sobota, 29 listopada 2025

Jak Rubio pokonał Vance'a

 


Przez ostatni tydzień miałem niezłą bekę z polskojęzycznych "ekspertów" omawiających osławiony plan "pokojowy" dla Ukrainy. Ledwo weszli w ostrą historię, a plan zaczął się j...ć. :) Nagle okazało się, że nie jest on żadnym, nieprzekraczalnym ultimatum, tylko ramową propozycją do dalszych dyskusji. Sytuacja stała się równie absurdalna jak w komedii "Tajne przez poufne". Coś się zdarzyło, a wszyscy się zastanawiali, co się w ogóle stało...

Ciekawą teorię na ten temat przedstawił Krzysztof Wojczal. Przytoczę jego wpis w całości, bo niektórzy nie mają Twittera (a zamiast tego marnują czas na różnych Discordach i mocno cenzurowanych portalach takich jak Gab):

"Z rewelacji dot. rozmów Witkoffa, Dmitrijewa i Uszakowa rysuje się następujący tok wydarzeń:

1⃣ Trump nałożył sankcje pośrednie i sekt. energetyczny Rosji następnie zagroził przekazaniem Tomahawków (Kij). Uzgodniono spotkanie z Zełeńskim. 2⃣ Witkoff sam - albo w ramach gry Trumpa - skontaktował się z Rosjanami i przekazał im, co mają zrobić by wznowić proces pokojowy/deeskalacyjny, poradził telefon Putina przed spotkaniem z Zełeńskim. Sugerował, żeby Putin wspomniał o tym, że Witkoff wymyślił 20 pkt plan na Ukrainę podobny do tego, który sprawdził się w kwestii Hamas-Izrael. Witkoff wyraźnie chciał sobie u szefa nabić punkty i przejąć kontrolę nad negocjacjami z Rosją. 3⃣ Putin dzwoni do Trumpa, wstępnie umawiają spotkanie w Budapeszcie. Następnie dochodzi do spotkania z Zełeńskim, gdzie Tomahawki jednak nie są przekazane (Trump uznaje, że Kij zadziałał i spróbuje rozmów z Putinem). 4⃣ Do rozmów z Budapeszcie nie dochodzi, prawdopodobnie dlatego, że Rosjanie nie wykładają konkretów na stół, a Trump nie chce ryzykować kolejnym spotkaniem z Putinem, które nic nie przyniesie. Przekaz do Rosjan jest prosty: chcecie jednak pokoju, to po Waszej stronie jest teraz inicjatywa , dajcie jakiś konkret, jakiś plan. 5⃣Rosjanie zastanawiają się, co dać Amerykanom. Uszakow z Dmitrijewem ustalają, że wersję maksymalistyczną (cokolwiek to znaczy - maksymalnie żądaniową czy maksymalnie łagodną, żeby USA potraktowało ją poważnie?). ALE Rosjanie obawiają się, że jak przekażą swoje propozycje USA, to Amerykanie ich oszukają, zmienią plan po swojemu i powiedzą oficjalnie, że to jest uzgodnione z Rosją, przez co Rosja byłaby w pułapce. Rosjanie ustalają, że przekażą swoje "maksymalistyczne" propozycje choćby po to, by Amerykanie później pracowali już na ich dokumencie. Jednak bali się robić to drogą oficjalną więc zdecydowano się na nieoficjalne przekazanie (przez Witkoffa) tak, by mogli się w razie czego od planu odciąć, gdyby Amerykanie zmodyfikowali jego treść (widać, że Rosjanie bali się o to, jaki jest cel Amerykanów i czy nie jest to pułapka) 6⃣ Następuje przekazanie rosyjskich punktów - prawdopodobnie w ramach spotkań z Witkoffem w Miami. 7⃣ Od tego momentu nie wiadomo, czy Amerykanie zmodyfikowali plan Rosji i dali swój własny czy zamierzali przekazać propozycje rosyjskie bez zmian Ukrainie by Kijów naniósł własne uwagi. Media sugerowały to drugie, Rubio oficjalnie stwierdził, że to był już plan amerykański (choć wygląda na to, że z opracowany na bazie rosyjskich propozycji). Jak było, nowe informacje tego nie rozstrzygają. 8⃣ Do mediów we wtorek wypływa informacja, że Amerykanie przyjęli rosyjską propozycję - skrajnie niekorzytną dla Zachodu i samej Ukrainy, która miała zostać zmuszona do kaputilacji. Temat jest grzany przez dwa dni przez wszystkie media, ale nie ma konkretów, jest wiele spekulacji z niepotwierdzonych źródeł, ale nikt nie ma całych 28 punktów i ich treści. 9⃣ W piątek plan trafia na biurko Zełeńskiego i w piątek jego treść jest w istocie publikowana przez media. Nie wiadomo, czy to jest niezmieniony plan rosyjski, czy jednak plan amerykański opracowany z uwzględnieniem rosyjskich propozycji. 🔟Plan zawiera wiele punktów (ja naliczyłem 10) niekorzystnych dla Rosji. Rosjanie mieliby zaakceptować m.in.: - porażkę strategiczną (niepodległość Ukrainy), a także zrzec się jakichkwiek roszczeń w całej Europie i zaniechać ekspansji - gwarancje bezpieczeństwa USA dla Kijowa (czego do dziś nie ma, więc na + dla Ukrainy od poziomu obecnego status quo ), - zapłatę reparacji na rzecz Ukrainy w wysokości 100 mld dolarów i zgodzić się by pozostałe 200 mld dolarów rosyjskich rezerw było powierzone do współzarządzania dla USA, USA jeszcze mieliby czerpać zyski z inwestowania tych wszystkich rezerw Rosji, - zgodzić się na to, że sankcje nie będą od razu zniesionie, tylko znoszenie sankcji będzie etapowe, a na każdym etapie będą negocjacje co i kiedy zostanie zniesione w zamian za jakie - kolejne i odrębne od umowy pokojowej - ustępstwa deeskalacyjne Rosji. - powierzyć pełny arbitraż Trumpowi i wolną rękę USA w interpretowaniu tego, czy Rosjanie spełniają warunki umowy czy nie, a jeśli nie , to decyzję o tym by wznowić działanie sankcji na Rosję 1⃣1⃣ Plan jest przedmiotem negocjacji amerykańsko-ukraińskich. Pojawiają się informacje, że zostaje zredukowany do 19 pkt. Z pewnością powstaje wersja jeszcze gorsza dla Rosjan, bowiem zapewne Ukraińcy wykreślili punkty, gdzie musieliby coś Rosjanom oddać w zamian za zgodę na warunki opisane powyżej (10). 1⃣2⃣ Do mediów wyciekają kolejne informacje (podsłuchane rozmowy Witkoffa i doradców Putina), których wydźwięk ma jeszcze bardziej skompromitować administrację USA i nastawić Ukrainę i Zachód przeciwko planowi pokojowemu. Widać, że ewidentnie mamy do czynienia z grą informacyjną przy użyciu presji medialno-spoczno-politycznej. WNIOSKI: 🟥Działania Witkoffa nie świadczą o tym, że jest agentem (ale nie wykluczają tego). Facet musi zaprowadzić obie strony do stołu rozmów. Jego działanie nawet mogło być uzgadniane z trumpe, choć jego prośba o to, by Putin wspomniał o nim w kontekście planu pokojowego świadczy raczej o samodzielnej grze, która miała jeszcze wzmocnić jego pozycję u Trumpa. Natomiast Witfkoff znów się skompromitował, nie dbając o bezpieczeństwo. Dał się nagrać. Kompletny brak profesjonalizmu. 🟧Rosjanie ewidentnie nie byli zadowoleni z sankcji i ew. Tomahawków dla Ukrainy i podjęli kolejną próbę negocjacji pokowych (póki co nie rozstrzygamy, czy szczerze, z myślą o pokoju, czy tylko jako gra polityczna) 🟨Amerykanie przyjęli propozycje Rosjan i widząc słabość Zełeńskiego (afera korupcyjna) postanowili sprbować jeszcze raz dopiąć deal. 🟩Ktoś chciał storpedować proces pokojowy od samego początku. To ewidentne, w kontekście wciąż wypływających/wyciekających do mediów informacji. Przy czym stan gry jest taki: - USA zależy na pokoju i zależy na tym by go dopiąć przy przywództwie USA, niezależnie od kosztów po stronie Ukrainy, Rosji czy UE, - Europa chce pokoju, ale nie jest gotowe ponosić kosztów jego zawarcia, a dodatkowo, pokój ma być maksymalnie niekorzystny dla Rosjan, ale nie ma pomysłu jak to osiągnąć, - Rosja nie chce pokoju tylko kapitulacji Ukrainy i Zachodu (pełna kapitulacja Ukrainy, pełna amnestia dla Rosjan, pełne zniesienie sankcji, nowy układ sił), - Ukraina chce pokój, ale na własnych warunkach, gdzie Rosjanie nie otrzymują już niczego więcej, dalej podlegają ograniczeniom sankcyjnym (np. w ramach jakiegoś mechanizmu zniesienie etapowe w zamian za ustępstwa Rosji) , a Ukraina otrzymuje środki na odbudowę i utrzymanie armii. Czyli na warunkach, na które Rosjanie się nie zgodzą i nigdy takie nie zostaną Ukrainie zaproponowane, chyba, że Kijów zacznie odbijać utracone terytoria i przejdzie do ofensywy - łamiąc rosyjską armię. 🟦Wobec powyższego, w kwestii torpedowania rozmów pokojowych istnieje dwóch zainteresowanych: - Rosja, jeśli nie chce pokoju, a traktuje negocjacje tylko jako narzędzie skłócania Zachodu i gry na czas. - Ukraina, jeśli umowa pokojowa jest dla niej nie do zaakceptowania i chce plan zakopać, zanim to zacznie kiełkować. - Istnieje trzecia opcja, że stronnictwo Rubio chce zatopić Witkoffa i sami Amerykanie torpedują własne przedsięwzięce, co jest.... naciągane. Rubio raczej może być beneficjentem sytuacji w mojej opinii. 🟪Do nagrań opublikowanych przez Bloomberga, mogli mieć: - Rosjanie ( najprostsze wyjaśnienie, bowiem mogli nagrywać Witkoffa z którym rozmawiali i udostępnili własną sprokurowaną dyskusję pomiędzy Uszakowem i Dmitrijewem, lub fragment rzeczywistej wymiany, który im akurat pasował), - wywiad USA (ale tu jest problem czy na pewno Amerykanie mieli możliwość podsłuchania rozmowy dwóch doradców Putina), - wywiad Ukrainy (trzeba by założyć, że Ukraińcy są takim Mosadem, że podsłuchują i doradcę Trumpa i doradców Putina, trudne do uwierzenia, ale jednak niewykluczone), 🟫OPCJA NR 1 - Rosja rozegrała USA: - Rosjanie mogli dać "maksymalistyczne" propozycje (maksymalne żądania), które następnie Amerykanie ubrali w 28 plan, dodając własne punkty, czego obawiali się Rosjanie. - Lub Rosjanie mogli dać "maksymalistyczne" (maksymalnie ugodowe, by USA połknęło haczyk) propozycje i sami zapisali część niekorystnych dla nich postulatów wiedząc, że ten plan i tak zostanie zmieniony w trakcie negocjacji USA-Ukraina-UE i mając nastawienie, że i tak niczego nigdy nie podpiszą. Więc można obiecać co się chce, ale celem nie jest dogonienie króliczka (podpisanie traktatu) tylko jego gonitwa (proces negocjacji, który wydłuży się po skonfliktowanej między sobą stronie zachodniej). Celem jest skłócenie Ukrainy, USA i Europy, w czasie gdy Rosja planuje samodzielnie rozstrzygnąć wojnę na swoją korzyść na polu bitwy - bo są postępy. - W obu wariantach Rosjanie wykorzystują zach. media w celu narzucania własnej narracji, podważania procesu pokojowego, kompromitowania USA i ich partnerów, a ostatecznie zrzucenia na Zachód odpowiedzialności za to, że do pokoju nie doszło, a Rosja "była zmuszona" kontynuować wojnę dalej, co mogłoby zostać rozegrane także na potrzeby polityki wewnętrznej w Rosji. ⬛️OPCJA NR 2 - Ukraina rozegrała USA: Ukraińcom plan zaproponowany przez Rosję, a później zmodyfikowany lub nie - przedłożony przez USA jest nie do zaakceptowania przez Kijów. Wobec czego to Ukraińcy zarządzają narracją medialną, by ten plan zatopić, albo zwiększyc swoją pozycję negocjacyjną w rozmować z USA. Problem polega na tym, że tego rodzaju działania musi wobec tego zakładać, że Ukraińcy są świadomi, że plan zbyt mocno zmodyfikowany przez nich nigdy nie zostanie zaakceptowany przez Rosję, a więc wojna musi trwać dalej. Jeśli Ukraina nastawia się na kontynuowanie wojny, to musi to robić z pomocą USA, bo UE nie ma już sprzętu do wysyłania, woli do ponoszenia kosztów karania Rosji (to nie UE nakłada sankcje na Idnie czy Chiny, tylko USA). Więc jeśli to torpedują sami Ukraińcy, to mocno ryzykują, bo USA może się zorientować, że Kijów chce ich głębiej wciągnąć w konflikt. To może grozić zupełnym odcięciem się przez Trumpa (tak trzeba kalkulować). Tego rodzaju założenie byłoby wysoce ryzykowne z perspektywy zależnej od USA Ukrainy. Być może przecieki pochodzą z UE (np. to której z państw Unii przekazało zdobyte przez Ukrainę informację w celu rozgrywania mediów), tak by osłaniać Ukrainę. Robią się z tego już szachy 5D, ale niewykluczone. EFEKT. Efekt tego wszystkiego może być jeden. Brak pokoju. Rosjanie będą to rozgrywać na swoją rzecz (nawet jeśli to Ukraińcy i UE torpedowali rozmowy, co sugeruje strona rosyjska próbując skonfliktować USA z Ukrainą i UE). Będą przekonywać, że byli gotowi na pokój, zrobili wszystko, ale się przez tych Ukraińców i Europejczyków nie dało! A są przecież takimi przyjaciółmi USA. Ale są zmuszeni kontynuować wojnę. Można także przyjąć założenie, że Rosja jest w tak złej sytuacji, że przyjmie pokój bo potrzebuje przerwy. Osobiście w to wątpię, ale zobaczymy."

(koniec cytatu)

Co ciekawe Generał SWR pisał o amerykańskich propozycjach rozejmowych jeszcze zanim doszło do afery z 28-punktowym planem. Według niego, plan był przedmiotem negocjacji przez kilka tygodni. Zapoznano z nim zarówno stronę ukraińską jak i europejskich sojuszników. Nikt z nich ponoć nie zgłosił żadnych zastrzeżeń. One się pojawiły dopiero, gdy do amerykańskich mediów wyciekła sprawa tajnych negocjacji.

Akcja NABU (ukraińskiej policji antykorupcyjnej) wymierzona w otoczenie karzełka Zełenskiego (Mindicza i Jermaka) była pewnie skoordynowana z Amerykanami. NABU zostało wszak stworzone i wyszkolone przez FBI.

Stawiam więc na to, że przecieku dokonała frakcja w administracji Trumpa przeciwna rozejmowi z Rosją. W skład tej frakcji wchodzi m.in. sekretarz stanu Marco Rubio. W wyniku tego przecieku, to on przejął negocjacje z rąk ludzi Vance'a chcących zmusić Ukrainę do rozejmu. I to on doprowadził do bardzo dużej modyfikacji planu rozejmowego - do jego rozwodnienia do takiego stopnia, że nie będzie on już strawny dla Rosji.

Rozmowy Witkoffa i Dmitriewa zostały pewnie nagrane przez amerykańską NSA - lub zlecono to jednej z europejskich służb sojuszniczych. W ten sposób mocno ośmieszono Witkoffa i całą frakcję dopuszczającą rozejm z Rosją. Szach.

Jeszcze nie mat, gdyż to Vance nadal prowadzi w sondażach przed wyborami prezydenckimi zaplanowanymi na 2028 r. Jest on jednak nieustannie podsrywany w necie za pomocą groteskowych memów. Do tego dochodzą plotki o jego romansie z Eriką Kirk. 

No, ale pewnie będę miał dalszą polewkę czytając najbliższy numer "Do Rzeczy" i "mądrości" takich wyciągniętych z "dupy" ekspertów jak: Łukasz Warzecha, prof. Adam Wielkodupski, Wojciech "Mielonka" Golonka czy Michał "Dupa" Krupa. Pamiętam jak jakiś czas temu dali tekst niejakiego Lecha Mażewskiego (byłego posła KLD!), w której on na kilka stron bóldupił, że źli Amerykanie rozszerzyli NATO w latach 90-tych i twierdził, że bylibyśmy krajem o wiele bezpieczniejszym, gdybyśmy zamiast w NATO byli w pasie państw neutralnych, a Rassija byłaby wówczas miłującym pokój państwem, bo "nie czułaby się zagrożona".  Ten libkowski kremlak chyba nie zauważył, że w ostatnich dwóch dekadach Rosja atakowała zbrojnie właśnie kraje nie należące do NATO, a swoją agresję rozpoczynała jeszcze wtedy, gdy rządzili tam prokremlowscy postkomuniści tacy jak Szewardnadze czy Janukowycz... 

Nieporozumieniem jest też promowanie Mearsheimera jako "wielkiego politologa". Co mówi bowiem Mearsheimer: "wielkie mocarstwa kierują się tylko swoim interesem" a jednocześnie płacze, że "USA nie kierowały się interesem Rosji" wciągając europejskie państwa postsowieckie do swojej strefy wpływów. Rosja jest w optyce Mearsheimera chyba państwem specjalnej troski, której wszyscy powinni ustępować, a w swojej polityce muszą dbać o jej samopoczucie. 

Gdy jakiś wyjęty z dupy "ekspert" w rodzaju ultracwela Mażewskiego mówi, że do wojny na Ukrainie doszło, bo "Rosja czuła się zagrożona przez NATO", to pytam: w jaki sposób zagrożona? W roku 2013 wszystkie europejskie armie NATO przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Po dwóch dekadach cięć wdrażanych przez libków, ordolibków i kryptokomunistów, mogły one realnie wysłać na Wschód kilka batalionów ze sprzętem zbieranym z innych jednostek. Obama zmniejszał obecność wojskową USA w Europie. Niemiecka Bundeswehra wręcz kolaborowała z armią rosyjską, inwestując w jej szkolenie. Kilka lat rządów arcynieudacznika Klicha doprowadziło natomiast Wojsko Polskie na samo dno. Dążono też do tego, by w ramach Trójkąta Weimarskiego (zachwalanego przez Sykulskiego i kreatur z BBN Komorowskiego) WP prowadziła wspólne "operacje pokojowe i stabilizacyjne" z armią rosyjską. Szykowano jednak wariant mówiący, że reset się nie powiedzie i Rosją nas napadnie. Gejnerałowie tacy jak Goldberg-Różański przewidywali oddanie orkom bez walki całego terenu aż po linię Wisły i czekanie (z armią rozpiedoloną liczebnie, sprzętowo i kadrowo przez Klicha!) na odsiecz Bundeswehry... Dodajmy, że armia ukraińska była wówczas w stanie rozkładu po rządach Janukowycza i innych postkomunistów. Armia ta była też pełna prorosyjskich zdrajców. I w takich właśnie okolicznościach Putin zaczął agresję przeciwko Ukrainie. Z perspektywy czasu widać, że wówczas spierdolił sprawę - zaczął ostrożnie, po kawałku zajmować ukraińskie ziemie. Gdyby dokonał takiej inwazji jak w 2022 r. pewnie po paru dniach jego wojska byłyby w Kijowie - stanęłaby mu na drodze jedynie garstka cywilów z Majdanu. Po zajęciu przez niego całej Ukrainy, mielibyśmy do czynienia z potencjalnym frontem od Bieszczad po Mierzeję Wiślaną. Przeciwko niemu moglibyśmy wystawić armię doprowadzoną do stanu totalnego upadku przez Klicha, dowodzoną przez różnych Gocułów i Różańskich, służby kierowane przez reseciarzy i jełopów oraz premier Kopacz mówiącą, że "może się schować w domu". Mieliśmy wówczas jednak więcej szczęścia niż rozumu jako naród. Dzięki temu zyskaliśmy dodatkowe lata na konsumpcję. A jak pod rządami PiS poprawił się dobrobyt, to Polaczki zapadły też na amnezję. I różne indywidua w stylu Klicha, Różańskiego, jełopa Stróżyka i Pytonga zaczęły przekonywać debili z Jagodna i Miasteczka Wilanów, że "zawsze byli przeciwko Rosji" i że to Macierewicz z Błaszczakiem zniszczyli kwitnącą za ich czasów armię... Już mam dużo więcej szacunku niż do tych libkowskich nieudaczników mam do otwarcie prorosyjskich cumrackich świrów. Oni przynajmniej nigdy nie udawali, kogoś kim nie byli...

Wielu propisowskich inteligentów narzeka teraz na wzrost partii Brauna w sondażach. Nie dziwię się,  bo budowanie koalicji po wyborach może być bardzo trudne i wymagać poparcia obu Konpederacji. We wzroście siły Brauna jest też jednak pewna szansa. Ma on bowiem struktury lokalne w formie mgławicowej. Zachęcam więc do wstępowania w struktury jego stronnictwa i do przejmowania ich od wewnątrz. Przy okazji można nieźle potrollować i wpuszczać w maliny różnych prorosyjskich zjebów. Czas na prometeizm w praktyce!


***

W tekście poświęconym błogosławionej Małgorzacie Sabaudzkiej natrafiłem na ciekawy fragment:

"Z klasztorem Małgorzaty związana jest jeszcze jedna ciekawa historia. W 2000 r. siostry z Albie opublikowały po raz pierwszy trzy dokumenty, zapieczętowane w XV w., dotyczące wizji, jakie w 1454 r. miała na łożu śmierci w obecności Małgorzaty jedna z sióstr zgromadzenia - Filipina. Pochodziła ona również z rodu sabaudzkiego, w ekstazie opisywała spotkania z Matką Bożą i innymi świętymi, m.in. z Katarzyną ze Sieny. W jednej z wizji Najświętsza Panna mówiła jej o "potworze, który powstanie na wschodzie, i który przysporzy wielkiego cierpienia wiernym, ale który zostanie zniszczony przez Maryję, w różańcu z Fatimy, jeżeli zostanie Ona z pokorą wezwana". Było to ponad 450 lat przed objawieniami w Fatimie."

Potwór ze Wschodu, zniszczony przez Maryję "w różańcu z Fatimy" budzi oczywiście skojarzenia ze Związkiem Sowieckim. Ciekawe, że ten twór przewidywany był już w XV w., gdy Moskwa nadal płaciła trybut swoim mongolskim braciom. Skoro Pan Bóg (albo i też Szatan) planuje tak bardzo do przodu, to czy nasza wolna wola ma równie ograniczone znaczenie jak w grach RPG (możemy lekko zmienić parę rzeczy, a historia i tak potoczy się z góry wyznaczonym trybem)? Czy to potwierdza, że żyjemy w symulacji?

sobota, 22 listopada 2025

Dywersja, stan wyjątkowy i zgniły pokój

 


Przy okazji aktu dywersji - czy raczej terroryzmu - na linii kolejowej w okolicach Garwolina, objawiła się nie tylko w całej pełni nieudolność podległych obecnemu rządowi służb, ale również cała masa "specjalistów od wszystkiego", wypowiadających się na tematy, na których się totalnie nie znają. Śmieszyły choćby wpisy reseciarskiego gejnerała Pytonga, w których dziwił się, że doszło do eksplozji. Do dziś nie może koleś uwierzyć, że jego kumple do kieliszka z Łubianki są do tego zdolni :) Bardzo szybko odezwała się cała kremliniacka trollownia przekonująca, że "na pewno Rosja nie miała nic z tym wspólnego", do której podłączyli się politycy Konfy. Autystyczny chłopiec Sławomir Memcwel zrobił sobie przerwę od robienia gały Tusskowi i wyraził swoje oburzenie, że ktoś oskarża Rassiję. Konrad Berkowicz postanowił zaś ostatecznie rozstrzygnąć spór o to, czy jest sklepowym złodziejem czy tylko debilem, nie potrafiącym obsłużyć kasy samoobsługowej - dostarczył silnych argumentów za drugą opcją. 

Wypowiedział się również w tej sprawie Kurak twierdząc, że nie wierzy w to, by "superprofesjonalne rosyjskie służby", które zabiły Trockiego i Litwinienkę, nie potrafiły wysadzić pociągu w powietrze. No cóż, pewnie nie zauważył, że owe "superprofesjonalne" służby w ostatnich latach zaliczyły wiele wpadek w Europie i angażowały się w różne kretyńskie akcje dywersyjno-terrorystyczne. Warto, by mu również przypomnieć, że pierwszy zamach na Trockiego w Meksyku był spieprzony, a drugi - choć udany - to jednak przeprowadzony w według wizji Stalina, nalegającego, by Trockiego zarąbać siekierą owiniętą w mokry kożuch. Natomiast przy okazji zabójstwa Litwinienki, sprawcy nie tylko zostawili mnóstwo śladów, ale też sami się napromieniowali... Nie róbmy więc z rosyjskich czekistów "nadludzi", którzy nigdy żadnej akcji nie spieprzyli. Spieprzyli ich mnóstwo - na co dowodem jest choćby rozpad ZSRR i obecna wojna na Ukrainie.

Na pierwszy rzut oka zamachowcy byli wyszkoleni naprawdę dobrze. Prawidłowo dobrali zarówno miejsce sabotażu jak i jego metodę. Nie mieli jednak doświadczenia praktycznego w takich akcjach. To,  że zawiódł jeden ładunek mogło być tego skutkiem. Nie wiemy, czy chodziło im tylko o to, by przetestować nasze systemy ochrony kolei czy wykoleić Intercity wiozący kilkuset pasażerów. Jedno jednak nie wyklucza drugiego. W ostatnich latach agenci GRU podkładali przecież ładunki wybuchowe w paczkach transportowanych samolotami DHL. Części spośród tych zdołano zapobiec, w niektórych zawiodły ładunki wybuchowe, w jednym przypadku samolot spadł pod Wilnem. Rosyjskie służby nie miały więc nic przeciwko temu, by płonące samoloty spadały na europejskie miasta. Niektórzy się dziwią, że GRU wybrała do ataku na Polskę Ukraińców. A czego się dziwicie? Wcześniej wybrała tych samych "Ukraińców" do ataku na Ukrainę w Donbasie. Miała tam liczną agenturę, którą dzięki której rozpętała w 2014 r. wojnę. Tak samo Ruscy mają zinfiltrowaną Białoruś. Mają też swoją agenturę wśród Polaków. Niektórzy może jeszcze pamiętają epizod, gdy dwóch debili z Fucklangi na zlecenie rosyjskich służb podpaliło węgierski ośrodek kultury na Zakarpaciu.

To, co szokuje w tej sprawie to kwestia dostania się terrorystów z GRU do naszego kraju i ich ucieczki na Białoruś. Tusskowe służby dały w tej kwestii ewidentnie dupy. Maciek, autor bloga Zapiski Czynione po Drodze sugeruje, że sprawcy byli obserwowani przez służby, ale być może obserwacja się urwała przed samym zamachem i ucieczką.  No cóż, pedryle z ABW ostatnio zajmują się głównie szukaniem Ziobry, prześladowaniem katolickich księży i fabrykowaniem fejk newsów uderzających w prezydenta Nawrockiego. ABW to podobna komusza patologia jak dawne WSI, podobnie zinfiltrowana przez wszelkie możliwe obce służby i podobnie całkowicie bezużyteczna w systemie ochrony państwa. (Proponuje, by po przyszłej zmianie władzy, kierownictwo nowej służby zastępującej pedryli z ABW dostał Wielki Bu. Libki się wówczas zesrają, a my będziemy mieć gwarancje, że nowa agencja, środkami pozaprawnymi zajmie się tymi zdrajcami, co trzeba.)  Dodatkowo służby zostały pozbawione skutecznego narzędzia walki z rosyjskim zagrożeniem, czyli Pegasusa. Stało się tak wskutek udanej akcji rosyjskiej agentury działającej ramię w ramię z różnego rodzaju złodziejami "inwigilowanymi" tymże Pegasusem. (Obecna kloalicja rządząca stworzyła Komisję Sraki, która miała dorwać winnych owej "inwigilacji", ale zamiast tego nieustannie się ośmiesza, bo kloalicja dobrała do niej chyba największych debili ze swoich szeregów...)

W obronie Polski przed zagrożeniami zewnętrznymi szkodzą też "Wolne Sądy". Właśnie wypuściły one cztery osoby powiązane z siatką, która dokonała aktu terrorystycznego pod Garwolinem. Nie muszę chyba przypominać wyroków wydawanych w sprawach aktywiszcz i polityków-zdrajców, którzy pomagali Łukaszence rozszczelniać polską granicę i jak ta nadzwyczajna kasta traktowała ludzi, którzy granicy bronią... A minister Żurek jakoś nie wyjaśnił skąd wziął pieniądze na 19 czy nawet 28 nieruchomości, które posiada, ani co łączyło go ze zbiegłym na Białoruś nielegałem sędzią Szmydtem... By oczyścić jezioro gnojówki jakim jest polskojęzyczny system sądowniczy nie wystarczy miękiszona Ziobry ani feministycznego cucka Romanowskiego. Tutaj potrzebny jest ktoś w rodzaju clowna Arta z "Terriffiera"...

Kurak twierdzi, że to same służby Tusska wysadziły tory kolejowe pod Garwolinem. Moim zdaniem, pedryle z ABW są zdolni jedynie do akcji takich jak fałszywe alarmy bombowe paraliżujące Warszawę przed wyborami prezydenckimi w 2005 r., przypisane organizacji o nazwie "Silny Pedał" (!). Słyszałem jednak dużo ciekawszą teorię, że służby pozwoliły rosyjskim terrorystom przeprowadzić zamach, który pociągnąłby za sobą dużą liczbę ofiar. Po zamachu rozpętałaby się medialna histeria, w trakcie której próbowano by dokręcić śrubę wszelkiego rodzaju opozycji. Taką teorię uprawdopodobnia nowa ustawa o cenzurowaniu internetu, nieustające histeryczne wysrywy różnego rodzaju POsrańców, o tym, że należy "zamknąć Republikę" i wszystkie media krytyczne wobec kloalicji rządzącej, oraz mokre sny resortowej skamielniny Derlatki o wprowadzeniu stanu wyjątkowego. 

Generalnie niektórzy mogą poczuć się młodsi, bo nagle przypomnieli sobie o aferze Rywina. Kto by 20 lat temu pomyślał, że Czarzasty zostanie marszałkiem Sejmu przy aplauzie "Wyborczej", Jakubowska będzie komentatorką w prawicowej telewizji, Ziobro ukrywającym się na Węgrzech "wrogiem publicznym, istnym orwellowskim Goldsteinem", a Jan Rokita zaszytym w Bieszczadach Jańcio Wodnikiem z długą siwą brodą, udzielającym komentarzy politycznych w tym samym koncernie medialnym, co Jakubowska. :) Nie wiem, co się dzieje z Lwem Rywinem, ale kiedyś groził, że "będzie żebrakiem pod siedzibą Agory" - niczym święty Aleksy. No, ale to sami pracownicy "Wyborczej" muszą dorabiać do pensji w McDonaldzie i na Uberze...

Ameryka też się sypię, ale to już inny rozdział, Bill Clinton palił trawkę, ale się nie zaciągał...

Jak dotąd Trump pięknie dociskał Rosję - nałożył sankcję na Łukoil i Rosnieft (zmuszając Chińczyków i Hindusów do oficjalnej rezygnacji z zakupów rosyjskiej ropy), pozwalając Ukrainie na atakowanie rosyjskiego terytorium za pomocą rakiet ATACMS i dusząc rosyjskich sojuszników takich jak Wenezuela.

Nagle jednak pojawił się 28-punktowy plan Witkoffa mający prowadzić do "pokoju" na Ukrainie. Akurat wkrótce po tym, jak zaczęła się kampania medialnych spekulacji dotyczących akt Epsteina. I gdy zaczęły się pojawiać memiczne sugestie, że Trump robił loda Clintonowi.

Nie muszę chyba przekonywać, że WSZELKI POKÓJ NA UKRAINIE JEST ZAGROŻENIEM, GDYŻ DA ROSJI CZAS NA ODBUDOWĘ SIŁ. Każdy rosyjski czołg i samolot spalony przez Ukraińców nie zostanie użyty przez Rosję w przyszłej wojnie. Wojna na Ukrainie powinna więc trwać jak najdłużej i niszczyć rosyjski potencjał.

Sam plan pokojowy, nie jest aż tak głupi, jak sugeruje medialna histeria. Głupotą jest choćby stawianie znaku równości między nim a rosyjskimi żądaniami z końcówki 2021 r. Wówczas Rosja żądała de facto wycofania się NATO za Odrę i oddania jej kontroli nad całą Ukrainą. Amerykański plan przewiduje natomiast wzmocnioną obecność NATO w Polsce i wsparcie wojskowe dla Ukrainy. Plan przewiduje też przejęcie rosyjskich rezerw - część na obudowę Ukrainy, część na amerykańsko-rosyjski fundusz zarządzający m.in. wydobyciem surowców w Arktyce. Zwraca się często uwagę, że mówi on o redukcji armii ukraińskiej do 600 tys. żołnierzy. Jednak Ukraina i tak by nie była w stanie utrzymywać większej armii na stopie pokojowej. Jej wejście do NATO jest też mało realne. Okazja do odbicia utraconych terytoriów była natomiast w 2023 r. i ją wówczas zaprzepaszczono. Problemów w planie Witkoffa jest jednak kilka - oddanie reszty Donbasu, oznacza oddanie linii umocnień pozwalających bronić rozlania się rosyjskich hord pod naddnieprzańskich stepach. Limitowanie pokojowej liczebności armii ukraińskiej to jednak niebezpieczny precedens, podobnie jak obietnica nie rozszerzania NATO. To na Rosję powinien zostać nałożony obowiązek redukcji sił zbrojnych i pozbycia się rakiet dalekiego zasięgu. Może jednak w planie przedstawionym Zełenskiemu jest nieco inna treść od tego, co wyciekło do mediów. Coś często odwiedzali ukraińskiego prezydenta amerykańscy generałowie...

Nie wiem czemu znów górę wzięła frakcja dążąca do resetu z Rosją. Być może Amerykanie coraz mocniej niepokoją się chińskimi przygotowaniami do inwazji na Tajwan. Być może Rosja obiecała Amerykanom zdradzić Wenezuelę i Kubę. A może te sugestie z maili Bannona są prawdziwe i Epstein rzeczywiście dostarczył Rosji materiały na Trumpa. Ostatnia wypowiedź Vance'a o budowaniu mostów między Rosją a Ukrainą za pomocą handlu i wymiany kulturalnej można jednak uznać za głupią i żenującą. Obecna wojna wybuchła właśnie dlatego, że Rosja infiltrowała Ukrainę za pomocą handlu i propagandy "kulturalnej". Każdy kraj, który chce bezpiecznie żyć u boku Rosji powinien więc jak najmniej z nią handlować i nie pozwalać, by infekowała go rosyjska "kultura". 

No cóż, jak europejscy przywódcy w rozmowie z Trumpem nie wyprostują tego planu, to pozostanie nam tylko czekać, aż Rosja coś znowu spieprzy - tak jak przed planowanym szczytem w Budapeszcie. 



sobota, 15 listopada 2025

Kemet: Wielokrotny reset cywilizacji

 


Czy piramidy w Gizie znajdowały się kiedyś przez wiele lat pod wodą? Z takimi sugestiami spotykałem się w ostatnich latach wielokrotnie. W końcu natrafiłem na spójną koncepcję, stworzoną przez człowieka posługującego się pseudonimem "Ethical Sceptic", byłego oficera amerykańskiego wywiadu marynarki wojennej (ONI). Przekonująco on wykazał, że powłoka piramidy Chefrena została zniszczona przez fale morskie.



Za tą teorią przemawia również to, że we wnętrzu Wielkiej Piramdy znaleziono osady z soli na ścianach. Na to również wskazuje to, co znaleziono wewnątrz korytarzy:

"Notatki Flindersa Petriego – Równomierne osadzanie się 3 cali „materiału ziemnego” w małym, 53-stopowym długości, 2,5-stopowym wysokości, poziomym przejściu skierowanym na południe, które pozostało nietknięte ze względu na swoją względną niedostępność, sugeruje osadzanie oceaniczne.64 Materiał ten nie mógł zostać osadzony przez powietrze otoczenia ani deszcz. Standardy osadzania mułu wskazywały, że 2 do 3 cali tego osadu w oceanie blisko lądu zajęłyby około 35 do 55 lat na nagromadzenie (3″ = 76 lat według standardu otwartego oceanu). To odpowiada szacowanemu interwałowi erozji wymaganemu dla pasa krasowego wapienia tura z piramidy Chefrena. W połączeniu, ciężkie nagromadzenie rekonsolidowanego wapienia tura stanowi „martwy zestaw” dowodów dedukcyjnych. Te dwie obserwacje wykluczają deszcz, rzekę Nil lub zalewanie spowodowane przez człowieka – tylko zalew oceaniczny mógł spowodować te unikalne cechy." 




Dowodem pośrednim jest datowana na 3800-4400 lat przed Chrystusem mapa namalowana na skorupie jaja strusia odnaleziona w nubijskim grobowcu.  Przedstawia ona Egipt - zaznaczono tam trzy piramidy z odsłoniętymi przez erozję blokami kamiennymi (!). Pokazano też tam nieco inną linię brzegową. Okolice obecnej Zatoki Sueskiej są pod wodą. Na drugiej stronie jaja jest zbliżenie mapy na okolice Fajum. Są trzy piramidy, ale Nil szeroko się rozlewa po obecnej oazie. Jest tam obecnie m.in. silnie zasolone jezioro Karun (Moeris).  "Ten obszar jest pełen cech erozji krasowej, muszli morskich datowanych na 4600–5300 p.n.e. oraz starożytnych kości zwierząt wodnych – w tym rozległej koncentracji młodszych skamieniałości w tak dobrym stanie zachowania, że nawet niektóre zawartości żołądków są nienaruszone." Dodajmy, że morskie skamieniałości są też znajdowane na Płaskowyżu Gizy.

Co sprawiło jednak, że przez Egipt przelała się gigantyczna powódź? "Ethical Sceptic" twierdzi, że to skutek przebiegunowania Ziemi, które wywołało przemieszczenie się wód oceanów.


Twierdzi on również, że Wielka Piramida z Gizy oraz 50 innych starożytnych, "przedpotopowych" budowli było zorientowanych na ówczesny biegun znajdujący się w... Afryce Południowej.


Intrygująco brzmią w tym kontekście słowa kapłana boga Ptaha zapisane przez Herodota:

"Tak więc w okresie jedenastu tysięcy trzystu czterdziestu lat powiedzieli, że nie powstał żaden bóg w ludzkiej postaci; ani nawet przed tym czasem, ani potem wśród pozostałych królów, którzy powstają w Egipcie, nie donosili, że coś takiego miało miejsce. W tym czasie powiedzieli, że słońce poruszyło się cztery razy ze swojego zwykłego miejsca wschodu, i gdzie teraz zachodzi, stamtąd dwukrotnie miał swój wschód, a w miejscu, skąd teraz wschodzi, dwukrotnie miał swój zachód"

Przebiegunowanie było więc zdarzeniem cyklicznym. Cyklicznie resetującym cywilizację na Ziemi. Co ciekawe, za każdym razem dochodziło do podwójnego przeskoku biegunów.

"Ethical Sceptic" opracował ciekawą chronologię obejmującą dwa takie "resety". Do pierwszego z nich doszło jakieś 9 tys. - 10 tys. lat przed Chrystusem. Kolejny nastąpił jakieś 4,5 tys. lat przed Chrystusem, co było związane m.in. z powstaniem Sahary, luką pomiędzy występowaniem różnych systemów pisma oraz nagłym dwudziestokrotnym zmniejszeniem się męskiej populacji Ziemi. Przebiegunowania były, według tej teorii związane z aktywnością Słońca, które kształtowało też okresy ochłodzenia i ocieplenia klimatu. Obecny okres ocieplenia również jest związany z aktywnością Słońca i może zapowiadać kolejne przebiegunowanie. Od ostatniego minęło jakieś 6,4 lat, a akurat odbywają się one w cyklach wynoszących po około 6 400 lat. Oczywiście nie wiemy, kiedy może dojść do takiego kataklizmu - równie dobrze może to być za 10 lat lat jak i za kilkaset lat...


Jeśli do tego dodamy wybuchy superwulkanów (Toba - 75 tys. lat temu, Pola Flagerejskie - 45 tys. lat temu, Taupo - 27-26 tys. lat temu), to możemy wyśmiać twierdzenia infantylnych ewangelikalnych kaznodziejów mówiących, że Bóg dał ludziom planetę idealną do życia. Możemy też się pośmiać z neopogańskich i newage'owych opowiastek o "opiekuńczej Matce Naturze" - Matka Natura to stara kurwa, która cały czas próbuje nas zabić. I z tych prób unicestwienia ludzkości wzięła się hinduistyczna koncepcja czasu, który jest cykliczny. Wszystko się powtarza - cywilizacje powstają, rozkwitają i są niszczone. Być może miliony lat temu Mars był dużo bezpieczniejszym miejscem do życia niż Ziemia...

***

"New York Times" napisał, że syryjski prezydent Ahmed Al-Szara, współpracował z amerykańskimi tajnymi służbami w walce z ISIS oraz al-Kaidą już od 2016 r.  Poważni badacze, tacy jak Charles Lister, sugerowali to już kilka lat temu.  Tymczasem nasi - pożal się Boże! - "eksperci" od Bliskiego Wschodu powtarzali assadowską, rosyjską oraz izraelską propagandę o "straszliwych dżihadystach" z HTS.

Ci "straszliwi dźihadyści" pomagają chrześcijanom wracać z uchodźstwa do swoich domów i odbudować wspólnoty, oddają nieruchomości Kościołowi Katolickiemu i mają wsparcie wywodzącej się z Syrii społeczności żydowskiej.

***

Ostatnio ujawniono nową porcję maili Epsteina. Wszyscy się oczywiście skupiają na tym, co w nich jest o Trumpie, a niektórzy się odgryzają wyciągając smakowite wątki o demokratach. Ja zwróciłem natomiast uwagę na jedną kwestię. Epstein z jakiegoś powodu był na Trumpa naprawdę wściekły. Miał plan, by go szantażować, ale zapewne zbyt słabe karty. Zapowiedź "skompromitowania" Trumpa jego zdjęciami z dziewczynami w bikini w kuchni, nie brzmi bowiem poważnie. Mając powiązania z amerykańskimi oraz izraelskimi służbami wywiadowczymi, Epstein poważnie myślał, by doradzać Ruskim jak zdobyć przewagę nad Trumpem podczas jego spotkania z Putinem w Helsinkach w 2018 r. Czyżby więc Epstein mścił się na Trumpie za to, że zepsuł on mu operację szantażu? Czyżby to pośrednio potwierdzało, że Trump pracował dla FBI?

Te maile pokazują również, że bardzo blisko związany z Epsteinem był Michael Wolff, koleś, który mocno zaszkodził wizerunkowi prezydenta swoimi książkami. Wolff pokazywał w nich Trumpa jako debila, który nie nie chciał wygrać wyborów. Obsrywał też Ivankę i Jareda Kushnera, a heroizował Steve'a Bannona. Okazuje się, że Bannon również blisko współpracował z Epsteinem. Razem naradzali się jak uderzać w ludzi z administracji Trumpa i jak obalić szefa Fedu Jerome'a Powella. Potwierdziła się więc moja opinia, że Bannon był szkodnikiem, ale jednocześnie wyszło na jaw, że był też "kretem" wewnątrz administracji. Dla kogo jednak pracował? 

Generalnie sprawa Epsteina jest teraz wykorzystywana do rozniecania wojny domowej wśród republikanów i została zapewne mocno w tym celu podkręcona i zafałszowana.  Jako dowód na to, że działo się coś złego jest wskazywane to, że "Trump widział u Epsteina młode dziewczyny na basenie". Zapewne młode dziewczyny można zobaczyć też na basenie u wielu innych milionerów i miliarderów mieszkających na Florydzie - wiele panienek przecież lgnie do bogatych mężczyzn. Niektórzy sądzą, że Epstein po prostu miał dużego pecha - wiek zgody na Florydzie to aż 18 lat. Gdyby to samo robił na przykład w  Georgii, to historia potoczyłaby się inaczej...

I na koniec:


sobota, 8 listopada 2025

Ucieczka z Nowego Jorku, czyli j*bać anarchotyranię!

 


Zwycięstwo Zohrana Mamdaniego, urodzonego w Ugandzie indyjskiego, komunizującego muzułmanina mocno ucieszyło globalną lewicę. I nic dziwnego, gdyż robił on sobie  fotki z Alexem Sorosem i przyjmował pieniądze od "biznesmenów" mających chińskie powiązania. Podejrzewałbym, że koleś jest również projektem CIA, podobnym jak Obama. Wszak Mamdani zrobił sobie kampanijne spotkanie z imamem z Brooklynu, który ledwo uniknął oskarżeń o udział w przygotowaniach do zamachu na WTC z 1993 r. Syn tego imama został w 2018 r. za prowadzenie terrorystycznego obozu szkoleniowego dla dzieci w Nowym Meksyku, w którym znaleziono rozkładające się zwłoki jego trzyletniego syna. Liberalna sędzina ich wypuściła za kaucją wynoszącą 20 tys. USD (której nie musieli wpłacać) i uniewinniła... Mamdani w 2013 r. uczył się arabskiego w Kairze, ale wyjechał stamtąd po zamachu stanu dokonanym przez generała al-Sisiego i obaleniu rządów Bractwa Muzułmańskiego. Choć w trakcie kampanii organizował event w klubie gejowskim, to chętnie się fotografował z ugandyjską polityczką opowiadającą się za karą śmierci dla gejów.


Jeśli przyjrzymy się wynikom wyborów na burmistrza Nowego Jorku, to naszą uwagę zwróci nie tylko to, że na "orientalnego księcia" Mamdaniego głosowało ponad 80 proc. dziewczyn z pokolenia Z. (One zwykle mają siano w głowie i często nie potrafią uzasadnić swojego wyboru wyborczego. Czasem się skupiają na tym, że "on popiera Palestynę". Jakoś nie przeszkadza im, że chce wdrożyć łagodną politykę wobec przestępców, a później będą bóldupić, że "boją się wychodzić w nocy" nie widząc żadnego związku ze swoją decyzją wyborczą.) 



Zwraca na siebie też podział głosów w poszczególnych grupach rasowych. Czarni i Latynosi głosowali w przeważającej większości na Mamdaniego, wśród Azjatów (do których zalicza się jednak też Pajeetów) miał kilka punktów procentowych przewagi, a wśród białych wygrał - z przewagą 14 pkt proc. - Andrew Cuomo, czyli klasyczny, stereotypowy Italoamerykanin (Ladi, dadi, free John Gotti!) Niestety, ale biała populacja stanowi obecnie tylko 32 proc. ludności Nowego Jorku. 100 lat temu stanowiła 97 proc. Wielkość Nowego Jorku została rzeczywiście zbudowana przez imigrantów, ale tymi imigrantami byli: Włosi, Irlandczycy, Polacy i Żydzi. No ale obecnie, w dawnych miastach przemysłowych północy osiedlają się Somalijczycy... Narzekania prawaków, że nowojorczycy zapomnieli o zamachach z 11 września są więc dosyć naiwne. "Starzy" nowojorczycy nie zapomnieli, to tylko populacja miasta została wymieniona, a młodzi (zarówno z lewactwa jak i z alt-rightu) są przekonani, że za 911 odpowiadają Żydzi.


Na szczęście Mamdani nie ma szans na zostanie prezydentem USA - urodził się w Afryce. Jego wybór nie jest również wskaźnikiem nastrojów dla całego kraju. W sąsiednim New Jersey gubernatorką została kandydatka demokratów, była pilot śmigłowca wojskowego, pozująca bardziej na "normalsa" i "centrystkę". W Wirginii wygrała, dzięki takiej samej strategii, również kandydatka demokratów Abigail Spanberger, była funkcjonariuszka CIA. Republikanie wystawili przeciwko niej - w tym południowym stanie - kiepsko prezentującą się Afroamerykankę. 

Moja prognoza jest taka: republikanie przegrają przyszłoroczne midterms - głównie z powodów gospodarczych (chaotyczne decyzje i wynikające z nich kiepskie nastroje konsumenckie prowadzące do "vibecesji", a na to nałożone masowe zwolnienia spowodowane adaptacją sztucznej inteligencji). Demokraci umocnią się w przekonaniu, że skręt w lewo im się opłacił i zaczną znowu przeginać w kwestii transów, ekodebilizmów, zwalczania "białej supremacji", "toksycznej męskości" i "patriarchalnego chrześcijaństwa". Wierzcie mi, propalestyńskie lewactwo jest mocno wkurwiające. I z tego powodu w 2028 r. ekscesy tego lewactwa zmobilizują republikanów i demokraci znów przerżną wybory prezydenckie i do Kongresu. Pozwólmy więc Mamdaniemu działać w Nowym Jorku!

Oczywiście ta część Głębokiego Państwa związana z demokratami będzie próbowała wcześniej dokonać dywersji ideologicznej na prawicy. Stąd promowanie, aż do porzygu, meksykańskiego turbogeja Nicka Feuntesa jako przywódcę "młodej, nowej prawicy". Z Fuentesem zrobiła niedawno wywiad pacynka CIA Tucker Curlson. W trakcie wywiadu obaj sobie zażartowali: "Myślałem, że jesteś Fedziem! - Co ty nie powiesz! Ja też myślałem, że jesteś Fedziem!". Obaj jesteście Fedziami pajace! Co ciekawe, youtuber Destiny - czyli chłopak Feuntesa (wyciekło kiedyś video, na którym robi on loda Feuntesowi) odgrywa rolę ostrego lewaka. Po zabójstwie Charliego Kirka, prowokował na prawicowców ostro jadąc Kirkowi. W odpowiedzi słyszał: "Hej, Destiny, ile mil kutasów wyssałeś?". "Nie tak dużo..." - odrzekł chłopak Fuentesa.

O startowaniu w wyścigu prezydenckim poważnie myśli kongreswoman Marjorie Taylor Green. Byłoby zabawnie, gdyby demokraci wystawili Alexandrię Ocasio-Cortez. Spotkałyby się dwie tytanki intelektu...

No cóż, nie ma już Ameryki Dicka Cheneya. Stary spryciarz Cheney wykonał na kilka lat przed śmiercią antytrumpowską woltę. Trumpowi tym nie zaszkodził (a nawet pomógł), ale sprawił, że demokraci oraz służące nim media przestały traktować Dicka Cheneya jak diabła wcielonego, a zaczęły go przedstawiać jako męża stanu. Naprawdę, koleś był megaprzebiegły, a jego styl rządzenia otwierał drogę do trumpowskiego cezaryzmu.

Jak jak ja tego zazdroszczę Amerykanom! Zaraz się odezwą "specjaliści" przekonujący, że "Ameryka się sypie", bo z powodu zamknięcia rządu odwoływane są tam loty, a miliony ludzi wkrótce stracą tam dostęp do bonów żywnościowych! Akurat zamknięcie rządu jest kretyńską procedurą będącą uzurpacją władzy przez parlament, a wprowadzoną w czasie gdy libki miały ból d... po rządach Nixona. Z drugiej strony to efekt wiary w przestarzałe teorie ekonomiczne mówiące, że "nasze dzieci będą spłacać dług publiczny". Limit długu powinien po prostu zostać zniesiony, wraz z całą procedurą zamknięcia rządu - co Trump kiedyś proponował.

Oczywiście libki mają też permanentny ból d... o to, że ICE w ostry i brutalny sposób wyłapuje nielegalnych imigrantów. W czym niby problem? Jeśli ktoś nielegalnie przebywa na terytorium USA, to z definicji jest przestępcą. Jeśli zostanie na przestępstwie złapany, to jest sam sobie winny, że dał się złapać. I tyle. Jakoś żaden libek nie bóldupił na to jak brazylijska policja, podległa administracji uwielbianego przez lewactwo prezydenta Luiza Inacio Luli da Silvy, zrobiła akcję pacyfikacyjną w favelach, obcinając nawet jednemu młodocianemu gangsterowi głowę i wieszając ją na drzewie...

 W przypadku sporu o nielegalnych imigrantów mamy jednak do czynienia z głębszym konfliktem: między silnym państwem a anarchotyranią. Anarchotyrania to stan, w którym instytucje władzy wykonawczej i sądowniczej łagodnie podchodzą do przestępców, szczególnie tych niebezpiecznych, a gnoją zwykłych ludzi za byle głupoty. Anarchotyrania panuje m.in.: w liberalnych amerykańskich metropoliach, w Europie Zachodniej, w Polsce i w putinowskiej Rosji. 

W Polsce wdrażają ją choćby archeo-sędziowie anulujący wyroki w sprawach pedofilów, psychopatycznych morderców i przemytników narkotyków. Ścigano za to Alvina Gajadhura, byłego szefa Inspekcji Transportu Drogowego, za to, że nie sprawdzał gramatury potrwa potraw podawanych podczas służbowych imprez (czyli nie ważył osobiście kotletów :) oraz za to, że pracownicy ITD szkolili dzieci w szkołach z zasad bezpieczeństwa na drodze "nie mając wykształcenia pedagogicznego. Jełopy od Banasia pytały się natomiast pracowników IPN, czemu muzeum sowiecko-ubeckiej katowni na ul. Strzeleckiej na warszawskiej Pradze (zachowały się tam oryginalne piwnice, z napisami na ścianach pozostawionymi przez więźniów) zrobiono akurat w tym miejscu, a nie gdzieś, gdzie nieruchomości są tańsze... Wszystko to przypomina to, jak Łukaszenka objął władzę na Białorusi zarzucając swojemu poprzednikowi korupcję, polegającą chyba na kradzieży szczotki od kibla. W ten deseń zostało sporządzone oskarżenie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, z którego wynika, że Ziobro, stojąc na czele zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym (!) "nie dopełnił obowiązków" szefa grupy przestępczej :) Oskarżony de facto robił bowiem dokładnie to, na co pozwalała mu ustawa - czyli na arbitralne przyznawanie grantów i dotacji. I co, będą teraz odbierać samochody strażackie rozdane różnym OSP, czy garnki podarowane kołom gospodyń wiejskich?  Wszak to "mienie pochodzące z przestępstwa"! Podobnie jak tynk na gmachu prokuratury wyremontowanej z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości.  Cześci z tych beneficjentów środki dawali również Bodnar i Żurek. I co, też są w grupie przestępczej Ziobry? Jeśli dodamy do tego, że zeznania świadka koronnego wyciągniętego z brudnej dupy Giertycha zwyczajnie się nie kleją, a opinię lekarską w sprawie Ziobry pisał jakiś konował, który nigdy go nie badał, ani nie miał dostępu do dokumentacji medycznej... Ziobro mi poważnie podpadł, bo jego prokuratura ordynarnie tuszowała zamach w Smoleńsku, a jednocześnie średnio się paliła do ścigania libków i postkomuchów. Teraz ekipa Tusska wykorzystuje jednak jego sprawę, by sprawdzić na jak wielką chucpę może sobie pozwolić i by odciągnąć uwagę Polaczków z niskim IQ od tego, że wszystko do czego dotykają się libki zamienia się w gówno (tak można choćby streścić to, co się dzieje w służbie zdrowia, przemyśle, energetyce, rolnictwie, edukacji, czy w mediach publicznych). Tusskowcy oczywiście liczą na to, że Ziobro zostanie na Węgrzech i że w podobny sposób wygonią z Polski również Morawieckiego, Kaczyńskiego i innych liderów opozycji. Pretekst zawsze się znajdzie - może gdzieś zginęła szczotka od kibla...   Ponoć jest już scenariusz "prawniczego puczu" przewidującego odwołanie tysięcy niewygodnych sędziów i aresztowania na dużą skalę polityków opozycji. Akcja w stylu Łukaszenki i Erdogana, ale Erdogan przynajmniej coś w Turcji zbudował i zrobił z niej regionalną potęgę, podczas gdy obecna ekipa rządzącą w Kraju Priwislańskim/Weischselgau może co najwyżej zbudować przepłacony kibel w parku... Oby kiedyś pedryle z ABW biorący udział w tych putinowskich szopkach (szczególnie w tej polegającej na prześladowaniu ks. Olszewskiego) udławili się kiedyś kutasami swoich chłopaków z FSB i z BND. No ale się chyba nie udławią, bo mają zbyt duże doświadczenie w ssaniu kutasów swoich milicyjno-esbeckich ojców i ubeckich dziadków...

No cóż, za bardzo narzekam przed Dniem Niepodległości...