyssie was do ekranu. Film ten jest przede wszystkim bardzo klimatyczny - wczesna lata '70-te, zimna wojna, rozpadająca się Wielka Brytania rządzona przez labourzystów, sowiecka infiltracja... Na mnie zrobiła wrażenie m.in. scena z Budapesztu: panorama ze Wzgórza Zamkowego na parlament i Migi przekraczające nad Dunajem barierę dźwięku. Inny fragment, którzy przyciągnął moją uwagę: impreza Bożonarodzeniowa w MI6 - Święty Mikołaj z maską Lenina na twarzy i cała sala śpiewająca po pijaku hymn sowiecki :) A na koniec klasyk Julio Iglesiasa, z soundtracku do tego filmu:

sobota, 3 września 2011

Gen. Jin Yinan: chińska elita jest sprzedajna i zinfiltrowana przez obce służby



Wykład gen. Jin Yinana, wygłoszony w Chińskim Narodowym Uniwersytecie Bezpieczeństwa, bije rekordy popularności w chińskojęzycznym internecie. Gen. Yinan narzeka w nim na to, że wielu partyjnych oficjeli szpieguje na rzecz obcych mocarstw. Za każdym razem jednak, gdy są łapani, zostają, by zatuszować sprawę skazywani za korupcję. Chiński generał wymienił w tym kontekście m.in.: Lin Bi, ambasadora w Seulu (pracującego dla służb Korei Płd.), Kang Rixin, szef cywilnego programu nuklearnego, Tong Daning, szef Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (poinformował w zeszłym roku  Tajwan o nadchodzącym, częściowym uwolnieniu kursu juana). "Ludzie teraz myślą tylko o pieniądzach" - mówi gen. Yinan. To oznacza, że chińska elita jest dosyć sprzedajna, co źle wróży temu krajowi...

Ale cóż - założycielami ChRL byli przecież sowieccy i japońscy agenci...