sobota, 4 grudnia 2021

11: Konsekwencje

 



Ilustracja muzyczna: Eminem - Mosh

Szanowni Czytelnicy! Mam dla was zagadkę. Kto przyznał się do pomysłu zamachów z 11 IX i był z tego bardzo dumny? Nie, nie Talibowie! Dwóch pułkowników służących w armii Czerwonych Chin! Płk Qiao Ling i płk Wang Xiangsui napisali kilka lat wcześniej książkę pt. ,,Unrestricted warfare”. Stwierdzili w niej, że USA można pokonać tylko przez tzw. wojnę asymetryczną czyli min. wielkie uderzenia terrorystyczne. Chwalili Osamę bin Ladena a jako jeden z potencjalnych celów wymieniali WTC. Po 11 IX zostali uznani niemal za bohaterów narodowych. W wywiadzie dla komunistycznej gazety z Hongkongu ,,Takung Pao” stwierdzili min.:, że Amerykanie zasłużyli sobie na te zamachy. Wyraźnie cieszyła ich myśl, że znajdą one wielu naśladowców. Proponowali też użyć przeciwko USA V-tą kolumnę w postaci nielegalnych imigrantów. Skwitowali to wszystko stwierdzeniem, że zamachy z 11 IX w dłuższej perspektywie są ,,dobre dla Chin”.



Przez całą noc po zamachach pracownicy komunistycznej telewizji pracowali nad propagandowym dvd poświęconym temu wydarzeniu. W efekcie przepletli zdjęcia wydarzeń z Nowego Jorku i Waszyngtonu z fragmentami ,,King Konga” i ,,Godzilli”, dodali do tego muzykę operową, motyw ze "Szczęk" i propagandowe przyśpiewki o tym jaka to Ameryka była zła, ale spotkała ją kara ze strony uciśnionych narodów Ziemi. Całość powstała pod patronatem agencji Xinhua, pekińskiej telewizji i ogólnochińskiej centralnej telewizji. Została określona jako ,,materiał edukacyjny.” W tym czasie Jang Zemin obsesyjnie, w kółko oglądał puszczany na video moment uderzenia samolotu w WTC.


    Niedługo po amerykańskim ataku na Afganistan dowódca wojsk Talibów Jalaluddin Haqqani, w trakcie wizyty w Islamabadzie, stwierdził, że Czerwone Chiny pomagają Talibom w walce przeciwko USA. Jaka była to pomoc? W kompleksie Tora Bora po walkach znaleziono duże ilości chińskiej broni i amunicji. Reporter telewizji Sky David Chater widział chińskich muzułmanów walczących po stronie Talibów. ,,Debka” dowiedziała się, że w pierwszych amerykańskich bombardowaniach zabito 15 Chińczyków a 3 chińskich ochroniarzy zabiły amerykańskie siły specjalne podczas zasadzki na Basira Al.-Masri – jednego z dowódców Al.-Qaedy. Związki Czerwonych Chin z Talibami trwały już jednak od kilku lat. W 1998r. Osama bin Laden sprzedał Chińczykom kilka rakiet Cruise – niewypałów wystrzelonych przeciwko jego obozom szkoleniowym. ( Wpisuje się to w schemat afery o nazwie ,,Chinagate”.) 

Faktem jest, że zamachy z 11 września 2001 r. były darem z niebios dla ChRL. W ich konsekwencji USA przez kolejnych 15 lat zajmowały się porządkowaniem bliskowschodniego pierdzielnika - marnowaniem bilionów dolarów i tysięcy żołnierzy na "zaprowadzanie demokracji" w afgańskim oraz irackim shithole'u. I przez to poświęcały mniej uwagi swojemu wrogowi strategicznemu - Chinom oraz sprzymierzonej z nimi Rosji. 

Bynajmniej nie propaguje tutaj teorii mówiącej, że zamachy z 11 września przeprowadzono, by sprowokować Amerykanów do realizacji tej katastrofalnej strategii. Zamachy te posłużyły tylko jako WYGODNY PRETEKST do jej wdrożenia. Ona była przygotowywana już kilka lat wcześniej.


