Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagiełło. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagiełło. Pokaż wszystkie posty

sobota, 16 lipca 2011

Mit Grunwaldu



Grunwaldzka victoria jest postrzegana przez nas w krzywym zwierciadle propagandy z końca XIX w. mającej na celu "pokrzepienie serc". Znaczna większość Polaków jest przekonana, że pod Grunwaldem walczyliśmy o życie desperacko powstrzymując teutoński Drang Nach Osten. Było całkiem inaczej - Grunwald był bitwą założycielską nowego imperium, wielonarodowej Rzeczypospolitej. To tam rodziła się nasza potęga.

Przede wszystkim to my wepchnęliśmy Zakon Krzyżacki do wojny najpierw rozkręcając drobny feudalny spór o Ziemię Dobrzyńską a później za pomocą swojej niezwykle zręcznej dyplomacji prowokując porywczego wielkiego mistrza von Jungingena, by wypowiedział nam wojnę. Do wojny byliśmy doskonale przygotowani. Szybka mobilizacja i świetnie przygotowana koncentracja polsko-litewskiej armii, doskonała logistyka (most pontonowy pod Czerwińskiem) jednoznacznie świadczą, że machina wojenna Rzeczypospolitej była wówczas perfekcyjnie naoliwiona.

Krzyżaków pokonaliśmy za pomocą tatarsko-litewskich sztuczek. Na początek sprowokowaliśmy ich do wydania nam bitwy na naszych zasadach paląc i wycinając w pień przygraniczne pruskie miasto, które poddało nam się bez walki. Nasze wojska pod Grunwaldem stały w cieniu w lasach, nie tylko z powodu upału i oślepiającego Krzyżaków porannego Słońca. Jagiełło w ten sposób ukrywał liczebność armii i wciągał porywczego Jungingena w pułapkę. Litwini nie byli dziczą w skórach i z drewnianymi maczugami, jak ich przedstawiali Sienkiewicz i płk Ford. To byli dobrze uzbrojeni i średnio opancerzeni  ruscy woje. Ich atak na ciężkozbrojne kolumny przeszedł płynnie w pozorowany odwrót w tatarskim stylu, który spowodował rozciągnięcie się jednego z krzyżackich skrzydeł i jego rozluźnienie. Opis u Długosza jest pięknie napisaną fabularyzowaną bajeczką, o raz po raz przechylającej się szali zmagań w bitwie. Jednakże i tam znajduje się ważna wskazówka na temat prawdziwego przebiegu wydarzeń: von Jungingen desperacko rzuca swoje najlepsze chorągwie, by przedrzeć się przez polskie hufce. Robi to trzykrotnie, samemu stając na czele ataku. Długosz to opisuje jako próbę decydującego, ofensywnego przełamania. To raczej była desperacka próba przerwania pierścienia okrążenia - tak jak pod Stalingradem.

Krzyżacy rzucili się wcześniej w pościg za Litwinami, zostali otoczeni i wybici. To była rzeź. Z 250 braci zakonnych zginęło 203 - ta statystka jest kolejną zagadką Grunwaldu. Wg. ówczesnych zwyczajów rycerstwo preferowało brać ludzi równego stanu do niewoli, by ściągać za nich okup. Tutaj jednak zachodnioeuropejskie rycerstwo natrafiło na tatarsko-litewską watahę nie dającą pardonu i stosującą się do żadnych wydumanych rycerskich kodeksów. Możliwe również, że część jeńców wycięto w pień po bitwie metodycznie eksterminując w ten sposób elitę Zakonu.

Później następują rzeczy jeszcze dziwniejsze - kilkudniowe świętowanie zwycięstwa dające Krzyżakom czas na obsadzenie Malborka, dziwnie nieudolny marsz na krzyżacką stolicę oraz szybki i łaskawy dla Zakonu pokój. Paweł Jasienica sugerował, że to był element scenariusza przebiegłego Jagiełły, który chciał zachować upadające państwo krzyżackie jako straszak utrzymujący w jedności Polskę i Litwę. Plan mu się udał doskonale - przez następne lata ziemie zakonu były regularnie pustoszone przez służących Rzeczypospolitej husyckich najemników. W końcu w wojnie trzynastoletniej wielki mistrz został eksmitowany z Malborka przez wojska zaciężne, którym nie miał z czego płacić.

W latach 1409-1411 państwo polsko-litewskie spisało się doskonale działając według scenariusza: napaść na sąsiada, obrabować go i przekonać wszystkich, że robiliśmy to w obronie własnej. W owych dniach chwały staliśmy się Imperium.