niedziela, 7 października 2012

Zagrożenie dla Dimony. Irański dron nad Izraelem


Nad południowym Izraelem doszło do niecodziennego widowiska. Od strony Strefy Gazy w izraelską przestrzeń powietrzną wtargnął niezidentyfikowany obiekt latający: bezpilotowy helikopter sterowany poprzez satelitę. Przez pół godziny specjaliści od walki elektronicznej z IDF próbowali przejąć nad nim kontrolę, gdy się nie udało dron został zestrzelony przez myśliwiec F-16. Ten zdalnie sterowany śmigłowiec wypełniał prawdopodobnie misję szpiegowską: rozpoznanie elektroniczne izraelskich oraz amerykańskich instalacji wojskowych na Negewie. Libańskie media powiązane z Hezbollahem podają, że za tą akcją stał Hezbollah. Oczywiście był, wraz z irańską agenturą w Gazie, jedynie podwykonawcą dla Teheranu. Iran zdecydował się więc przypomnieć Izraelczykom, że też mają reaktor jądrowy, który można zbombardować. Ewentualność ataku na Dimonę (dosyć już starszawy reaktor nuklearny) jest największym koszmarem jerozolimskiego rządu. I trudno się temu dziwić - Izrael to wąski, gęsto zaludniony pas lądu. Odpalenie takiej "brudnej bomby" przyniosłoby oczywiste skutki. Przetrwanie państwa zależałoby wówczas od kierunku wiatru...

7 komentarzy:

  1. Warto przypomniec plotki o tym że ZSRR chciał rozwalić Dimonę rakietami, naprowdzanymi na umieszczoną tam przez grupy dywersyjne radiolatarnie.(Historia jest opowiedziana tak szczegółowo, że nie wygląda na prwdziwą :) )

    mmm777

    OdpowiedzUsuń
  2. Fox
    Zagrożenie ze strony promieniowania jest mocno wyolbrzymione, i strach ten zawdzięczamy głównie wszelkim grupom eko-marksistów, którzy stosunkowo niewielką awarię o charakterze lokalnym (czarnobylską) rozdmuchali do rozmiarów niewyobrażalnie wielkiej katastrofy. Z tym, że celem owych lewaków nie była wcale żadna tam "ekologia" ale ukręcenie łba energetyce atomowej, by dalej ciągnąc haracze za emisję CO2 i dalej myśleć jak tu wprowadzć rozdawnictwo energii na kartki "wszystkim po równo" ;/

    Także nie jestem pewien zagrożenia.

    As Sa'iqa

    OdpowiedzUsuń
  3. Jasne.

    Three Mile Island, Czarnobyl, Fukushima - i kilka innych.
    Wszystko spreparowane przez tych złych zielonych, co to naprawdę są czerwonymi.
    A kiedyś byli żółto-niebisko-biali białe kropki na szkockiej kracie.

    Stary, poczytaj sobie poważne ksiązki - tzw. gorąca energetyka jądrowa to taki króliczek - będą go gonić i gonić i gonić, a kasa na polowanie i inne takie szampany i BBQ po polowanie zawsze będzie płynąć.

    Przyszłość to tzw. zimna fuzja. I inne takie - jak urządzenia typu 'over unity'.

    Polecam książkę 'W Poszukiwaniu Nieograniczonej Energii' by Tutt Keith - dobre wprowadzenie do tematu.

    Cała ta energetyka atmowa to temat ściemniony od początku na potrzeby wojny, wojska i bomb atomowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wojsko bomby atomowe już ma. I jak chce, może udoskonalać je "po cicho". Natomiast energetyka nuklearna ma (miała? ;/) przed sobą świetlaną przyszłość, jej wydajność jest jakiś milion razy wyższa niż wydajność paliw kopalnych - czyli do wyprodukownia tej samej ilości energii zużywa się milion razy mniej paliwa i produkuje milion razy mniej odpadów.

    A Czarnobyla czy Fukuszimy nie można w żaden sposób nazwać "wielkimi katastrofami". To były najwyżej awarie i to o charakterze lokalnym, jedynie medialnie rozdmuchane do gigantycznych rozmiarów.

    Za to wystarczy spojrzeć na wykresy pokazujące udział poszczególnych źródeł energii w rynku, by zobaczyć, iż energetyka atomowa rozwijała się świetnie - punktem zwrotnym była dopiero II połowa lat 80, kiedy to z "niewyjaśnionych" przyczyn wykres zaczął się "przeginać". I obecnie udział kopalin w rynku energetycznym zamiast maleć (czego rzekomo chcą ekolodzy)... wzrasta.

    As Sa'iqa

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak mówią starzy anglicy kiedy ktoś we wtorek próbuje przekonać ich, że tydzień ma 9 dni: Masz CAŁKOWITĄ rację.

    I Ci ww. Anglicy udają się niespiesznie na filiżankę ulubionej herbaty, jako, że w UK zbliża się 1700hrs, co się nazywa 'five o'clock'.

    Pozdrowienia....

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy więc anonim zna jakieś bardziej ekologiczne i wydajne źródo energii niż atom?
    Bo jak na razie obiecująca jest jedynie energetyka słoneczna (promieniowanie posiada wyższą entalpię nawet od atomu o kopalinach nie wspomnę). Reszta tzn. wszelkie wiatraki, elektrownie wodne, biopaliwa, geotermia itp. mogą zaspokajać potrzeby lokalne ale nigdy nie zaspokoją zapotrzebowania całej planety na energię. Czyli kombiancja atom + słońce wydaje się być jedynym wyjściem.

    As Sa'iqa

    OdpowiedzUsuń
  7. @Sa'iqa
    Jak Ci się dziecko bez nóżek urodzi, to wtedy mi powiesz jaki to dla Ciebie "awarie i to o charakterze lokalnym". Druga sprawa to nie bez powodu mamy załamanie na rynku atomu. Uran osiągnął w latach 80tych swój "peak uranu" a pluton jest wściekle trójący i również jest go nie za dużo. Dlatego właśnie atom to proszę Pana ślepa uliczka - przynajmniej ten oparty na uranie.

    OdpowiedzUsuń