Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Senkaku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Senkaku. Pokaż wszystkie posty

sobota, 22 września 2012

Wojna o Senkaku? Na razie czerwona linia



Wspólne amerykańsko-japońskie manewry oraz instalacja w Japonii nowoczesnego systemu wczesnego ostrzegania spowodowały już groźne pohukiwania Pekinu. Jeden z chińskich admirałów ostrzega, że ChRL może pójść na wojnę przeciwko USA i Japonii o wyspy Senkaku/Diaoyu. Nieoficjalna czerwona linia wyznaczona przez Pekin to obsadzenie spornych wysp przez Japońskie Siły Samoobrony. Najbardziej prawdopodobny scenariusz mówi jednak, że konflikt zakończy się podobnie jak prowokacja "Panther" w 1911 r. Dojdzie wkrótce do rozładowania napięcia, ale strony sporu zintensyfikują wyścig zbrojeń. Jeden ważny czynnik nakazuje chińskiej kompartii wygasić napięcie: antyjapońskie protesty (największe zamieszki od 1976 r.) w wielu miejscach zmieniły się w demonstracje przeciwko lokalnych partyjnym notablom. Na tych demonstracjach pojawiały się transparenty z hasłami: "Wyślijmy 500 skorumpowanych urzędników - Japonia będzie wykończona", "Nie ma ubezpiecznia społecznego, nie ma ubezpieczenia zdrowotnego, ale trzeba odzyskać wyspy Dioyu" a nawet "Czemu co roku upamiętniamy Incydent na Moście Marco Polo a nigdy Incydent z 4 czerwca?". Partia najbardziej na świecie boi się masowych ruchów społecznych (stąd np. prześladowania Falung Gong), gdy widzi tysiące ludzi na ulicach - ciarki przechodzą jej po plecach.

W konflikcie o Wyspy Senkaku  Radykalne Centrum sympatyzuje oczywiście z Japonią. :) Na polskiej prawicy widać minimalne zainteresowania tą sprawą. A szkoda. Wbrew pozorom sytuacja na Dalekim Wschodzie - tak jak w 1905 r., będzie miała coraz większy wpływ na sytuację w Polsce. Chiny się nami bardzo żywo interesują. Czas byśmy my również zainteresowali się nimi. A stan wiedzy na te tematy na prawicy jest przerażający. Z jednej strony nawiedzeni korwiniści ekscytują się tym, że chińska (centralnie sterowana gospodarka) do wzór kapitalizmu do naśladowania, z drugiej Falanga modli się do sekretarza Mao, z trzeciej znany endek były poseł Janusz Dobrosz, swego czasu pisał o tym, że "Chiny się chrystianizują i zwalczają satanistów w Tybecie"... I dlatego właśnie nie jestem na prawicy, ale na Radykalnym Centrum.

piątek, 21 września 2012

Nowy Adagir? Spór o wyspy Senkaku


Gorąco polecam Wam tekst Evans-Pritcharda poświęcony konfliktowi o Wyspy Senkaku. ( Sam również popełniłem krótki felieton na ten temat.) Autor porównuje ten spór do incydentu "Panther" w Adagirze w 1911 r. Wówczas z pozoru drobny prestiżowy spór był tak naprawdę próbą sprawdzenia spoistości sojuszu francusko-brytyjskiego przez Berlin i  przekształcił kajzerowskie Niemcy z potencjalnego wroga Wielkiej Brytanii we wroga realnego. Tak samo teraz Chiny badają spoistość sojuszu amerykańsko-japońskiego. Od odpowiedzi USA zależy, czy będziemy mieli zimną (a za jakieś 10 lat gorącą) wojnę na Pacyfiku. Autor popełnia jednak błąd wskazując, że Chiny są jedynie potencjalnym wrogiem USA. Są ich wrogiem realnym - w wojnie gospodarczej. A czy oznacza to również, że są naszym wrogiem? Nie. Są tylko największym sojusznikiem naszego największego wroga - Rosji. I podobnie jak z innym sojusznikiem naszego największego wroga - Niemcami, możemy wchodzić z Chinami w taktyczne porozumienia. Chiny nie zagrażają nam bezpośrednio - bo są daleko, ale jednocześnie uznają wagę naszego regionu i będą w przyszłości starały się budować tutaj siły polityczne konkurencyjne wobec sługusów Kremla. Każde takie przetasowanie w establiszmencie Ubekistanu stwarza duże szanse dla obozu patriotycznego. Niemcy również nie są dla nas zagrożeniem egzystencjalnym. Z kilku powodów. Po pierwsze, nadal są karłem militarnym. O ile mają środki na odbudowę potencjału wojskowego, to nie mają woli by to zrobić. To naród o złamanym kręgosłupie, który nie chce się angażować militarnie za granicą. Po drugie, Niemcy mają obecnie ogromne problemy ze strefą euro. Społeczeństwo jest zainteresowane tylko i wyłącznie utrzymaniem dotychczasowego standardu życia i nie w smak mu dopłacenie do ideologicznej unii walutowej. Prędzej czy później Niemcy opuszczą strefę euro, kończąc tym samym utopię mającą korzenie w czasach Wilhelma II. Po trzecie, w 1945 r. nasza granica zachodnia powróciła do naturalnego, piastowskiego kształtu - centralna Polska przestała być w niemieckim okrążeniu. W 1990 r. zostało zlikwidowane NRD, co ostatecznie zakończyło niemieckie zagrożenie militarne dla Polski. Zagrożeniem nie są więc rewizjonistyczne zakusy Niemiec (których nie mają szans zrealizować), ale silne lobby sowieckie w Niemczech.