Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RFK. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą RFK. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 listopada 2013

Największe sekrety: Magiczna kula z Dallas - cz. 4: Ich bin ein Berliner

"Zrywam z dziewczyną, po tym jak wsadzę jej w trzy otwory"
               John Fitzgerald Kennedy

"Ted Kennedy nie potrafił nawet przewieźć kurwy przez most"
                Bill Clinton

"Założę się, że jakbym był prezydentem, to by mnie nie zastrzelili"
               Richard Nixon

Ilustracja muzyczna: Marylin Manson - Personal Jesus




Bobby Kennedy nie angażował się w wyjaśnienie śmierci brata. Nie kwestionował skandalicznie głupiego raportu Komisji Warrena, nie obalał idiotycznej teorii Magicznej Kuli, nie wspierał śledztwa prokuratora Jima Garrisona, nie urządzał miesięcznic, nie mówił o "zdradzonych w południe". Był zbyt mądry, by wierzyć w oficjalną wersję, ale jednocześnie kalkulował, że nie opłaca mu się sprawy drążyć. Ostatnie miesiące urzędowania na stanowisku prokuratora generalnego wykorzystał, by usuwać wszelkie dokumenty kompromitujące jego brata. A nazbierało się tego sporo. W poprzednim wpisie szczegółowo rozwodziłem się nad mafijnymi związkami rodziny Kennedych. Na tym rodzinne brudy się nie kończyły. Joe Kennedy, ambasador w Londynie w 1938-40, wyleciał z hukiem z placówki z powodu swojej graniczącej ze szpiegostwem sympatii do Hitlera. Jako wpływowy producent z Hollywood naciskał później na scenarzystów, by w swoich filmach nie umieszczali wątków dotyczących niemieckich obozów koncentracyjnych. We wrześniu 1939 r. pośredniczył w zawarciu przez Standard Oil oraz IG Farben antydatowanej umowy o podziale zysków ze wspólnych przedsięwzięć. Sympatie te dawały o sobie znać również później. W 1962 r. Robert Kennedy podpisał rozporządzenie nakazujące amerykańskiemu skarbowi państwa zwrot wartej setki milionów dolarów własności skonfiskowanej nazistom. Ich bin ein Berliner. (Czujący sentyment do nazizmu i Kurta Waldheima Arnold Schwarzenneger czuł się z pewnością dobrze wżeniając w tą rodzinę.) Oczywiście było też mnóstwo bardziej aktualnych brudów - choćby posiadanie wspólnej kochanki z mafijnym bossem Giancaną i kupowanie głosów w Chicago. Sporej części wyborców nie spodobałby się też udział braci Kennedych w zamachu na Diema. (To oraz inne brudy Kennedych są szczegółowo opisane w "Ciemnej stronie Waszyngtonu" Seymura Hersha.)



Bobby zadbał też o wyczyszczenie dokumentacji medycznej. JFK od lat ciężko chorował - dolegała mu choroba Addisona i bóle kręgosłupa, będące m.in. skutkiem wojennej kontuzji (Kuter torpedowy JFK, PT-109 został staranowany w sierpniu 1943 r. przez japoński niszczyciel "Amagiri" u wybrzeża Wysp Salomona.) Prezydent brał sterydy i silne środki przeciwbólowe, a łączył je z amfetaminą zapisaną mu przez prywatnego lekarza-szarlatana. Do tego koktajlu dołączał czasem kokainę i LSD. Stąd pewnie wzięły się u niego zaburzenia osobowości i takie genialne plany jak np. projekt wspólnego amerykańsko-sowieckiego ataku na chińskie instalacje nuklearne. Być może tu leży tajemnica jego skłócenia z ludźmi, którym zawdzięczał władzę: mafią, CIA i FBI.



Osobną kwestią do zatuszowania były skandale seksualne. JFK mówił: "Jak codziennie nie znajdę sobie nowej dupy, to dostaje migreny". Potrafił wiele zaryzykować, by "zaliczyć". Popełnił w ten sposób m.in. bigamię - po pijaku ożenił się z przyjaciółką w Las Vegas, a później "zapomniał" wziąć rozwód. Jego erotomania nie była jednak w starym, dobrym stylu Silvio Berlusconiego przewidującym delektowanie się kobietami. JFK lubił zaliczać panienki bez gry wstępnej, w kilka minut, w przypadkowych miejscach. Czasem dla odmiany zabawiał się w ostrzejszy sposób: dwóch agentów Secret Service trzymało dziewczynę za ręce i zanurzało jej głowę do wanny pełnej wody a JFK brał ją od tyłu, gdy się dusiła. (A o mnie mówią, że mam lekko sadystyczne upodobania...) Pal sześć jego życie prywatne i to, że szukał spełnienia w taki sposób - ja go za to nie potępiam. Potępić go należy za to, że "ganiając za spódniczkami" narażał bezpieczeństwo narodowe USA. Panienki przynosiły mu w swoich torebeczkach narkotyki, więc zabraniał agentom Secret Service jej rewidować. A gdyby jedna z nich przemyciła na takie "romantyczne zbliżenie" żyletkę czy nóż? JFK korzystał nie tylko z dziewczyn podstawianych mu przez mafię. Przespał się też z dwiema call-girl z  sowieckiej siatki szpiegowskiej, która obaliła brytyjskiego ministra Profumo - Suzy Chang i Mariellą Novotny.  Na jego liście "podbojów" (kto kogo właściwie podbijał?) znalazła się też "kochająca seks oralny" agentka Stasi Ellen Rometsch. Była ona również kochanką Geralda Forda, późniejszego członka Komisji Warrena i prezydenta USA. J. Edgar Hoover szantażował Forda taśmami będącymi dowodem na jego związek z Rometsch.


Powyżej: Ellen "Stasia" Rometsch - czy te usta mogą kłamać?
(Fotki Suzy Chang niestety nie udało mi się znaleźć...)

JFK bywał gadatliwy. Zdarzyło mu się m.in. wypaplać Marylin Monroe, że CIA wspólnie z mafią planują zabić Castro. Gdy ze sobą zerwali, emocjonalnie niestabilna Marylin groziła mu, że zwoła konferencję prasową, na której ujawni, że spała z nim i jego bratem,  że musiała dokonać aborcji, i że wie czym jest Operacja "Mangusta". W domu Marylin podsłuchy zainstalowały zarówno CIA, FBI jak i ludzie Hoffy, więc 5 sierpnia 1962 r. profesjonalna ekipa załatwiła jej "samobójstwo". Prawdopodobnie wlano jej przez odbyt koktajl z barbituranów (w żołądku znaleziono bardzo duże stężenie tych substancji - zbyt duże, by znalazły się tam drogą doustną. Brak było też niestrawionych części pigułek. Nie znaleziono na jej ciele śladów ukłucia.) Być może takie incydenty przekonały takich państwowców jak Hoover czy Dulles, że JFK jest idiotą, którego należy się pozbyć z Białego Domu zanim wyrządzi Imperium trudne do oszacowania szkody.




Nie drążenie kwestii zamachu w Dallas (dr. Maciej Lasek twierdzi, że zamachu nie było, był za to błąd kierowcy, samochód JFK uderzył w brzozę) nic nie pomogło RFK. Też go odstrzelili. Tak pro forma. Został zastrzelony 5 czerwca 1968 r. w hotelu Ambassador w Los Angeles, wkrótce po tym jak dostał nominację Partii Demokratycznej na oficjalnego kandydata na prezydenta. Zamachowiec, Palestyńczyk Sirhan Bishara Sirhan początkowo nie potrafił powiedzieć dlaczego strzelał do RFK, nie pamiętał też co się zdarzyło. Świadkowie wspominali, że miał tuż po zabójstwie szklisty, nieobecny wzrok i stał jak zahipnotyzowany nie próbując uciekać. W kuchennym korytarzu, na którym doszło do zbrodni wystrzelono więcej kul, niż mógł pomieścić magazynek pistoletu Sirhana. Jedną z kul RFK dostał z tyłu, z przyłożenia, prawdopodobnie od ochraniającego go policjanta Thane'a Eugene'e Cesara. Na miejscu zamachu sfilmowano dwóch agentów CIA: Davida Sancheza Moralesa i George'a Joannidesa.  Drugi z nich był szefem wydziału operacji psychologicznych CIA. O pierwszym mówiono, że jeśli pojawia się w jakiejś południowoamerykańskiej stolicy, to wkrótce dojdzie tam do zamachu stanu. Morales wspominał później: "Byłem w Dallas, gdy dorwaliśmy tego skurwysyna i byłem w Los Angeles, gdy dorwaliśmy tego małego skurwiela."



Jak napisał Sherman Skolnick, amerykański weteran tropienia spisków, Kennedy to szantażyści. Dlatego niemal nikt z tej rodziny publicznie nie drążył kwestii zabójstw JFK i RFK. Ale zainteresowane "pojednaniem narodowym" były również inne potężne siły polityczne. To, że LBJ nie zależało na odkryciu prawdy jest sprawą oczywistą. Był przecież jednym ze sprawców.



Richard Nixon wiedział, kto zabił JFK, ale był na tyle mądry, by nie powiedzieć tego wprost. Według jego współpracownika H.R. Haldemana, używał on jako kodowego określenia tego zdarzenia "this whole Bay of Pigs thing" sugerując udział CIA w zamachu. Nixon był 22 XI 1963 r. w Dallas, na konwencji Pepsico. Plątał się później w zeznaniach, kiedy ją opuścił a Oliver Stone w filmie "Nixon" umieścił sugestywną scenę spotkania Nixona z biznesmenami z Texasu w 1962 r., podczas której namawiają go oni do kandydowania na prezydenta w 1964 r. Nixon odmawia wskazując, że nie poradziłby sobie z Kennedy'm. W odpowiedzi słyszy: "A jakby Kennedy nie kandydował?". Nixon uczestniczył 21 XI 1963 r. w przyjęciu u Clinta Murchisona, na którym LBJ przechwalał się, że "jutro ten skurwysyn przestanie mnie wkurwiać". E. Howard Hunt i Frank Sturgis, prawdopodobni uczestnicy zamachu na JFK weszli później w skład ekipy "Hydrualików" odpowiedzialnej m.in. za Watergate. Żona Hunta, Dorothy, pracownica CIA, zginęła w tajemniczej katastrofie lotniczej 8 XII 1972 r. pod Chicago. Miała ze sobą walizkę, w której rzekomo znajdowały się dokumenty dotyczące zabójstwa JFK.



Gerald Ford, jak pamiętamy, był członkiem Komisji Warrena, czyli ówczesnego Zespołu Laska. Na łożu śmierci przyznał, że Komisja ta tuszowała sprawę pod naciskiem CIA a JFK został zabity w wyniku spisku.


Jimmy Carter, najgorszy powojenny prezydent USA (do czasu kadencji Obamy), z pozoru nie miał żadnego interesu w tuszowaniu sprawy zabójstwa JFK. Sherman Skolnick przywołał jednak oświadczenie pewnego lekarza z 1976 r. mówiące, że Carter jest nieślubnym synem Josepha Kennedy'ego. Jego matka była sekretarką patriarchy rodu Kennedych.


Ronald Reagan - Wielki Amerykański Prezydent, też tuszował sprawę. W 1969 r., jako gubernator Kalifornii, nie wyraził zgody prokuratorowi Garrisonowi na przesłuchanie świadków znajdujących się w kalifornijskich więzieniach. RFK go nie nienawidził, po tym jak przegrał z nim debatę polityczną. Reagan nie czuł jednak urazy. Po prostu uważał, że bracia Kennedy zostali zabici przez komunistów.



G.H.W. Bush - no cóż, o nim już pisaliśmy w części drugiej.


Powyżej: młody Bill Clinton wspólnie z JFK

William Jefferson Clinton - agent CIA zaangażowany wspólnie z G.H.W. Bushem w Iran-Contra. Wcześniej infiltrował dla Agencji lewackie organizacje studenckie w Europie Zachodniej. Był też asystentem kongresmena Hale Boggsa, członka Komisji Warrena, który po latach zaczął niezależnie badać sprawę zabójstwa JFK. W 1972 r. Boggs zginął w katastrofie lotniczej na Alasce, osobą która odprowadzała go na lotnisko przed ostatnim lotem był właśnie W.J. Clinton.



G.W.Bush - agent CIA wożący w latach '70-tych dla Agencji "egzotyczne rośliny" z Ameryki Południowej, syn byłego szef CIA, podejrzanego o udział w zabójstwie JFK.




Barack Hussein Obama - agent CIA, którego rodzice, dziadkowie i ojczym byli agentami CIA.




Arlen Specter - twórca Teorii Magicznej kuli (idiotycznej nawet w opinii LBJ i Dullesa), został sowicie wynagrodzony za swoją pracę. W latach 1981-2011 był senatorem z Pennsylwanii. Trzykrotnie zmieniał partyjne barwy. Zmarł w październiku 2012 r.





End of JFK Arc

środa, 23 maja 2012

Tron we krwi: USA



Rozpisałem się ostatnio o rosyjskich spiskach mających na celu likwidację obcych i własnych przywódców. By Łubianka nie wyszła na wszechmocną organizację, pora więc przypomnieć podobne przedsięwzięcia organizowane przez amerykańskie służby specjalne. Służby, które są mistrzami jeśli chodzi o operacje destabilizacyjne. Poniższa lista została skopiowana z książki lewaka Williama Bluma "Rogue State", więc niektóre przypadki (Nehru i de Gaulle) są tam pewnie naciągane. Ponieważ jednak nigdzie nie znalazłem podobnego komplementarnego zestawienia, traktujmy ją jako punkt wyjścia. (Zainteresowanych archiwaliami odsyłam też do tego raportu Kongresu USA w sprawie zamachów na obcych przywódców organizowanych przez CIA). Nie jest to z pewnością też lista pełna, zwłaszcza, że znajdują się na niej m.in. zamachy z których realizacji zrezygnowano:


1950s - Chou En-lai, Prime minister of China, several attempts on his life
1950s, 1962 - Sukarno, President of Indonesia
1951 - Kim Il Sung, Premier of North Korea
1953 - Mohammed Mossadegh, Prime Minister of Iran
1950s (mid) - Claro M. Recto, Philippines opposition leader
1955 - Jawaharlal Nehru, Prime Minister of India
1957 - Gamal Abdul Nasser, President of Egypt
1959, 1963, 1969 - Norodom Sihanouk, leader of Cambodia
1960 - Brig. Gen. Abdul Karim Kassem, leader of Iraq
1950s-70s - José Figueres, President of Costa Rica, two attempts on his life
1961 - Francois "Papa Doc" Duvalier, leader of Haiti
1961 - Patrice Lumumba, Prime Minister of the Congo (Zaire)
1961 - Gen. Rafael Trujillo, leader of Dominican Republic
1963 - Ngo Dinh Diem, President of South Vietnam
1960s-70s - Fidel Castro, President of Cuba, many attempts on his life
1960s - Raúl Castro, high official in government of Cuba
1965 - Francisco Caamaño, Dominican Republic opposition leader
1965-6 - Charles de Gaulle, President of France
1967 - Che Guevara, Cuban leader
1970 - Salvador Allende, President of Chile
1970 - Gen. Rene Schneider, Commander-in-Chief of Army, Chile
1970s, 1981 - General Omar Torrijos, leader of Panama
1972 - General Manuel Noriega, Chief of Panama Intelligence
1973-83 - Various Tupamaros in Uruguay (at behest of US)
1975 - Mobutu Sese Seko, President of Zaire
1976 - Michael Manley, Prime Minister of Jamaica
1980-1986 - Muammar Qaddafi, leader of Libya, several plots and attempts upon his life
1982 - Ayatollah Khomeini, leader of Iran
1983 - Gen. Ahmed Dlimi, Moroccan Army commander
1983 - Miguel d'Escoto, Foreign Minister of Nicaragua
1984 - The nine comandantes of the Sandinista National Directorate
1985 - Sheikh Mohammed Hussein Fadlallah, Lebanese Shiite leader (80 people killed in the attempt)
1991 - Saddam Hussein, leader of Iraq
1993 - Mohamed Farah Aideed, prominent clan leader of Somalia
1998, 2001-2, 2011 - Osama bin Laden, leading Islamic militant
1999 - Slobodan Milosevic, President of Yugoslavia
2002 - Gulbuddin Hekmatyar, Afghan Islamic leader and warlord
2003 - Saddam Hussein and his two sons
2011 - Muammar Qaddafi, leader of Libya

Podsumowując: na liście przywódców do zgładzenia znajdują się  z drobnymi wyjątkami (np. Nehru, Sukarno, Saddam, Mosadech) komuniści i watażkowie z Trzeciego Świata, za którymi nikt nie płacze. Niestety niektóre z tych zamachów nie zostały zrealizowane. Świat z pewnością byłby lepszy, gdyby udało się w porę zgładzić braci Castro, Chomeiniego. Zabójstwo de Gaulle'a miałoby sens zanim zrobił ten bajzel w Algierii i w polityce wschodniej. Później szkody dokonane przez "Generała Mikrofona" były już nie do naprawienia. 

Nie zapominajmy jednak o operacjach realizowanych na terenie USA. Prezydent Lincoln najprawdopodobniej nie został zabity przez samotnego szaleńca, ale spiskowców, którymi kierowali ówczesny wiceprezydent i sekretarz wojny. Co do zabójstwa prezydenta Williama McKinleya oraz Jamesa Garfileda za mało jest poszlak, by mówić o spiskach. W przypadku śmierci prezydenta Warrena Hardinga podejrzewano, że został otruty przez swoich partnerów biznesowych. O zorganizowanym przez CIA zabójstwie JFK pisałem na tym blogu już wielokrotnie. (Były agent CIA Gene "Chip" Tatum opowiadał później o nagraniach z podsłuchów rozmów kierownictwa tego spisku, na który składali się: były szef CIA Allan Dulles, szef FBI J. Edgar Hoover, wiceprezydent Lyndon B. Johnson, republikański gubernator Nowego Jorku Nelson Rockefeller i funkcjonariusz CIA George H. W. Bush.) Podobni byli też sprawcy zabójstwa jego brata RFK.  Sirhan Sirhan, osoba, którą uczyniono "samotnym zabójcą", do dzisiaj twierdzi, że nie pamięta zdarzenia. Z biegiem lat technika poszła jednak naprzód. Dwie "szalone zabójczynie" chcące zabić prezydenta Geralda Forda (wiceprezydentem był wówczas Nelson Rockefeller, znany z podsłuchów Tatuma) zachowywały się już nieco inaczej. Jedna z nich twierdziła, że jest prowadzącym znanego teleturnieju, drugi zamachowiec - dziewczyna z sekty Charlesa Mansona - utrzymywała, że jest dziewczyną z reklamy szamponu. Zabójca znanego maoisty Johna Lennona Mark David Chapman mówił, że jest "prawdziwym buszującym w zbożu" z książki Sallingera. John Hinckley, człowiek, który strzelał do Ronalda Reagana, utrzymywał zaś, że był postacią z filmu "Taksówkarz" i że chciał za pomocą tego zabójstwa zrobić wrażenie na Jodie Foster. Co ciekawe Hinckley pracował w latach '70-tych dla powiązanej z CIA "organizacji charytatywnej" w Libanie i Ameryce Środkowej, oraz przyjaźnił się z rodziną wiceprezydenta Busha. Kończąc wyliczankę, warto wspomnieć, że 11 IX 2001 r. doszło również do próby zabójstwa prezydenta George'a W. Busha podobną metodą, jak w przypadku zabójstwa gen. Masuda.