Wiele osób w ostatnich dniach zastanawiało się, jak izraelskie tajne służby zdołały namierzyć i zlikwidować w Bejrucie szefa Hezbollahu szejka Hassana Nasrallaha. Wiemy, że został on zabity w wyniku nalotu lotniczego: 80 bomb "wgryzających się" w bunkry spadło na cztery bloki pod którymi ukryty był jego podziemny bunkier. Ciało Nasrallaha było w jednym kawałku - co sugeruje, że zginął w wyniku uduszenia toksycznymi wyziewami towarzyszącymi eksplozji. Puszczono w obieg historię, że zlokalizowano go wcześniej za pomocą specjalnej substancji chemicznej, którą go posmarowano. Załóżmy, że to prawda. Oznacza to, że i tak musiano wcześniej Nasrallaha zlokalizować, by go posmarować ową substancją. Kto więc go wystawił Izraelczykom?
Większość zachodnich źródeł wskazuje po fakcie, że Hezbollah podczas wojny w Syrii został zinfiltrowany. Infiltracji podlegały również sprzymierzone z nim służby syryjskie i rosyjskie. Nic konkretnego w tej sprawie jednak nie wiadomo.
Generał SWR twierdzi jednak, że to Rosja wystawiła Nasrallaha i całe kierownictwo Hezbollahu Izraelowi.
Motywem Rosji mogła być obawa przed zaangażowaniem się Iranu w większy konflikt bliskowschodni. Tego typu wojna oznaczałaby, że napływ do Rosji irańskiej broni - dronów i pocisków balistycznych - zostałby wstrzymany. Rosja chce oczywiście czegoś takiego uniknąć. Pomogła Izraelowi zdekapitować Hezbollah, by pozbawić Iran jedno z jego narzędzi. Odbudowa tej organizacji zajmie Iranowi kilka lat, podczas których nie będzie on chciał angażować się w większą wojnę.
Można to też jednak interpretować inaczej. Ostatnio Iran dostarczył Rosji pociski balistyczne bez wyrzutni. Dawał też sygnały, że chce się porozumieć z Zachodem. Teheran zapewne liczy na to, że zwycięstwo Kamali będzie oznaczało powrót do resetu w relacjach z Waszyngtonem. Stąd przysługa dla demokratów w postaci irańskich spisków na życie Trumpa.
Tymczasem Netanjahu nie chce zwycięstwa demokratów. Oznaczałoby ono bowiem kolejne cztery lata prób obalenia jego rządu. Bibi zdecydowanie woli Trumpa i fanatycznie proizraelskich republikanów. Agresywne działania Izraela wkurzają młode amerykańskie lewactwo i elektorat muzułmański skoncentrowany w dwóch kluczowych stanach: Michigan i Wisconsin. Jeśli Kamala przegra, to jednym z powodów będzie owa izraelska ingerencja w amerykańskie wybory. Nic dziwnego, że amerykański sekretarz obrony Lloyd Austin był wściekły, że Izrael nie powiadomił USA o akcji przeciwko Nasrallahowi. Oczywiście izraelskie plany uderzenia w irańskie instalacje nuklearne i naftowe są bardzo nie na rękę administracji Bidena. Wyborcy nie lubią przecież gwałtowanie rosnących cen benzyny na finiszu kampanii wyborczej.
Taki kloc jak Netanjahu, działając z powodów czysto egoistycznych, dokonał jednak rzeczy niesamowitej - przebudował otoczenie strategiczne Izraela. Udało mu się zrobić to, czemu nie podołali w 1982 r. Begin i Szaron!
Hamas dogorywa pod gruzami Gazy, a jego przywódca został zabity w Teheranie. Izrael zlikwidował przez ostatni rok mnóstwo hamasowskich, hezbollachowskich oraz irańskich dowodców. Po zabiciu Nasrallaha, zbombardował szefa libańskiego oddziału Hamasu, dowódców Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny oraz dokonał uderzenia w Hutich. Wkrótce potem zaczęły się rajdy komandosów na południowy Liban, za którymi poszła inwazja lądowa. Starcia w Libanie są ponoć zaciekłe, ale przypominam, że Hezbollah stracił wcześniej prawie wszystkich wysokiej rangi dowódców. Odepchnięcie sił tej organizacji na północ od rzeki Litani jest więc bardzo realne. No chyba, że Netanjahu się rozpędzi i wyśle czołgi do Bejrutu... Lub Damaszku... Wszak Syryjczycy w Ildib świętowali likwidację Nasrallaha - zbyt dobrze pamiętają oni rzezie, jakie im robiły siły interwencyjne Hezbollahu.
Iran odpowiedział podobnie jak w kwietniu: wysłał 180 pocisków balistycznych na Izrael. Ładnie one wyglądały na nocnym niebie. W wyniku tego ostrzału - w bardzo pechowy sposób - został zabity jeden Palestyńczyk. Ponadto pięciu oficerów Korpusu Strażników Rewolucji zginęło w trakcie odpalania pocisku. Iran znów się więc ośmieszył w oczach międzynarodowej opinii publicznej. Izraelskim ekspertom nie było jednak do śmiechu. Żelazna Kopuła nie dała sobie rady z taką ilością rakiet. Kilka pocisków trafiło w bazę lotniczą Nevatim, w której stacjonują myśliwce F-35. Zdjęcia satelitarne pokazały, że spłonęła część obiektów w tej bazie. Jedna rakieta zrobiła spory krater 400 metrów od siedziby Mossadu. Doszło też do ataku terrorystycznego w Jaffie, w którym zabito sześć, a zraniono dziesięć osób. Jak Izrael na to odpowie? Czy zrobi rozpierduchę, gdy będę na urlopie?
W całej sprawie jest także trzecie dno...
Zwolennicy Hezbollahu mieli ostatnio poczucie, że zostali porzuceni przez Iran. Mohammed Ali Al-Husseini, szyicki duchowny z Libanu, będący od wielu lat krytykiem Hezbollahu, twierdził, że ta organizacja rzeczywiście została sprzedana przez Teheran. I radził Nasrallahowi, by spisał testament.
Czyżby więc część irańskich służb poświęciła Hezbollah? A wcześniej pomogła Mossadowi zabić w Teheranie szefa Hamasu? Lub sama to zrobiła, a Mossad się tylko przyznał do tej akcji? A wcześniej zabiła irańskiego prezydenta?
Ciekawą historię opowiedział Mahmud Ahmadinedżad, były prezydent Iranu. Irańskie służby miały powołać specjalną jednostkę do ścigania agentów Mossadu wewnątrz kraju. Szef tej jednostki okazał się jednak agentem Mossadu - podobnie jak 20 podległych mu funkcjonariuszy.
Tak sobie myślę: skoro w sowieckich tajnych służbach było wielu ludzi, którzy gotowi byli ideowo być działać od wewnątrz przeciwko ZSRR i byli to ludzie tak wysoko postawieni jak Ławrientij Beria, to czy z podobną sytuacją nie mamy do czynienia w irańskich tajnych służbach. Przypominam, że obecny irański reżim został zainstalowany w 1979 r. w wyniku rewolucji wywołanej przez zagraniczne tajne służby. Reżim ten dokonał krwawych czystek w armii oraz w innych środowiskach elitarnych. Wielu ludzi tam ma autentyczne powody, by go nienawidzić. Tymczasem Izrael to państwo, które przed 1979 r. nie było traktowane przez Iran jako wróg. Wrogami Iranu były państwa arabskie... Nie dziwię się więc, że wrogowie reżimu infiltrujący jego bezpiekę tak chętnie współpracują z izraelskimi tajnymi służbami.
***
Moje plany urlopowe się nie zmieniły - więc w najbliższą i kolejną sobotę nie będzie wpisów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz