Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ron Paul. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Ron Paul. Pokaż wszystkie posty

środa, 28 marca 2012

Obama zapewni reset, a republikanie ctrl-alt-delete

Barack Hussein Obama został złapany na tym jak obiecywał Miśkowowi, że będzie bardziej elastyczny po wyborach (Charakterystyczna odpowiedź Miśkowa: "Dobrze, przekażę Władimirowi"), co wskazuje, że nadal błąkają mu się po głowie głupie myśli o resecie. Gostek - pewnie podpuszczony przez "ekspertów" takich jak Brzeziński - chce odwrócić strategię Kissingera i napuścić Rosję na Chiny. Problem w tym, że kiedy Kissinger z Nixonem organizowali otwarcie na Pekin istniał realny konflikt sowiecko-chiński. Teraz nic takiego nie ma. Co więcej, Rosja zaczyna odgrywać podobną rolę przy chińskiej potędze jak Austro-Węgry przy kajzerowskich Niemcach. W ciągu kilkunastu lat czeka ją gospodarcze i polityczne zdominowanie przez Pekin. Kremlowskich złodziei, zarządzających masą upadłościową to jednak mało obchodzi - myślą tylko o wielkiej kasie, wojskowych paradach, dominacji nad mniejszymi państwami i podgryzaniu Zachodu. (Inną sprawą jest to, że Obama obiecał w ten sposób elastyczność po wyborach również Chamenejemu) Wniosek: jeśli Obama wygra wybory, jedyna nadzieja w tym, że ludzie tacy jak Panetta czy gen. Petraeus będą sabotować jego głupią politykę.

Jak to się przedstawia w przypadku republikańskich kandydatów? Wszyscy ekscytują się tym, że Mitt Romney nazwał Rosję głównym wrogiem geopolitycznym USA. Ja się nie ekscytuję, bo wiem, że ten kandydat wielokrotnie zmieniał stanowisko we wszystkich fundamentalnych kwestiach - od aborcji po gospodarkę. Jego słowa o Rosji są też nieprawdziwe. To nie Rosja, a Chiny są głównym geopolitycznym wrogiem USA. Na plus mogę mu jednak zapisać to, że w swoim programie zapowiada ostre kroki wobec Chin za wojnę handlową jaką prowadzą przeciw Ameryce. Oby tylko się z tego wywiązał, co jest sprawą mocno wątpliwą...
Rick Santorum - jego główny republikański rywal swego czasu promował w USA książkę Litwinienki i Felsztyńskiego "Wysadzić Rosję". Już ten fakt świadczy, że nie będzie on szedł na kompromisy z gostkiem, który wysadzał bloki w Moskwie oraz Riazaniu i za kilka miesięcy ponownie zasiądzie w gabinecie prezydenckim na Kremlu. Gostek zbyt dogmatycznie patrzy jednak na sytuację na Bliskim Wschodzie - nazwał np. tureckich przywódców "islamskimi terrorystami". Gingrich dobrze zna nasz region i jest przyjacielem Polski. To osoba podzielająca poglądy amerykańskiego kompleksu militarno-przemysłowego i niektórych oficjeli z administracji Busha. Najsłabiej pod względem stosunku do wyzwań geopolitycznych wygląda Ron Paul - on po prostu chce się wycofać i wrócić do izolacjonizmu w stylu lat '20-tych.

Podsumowując: Jeśli chodzi o interesy geopolityczne Zachodu najlepszym wyborem byłby Gingrich, później Santorum, potem Romney, za nim Obama a Ron Paul, jako izolacjonista znajduje się totalnie poza stawką (choć jego program w polityce wewnętrznej jest najlepszy z tej grupy).

Na koniec, dla rozluźnienia napięcia, fajny kawałek o Romneyu :





wtorek, 28 lutego 2012

USA: Jak sfałszować prawybory



Przewidywałem, że Ron Paul zostanie zatopiony. I stało się - republikański establiszment gra na Romneya, dopuszczając się nawet fałszerstw w prawyborach.

piątek, 20 stycznia 2012

Gingrich odpowiada na próbę medialnego linchu



Piękna odpowiedź Newta Gingricha na dosyć grubymi nićmi szyte uderzenie w jego kandydaturę. Ktoś wyraźnie chce, by Obama zmierzył się z bardzo słabym republikańskim kandydatem jakim byłby Romney (o którym już niedługo nieco więcej skrobnę - to bardzo mętny typ). Wobec tego eliminują tych, którzy byliby groźniejsi do pokonania: najpierw Gingricha, później Rona Paula.
 Osobiście kibicuje Gingrichowi, choć spodziewam się, że nie dostanie nominacji. (Choć Ron Paul jest całkiem spoko, to jednak nie podoba mi się jego izolacjonizm. Ten gostek nie rozumie, że Ameryki nie stać na to, by nagle przestać być imperium). Urzekła mnie bowiem gingrichowska wizja polityki zagranicznej: "Wrogów Ameryki się zabija". :)