Ilustracja muzyczna: Shiki Main Theme
Karl Marx był XIX-wiecznym Charliem Mansonem. Tyle, że nie grał na gitarze...
To, że Jean Claude Juncker fetował ostatnio Charliego Marksa nie powinno nas dziwić. To przecież koleś, który nigdy nie przepuści okazji do napicia się :) A co poza tym miał zrobić? Będąc przewodniczącym Komisji Europejskiej jest też swego rodzaju unijnym pontifexem, który z urzędu musi sprawować obrzędy ku czci bogów wyznawanych przez europejską elitę. Marks bogiem? Takie można było odnieść wrażenie przyglądając się oficjalnym misteriom na jego cześć. W Trewirze, w bazylice z czasów Konstantyna Wielkiego, przerobionej później na kościół luterański a potem w jakiegoś architektonicznego nowoczesnego potworka wybebeszonego z dzieł sztuki, przy ołtarzu czytano fragmenty świętych ksiąg - dzieł Marksa - takie jak "religia to opium dla ludu". Oczywiście wszyscy obecni mieli świadomość, że Marks był tylko śmiertelnikiem - ale deifikowanym przez establiszment niczym rzymscy cesarze. Uczestnicy tej ceremonii religijnej oficjalnie się tłumaczyli później, że chcieli uczcić "wielkiego filozofa". Czyżby? A czy w podobny sposób uczcili kiedykolwiek lub uczczą Nietzschego, Kanta, Hegla, Spinozę, Bergsona czy Zenona z Kition? Wszyscy z nich byli większymi filozofami od Marksa, a jednak nie słyszymy, by uprawiano ich kult. Przedstawicieli europejskiego establiszmentu, często wywodzących się z pokolenia '68, filozofia raczej nie obchodzi. Ale czują z Marksem pokrewieństwo duchowe, bo był taką samą jak oni marionetką w rękach tajnych służb i różnych innych miłośników "pizzy".
Spytajcie marksistę kim była żona Karola Marksa. Jak natraficie na stosunkowo "kumatego" kolesia, być może wam odpowie, że miała na imię Jenny (Jenny, mam na imię Jenny..). Jej nazwisko panieńskie: Jenny von Westphalen. Powiedzieć, że pochodziła z rodu arystokratycznego, to jak nic nie powiedzieć. Jej brat: Ferdinand von Westphalen był... pruskim ministrem spraw wewnętrznych w latach 1850-1858. Przedstawicielem "reakcji" uwielbiającym używać policyjnych prowokacji wobec rewolucjonistów. Był w dobrej komitywie z Marksem. Do tego stopnia, że Michaił Bakunin oraz wielu innych rewolucjonistów uważało Marksa za prowoka mającego przechwycić kontrolę nad ruchem rewolucyjnym. Marks określany jest więc przez niektórych badaczy jako "pruski agent rządowy" i "pruski szpieg w Londynie".Całe życie Marksa było bez wątpienia prowokatorską i rozłamową robotą: wiecznymi kłótniami z resztą socjalistów i anarchistów na temat tego kto i jak ma przeprowadzić rewolucję.
Marks pracował też dla austriackich tajnych służb. W 1960 r. kanclerz Austrii Julius Raab podarował Chruszczowowi zbiór listów Marksa. Sowiecki przywódca był później wściekły, bo w listach były donosy pisane przez Marksa na swoich przyjaciół do austriackich tajnych służb.
Twórca "socjalizmu naukowego" pracował dla wielu stron. W Londynie jednym z jego pracodawców był David Urquhart, dyplomata i tajny agent, który m.in. organizował czerkieskich powstańców przeciwko Rosji. Prywatny sekretarz Marksa, Wilhelm Pieper, będący zarazem przewodniczącym Związku Komunistów, był zaś prywatnym nauczycielem Alfreda Rothschilda, który w wieku 26 lat został... prezesem Banku Anglii i piastował to stanowisko przez 20 lat. Z Rotszyldami związany był również inny bliski przyjaciel Marksa - Theodor Creizenach, prywatny nauczyciel w domu Anselma Salomona von Rothschilda, założyciela banku Creditanstalt a według austriackich, przedwojennych służb brata przyrodniego niejakiego Aloisa Schickelgrubera.
Jednym z mentorów Marksa był sabatejczyk Mojżesz Hess. To Hess wprowadził Engelsa w idee komunistyczne. Sam jednak przeszedł ciekawą ewolucję ideową. Ze zwolennika walki klas zmienił się w ideologa... walki ras i narodów. Czyli wczesnego narodowego socjalistę (takiego wczesnego Rudolfa Hessa:). A przy tym jednego z pionierów syjonizmu. Stał bowiem w tej swojej wymarzonej "wojnie rasowej" po stronie "narodu wybranego" i uważał, że powinna ona doprowadzić do powstania komunistycznego państwa Izrael. Dzisiaj byłby pewnie transgenderowym, islamskim, miłośnikiem Putina - no chyba, że cięcia finansowe w tajnych służbach sprawiłyby, że departamenty walczące z poszczególnymi kategoriami wywrotowców połączyłyby się nieco inaczej.
Patrząc na to kłębowisko powiązań, nie dziwi już tak bardzo, że brytyjski premier Benjamin Disraeli w swojej powieści "Coningsby" wydanej w 1844 r. zamieścił wzmiankę o "tej rewolucji, która ma wybuchnąć w Niemczech za dwa lata". Disraeli, wybitny polityk był wyznawcą spiskowej teorii dziejów. Ich choć sam był sefardyjskim Żydem (nie gardzącym pieniędzmi od Rotszyldów) to wielokrotnie głosił tezę, że obóz rewolucji jest "opanowany przez Żydów" i kierowany przez ciemne, spiskowe siły. To samo mówił Bakunin. Zapewne mocno spłycali ówczesne procesy społeczne, ale mówiąc o opanowaniu obozu rewolucji "przez Żydów" mieli na pewno na myśli osobę, której nie lubili - Marksa, człowieka Głębokiego Państwa a raczej Głębokiej Struktury Ponadpaństwowej.
Błędem jest jednak nazywanie Marksa żydowskim szowinistą. On równie mocno gardził Żydami jak i gojami. Jego kontakt z klasą robotniczą ograniczał się do dymania swojej służącej (miał kompleks pokojówki? :) i brania pieniędzy na wódkę od fabrykanta Engelsa. Marks był zwolennikiem ówczesnego globalizmu. Uważał, że kolonizacja Afryki i Azji pozwoli na stworzenie jednej światowej gospodarki. Wojny opiumowe traktował jako szansę na otwarcie Chin na świat. Wiele z poglądów Marksa i Engelsa doprowadziłoby dzisiaj do krwawej sraczki typowego zwolennika partii Razem. Część z nich nosiła charakter protonazistowski. Jak czytamy:
"W praktyce ów interes proletariatu szczególnie często okazywał się
pokrywać z niemieckim interesem narodowym. W roku 1861 Marks uważał, że
niemiecki proletariat powinien przyjąć postawę patriotyczną, popierając
Austrię przeciw Napoleonowi III i przeciwstawiając się zjednoczeniu
Włoch. Dla odmiany zjednoczenie Niemiec - choć dokonane przez
reakcjonistę Bismarcka - miało być "obiektywnie postępowe". Nic więc
dziwnego, że w czasie wojny prusko-francuskiej w 1870 roku Marks głosił,
iż upadek Napoleona III leży w interesie międzynarodowego proletariatu i
dlatego nie należy izolować się od ruchu narodowego (dopóki wojna ma
charakter obronny). Charakterystyczny był też pogląd Engelsa na granicę
polsko-niemiecką: "Czy należało oddać całe połacie kraju zamieszkałe
przeważnie przez Niemców, wielkie i całkowicie niemieckie miasta,
narodowi, który dotychczas nie dał żadnego dowodu, że jest zdolny do
wyzwolenia się ze stosunków feudalnych opartych na pańszczyźnianym
rolnictwie?”3/ W liście do Lassalle'a był bardziej dosadny: "Nie
powinniśmy oddać ani cala z pruskiej Polski.”4/
Swe proniemieckie stanowisko Marks i Engels uzasadniali na
internacjonalistyczną modłę: „dynamicznie rozwijające się Niemcy to kraj
najważniejszy dla sprawy postępu w Europie. Nie ukrywali jednak zarazem
(zwłaszcza Engels) swego zachwytu dla niemieckiej kultury i
cywilizacji.”5/ Engels pisał na przykład, że Niemcy "skupili wszystkie
te małe, niedołężne, bezsilne narodziki w ramach jednego wielkiego
państwa, umożliwiając im w ten sposób uczestnictwo w rozwoju
historycznym, w którym pozostawione same sobie nie brałyby żadnego
udziału! Prawda, zdeptano przy tym niejedno delikatne narodowe kwiecie:
inaczej takich rzeczy realizować nie można. Wszak bez przemocy i
niezłomnej bezwzględności w historii nie osiąga się niczego.” (...)
Engels z pogardą wyrażał się o "narodzikach, które historia od stuleci
wbrew ich woli wlokła za sobą".9/ Pisał: "nie ma w Europie takiego
kraju, gdzie by nie przetrwały w jakimś zakątku szczątki jednego czy
więcej ludów, resztki ludności dawniejszej, wypartej i podbitej przez
naród, który z kolei stał się nosicielem rozwoju historycznego. Owe
resztki bezlitośnie (...) biegiem historii zdeptanego narodu, owe
szczątki ludów występują za każdym razem jako fanatyczni nosiciele
kontrrewolucji i pozostają nimi aż do zupełnej swej zagłady bądź
wynarodowienia."10/ Zapowiadał więc: "Najbliższa wojna światowa zmiecie z
powierzchni ziemi nie tylko reakcyjne klasy i dynastie, lecz również
całe reakcyjne narody".11/ Metafora? Chyba nie, skoro w innym miejscu
czytamy, że Niemcy mogą "zabezpieczyć losy rewolucji tylko poprzez
zastosowanie wobec tych słowiańskich ludów jak najbardziej zdecydowanego
terroryzmu.” (...)
W prywatnej korespondencji Marksa i Engelsa znajdujemy wyraźnie
rasistowskie akcenty. Ten pierwszy tak pisał o swym konkurencie
Lassalle'u: "jest teraz dla mnie całkowicie jasne, że jak wskazuje
kształt jego głowy i sposób w jaki rosną jego włosy, pochodzi on od
Murzynów, którzy przyłączyli się do ucieczki Mojżesza z Egiptu (chyba że
jego matka lub babka ze strony ojca skojarzyła się z czarnuchem). To
połączenie Żyda z Niemcem na murzyńskiej bazie musiało wyprodukować
nadzwyczajną hybrydę." (...)
Zdecydowaną niechęcią darzył też Marks - sam "nieżydowski Żyd" - Żydów.
Jak zwykle, i tu znajdziemy uzasadnienie ekonomiczne. Żydzi to
kwintesencja kapitalizmu. "Jaka jest świecka podstawa żydostwa?
Praktyczna potrzeba, własna korzyść. Jaki jest świecki kult Żyda?
Handel. Jaki jest jego świecki Bóg? Pieniądz. (...) Pieniądz jest tym
zazdrosnym bogiem Izraela, wobec którego żaden inny bóg ostać się nie
może. (...) Bóg Żydów został zsekularyzowany i stał się bogiem tego
świata. (...) Przez żydostwo rozumiemy więc pewien powszechny,
współczesny element antyspołeczny, który osiągnął swą obecną skrajną
postać przez rozwój historyczny, do którego Żydzi, w tym sensie ujemnym,
gorliwie się przyczynili; w tej obecnej zaś skrajnej postaci element
ten musi nieuchronnie ulec likwidacji.
Emancypacja Żydów jest więc w swym ostatecznym znaczeniu emancypacją
ludzkości od żydostwa (...)."16/ Jako tacy - Żydzi są przeciwnikami
postępu. "Tak więc za plecami każdego tyrana odnajdujemy Żyda, jak za
papieżem jezuitę. Naprawdę marzenia uciskających byłyby bez nadziei, a
praktyczna możliwość wojny poza kwestią, gdyby nie było armii jezuitów
duszących myśl i garstki Żydów rabujących kieszenie."
(koniec cytatu)
Marks jest nazywany obecnie "nieszkodliwym filozofem". W jego filozofii jednak od samego początku było zakodowane ludobójstwo, wyzysk i dyktatura garstki "wybrańców".
Marks pisał w swoim wierszu "Le Menestrel":
"Wyziewy piekielne pochodzą od mego mózgu
I napełniają go aż ja staję się szalony.
Aż moje serce staje się zupełnie zmienione.
Patrz na tę szpadę,
Książę ciemności sprzedał mi ją."
Niektórzy ludzie przyglądający się jego pismom - z których wiele wciąż nie zostało opublikowanych - dopatrują się w nich akcentów satanistycznych. Pisał on m.in. w liście do swojego ojca: “Chcę się mścić na Tym, Jedynym, co w niebie króluje […] Spadła zasłona, zerwała wszystko, co dotychczas było święte, teraz muszą być ustanowieni nowi bogowie”. O satanizmie Marksa był przekonany m.in. pastor Richard Wurmbrand, rumuński dysydent, i podawał poszlaki na ten temat w swojej książce "Marx and Satan". Zwracał on m.in. uwagę na to, że charakterystyczna fryzura Marksa, nie pasująca do mody z tamtej epoki była znakiem rozpoznawczym wyznawców okultystycznej sekty zwolenników Joanny Southcott, która uważała się za Niewiastę z Apokalipsy mającą urodzić Mesjasza (a może raczej Antychrysta?). Zwolennicy Southcott uważali, że są w kontakcie z aniołem o imieniu Shiloh. Może wydawać się dziwaczne, ale przecież w czasach bardziej nowoczesnych mieliśmy też wiele apokaliptycznych sekt o dziwnych powiązaniach - np. Rodzinę Charlesa Mansona. Może gdyby Manson nie dokonał masakr, to by napisał coś na miarę "Kapitału"?
Marks miał zdolność do jakiegoś tajemniczego przyciągania ciemnych sił nawet po śmierci. Pochowano go na londyńskim cmentarzu Highgate. W latach 60. i 70. doszło tam do paranormalnego fenomenu zwanego "wampirem z Highgate". Doszło nawet do próby wywołania wampira przez grupę okultystyczną Davida Farranta i rzekomego zabicia tej istoty osikowym kołkiem przez samozwańczego starokatolickiego biskupa Sama Manchestera. Ponoć ostatnio duch znów tam daje o sobie znać... A może to po prostu jacyś okultyści znów się masturbują na grobie Marksa.
Ending: Cjalis - Egzorcysta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz