Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Masoneria. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Masoneria. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 lipca 2011

Pan Bóg pokona norweskiego masona :)



Ponieważ w ostatnich dniach narosło wiele kontrowersji na temat masońskości Rzeźnika z Wyspy oraz ogólnie masonerii, postanowiłem ujawnić prawdę o tej "szatańskiej sekcie". Poniżej fragment praktycznie już niedostępnego przedwojennego dzieła Karola Zbyszewskiego, "Niemcewicz od przodu i tyłu".


"W tym czasie Niemcewicz wstąpił do wolnomularzy. Moda wymagała tego stanowczo, nie należeć do mularstwa było w równie złym tonie jak nie chodzić do kościoła lub nie mieć kochanki.
Mularstwo nie kryło się wcale, siadając do powozu mówiono furmanowi: - Do loży Doskonałej Tajemnicy! - a on wiózł prosto na Senatorską. W dnie wspólnego ucztowania wystawało przed lożami po kilkadziesiąt karet - każda z herbem swego właściciela, odznaki masońskie noszono widocznie jak ordery, mniej tępe mowy, wygłoszone na posiedzeniach, były drukowane.
Mularzami byli Ignacy i Szczęsny Potoccy, Kazimierz Sapieha, Lubomirski, Moszyński, książę Adam, nawet Stanisław August podobnież jak jego koledzy po fachu Jerzy angielski i Katarzyna. Księżna Izabella, marszałkowa Lubomirska i co rezolutniejsze baby miały damską lożę - Dobroczynność. Biskupi, kanonicy też należeli do lóż. Gdy paru proboszczów wystąpiło w Warszawie przeciw wolnomularstwu gromiąc je z ambon, prymas natychmiast przepędził ich na prowincję jako niepoczytalnych.
Wzorem karczm przydrożnych, silących się na poetyczne szyldy, jak: "Pod Trzema Prosiakami", "Pod skutecznym Jajkiem" - i loże pomniejsze, filie centralnego w Polsce Wielkiego Wschodu przybierały efektowne nazwy: Pod Cnotliwym Sarmatą, Gorliwego Litwina, Dobrego Pasterza, Trzech Braci (należał ks. Adam), Pod Trzema Hełmami (loża Stanisława Augusta), Niemcewicz wstąpił do Tarczy Północnej.
O ile istnienie Towarzystwa Mularskiego było zupełnie jawne, o tyle jego cele i działalność tak świetnie zakonspirowane, że nawet członkowie nie mieli o nich wyobrażenia.
Światowy przekształcał się w Budowie Salomona w Nieociosany Kamień, przenikał Budowę Mularską, nasiąkał Sztuką Królewską, podczas Prac sycił się Warsztatem i Mistrzem, wchłaniał Księgi Budownicze z ust Dozorcy, roztrząsania Wielkiego Brata Przysposobiciela o Światłach Wysokich i Małych, łowił dźwięki Projektów od Młotka, przystępował do Biesiady z Prochem...
Cała ta napuszona gwara oznaczała najprostsze rzeczy w świecie: cywil wstępował do towarzystwa wolnomularskiego, zostawał członkiem kandydatem, studiował statut i ideologię towarzystwa, podczas zebrań gapił się na zarząd i prezesa, słuchał odczytywania protokółów uprzednich posiedzeń przez sekretarza, ględzeń wiceprezesa o moralności i miłości, wniosków zarządu, zasiadał do kolacji zakrapianej winem...
Wypowiedziane normalnie, rzeczy te traciły połowę uroku i całkowicie grozę.
Przechodził potem brat, czyli członek, wtajemniczanie - z proszkiem wdmuchiwanym mu do nosa, z trumnami, sztyletami, pseudo-morderstwami; awansował w stopniach, których było 33, przy czym każdy miał inny lokal (2-gi stopień - 2 pokoje! 4-ty stopień 4 pokoje!! co za pomysłowość!!!), inne obicia, innego patrona, w każdym bracia nosili innego koloru gacie i fartuszki; przyozdabiał świątynię - i to wszystko by wreszcie, jako jedyną działalność, rozdać ubogim nieco zupy rumfordzkiej.
Zgłębianie dziwactw poszczególnych stopni absorbowało cały czas, zawiłość form, mętność ideologii, bzdurny statut pokrywały istotną nicość, uniemożliwiały wszelką akcję.
Ale bo też nikt nie zostawał masonem by coś robić. Bujdowa Salomona była zabawą towarzyską, ciuciubabką dla dorosłych i niczym więcej. Tylko prostaki nie brały w niej udziału. Żadna solidarność, wielka polityka ani się śniły mularzom - nie cierpieli się często, zwalczali, szkalowali...
W salonach - owszem; w polityce Towarzystko Mularskie nie miało żadnego wpływu ani znaczenia."