Najbardziej przeceniany politolog na świecie, czyli Zbigniew Brzeziński opublikował w 1997 r. książkę pt. ,,Na wielkiej szachownicy”. Pierdzielił w niej androny w o strategicznym znaczeniu  Azji Środkowej jako kluczu do panowania nad światem. Twierdził też, że amerykańska opinia publiczna nie poprze militarnej przygody w tym rejonie, dopóki nie zdarzy się ,,drugie Pearl Harbour”. W tym samym roku paramilitarne oddziały CIA zaczęły infiltrować Afganistan. W 1998 r. do tych tajnych operacji został wciągnięty rząd Uzbekistanu. Rok później CIA i NSA zaczęły umieszczać w Afganistanie urządzenia nasłuchowe. Rok 1999 jest też według George’a Teneta rokiem tworzenia tam silnej siatki CIA.

   We IX 2000r. Centralną Azję objeżdża gen. Tommy Franks namawiając przywódców tych krajów do współpracy  wojskowej z USA.Armie tych państw zaczynają ćwiczyć wspólnie z siłami zbrojnymi USA i  z gwardiami narodowymi poszczególnych stanów. Armia kirgiska z Gwardią Narodową Montany, kazachska z Gwardią Narodową Arizony, uzbecka z Gwardią Narodową Luizjany. W IV 2000r. zaczyna się z kolei rozbudowa bazy sił zbrojnych USA w Katarze używanej później jako centrum dowodzenia w czasie operacji ,,Iraqi Freedom.”

  19 XII 2000r. ,,Washington Post” pisze, że niektóre kręgi w USA chcą się sprzymierzyć z Rosją w sprawie obalenia reżimu Talibów. 15 III 2001r. ,,Janes Intelligence Review” pisze już o wymierzonym w Talibów sojuszu amerykańsko- rosyjsko- indyjsko- irańskim. 26 VI 2001r. ,,India Reacts” donosi o tym, że USA, Rosja, Indie, Tadżykistan, Uzbekistan i Iran stworzą wspólny front przeciwko rządzącemu Afganistanem reżimowi. W VI 2001r. na zebraniu WNP prezydent Putin oznajmia, że atak przeciwko Talibom może się wydarzyć, niewykluczone że z rosyjskim udziałem.

    W międzyczasie ,,Guardian” donosi, że dr Jeffrey Starr – wysłannik Pentagonu odwiedził w styczniu Tadżykistan. Reporterka ,,Guardiana” Felicity Lawrence pisze ponadto, że amerykańscy rangersi szkolą kirgiski Specnaz a tadżyccy i uzbeccy komandosi trenują na Alasce i w Montanie. Jak później stwierdził gen. William Kernan plany operacji ,,Enduring Freedom” opracowano już w V 2001r. Z kolei były doradca Reagana ds. bezpieczeństwa narodowego Robert McFarlane twierdzi, że pasztuński lider Abdul Haq przybył w sierpniu do Peszawaru, by organizować partyzantkę przeciwko Talibom.

    Pod koniec 2000r. ekspert ds. terroryzmu Richard Clarke opracował plan zaatakowania baz AL.-Qaedy. Został on przyjęty 4 IX 2001r. i wzmocniony – teraz miano w całości ,,wyeliminować” Al.-Qaedę. Trafił on na biurko prezydenta Busha 7 IX. Nie zdołał on go jednak do końca przeanalizować do chwili zamachów na WTC. Z kolei 15 IX George Tenet przedstawił prezydentowi dokładny plan wojny w Afganistanie – taki sam jaki zrealizowano w X i XI 2001r. Ponadto zaprezentował Bushowi plan ,,Worldwide Attack Matrix” przewidujący uderzenia przeciwko Al.-Qaedzie w 80 krajach. Już wtedy miał on jak widać dokładne plany, których stworzenie wymagało czasu a przeprowadzenie przed 11 IX wywołałoby wielkie kontrowersje.

   Również armia była przygotowana. Oddziały zmierzały w chwili zamachów na swoje pozycje – na zaplanowane wcześniej manewry dziwnym trafem pokrywające się z rozmieszczeniem sił USA w związku z wojną w Afganistanie. Od 15 IX do 20 X miały trwać w Omanie manewry ,,Swift Sword” z udziałem 22 000 żołnierzy brytyjskich. Od 8 X do 1 XI w Egipcie operacja ,,Bright Star” z udziałem 23 000 żołnierzy USA oraz 50 000 natowskich, egipskich i jordańskich. Wszyscy czekali na ,,nowe Pearl Harbour.”

Widać więc, że to dwie amerykańskie administracje - Clintona i Busha Jra - przygotowywały ten zwrot strategiczny. Zwrot dla Ameryki i dla świata katastrofalny. Miały one możliwość powstrzymania zamachów z 11 września 2001 r. Nawet jakby do tych zamachów doszło, ekipa Busha mogła sprawę rozstrzygnąć inaczej: przeprowadzić krótką ekspedycję karną w Afganistanie. W 2002 r. wycofać się stamtąd i przekazać odpowiedzialność za ten kraj Pakistanowi, w zamian za wsparcie finansowe oraz inwestycje infrastrukturalne. Iraku nie trzeba było atakować - bardziej opłacalne byłoby zniesienie sankcji i wciągnięcie go w proces pokojowy z Izraelem (Saddam był gotowy w nim uczestniczyć już w 1994 r.) oraz budowanie sunnickiej osi przeciwko Iranowi. 


Wdepnięcie USA w bliskowschodni shithole zbiegło się w czasie z wejściem Chin do WTO (11 grudnia 2001 r.), czyli ruchem, który totalnie zdemolował gospodarki Zachodu. Ośmielę się stwierdzić, że oba zdarzenia - atak na WTC i akcesja ChRL do WTO - były częścią "geopolitycznego pakietu". Przypomnę, że Chiny do WTO wprowadzone zostały z inicjatywy administracji Clintona, a proces ten doprowadziła do końca administracja Busha. 

Dodajmy do tego zmiany społeczne, które przeprowadzono w USA przez ostatnie 20 lat. Czy w 2001 r. wyobrażalibyście sobie, że amerykańska popkultura będzie tak przeładowana propagandą jak teraz? Czy spodziewaliście się tych wszystkich cyrków z transami, zaimkami i BLM? Czy możliwe było wówczas do wyobrażenia, że paru szmaciarzy z antify wykroi sobie na kilka tygodni w dużym mieście własne tragikomiczne quasi-państewko? 

Czy mieliśmy więc do czynienia z "kontrolowanym wyburzaniem" Ładu Zachodniego? Wygląda na to, że tak. Czy czyni to ludzi z administracji Clintona i Busha zdrajcami? W sensie klasycznym  - tak. Dlaczego jednak zdecydowali się oni na tak rażącą zdradę własnego kraju? 



Lenin mawiał: Kadry decydują o wszystkim. A jakie kadry były reprezentowane w obu administracjach? Bill Clinton był najprawdopodobniej związany z CIA od końcówki lat 60-tych, gdy jako prowokator w ruchu "antywojennym" jeździł sobie po świecie. Później, jako gubernator Arkansas, brał udział w Iran-Contra i patronował narkotykowemu lotniczemu szlakowi przemytniczemu Barry'ego Seala. George W. Bush to oczywiście syn byłego dyrektora CIA, sam mający związki z CIA od lat 70-tych. Barry Seal rzekomo dysponował taśmą na której George W. i Jeb rozmawiają z nim o dużej transakcji narkotykowej. Barack Hussein Obama? Oczywiste związki CIA - osobiste i poprzez rodzinę. 

"Fox, jak tak możesz pisać, CIA to przecież bohaterowie wolnego świata/skrajna antykomunistyczna prawica!" - oburzy się część moich czytelników. Tak? A dlaczego generał Douglas MacArthur uważał ludzi z OSS, czyli poprzedniczki CIA za komuchów? No bo, Agencję kreowały uprzywilejowane libki ze Wschodniego Wybrzeża.

Nie zapominajmy też tego, co mówił płk Philip J. Corso - znany nam z serii "Matrioszka" i "Phobos": "CIA była lojalna wobec KGB, a KGB wobec CIA". Agencje wywiadowcze takie jak CIA są lojalne wobec siebie samych, wobec swych wrogów i wobec szpiegowskiego rzemiosła. Dopiero na dalszym miejscu jest lojalność wobec własnego kraju. Tak samo uprzywilejowane liberalne elity stawiają lojalność wobec swojego kraju na odrębnym miejscu. Na pierwszym jest zawsze lojalność wobec własnej kasty i podobnych im sitw z reszty świata. Dobrobytem zwykłych ludzi się nie przejmują  - choć przecież ludzie ci są konsumentami dóbr sprzedawanych przez ich firmy. Ciekawie więc brzmią rewelacje Catherine Austin Fitts, mówiące o tym, że latach 90-tych "elity" uznały, że trendy demograficzne w USA sprawiają, że dbanie o to państwo przestaje się opłacać. Starzenie się społeczeństwa powoduje bowiem, że coraz więcej trzeba wydawać na emerytury i świadczenia. Jedno z rozwiązań, które przyjęto według Fitts? Obniżyć średnią długość życia. I stąd na przykład granty od arcyzdrajcy dra Fauciego dla chińskiego wojskowego laboratorium w Wuhan...

Jeśli przyjrzycie się uważnie prognozom Światowego Forum Ekonomicznego (WEF), to zauważycie, że mowa jest w nich o świecie, w którym USA nie są już największym supermocarstwem i są zastąpione przez koncert mocarstw, w tym takich bandyckich państw jak Rosja i Chiny. W świecie tym zwykli ludzie "nic posiadają", jedzą mięso jedynie w święta i "są szczęśliwi". Zupełnie jak w Korei Północnej...

Jeśli myśleliście, że 11 września 2001 r. to prehistoria, to się grubo pomyliliście. Jego skutki odczuwamy do dzisiaj. To historia, która wciąż się dzieje na naszych oczach. Zastanawiacie się pewnie nad możliwą motywacją zdradzieckich "elit". Chyba macie krótką pamięć - dałem już Wam bowiem wskazówki w ostatnim odcinku serii "Matrioszka", a także w seriach "Extinction", "Demiurg" i "Phobos" i "Atomowi bogowie".

***

Kolejny odcinek serii "11" - odcinek jedenasty i ostatni - będzie poświęcony "magicznemu" aspektowi zamachów z 11 września 2001 r.

***


2 grudnia minęła 80-ta rocznica "oficjalnej" śmierci marszałka Śmigłego-Rydza. Godne uroczystości upamiętniające marszałka zostały zorganizowane przez Jana Józefa Kasprzyka, prezesa Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Z jego inicjatywy IPN dokonał też ekshumacji w Kwaterze 139 na Powązkach. Miejmy nadzieję, że przybliży nas ona do rozwikłania tajemnicy losów Śmigłego w Warszawie. Wszyscy ci, którzy znają moją twórczość, wiedzą, że wielokrotnie miażdżyłem już propagowane przez dupoprawicę i komunę mity na temat tej postaci. Mity częstokroć stworzone przez pokracznych przydupasów gen. Władysława Sikorskiego - jednego z największych szkodników w naszych dziejach. 

Wpadła mi kiedyś do rąk "Wielka Księga Zdrajców Polskich" napisana przez Radosława Patlowicza, czyli jednego z akolitów Gerszona Brauna. Patlowicz do zdrajców zaliczył tam m.in.: marszałka Śmigłego, Józefa Becka, płka Pełczyńskiego, Lecha Kaczyńskiego i... króla Zygmunta Starego. Często nie pisze, na rzecz kogo ci "zdrajcy" pracowali. Jeszcze ciekawsze jest jednak to, kogo w tej książce nie wymieniono. Jak można się było spodziewać, nie ma w niej św. Stanisława - skazanego na śmierć za zdradę przez sąd złożony z polskich biskupów. Nie ma też takich postaci jak: Józef Retinger, Izydor Modelski, Stanisław Kot, Stanisław Stroński, Stanisław Mikołajczyk, czy Oskar Lange. Nie ma oczywiście generała Sikorskiego, który znalazł się w "Małej księdze bohaterów Polski" (!) Patlewicza. Nie ma wielu groźnych TW komunistycznej bezpieki i stalinowskich sędziów. Jest Geremek, Mazowiecki i Adamowicz - nie ma Wałęsy i Kuronia. Nie ma też nikogo z rodzinki Gertichów/Giertychów. Nie ma Mateusza Piskorskiego, ani innych ludzi, za których zaręczał Braun. No cóż, taka to koślawa, dupoprawicowa wizja historii...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz