sobota, 21 września 2019
Dla kogo pracuje ajatollah Chamenei?
Wrzesień chyba sprzyja spektakularnym zamachom, bo 14 września mieliśmy saudyjską wersję "9/11" czyli atak na rafinerię Abqaiq i pobliskie pole naftowe, w wyniku którego czasowo wyeliminowano 5 proc. globalnej produkcji ropy naftowej czyli 5,7 mln baryłek dziennie. Po krótkim szoku, rynek naftowy szybko się otrząsnął - przecież sytuacja jest zupełnie inna niż w 2008 r. i głównym problemem jest obecnie słabnący popyt na ropę, a nie jej podaż. Atak nie zaowocował też wojną. Wygląda na to, że Trump autentycznie nie chce się w ten konflikt angażować. Odwet ograniczył się więc jak na razie do sankcji nałożonych na irański bank centralny oraz wspólnym izraelsko-saudyjskim nalotem na bazę Sił Al-Kuds, czyli irańskiej jednostki specjalnej, w Syrii. Oczywiście wciąż trwają domysły, co się właściwie wydarzyło 14 września. Można wyróżnić cztery wersje:
1. Rebelianci Huti z Jemenu, w odwecie za kampanię saudyjskich bombardowań, wysłali przeciwko rafinerii 10 dronów, które tak sobie przeleciały 1,5 tys. - 2 tys. km i zaatakowały refinerię. To wersja Hutich oraz Iranu. Obciąża jednak ona Iran pośrednio, gdyż wszyscy wiedzą, że to Irańczycy dostarczają Hutim broni (drony, które się rozbiły w Arabii Saudyjskiej, były zaawansowane i wyprodukowano je w Iranie w 2019 r.) Poza tym trudno się spodziewać, by Huti zrobili coś takiego bez zgody Iranu.
2. Amerykańskie i saudyjskie tajne służby są ponoć przekonane, że atak na instalacje naftowe dokonano z dwóch kierunków. Rakiety cruise zostały wystrzelone z Chuzestanu, czylipołudniowo-zachodniej irańskiej prowincji a uzbrojone drony wystartowały z bazy w zachodnim Iraku. Baza ta jest zajmowana przez iracką szyicką milicję kontrolowaną przez irański Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej. 12 pocisków rakietowych miało trafić w cele a pięć dronów chybiło. (Możliwe, że później znaleziono szczątki innych pocisków i dronów, więc ostatecznie Saudyjczycy doliczyli się do 25.) Za przeprowadzenie operacji byłodpowiedzialny gen. Qassem Soleimani, dowódca Sił Al-Kuds, czyli jednostki specjalnej wewnątrz Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej podległej bezpośrednio najwyższemu irańskiemu przywódcy ajatollahowi Alemu Chamenei. Chameneizatwierdził atak, ale pod warunkiem, że zostanie przeprowadzony tak, że nie będzie można go bezpośrednio powiązać z Iranem.
3. To był false flag! Iran nie miał żadnego interesu w przeprowadzeniu tego ataku, bo przecież kilka dni wcześniej Trump zakończył współpracę z Johnem Boltonem, swoim doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego i zaczął mówić o możliwym spotkaniu z irańskim prezydentem Rouhanim. Wysyłał też sygnały o możliwym złagodzeniu sankcji nałożonych na Iran, a sankcje jak wiadomo bardzo mocno dotknęły irańską gospodarkę. Poza tym to dziwne, że saudyjska obrona przeciwlotnicza przepuściła te wszystkie pociski i drony. Saudyjczycy 88 wyrzutni rakiet przeciwlotniczychPatriot (w tym 53 w najnowszej wersji PAC-3). Dodatkowo po Zatoce Perskiej pływają amerykańskie niszczyciele z systemem Aegis a amerykańskie satelity dostarczają Saudyjczykom danych zwiadowczych. Mike Pompeo twierdzi, że nawet najlepszym systemom obrony powietrznej nie udaje się wszystkiego wychwycić. (Widać to w Syrii, gdzie rosyjskie S-300 jakoś jeszcze nic nie zestrzeliły a lotnictwo Izraela i wszystkich innych krajów tam zaangażowanych swobodnie sobie bombarduje, co chce.) Być może zawiódł czynnik ludzki - dowodzenie i wyszkolenie saudyjskich żołnierzy. Być może brakuje w nim ogniwa pozwalającego na niszczenie nisko lecących celów. Być może ich obrona przeciwlotnicza za bardzo skoncentrowała się na zagrożeniach z Jemenu, a te idące z północy zlekceważono. Na konferencji prasowej sprzed kilku dni rzecznik saudyjskiego MON mówił jednak, że "ostatnio” system ten przechwycił 282 pociski balistyczne i 258 dronów.
4. Atak został przeprowadzony tak jak we wersji nr. 2, ale był "ustawką". Irańczycy wpisali się w scenariusz, którym im wyznaczono. Czasem można się spotkać z opinią, że to gen. Soleimani sprzeciwia się wznowieniu negocjacji z Amerykanami, więc dlatego przeprowadził ten atak. Soleimani sam jednak nie mógłby czegoś takiego zrobić. On jest lojalistą ajatollaha Chamenei. To Chamenei ma swoje zawołanie państwo w państwie jakim jest Korpus Strażników Rewolucji. Dysponuje też aktywami, które kilka lat temu szacowano na 96 mld USD. To czyni go jednym z najbogatszych przywódców świata. Naród klepie biedę z powodu sankcji i głupiej polityki a jego przywódca robi wszystko, by nie dopuścić do reform.
I tutaj dochodzimy do pytania: dla kogo pracuje Chamenei? Ten nie-Irańczyk (jego rodzina miała pochodzenie azerskie) był bliskim współpracownikiem ajatollaha Chomeiniego. Chomeini pracował zaś kilku zagranicznych tajnych służb (Stasi, ale też miał wsparcie zachodnich. Propaganda szacha nazywała go "nie-Irańczykiem, brytyjskim agentem i homoseksualistą" - za pewne słusznie.) Przeprowadzona przez niego rewolucji islamska miała jeden cel wyznaczony przez globalistów: udupić szybko rozwijające się i dynamicznie modernizujące, nacjonalistyczne państwo jakim był Iran za czasów Szacha i zamienić go w trzecioświatowy shithole. Chomeini zrealizował tę misję koncertowo. A Chamenei ją kontynuuje.
Oczywiście wielu różnych dupoprawicowców i dupolewicowców oburzy się teraz, że "no jak to, przecież Iran pod rządami Chameneiego dzielnie postawił się amerykańsko-syjonistycznym imperialistom" i zaczną zaraz wychwalać siłę irańskiego riala, osiągnięcia gospodarcze, przewagi wojskowe i stroje irańskich kobiet. A ja im odpowiem: z Szachem u władzy Iran miałby bombę atomową już 30 lat temu i byłby państwem odwołującym się do dumy z aryjskiej przeszłości a nie kultywującym semickie, pustynne przesądy.
Przypomnijmy, co pisałem już na ten temat na tym blogu o Chomeinim
" Na wygnaniu w Paryżu otoczał go zawsze wianuszek agentów tajnych służb: KGB, Stasi, CIA, MI6, DGSE. Enderdowscy bezpieczniacy, w zaciszu jego wilii nagrywali na magnetofonach kasetowych przesłania ajatollaha, które przerzucali później do Iranu. Chomeini rozpoczął zresztą karierę u boku walczącego z reformą rolną ajatollaha pracującego dla Stasi. Płk Michał Goleniewski, dezerter z wywiadu wojskowego PRL, który zdemaskował wielu sowieckich agentów na Zachodzie i w Izraelu (m.in. George'a Blake'a), twierdził, że "Chomeini jest wśród pięciu źródeł wywiadowczych, które służby Bloku Wschodniego, posiadają wśród wyższego irańskiego kleru"."
Sporo o tym pisze również były agent WSI Krzysztof Mroziewicz (o dziwo!):
"Były rektor Uniwersytetu Teherańskiego prof. Houchang Nahavandi[1], uznawany przez Pierre Salingera za lojalnego opozycjonistę szacha, był on bowiem przewodniczącym grupy studyjnej, która zajmowała się nierozwiązanymi przez cesarza problemami Iranu, w książce „Upadek i śmierć szacha Iranu. Relacje i dokumenty”[2] ujawnia poza tą informacją wiele szokujących szczegółów na temat ajatollaha Chomeiniego, m.in. i tę, że najmłodszy premier w historii Iranu, 26 letni Amir Asadollah Amin aresztował w 1962 nikomu nieznanego mułłę Ruhollaha Chomeiniego, który przy poparciu komunistów i Egiptu Nasera podżegał do buntu przeciwko białej rewolucji szacha i narodu, zwłaszcza zaś przeciwko reformie rolnej i nadaniu praw kobietom. Sprzeciw partii Tudeh można zrozumieć – bo to nie jej pomysłu były reformy, skądinąd godne poparcia. Ale alians mułły i komunistów – tego zrozumieć nie podobna. Dopóki się nie wie, że Tudeh otrzymała instrukcję z ambasady ZSRR, albowiem Chomeini… był, mówiliśmy już, agentem Stasi. Dlaczego KGB i Stasi mąciły w Iranie na początku lat 60? Przypomnijmy – było to czas apogeum zimnej wojny po kryzysie rakietowym na Kubie. Gdzie mieli szukać lepszego miejsca na „zadymę” antyamerykańską w kraju sojuszniczym USA u granic ZSRR? Przecież nie w Turcji, bo tam znajdowały się już rakiety, które Chruszczow chciał zneutralizować, rozmieszczając swoje własne na Kubie. Lepszego miejsca na awantury uliczne od sąsiada Turcji nie było. Od początku lat 70 specjalistyczne publikacje na Zachodzie informują o powiązaniach Chomeiniego z NRD. Ale rewelacje te były znane Amerykanom – i tylko im - już od 1961 r. Pułkownik Michał Goleniowski, osoba druga co do rangi w kontrwywiadzie podówczas niemal wspólnym, polsko-radzieckim, zdezerterował w grudniu 1960. Przekazał CIA zaraz potem, że Chomeini był jednym z pięciu informatorów Moskwy donoszącym z samego centrum hierarchii szyickiej. CIA nigdy nie udostępniły tej informacji Iranowi. Ujawniono ją dopiero w 2000r.
A więc dowody na jego agenturalną przeszłość znane były już na początku lat 60., kiedy organizował rozruchy w świętym mieście Kom i w Teheranie. Skoro Amerykanie mieli twarde dowody od Goleniowskiego, to znaczy, że musieli natychmiast otoczyć Chomeiniego „specjalna troską”. Francuski biuletyn Europejskiego Ośrodka Informacji (CEI) czyli „pozarządowej” grupy studyjnej powiązanej z wywiadami wszelkiej maści z siedzibą w stolicy wolności, równości i braterstwa (albo śmierci), Paryżu, podał w 10 lat po rozruchach (dla wywiadu nigdy nie jest za późno), że oficerem prowadzącym mułłę był Amerykanin pochodzenia irańskiego, Ibrahim Jazdi. Po triumfie rewolucji islamskiej został u swego podopiecznego wicepremierem, szefem dyplomacji i prezesem Trybunału Rewolucyjnego, który posłał na drugi świat większość generałów armii szacha. Doradców Stasi, jak widać, nie zatrudnił, zresztą w stosunku do KGB pełniliby oni rolę służebną.
Przed powrotem do Iranu Chomeini mieszkał najpierw w Iraku, gdzie mógł się zetknąć bez trudu z Rosjanami czy też specjalistami z NRD, a nawet z PRL. Ale w Iranie był jeszcze nikim. Z Iraku pojechał, a raczej został przeniesiony przez dyskretnych manipulatorów z Waszyngtonu, Londynu i Paryża, którzy chcieli się pozbyć szacha, do Francji, gdzie urządzono mu rezydencję w Neauphle-de-Châteaux. Dookoła jego siedziby rozmieścili swoje „bezpieczne pudełka” czyli „kawalerki” obserwatorzy na usługach CIA, KGB, Savak i Stasi. Francuzi nie musieli mieć tam „kawalerki”, bo go nie spuszczali z oka, gdziekolwiek był, a był u nich.
Żona Chomeiniego – przypomina b.rektor Nahavandi - była uliczną tancerką. On sam okazał się nieukiem. Już jako ajatollah wydał rozkaz irańskim siłom powietrznym, aby zniszczyły amerykańskie satelity. I polecił zalać irańską pszenicą rynek USA, aby pogrążyć gospodarkę „Wielkiego Szatana”. W prasie francuskiej okrzyknięto go błyskotliwym filozofem. Uważał tak nawet Jean Paul Sartre. (...) Ten „błyskotliwy filozof i teolog” pisał także o właściwych sposobach oddawania moczu oraz defekacji, a także o należnym postępowaniu kobiet w czasie okresu. W jego osiągnięciach myśliciela znajdziemy setki takich mądrości.
Amerykanie – przypuszcza rektor Nahavandi – manipulowali Chomeinim w roku rewolucji 1978 mając na niego strasznego haka. Tę właśnie agenturalność na rzecz Stasi i Moskwy."
A teraz cytacik ze spiskowego bloga (link już niestety nie działa):
"Szach powiedział kiedyś: “Jeśli podniesiesz brodę Khomeiniego, zobaczysz na jego podbródku pieczątkę Made In England .”
Powiedział też Davidowi Frostowi: “Czy myślisz że pan Khomeini, człowiek bez wykształcenia… mógł to wszystko zaplanować, obmyślić spisek, stworzyć wszystkie te organizacje…”
“Wiem że wydano na to ogromne pieniądze…”
“Wiem że czołowi eksperci od propagandy mieli przedstawić nas jako tyranów i potwory, a stronę przeciwną jako demokratycznych, liberalnych rewolucjonistów chcących ratować swój kraj.”
“Wiem jak podłe było wobec nas BBC… Wyglądało to na naprawdę dobrze zorganizowany spisek.”
Według dr. Ronena Bergmana, izraelskiego dziennikarza śledczego, to BBC wypromowało Khomeiniego. Napisał o tym w swojej książce ‘The Secret War with Iran’ z 2008.
“Narzędziem propagandy Khomeiniego były programy w języku perskim transmitowane przez BBC.”
“BBC udostępniała Khomeiniemu darmowe godziny nadawania z Paryża.”"
(koniec cytatu)
A teraz pomyślmy: Chamenei był jego najbliższym współpracownikiem. I pewnie ma podobną misję. Możliwe, że jego misja obejmuje też wciągnięcie USA w wojnę przeciwko Iranowi. W każdym bądź razie los Iranu go nie martwi...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz